Cały polski internet obiegła dzisiaj informacja o śmierci dwunastoletniego chłopca, którego matka zabrała z oddziału onkologii dziecięcej decydując się na niekonwencjonalne metody leczenia (źródło: tutaj).
Myślała podobno, że witamina B-ileś tam podawana w dużych stężeniach przez inżyniera-mechanika (nigdy nie będącego lekarzem), który założył sobie swoją „klinikę”, przywróci dziecku zdrowie i postawi je na nogi. Tymczasem podobno dziecku poprzez szpitalne metody leczenia dawano aż 90% na wyzdrowienie…
Zaznaczam, że nie jest moim celem pastwienie się nad rodzicami, którzy przeżyli tragedię, dlatego przytoczyłam tylko kilka puzzli, które każą mi twierdzić, że są przypadki, w których zdolność racjonalnego myślenia w obliczu wyzwania jakim jest choroba nowotworowa dziecka jest zdecydowanie zaburzona. Każdy z Was sam wyciągnie wnioski z powyższej historii, po której zakończeniu matka stwierdziła:
„Syn umarł, ponieważ miał umrzeć.”
Część z Was ma wśród swoich bliskich osoby, które chorowały na nowotwór i przeszły tę trudną drogę. Części z nich nie udało się dotrwać do szczęśliwego końca. I ja mam wśród swoich bliskich osoby, które zmagały się z nowotworem. Nie było łatwo.
Jednak każda z tych osób, które szczęśliwie zostały wyleczone bądź ich choroba została zaleczona, w żadnym wypadku nie zdecydowała się powierzyć swojego życia i zdrowia inżynierowi-mechanikowi, który twierdził, że zapoznał się pobieżnie z wnioskami płynącymi z badań amerykańskich naukowców i postanowił założyć klinikę!
Dostałam dzisiaj już dwa maile w podobnej sprawie, od dalszej rodziny dwójki dzieci, która rozkłada ręce, bo nic nie może zrobić w przypadku, kiedy dziecko z chorobą nowotworową jest zabierane ze szpitala przesz swoich rodziców i postanawiają oni leczyć je witaminą B-ileśtam albo odprawiają nad jego głową czary-mary, zamiast wysłać na oddział onkologii.
Znam przypadek dziecka, którego matka doprowadziła je do skrajnego wycieńczenia z powodu dwóch chorób, na które nie zostało zaszczepione, ale postanowiła przez prawie trzy miesiące leczyć je ziołami! Dopiero ojciec dziecka (który już nie żył z matką dziecka) zorientował się w porę, co się wyprawia i siłą wyrwał dziecko do szpitala, gdzie uratowano mu życie! Co stwierdziła matka? Że gdyby dano jej jeszcze tydzień na terapię ziołami, to dziecko by wyzdrowiało! Bez komentarza…
Miejmy otwarte umysły! Nie wierzmy w żadne czary-mary polegające na rzucaniu monetą przez lewe ramię. Zaufajmy medycynie. Zaufajmy lekarzom, którym udało się wyprowadzić tysiące pacjentów na prostą. Wiem, że można mieć wiele zastrzeżeń do działania służby zdrowia, jednak zamiast udawać się do garażu, w którym pan poda zastrzyk witaminowy i omiecie nasze czoło dwukrotnie magiczną miotełką, to skierujmy nasze kroki do miejsc, gdzie pracują ci, którzy mają narzędzia, wiedzę i metody poparte dowodami naukowymi a nie zaleceniami redaktorów magazynu Hokus-Pokus.
Nie zabijamy naszych dzieci niewiedzą i hochsztaplerką, skoro można dać im zdrowie i długie życie!
