6 pomysłów na spędzanie czasu z dziećmi, kiedy za oknem pada deszcz!

napisała 04/10/2019 Moim zdaniem, Reklama., Szczesliva po godzinach

Mamy juz prawdziwą, polską jesień! Pisząc „prawdziwą” mam na myśli nie tylko taką, podczas której liście się złocą i pomalutku spadają z drzew, a trawniki się przerzedzają ukazując nam co ciekawsze niespodzianki ;-)

Pisząc, że mamy „prawdziwą jesień” mam też na myśli fakt, że jest coraz zimniej i już nie wystarczy wybiec w krótkim rękawku z domu pod pachą trzymając trójkę dzieci, których miny wskazują tylko jedno: „Kupisz nam lody, mamoooo?!” ;-)

Teraz trzeba narzucić na siebie kurtki przy okazji zastanawiając się, czy brać ze sobą parasol czy nie. Buu :( W ostatnim tygodniu już kilkukrotnie zawróciliśmy ze schodów do domu, bo tak się rozpadał deszcz, że zmoklibyśmy do suchej nitki. Dlatego też częściej wegetujemy w domu. Żeby nie zwariować z trójką brzdąców na naszych metrach kwadratowych, to trzeba się natrudzić! Dlatego też trudzimy się z moim M., kombinujemy, wymyślamy, i często ostatkiem rodzicielskich sił robimy wszystko, żeby dzieci z nami nie zwariowały, a my z nimi przy okazji też ;-)

Dlatego podrzucam Wam kilka naszych jesiennych pomysłów na spędzanie czasu z dziećmi. Koniecznie do tej listy dorzućcie Wasze patenty, jak tu „wytrzymać”, kiedy za oknem szaruga! Oprócz tzw. „wodnych kolorowanek”, przeplatanek czy męczenia klocków z avengersami, to mam jeszcze kilka innych patentów ;-)

No to lecimy! ;-)

1. Zawody, które dziecko szybciej znajdzie jak najwięcej skarpetek do pary.

Och, jak ja tę zabawę uwielbiam! :D Siadam sobie wtedy wygodnie z kawką, albo kładę się z nią na dywanie i patrzę, jak towarzystwo się ściga w wynajdywaniu skarpetek. Ale jaka to jest przydatna zabawa! ;-) Nie znoszę „parowania” skarpetek. Mamy taki kosz na pranie, w którym są tysiące skarpetek. I tych skarpetek dokładamy co pranie, bo jakoś tak wychodzi, że zostawiam je sobie na koniec składania. A że koniec kompletowania prania jest często burzliwy, to te skarpetki zostają nieogarnięte. Ale ja wtedy, jako Magdula Spryciula, wołam dzieciaki i mówię:

Kto pierwszy znajdzie 5 par skarpetek do pary, ten wygrywa wkruszanie czekolady do naszych ulubionych potrójnie czekoladowych muffinków!

I nie trzeba ich wtedy prosić. Całą skarpetkową robotę robią za mnie :D

 

2. Pieczenie potrójnie czekoladowych babeczek!

Te nasze potrójnie czekoladowe muffinki to jest majstersztyk. Nawet ja się czasami skuszę na taką jedną muffinkę pomimo bycia na mojej dość specyficznej diecie. Te babeczki są nie tylko są mega czekoladowe, ale jeszcze wilgotne w środku! Palce lizać, mówię Wam!

Takie pieczenie czekoladowych muffinek to rzecz, która angażuje całą rodzinę. Jak mamy wszyscy kryzys energetyczno-jesienny (a w ostatnim tygodniu ten kryzys wita u nas dość często), to ja tylko rzucam hasło: „a może by tak muffinki czekoladowe zrobić?!” i towarzystwo od razu ma banana na twarzy i przebiera nogami w ciszy i spokoju ;-) No może czasami się tylko zaczną kłócić, które podkradło za dużo kostek czekolady na boku, ale ja wtedy udaję, że nic nie widziałam :-D

Przepis na nie jest banalny, dostałam go od mojej dobrej znajomej i koniecznie muszę ją za niego wyściskać. Odrobinę go tylko zmodyfikowałam, tj. dorzuciłam jedną dodatkową czekoladę mleczną, bo w przepisie była tylko jedna :D Z tego przepisu wychodzi mi ok. 14-16 muffinek.

