Pozwalam moim dzieciom na coś, co niektórym nie mieści się w głowie.

napisała 13/07/2017 Moim zdaniem, Szczesliva po godzinach

Jeden z czerwcowych weekendów spędziliśmy w Górach Sowich. Wstaliśmy rano. Starszak sam ogarnął sobie ubranie. Jaka ulga, że ten mały człowiek już wiele sam potrafi koło siebie zrobić!

Młodszego umyłam, nasmarowałam pupala, założyłam pieluchę i przyodziałam w wygodne ciuchy po bracie. Ten egzemplarz jeszcze nie jest samodzielny, ale jesteśmy obecnie na etapie samodzielnego zakładania buciorów, czyli jakby to powiedziała moja znajoma z US: „We’re getting there!” ;-)

Zjedliśmy śniadanie, poczekaliśmy aż przestanie padać i pojechaliśmy nad Jezioro Bystrzyckie. Była piękna, słoneczna pogoda, wiatr delikatnie wiał od strony zalewu a my delektowaliśmy się z M. względną ciszą.

Dzieciaki bawiły się w piaskownicy a my zerkaliśmy na ich, aby mieć pewność, że wszystko jest w porządku.

Obok chłopców bawił się również chłopiec, który był pod nieustanną opieką mamy i babci, które nie dawały za wygraną i cały czas korygowały syna i wnuka:

– Staszku, nie ruszaj!

– Staszku, podnieś pupę z piasku!

– Staszku, pokaż mi, czy nie zrobiłeś siusiu!

– Staszku, nie masz przypadkiem kupki?

– Staszku, nie biegaj tak szybko! Zatrzymaj się! Zwolnij! Staszku, wytrzyj sobie buzię! Staszku, chodź babcia wyciągnie Ci śpioszka z oczka! Staszku, pokaż mi się tutaj, czy nie masz przypadkiem mokrej pupy! Staszku, usiądź, co będziesz biegał! Staszku, nie dotykaj tych liści, zostaw tego pieska, nie patrz w stronę Słońca! Staszku, no pokaż babci pieluszkę?

[ Synu, mój wnuku, zatrujemy Ci życie co 30 sekund pytając, czy wszystko z Tobą w porządku, nie damy Ci się bawić, tylko będziemy Staszku kochany kontrolować każdy Twój ruch! Staszkuuu! ;-) ]

Nie ukrywam, że doskonale rozumiem troskę o dziecko, jednak mam czasami wrażenie, że niektórzy mają tendencję do tego, aby opleść dziecko swoimi ośmiorniczymi mackami i za nic w świecie nie dadzą mu swobody. Ja taka byłam na początku z moim pierworodnym, ale skutecznie się z tego wyleczyłam, kiedy okazało się, że moje dziecko przez moje strofowanie wszystkiego bało się dotknąć.

Obecnie jestem z tych rodziców, którzy postawią na dziecięcą radość i beztroskę, choćby mieli się totalnie w błocie uświnić, przytulać z psiakiem, mieć we włosach piasek a wieczorem ledwo bym ich domywała. Poza tym nie ukrywajmy, że jak pochodzą 5 minut dłużej z ciężką pieluchą, ale dobrze zabezpieczoną pupą, to nie ma o co robić dramatu. Przeżyją bez uszczerbku.

Ale to tylko ja. Jedna z moich ciotek patrzy na mnie z niedowierzaniem i łapie się za głowę, dlatego rozumiem, że mogę być matką-dziwakiem ;-)

Ale sytuacja w piaskownicy miała, o dziwo, ciąg dalszy!

Przez chwilę chcąc nie chcąc przysłuchiwaliśmy się z moim M. tym uwagom rzucanym w stronę Staszka. Moi chłopcy z piaskiem w butach i uszach ;-) też przyglądali się chłopcu, który co do nich podchodził, to był wołany przez jedną z opiekunek. Gdy nagle całej trójcy zaczął przyglądać się pewien mężczyzna. Postawił rower obok ogrodzenia i stanął sobie w rogu placu zabaw. Na moje oko zaczęło się wtedy robić co najmniej dziwnie, ale kątem oka zerkałam na rozwój sytuacji, bo moja babska ciekawość nie dawała za wygraną.