5 komentarzy
Widziałaś kiedyś człowieka chorego na nowotwór, którego lekarze męczą chemią? Nie jedną, a 5 serią ? Któremu mówią: ” myśleliśmy, że Pan nie przeżyje tej ostatniej żółtej chemii. Dobrze, że Pan bierze ta wit C w dużych ilościach, mimo że ja sam Panu tego przepisać nie mogę. ” Tak niestety w naszym kraju lobby farmaceutyczny działa genialnie jak widać ? wciskanie w ludzi ciemnoty typu weź pigułke na wszystko działa cudownie. A skąd się bierze rak wątroby czy żołądka – konsekwencja połykania tych wszystkich specyfików antybiotyków itp. Lekarz onkolog mojego męża sam mówi : „Gdyby nie Wit C i b16 Pani mąż nie przeżyłby tych 5 serii chemii i nie pracował cały czas, pomimo tego że ludzie z jego nowotworem leżą w szpitalach i to ich wykańcza.” Wit C i b16 są ogromnym wsparciem dla chorych na raka i nie powinno się zawsze słuchać lekarzy, którzy są ślepo zapatrzeni w jedną metodę. Jeżeli chce się pomóc drugiej osobie, którą się kocha zrobi się dla niej wszystko mimo ogromnej ceny. Niestety to wszystko trzeba ściągać z zagranicy i nie należy to do tanich rzeczy. Ale wiem, że dzięki temu mój mąż żyje i ma siłę walczyć i być z nami.
Tylko że jak rozumiem tutaj chemia jest obok, a tam kompletnie odrzucono medycynę konwencjonalną. Zabrano dziecko, nie jesteśmy w stanie stwierdzić, co podawano oprócz amigdaliny.
Ale przecież wit. C i B16 też kupujesz w aptece… i też koncerny co chwilę wypuszczają nowe leki z tymi witaminami. Czym to się różni od innych lekarstw? Do tego ludzie, którzy są popularni w mediach i mówią o tym, że leczenie wit. C jest jedyną dobrą opcją (czyli są tylko w to zapatrzeni)- też zarabiają na tym… z tym że żerują na ludzkim strachu.
Witam. Na ci dzień pracuje z pacjentami onkologicznymi ( nie w Polsce). I chyba wiem po części dlaczego niektórzy wybierają metody niekonwencjonalne….
Lekarz który informuje pacjenta i chorobie nowotworowej mówi prawdę iw przypadkach choroby rozsiane MUSI powiedzieć że pacjenta nigdy nie wyleczy ale może przedłużyć życie lub w niektórych przypadkach na lata zatrzymać postęp choroby…
A co mowia osoby parajace się uzdrawianie i terapiami alternatywnymi temu samemu pacjentowi? JA CIE WYLECZE…
Oto podstawowa różnica.
Ale z doswiadczenia wielu lat w onkologii powiem że żaden z pacjentów którzy porzucili leczenie w szpitalu nie wyzdrowial. Powiem więcej, oni wracają… Większość jeżeli nie umrze po drodze swojej alternatywnej terapii wraca najczęściej gdy już nie ma pieniędzy na oszustow… Wracają bo są chorzy, zmeczeni i dużo gorszej kondycji niż gdy leczenia odmawiali/ przerywali…
Wracaja, ale najczęściej jest już za późno…
Tak- chemia to niszcząca terapia i mozolnie trudna ale wielu pacjentom daje szansę na wyleczenie- na życie bez nowotworu..
Ale wybór zależy od pacjenta czy chce się leczyć, tu przymusu nie ma.
Niestety w przypadku dzieci sprawa jest bardziej kontrowersyjna- bo jak rodzić może w imieswoich przekonań odmówić dziecku prawa do zycia…? No jak…?
Tak, ale dzięki temu że jest podawana Wit C i b16 to wspiera w tym, żeby organizm nie został zniszczony. Wiem jak mąż przechodził pierwsza chemię gdzie nie było tego wsparcia wg…to było straszne…niestety w jego przypadku nie ma mowy o wycieciu lub laserze bo to za duże trzy guzy już, a po za tym są przy i już niestety dwa wbiły się w mózg…więc operacja była możliwa wcześniej ale było ryzyko że straci wzrok bądź słuch a później się z tego lekarz wycofał…niestety te chemię bardzo pobudzaja guzy i z jednego na początku zrobiły się już trzy przy czym nie wiadomo czy nie pojawia się kolejne…