  • 250 g mąki pszennej
  • 150 g brązowego cukru
  • 50 g kakao
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 100 g mlecznej czekolady (ja daję dwie czekolady mleczne) – drobno pokrojone
  • 100 g białej czekolady, również drobno pokrojonej
  • 100 g roztopionego masła, może być ciepłe. żeby nie było tylko gorące.
  • 2  jajka (jeśli małe to 3 sztuki)
  • 325 ml kwaśnej śmietany 18%

1. Suche składniki mieszamy w jednej misce (za wyjątkiem czekolady).

2. Mokre mieszamy w drugiej misce.

3. Następnie łączymy je ze sobą dokładnie, nie musimy miksować. Możemy to zrobić łyżką.

4. Na koniec dodajemy pokrojonej drobno czekolady i ponownie mieszamy.

5. Do papierowych papilotek łyżką nakładamy masę do ok. 2/3 ich wysokości i wstawiamy do nagrzanego wcześniej do 200 stopni Celsjusza piekarnika

6. Pieczemy 22-25 minut, do tzw. suchego patyczka, jak to zawsze mówi moja babcia ;-)

 

Musicie też spróbować naszych racuchów z jabłkami. Przepis na nie znajdziecie tutaj u mnie. Przyjemne z pożytecznym – bo zawsze jest szansa, że zjedzą trochę jabłka ;-)

 

3. Popołudnie przed TV, bo czasami to jedyne dobre wyjście, kiedy dzieci roznosi energia, za oknem deszcz a rodzice też dostają „fiksum dyrdum”, jak to mawiała moja mama, gdy byłam dzieckiem ;-)

Nie jestem przeciwniczką TV. Jestem za rozsądnym korzystaniem z dobrodziejstw nowych technologii.

Dlatego też, gdy za oknem jest deszcz, to my rodzice spryciarze do potęgi ;-) korzystamy z PLAY HOMEBOX TV. Jako jeden z internetowych ambasadorów marki Play zawsze Wam donoszę o tym, z czego korzystam i co polecam, a PLAY HOMEBOX TV to jest coś, co ratuje nam życie. Pisałam Wam o tej „homeboxowej” ofercie od Play już wielokrotnie, bo świetnie nam się sprawdza przy naszych potrzebach.

Kiedy jest „kryzysowo” to włączam wtedy moim dzieciom przez PLAY NOW TV pakiet KIDS i zapuszczam chłopakom kanał Da Vinci, a  kiedy to Gaia ma większy kryzys niż chłopcy, to włączam jej np. Duck TV z bajkami, które dużo uczą i mają wartościowe przesłanie. Niedawno popełniłam też wpis o wartościowych bajkach, tutaj go możecie obczaić. Przyznam Wam, że kiedy puszczam moim dzieciom sensowne bajki i programy, to wtedy nie mam wyrzutów sumienia, że włączam im TV, bo wiem, jakie treści „konsumują” i wiem, że nie są przypadkowe.

 

 

Kiedy maluchy oglądają, to ja wtedy odpalam na telefonie Youtube’a z moim superszybkim internetem (szybszym nawet niż mój Mąż, który dobiega do drzwi, kiedy odbieram paczkę od kuriera i pyta mnie, co znowu zamówiłam :D). Szybki internet też mam w ofercie PLAY NOW TV, i wtedy sobie na spokojnie z jakimś makijażowym tutoriale w tle ogarniam pedicure podczas tej chwili spokoju ;-) Pisałam Wam kilka tygodni temu, że teraz w Play przy zakupie oferty DUET albo Rodzina dostaniecie smartfon 500 zł taniej i ten rabat w Play jest nadal aktualny.

A co robi Tata kiedy mama ogarnia pedicure? :D Tata w tym czasie robi domowy fitness, tj. wstawia pranie, wyciąga naczynia ze zmywarki (wszak mamy równouprawnienie, co nie? :P), a następnie szykuje się do oglądania meczu na ELEVEN SPORTS. Założę się, że w najbliższą sobotę połową naszych mężczyzn będzie na ELEVEN SPORTS oglądała mecz Inter Mediolan – Juventus Turyn :D

P.S. Czy jest tutaj więcej „wyrodnych” jak ja rodziców, którzy czasami puszczają dziecku bajki bez wyrzutów sumienia robiąc w tym czasie inne rzeczy, z bezczelnym relaksowaniem się włącznie? ;-)

PP.S. Donoszę, że w ramach PLAY NOW TV rusza pod koniec października kolejny sezon Watahy na HBO :D Tak tylko niewinnie wspominam, gdyby udało się Wam wieczorami nie zasypiać razem z dziećmi :P

