Jesień to pora roku, która zawsze kojarzy mi się z przeziębieniami i chorowaniem. Co prawda z odpornością moich dzieci coraz lepiej, ale nikt nigdy nie da mi gwarancji, że w tym roku ustrzeżemy się przed infekcjami.
Dlatego też zawsze gdy zbliża się wrzesień, to przygotowuję się do walki, której mimo wszystko mam nadzieję nie toczyć ponownie ;-)
Jestem zdania, że jako rodzice możemy robić naprawdę wiele w kwestii dbania o odporność i zdrowie naszych najmłodszych. Wystarczy, że przeszukacie mój blog i znajdziecie na nim dziesiątki wpisów z moimi doświadczeniami w temacie chorowania i przeciwdziałania „wstrętnym choróbskom”, jak je przy dzieciach nazywam. ;-) Do znudzenia powtarzam: nie przegrzewajmy naszych dzieci, zainwestujmy w odzież termoaktywną, dbajmy o odpowiedni poziom witaminy D3 w organizmie, zmieniajmy klimat minimum 2 razy do roku, aby ćwiczyć dostosowywanie się małych organizmów do innych warunków. Mogłabym tak wymieniać bez końca!
A co jeśli infekcja nas jednak dopada i wraz z nią przychodzi męczący kaszel? Ostatnio pod postem na Facebooku dotyczącym odporności pojawił się komentarz od Moniki:
„Madzia, weźcie mnie ratujcie. Moja córcia znowu chora. Godzina 2 w nocy a ona kaszle i się bidulka męczy. Byliśmy u lekarza, wszystko już podawałam i pomysłów mi brak, co tu robić z tym kaszlem.”
Po pierwsze potrzeba… matczynej cierpliwości ;-) Kaszel potrafi trwać bardzo długo i wtedy warto być w kontakcie z lekarzem oraz pamiętać o sposobach, które w tym kaszlu dziecku będą pomagać.
1. Nawadniajmy dziecko!
Pisząc „nawadniajmy” mam na myśli, abyśmy dbali o odpowiednią podaż płynów. Kiedy mój Starszak miał dwa latka – pił tak mało jak ptaszek. Miałam czasami wrażenie, że podczas całego dnia nie wypił nawet połowy szklanki wody i skutecznie odmawiał picia czegokolwiek zanosząc się przy tym płaczem. Nie odpuszczałam jednak. Bidony porozstawiałam w całym mieszkaniu i chodziłam za nim ze słomką, aby walczyć o każdy łyczek wody. Pech chciał, że pewnego razu złapała go infekcja, a kaszel wybitnie męczył. W końcu mój Mąż wziął sprawy w swoje ręce, posadził chłopaka na kolana i zaczął tłumaczyć mu powoli i wyraźnie, że każdy człowiek, a nawet kotek dziadków, musi pić! To dopiero go przekonało ;-) I nocne ataki kaszlu się zmniejszyły!
Odpowiednie nawodnienie organizmu pomaga zmniejszyć kaszel. To tzw. „potwierdzone info” ;-)
2. Wyższe ułożenie głowy dziecka podczas snu.
Ostatniej wiosny mój Starszak podczas infekcji spał niemalże na siedząco i sam już zaczął się tak układać do snu, bo to gwarantowało u niego brak męczącego kaszlu w nocy. Przy wyższym ułożeniu głowy niż reszta ciała wydzielina nie spływa po tylnej ściance gardła i nie drażni dróg oddechowych. Sama mam ostatnio spore problemy z zatokami i też zawsze pamiętam o wyższym ułożeniu głowy – wtedy dopiero mam nockę przespaną.
Przy kaszlu moich dzieci dbam o to, aby nie tylko poduszka była wyżej ułożona, ale robię tzw. „mega poduszkę” i podwyższam nawet boki poduszki, bo wtedy mam gwarancję, że moje dziecko z tej poduszki głowy nie zsunie, tylko w każdej pozycji głowa będzie ułożona wyżej. Nie wiem, czy Wasze dzieci też tak wędrują głową po poduszce, ale moje mają wybitne zdolności w tym kierunku i spokojnie mogą spać z głową na prześcieradle ;-)
3. Odpowiedni syrop, który pomoże przy kaszlu.
Nie wyobrażam sobie niepodawania dziecku syropu, kiedy męczy go kaszel. Słyszałam kiedyś opinię, z którą totalnie się nie zgadzam: „A zostaw go, niech się wykaszle!”.
Dlaczego miałabym zostawiać dziecko samemu sobie, jeśli kaszel go męczy, a wiem, że mogę mu pomóc? Staram się wybierać syropy przede wszystkim bez konserwantów, barwników czy innych syntetycznych substancji pomocniczych. Ważny jest też dla mnie brak syropu glukozowo-fruktozowego w składzie.
