4 największe BŁĘDY, jakie popełniają RODZICE👶🏻 👧 , kiedy ich dzieci GORĄCZKUJĄ❗🌡️

napisała 10/03/2022 Post sponsorowany, REKLAMA

Ostatni czas jest wyjątkowo trudny, dla wszystkich, myślę. Chciałabym obudzić się jutro rano, żeby ktoś złapał mnie za ramię i powiedział, że ostatnie dwa tygodnie to był tylko zły sen. Mam też wrażenie, że moje życie się rozdwoiło niejako. Z jednej strony robię, co mogę, aby pomagać i angażuję się w to całym sercem, a z drugiej widzę, że obok tych ludzkich dramatów, których ogrom rozrywa mi serce, toczy się też moje zwykłe życie. Wiecie, ot taka zwyczajna codzienność, jak wstawanie rano, szykowanie dzieci do przedszkola i szkoły, pocieszanie ich przy codziennych dziecięcych problemach, radzenie sobie z ich katarem, szukanie przyczyn jednodniowej gorączki.

Ostatnie dwa tygodnie to była dla nas zdrowotna huśtawka, ale całe szczęście, że tak jak szybko nas nawiedziła, tak szybko nas opuściła.

Wiem z Waszych maili, że i u Was infekcje nie odpuszczały, i Wy też musieliście godzić codzienność z odnajdywaniem się w nowej rzeczywistości. Przytulam Was teraz mocno, bo wiem, że każdy z nas radzi sobie z tym wszystkim na swój sposób.

Dzisiejszy post piszę nie tylko ku pokrzepieniu, ale również by podzielić się z Wami tym, co u nas ostatnio sprawdziło się, kiedy pojawiała się gorączka, a wiem, że i u Was infekcyjnie. Na naszym przykładzie mogę powiedzieć, że infekcje przychodzą znienacka i mimo intensywnego budowania odporności przez cały rok, może się zdarzyć, że nawet najsilniejszy organizm podda się patogenom. Tym bardziej, że jak dobrze wiemy: dziecięce infekcje nic nie robią sobie z naszych planów. Często pojawiają się wtedy, gdy ten czas i tak jest trudny. :(

Przechodząc do konkretów, chcę dzisiaj podzielić się z Wami 5 największymi błędami, jakie popełniają rodzice, kiedy ich dzieci gorączkują. I ja popełniałam te błędy kiedyś. Tak to już jest, że często będąc rodzicami uczymy się na własnych błędach i zdobywamy wiedzę w miarę, jak nasze dzieci dorastają.

A oto zasady, jakimi się kieruję w czasie gorączki moich dzieci:

1. Konieczne podawanie dużej ilości płynów! Bez czekania aż samopoczucie dziecka samoczynnie się polepszy.

I to nie w ilości trzech łyczków na godzinę, żeby była jasność. Choć w wielu sytuacjach wydaje nam się, że to maksymalna ilość, jaką nasze dziecko w trakcie gorączki jest w stanie wypić. Przy długotrwałej i wysokiej gorączce dopajanie dziecka odpowiednią ilością płynów, to musi być nasz główny cel o każdej godzinie.

Niestety, kiedy mój Starszak miał dwa latka, wylądował w szpitalu właśnie przez to, że zbyt pobłażliwie potraktowałam pediatryczne zalecenia podczas gorączki, która go nawiedziła. Starszak pił co prawda kilka łyków na godzinę, jednak to było stanowczo za mało, z czym niekoniecznie zgadzał się wtedy mój M. próbując uspokajać sytuację i mnie samą. ;-) Na całe szczęście dobrze się to skończyło – szpitalne kroplówki pomogły mu stanąć na nogi. Ale prawdopodobnie uniknęlibyśmy szpitala, gdybym poważniej potraktowała kwestię dopajania. No cóż, jako młoda i przestraszona matka, niestety uczyłam się wtedy na własnych błędach. :(

Od tamtej pory dopajanie w trakcie wysokiej gorączki traktuję jak moją misję nr 1, kiedy moje dzieci są chore. Woda jest rozstawiona po wszystkich możliwych kątach, a ja siedzę przy dziecku dopóki nie wypije ono odpowiedniej ilości przeznaczonej na każdą godzinę. Czasami pomaga picie wody z bidonu, czasami ze słomki. Jak już z tym opornie idzie, to dodaję do wody odrobinę domowej roboty soku z malin. Każda zachęta jest tutaj na wagę złota. Nie odpuszczam.