Nagle mężczyzna podszedł do nich i zwrócił się w stronę Staszka:

– I co? Obsiadły Cię znowu jak kury na grzędzie i nie dadzą Ci się bawić po swojemu, co? – zagadał żartując.

Chłopiec nic nie odpowiedział, podczas gdy mama i babcia nabrały wody w usta już ruszając do kontrataku, ale mężczyzna nie dał im dojść do słowa.

– Ubieraj czapkę, jedziemy na ryby! Pobawimy się chlebem i robalami. A Wy idźcie na jakiś spacer się zrelaksować, bo mi syna zmęczycie na dobre. – polecił kobietom i puścił do nich oko.

Staszek uradowany podbiegł do Taty. Miałam wrażenie, że na serio został uratowany ;-) Może nie będzie przez swojego Tatę kontrolowany co 5 bitych minut i pytany, czy w pieluszce jest niespodzianka, jak to robią babcia i mama, ale na pewno krzywda mu się z Tatą nie stanie.

Co najważniejsze:

Mam wrażenie, że jego Tata pozwalał mu na coś, co jego mamie i babci nie mieściło się w głowie. On pozwalał swojemu dziecku być dzieckiem! ♥

Dlaczego dzisiaj piszę o tamtej sytuacji?

Już od ponad roku wspólnie z Bepanthenem Baby wspieram ideę radosnego dzieciństwa. Dzieciństwa beztroskiego, umiarkowanie kontrolowanego, bezpiecznego ale jednocześnie pełnego spontaniczności, bez której trudno o eksplorowanie świata po swojemu. Bepanthen Baby – mój nieukrywany sprzymierzeniec od 4 lat pomaga mi chronić skórę moich chłopców, zabezpiecza ją przed podrażnieniami jednocześnie jej nie uczulając. A co ważne – pozwala mi nie wariować i nie kontrolować pieluchowego ładunku co 10 minut! :D O, eureko!

Pewnie, że troszczę się o nasze maluchy, ale ich nie zagłaskuję!

Pielęgnuję, ale daję im przestrzeń i swobodę, aby generować uśmiech na twarzy tego małego człowieka. Towarzyszę im w codzienności, ale pozwalam też na samodzielność. Podobno największe milowe kroki dzieci pokonują same, kiedy rodzic akurat nie patrzy! ;-)

Na co pozwalam moim dzieciom, co niektórym nie mieści się w głowie? Pozwalam im być dziećmi, być sobą. Być beztroskimi, wolnymi od zmartwień, niepohamowanymi w swojej radości i eksplorującymi świat istotami! Co z tego, że pielucha przez dwie minuty będzie juniorowi zwisała, skoro on właśnie teraz sprawdza fakturę polnego źdźbła trawy! A co tam, że się trochę pobrudzą i później spędzimy dwie godziny na domywaniu się! ;-)

Dziecko nie zdobędzie świata zakazami. Zdobędzie go natomiast, dzięki naszej akceptacji i zielonemu światłu, które często nad nim zapalamy!

Artykuł powstał we współpracy z firmą Bayer, producentem maści Bepanthen Baby L.PL.MKT.07.2017.5271



Podobne wpisy

19 komentarzy

  • Reply Sunshine 13/07/2017 at 20:22

    Niestety moja mama też tak postępuje w stosunku do moich córek 8 i 5 lat :( jak wyjdziemy gdzieś razem to krew mnie zalewa jak słyszę: nie biegaj, nie idź tam, nie dotykaj no i UWAŻAJ (średnio co minutę) itp itd słuchać się nie chce i cała przyjemność ze wspólnego spaceru pryska jak bańka mydlana. Przez to unikam wspólnych wyjść.

    • Reply Helen Ka 15/07/2017 at 18:54

      skąd ja to znam…nie biegaj bo się przewrócisz!!! ( i mi do ucha cztery sensacyjne opowieści z super gazet jak to się jakiś dzieciak przewrócił i – do wyboru -umarł/utopił /coś mu ucięło/urwało/ wybiło i oczywiście potem kaleka lub roślina. )Dość!