Między innymi dlatego w tym roku stawiam na syrop Muconatural Complete. To produkt dla dzieci powyżej 1 roku życia, zarówno na kaszel suchy, jak i mokry. Jest w 100% naturalny, zawiera składnik flawonoidowy z tymianku, a także polisacharydy z babki lancetowatej i mód, które chronią błonę śluzową gardła przed czynnikami drażniącymi. Miód wpływa również na smak produktu i chęć przyjmowania go przez najmłodszych. ?
Syrop można podawać nawet do 4 razy na dobę ( także przed snem) co z kolei może ułatwiać przesypianie nocy.
Liczę co prawda, że kaszel w tym roku będzie nas omijał, ale chyba powinnam przestać się łudzić :D Teosiek 2 tygodnie temu kaszlał po przyjściu z przedszkola, wdrożyłam od razu „standardową” procedurę, inhalacje (o których za moment), Muconatural Complete i po kilku dniach nie było po kaszlu śladu.
Pomogło nam pewnie też bieszczadzkie powietrze, bo od tego krakowskiego różni się… znacznie!
4. Inhalacje
Zakup nebulizatora był jedną z najlepszych decyzji zakupowych odkąd jestem rodzicem. Początkowa inwestycja nie jest mała, jednak w sezonie infekcyjnym jest on niezastąpiony i już nie wyobrażam sobie bez niego życia. Podczas lekkiego kaszlu polecam inhalacje z soli fizjologicznej. Nawilża błonę śluzową i ma również działanie antybakteryjne.
Z kolei kiedy przechodzimy poważniejsze infekcje to podaż wielu leków poprzez nebulizacje jest bardzo efektywna ale pamiętajcie że każdą poważniejszą infekcję powinniście skonsultować z lekarzem.
5. Optymalna temperatura w pomieszczeniach
Wiem, że niektórzy to tak zwane „piecuchy” i jesienią i zimą często mają w swoich mieszkaniach nawet 26 stopni Celsjusza, jednak nie jest to najlepszy pomysł, szczególnie kiedy zmagamy się z kaszlem. My w mieszkaniu mamy ok. 21-22 stopni. W nocy w sezonie grzewczym staramy się utrzymywać temperaturę 19 stopni – polecam Wam obniżenie temperatury podczas snu. Niższa temperatura sprzyja naszemu snowi, ale pamiętajcie że optymalna temperatura dla każdego dziecka może być różna. Zimą, kiedy moi chłopcy sporo kaszlą w nocy, obniżam temperaturę nawet do 17-18 stopni i mam wtedy pewność, że pobudki związane z kaszlem są naprawdę minimalne. Kiedy zimą zapominam obniżyć temperaturę na noc, to chłopcy od razu albo rozkopują się niemożebnie albo odwiedzają nasze łóżko twierdząc, że mają „złe sny”. Tak to u nich jakoś chyba jest, że kiedy jest im za gorąco, to nie śpią najlepiej.
6. Nawilżanie powietrza w pomieszczeniach.
Zakup nawilżacza powietrza to był w naszym przypadku strzał w dziesiątkę. Mamy bardzo duży metraż mieszkania, toteż nasz nawilżacz też jest pokaźnych rozmiarów. Jednak śmiało można kupić o wiele mniejsze nawilżacze powietrza, które warto postawić np. w sypialni, szczególnie wtedy kiedy nasze brzdące męczy kaszel.
Odpowiednia wilgotność powietrza sprzyja lepszemu oddychaniu, a zarazem ma potencjał wpłynąć na mniejszy kaszel.
7. Wywietrzenie pomieszczenia przed snem
W Krakowie zimą bardzo trudno o dni, kiedy stan powietrza jest bardzo dobry, jednak kiedy tylko nasz miernik powietrza wskazuje, że możemy otwierać okno, to korzystam z tego, ile tylko mogę ;-)
Przewietrzenie pomieszczenia przed snem jest bardzo istotne. Wszak to czym oddychamy ma wpływ na nasze samopoczucie. Jeśli stan powietrza w Waszym regionie jest bardzo dobry, niech wietrzenie sypialni przed snem będzie Waszym rytuałem, szczególnie wtedy kiedy zmagacie się z infekcją :-)
Ciekawa jestem, jakie jeszcze są Wasze patenty na kaszel u Waszych dzieci. Koniecznie podzielcie się nimi ze mną w komentarzach :-)
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post i jest on dla Was przydatny, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić. Dziękuję! :*
Partnerem mojego postu jest Muconatural Complete.
Brak komentarzy