 

4. Rysowanie po ciele literek i odgadywanie wyrazów!

To jest zabawa, której prekursorem w mojej rodzinie był mój Tata. On pewnie ją wymyślił po to, aby go miziać po plecach [cwaniak jeden! ;-)], ale ja teraz widzę, że miał facet niezły patent na to, aby zająć na chwilę dzieci i by przy okazji było mnóstwo przy tym śmiechu! Poza tym ta zabawa rozwija dziecięcą wyobraźnię i pomaga utrwalić wiele sylab czy literek. My z moim Starszakiem jesteśmy na etapie nauki czytania i ta zabawa jest jednym z naszych przerywników, który pozwala mu odsapnąć, aby nie zwariował z mateczką, która uczy go kolejnych niewygodnych sylab i zlepków liter ;-)

Rysujemy „wirtualne literki” palcem nie tylko po plecach. Również po ręce czy nodze. To wtedy dodatkowo urozmaica zabawę :-)

 

5. Zabawa w chorego pacjenta, podczas której uczymy się angielskich słówek.

Mój Starszak i Junior jeszcze nie zaczęli nauki języków obcych przez lektora ani w żadnej szkole językowej, ale te początki nauki wzięłam na siebie. Mieszkałam trochę w Anglii, mam za sobą kilka certyfikatów, a język angielski był kiedyś jednym z moich „koników”. Dlatego pomalutku włączam angielski do naszych zabaw. Szczególnie wtedy, kiedy towarzystwo jest już znudzone jesienią, a za oknem pada. Polecam Wam tę zabawę nawet jeśli Wasz angielski nie jest na wysokim poziomie. Jest wiele translatorów online, w których jest też funkcja wymowy wyrazów, także to doskonała opcja podczas nauki np. j. angielskiego.

Nasza zabawa w chorego pacjenta polega na tym, że ja wymyślam sobie, co mnie boli a Starszak po kolei szuka miejsca tego bólu od stóp do mojej głowy. I zadaje pytanie:

„Is it your foot?” – czy to Twoja stopa Cię boli?

„Is it your leg?”

„Or maybe it is your knee, is it?” – a może to jest Twoje kolano?

I tak dalej. Jeśli zapomina jakiegoś słowa, to ja mu wtedy podpowiadam, a następnie proszę o powtórzenie jego wymowy. Dzięki tego rodzaju zabawie można opanować większość angielskich słówek dotyczących części ciała przy okazji włączając w tę zabawę trochę umiejętności aktorskich ;-) Kiedy miejsce bólu zostaje odgadnięte, to następuje zamiana miejsc i wtedy dziecko odgrywa rolę pacjenta. Fajnie się przy tym bawimy :-)

 

6. Zabawa z Tatą, który udaje … mamę! ;-)

W zeszłym tygodniu dostałam maila od jednej z Czytelniczek, mamy dwuletnich bliźniaków, w którym to mailu Ania zapytała mnie, co ona ma robić, jeśli jej mąż (swoją drogą pracownik biurowy) nie angażuje się w obowiązki domowe, a gdy przychodzi z pracy do domu, to rzuca się do sypialni i robi sobie drzemkę do 22.00. Budzi się dopiero, jak dzieci już śpią w łóżkach! Moim zdaniem to jest „żart”, choć po tonie Ani maila wiem, że żart to nie jest :( To ja proponuję Panu Mężowi, aby spróbował chociaż raz „pobawić się” w Mamę, która na wysokich obrotach jest cały dzień, a Mama „pobawi się” w Tatę, który rzuca się od razu po 18.00 na łóżko i do 22.00 udaje „śpiącego Indianina”. Ciekawe, jak mu się spodoba taka zabawa w „mamę, która jest na szóstym biegu” cały dzień ;-) Ja bym chętnie skorzystała z drzemki do 22.00 :D

Koniecznie podrzućcie Wasze patenty na jesienną pogodę!

P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post i czujecie podobnie, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu  ❤ Możecie go też udostępnić. Dziękuję! :*

Partnerem mojego postu a także jesiennego odpoczynku wszystkich rodziców

[a mam w szczególności ;-)] jest Play i jego oferta PLAY HOMEBOX TV, która pozwala nam chwilę odetchnąć ;-)

#teamplay?

Podobne wpisy

Brak komentarzy

    Odpowiedz

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.