  • Reply Żaneta Sidorczuk 13/07/2017 at 22:08

    O litosci moja mama tez tak potrafi i az czasami zygac mi sie chce jak sie odzywa a to a tamto a sramto. Zechce to sobie zdejmie pielyszke, jal sie skupczy to na pewno poczuje- w koncu jestem jego matka. Jak zglodnieje to zacznie jeczec. Jak go karmie to kaze chodzic a ja mam swoja zasade – ile sam zje tyle zje i nie dokarmiam. Jakos z tego powodu nie chudnie. Na placu zabaw to zs smiac mi sie chce jak 3 latki wchodza za raczke na zjezdzalnie a moj 17miesieczniak posowa po schodkach jak maly samochodzik. Samodzielnosci i mniej ograniczen! Z brudu jeszcze nikt sie nie zes… ;)

    • Reply klarasara 13/07/2017 at 23:36

      i jak pani wytrzymuje z tym gadaniem mamy bo ja mam taka tesciowa?

      • Reply Paulina Buzek 14/07/2017 at 09:35

        Ja to zalatwilam raz a dobrze
        :”może mamusi synkowie lubili jak mamusia ich chowala ale Staś to mój synuś i sama wiem co lubi najbardziej. W końcu to ja z nim jestem 24h”
        Zbyt dosadnie? Może się mamusia obrazić? No nie to ja mogę się obrazić za ciągłą krytykę. Od teraz obie babcie pytają się mnie czy mogą dac małemu pić, czy mogą przebrać pieluche, a na pytanie czy może nie jest małemu zimno odpowiadam że gdyby było to bym go ubrala, skoro nie ubralam to nie jest mu zimno.
        DROGIE MAMY!!!WIĘCEJ WIARY W SIEBIE!!! KAŻDA Z WAS JEST NAJLEPSA MAMĄ NA ŚWIECIE

        • Reply Anita 16/07/2017 at 12:14

          Ja mojej mamie powiedziałam, że skoro ja się jej nie wtrącałam w wychowanie dzieci, to niech ona się nie wtrąca mi ;)

  • Reply Anna 13/07/2017 at 22:33

    Witam,
    znam miejsce tego pobytu w Górach Sowich.
    Moje dziecko ma 5 lat. Robię wszystko aby było „dzieckiem”, czasem mokre od kałuży, czasem brudne bo zjeżdżało po trawie, albo jadło (fuj) czekoladowe lody. Starsi mówią, że brudne dzieci to szczęśliwe dzieci. Niech im będzie… raz na jakiś czas.
    Jako kwaterodawca serdecznie pozdrawiam z Walimia szczeslivą, tak sobie Ciebie czytam.

  • Reply Paulina Buzek 13/07/2017 at 22:47

    Hahaha przypomniało mi się jsk moja siostra podawajac swojemu 8mio miesięcznemu synkowi herbatkę była bacznie obserwowana przez naszą mamę…widziałam jak bije się z myślami czy skorygować postępowanie mojej siostry…nie wytrzymała :”Aniu nie za zimna ta hertbatka?” -odpowiedziała jej cisza, ale moja mama łatwo się nie poddaje
    ” Aniu a dałaś cukru?
    „NIE! NIE DAŁAM”- warknęła moja siostra
    „Picie gorzkiej herbaty szkodzi”
    No zaniemowilysmy z siostra…
    Od tej pory gdy moja mama użyje sformułowania że coś jest niebezpieczne odpowiadamy jej :
    „Dla Ciebie picie gorzkiej herbaty to ocieranie się o śmierć-więc nie masz głosu”

    • Reply Alojz Dirkscheiner 16/07/2017 at 17:30

      No jakbym swoją słyszała…

    • Reply Mania Mamy 17/07/2017 at 19:14

      Piękna odpowiedź ;) U mojej tescowej i jej mamy zawsze było coś w stylu: „A nie zaziębi się bez chusteczki?”. I po kilku grzecznych odpowiedziach zaczęłam serwować pół żartobliwie pół sarkastycznie: „Już 3 dni z rzędu zamarzło na śmierć” i powoli się to skończyło.

  • Reply klarasara 13/07/2017 at 23:35

    to brawo, tata jednak to jest super. mam takie samo podejście dac dziecku się pobawić szkoda tylko ze tesciowie tego nie rozumieja i sie obrazaja skacza nad wnukami jakby to bylo jajko ktore zaraz ma sie potłuc. wtedy pakuje dzieci i uciekam z domu gdzie na placu zabaw nas nie dogonia:D:D:D

  • Reply Iwona Turzańska 14/07/2017 at 08:33

    Zgadzam się! Nie o to chodzi, by non stop karcić i zakazywać. Dziecko przecież poznaje świat, gratulacje :)

  • Reply Emilia Hilt 14/07/2017 at 17:13

    Zgadzam się prawie we wszystkim. Poza przytulaniem psiaków – chyba że własnych, wtedy ok. Sama uczę syna, żeby nie podchodził do cudzych psów. Jak chce pogłaskać i przytulić to najpierw trzeba właściciela zapytać. Nigdy nie wiadomo czy pies np nie boi się dzieci.

  • Reply Agata 14/07/2017 at 19:09

    A pamiętacie jak my byliśmy wychowywani przez swoich rodziców? Dzieci lat 70/80-tych? Kto by wtedy pomyślał o takich zakaz nakazach jak teraz :D

  • Reply Gra Żyna 17/07/2017 at 10:30

    A potem takie mamusie/babcie dziwią się, że dziecko nie jest samodzielne. Żeby maluch był samodzielny, trzeba mu na tę samodzielność pozwolić. Aż żal mi takich osaczonych dzieciaków, którym opiekunowie niemal nie pozwalają samym oddychać, bo się zachłysną powietrzem.

  • Reply Alessandra Tekla Palomba 17/07/2017 at 15:43

    Te wszystkie „uważaj” jeszcze idzie zrozumieć… Ale istnieją ludzie, którzy twierdzą, ze jak dziecko zimą tarza się w śniegu zamiast iść spokojnie przy swoich opiekunach, to jest to, uwaga, dziecko NIEGRZECZNE.

  • Reply Mania Mamy 17/07/2017 at 19:10

    Rodzic-helikopter. To jest właśnie to stresowe wychowanie, a jego przeciwieństwem bezstresowe wychowanie, które wg psychologii jest niczym innym jak niestresowaniem dziecka na każdym kroku, że coś się może stać i pozwolenie na własne eksplorowanie świata. Czyli to, co robisz Ty i ja. Niestety większość rodziców nigdy nie wysiliło się, żeby poczytać o teorii bezstresowego wychowania, tylko intuicyjnie nazywa nim brak wychowania :/

  • Reply LysaOwca.pl 21/07/2017 at 10:37

    Nie można otaczać dziecka żelaznym kokonem. Dziecko musi doświadczać żeby się prawidłowo rozwijać i wyciągać wnioski z popełnionych błędów. Inna sprawa, że stawiając dziecku zakazy na każdym kroku odbieramy mu radość dzieciństwa :)

  • Reply Sandra Ciołkowska 21/07/2017 at 11:05

    moja corka to harpagan wszędzie jej pełno i często powtarzam uważaj jak skacze po meblach albo włazi gdzies wysoko na placu zabaw na jakies drabinki albo zaczyna probowac zbiegac ze zjeżdżalni no raczej w podobnych syt kazda mana jeśli 2 letnie dziecko tak szaleje czasem reaguje i stanie obok- mam czasem wrażenie że to dziecko nie ma żadnego poczucia zagrożenia ale takto raczej obserwuje upierdzieli sie na dworzu to sie upierdzieli w końcu to dziecko, piasek jest wszedzie nawet tam gdzie nie powinno go byc to jest, wymaluje sie cala farbami to sie wymaluje, ale nie przesadzajmy ja nie latam za nia z mokrymi chusteczkami i nie wycieram raczek gdy tylko czegos dotknie, za to moi tesciowe robia z niej porcelanowa lale. Na byc czysta piękna dziadek trzesie sie nad nia jak osika na wietrze babcia probuje mi mowic co mam robic ale teraz jestem z dzieckiem juz w domu także tescia sie ukrucilo a Emilka jest moim kochanym szatanem ktory psoci prawie bez ograniczeń czyli jest dzieckiem usmiechnietym i w nosie mam opinie innych mamuś i babc z placow zabaw które dziecko gdyby mogly uwiazaly by na smyczy

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.