2. Korzystanie z produktów naturalnych, które pomagają podczas gorączki. A nie tylko z typowych tzw. „zbijaczy” temperatur.

Na pewno wiecie, że ja staram się korzystać z tego, co dała nam natura, by wspierać organizm w walce o zdrowie. U nas jak tylko pojawiają się pierwsze oznaki przeziębienia, katar, kaszel i wyższa temperatura, to w ruch idzie mocna herbata lipowa z dodatkiem z soku z malin, który samodzielnie całą rodziną robimy co 1-2 lata, kiedy jest sezon na maliny.

Zioła, kwiaty, owoce, korzenie właściwych roślin potrafią działać cuda! Kwiat lipy świetnie działa napotnie – pomaga podnieść delikatnie temperaturę ciała. Kwiat bzu czarnego ma bardzo szerokie spektrum działania – działa wykrztuśnie, pomaga rozrzedzić katar, ma też działanie napotne i antywirusowe oraz wzmacnia błony śluzowe dróg oddechowych.

Kiedy u moich dzieci pojawia się stan podgorączkowy (czyli temperatura ich ciała oscyluje wokół 37-37,9) to od razu bez czekania w ruch idzie: liść podbiału, kwiat bzu czarnego, kwiat lipy i kora wierzby. I to najlepiej w jednym preparacie i najlepiej w postaci leku, który ma potwierdzone działanie.

Tutaj warto sięgnąć np. po Pyrosal, który zawiera tylko naturalne składniki i nie ma konserwantów. Działa m.in. przeciwzapalnie i wspiera organizm w trakcie gorączki. Ja podaję go moim dzieciom 3 razy dziennie i przez cały okres występowania gorączki. Gdy gorączka opada, to wtedy kontynuuję podawanie Pyrosalu jeszcze 2-5 dni. Informacja, która może być dla Was ważna – Pyrosal przeszedł aż 2 badania kliniczne IV fazy, co oznacza, że potwierdzone zostało nie tylko bezpieczeństwo jego podawania, ale również skuteczność, a to dla mnie jest bardzo ważne szczególnie w sytuacjach, gdy chcę pomóc moim dzieciom jak najskuteczniej i bezpiecznie zarazem.

3. Nie czekam aż temperatura oscylująca wokół 38,5 – 39.5 samoczynnie spadnie!

Kiedy temperatura ciała mojego dziecka w trakcie infekcji przekracza 38 stopni, to ja jestem wtedy bardzo czujna i obserwuję samopoczucie dziecka. Mój Junior z temperaturą 38,2 – 38,5 nadal ma często mnóstwo energii i ja wiem, że mogę spokojnie wstrzymać się jeszcze z podawaniem preparatów przeciwgorączkowych. Ale kiedy widzę, że temperatura zaczyna niebezpiecznie rosnąć, to nie czekam aż samoczynnie spadnie.

Każde dziecko jest inne. O tym też warto pamiętać. Kiedy temperatura ciała mojego Starszaka przekracza 38 stopni, to z nim nie jest już wtedy zbyt dobrze. Zazwyczaj dochodzą do tego dreszcze, bardzo duże osłabienie i często lekarze, pod których opieką jest, zalecają nie dopuszczać do sytuacji, w której u niego temperatura ciała miałaby przekraczać wartość 38,2-38,5 ze względu właśnie na to, jak jego organizm sobie radzi z takim wzrostem temperatury.

Przy bardzo wysokiej temperaturze nasz lekarz zawsze zaleca jej zbijanie i regularne kontrolowanie. I zbijanie powinno być tylko przy pomocy substancji, które są wskazane do podawania dzieciom. Miejcie to proszę na uwadze, by nie dochodziło do takich sytuacji jak np. Zespół Rey’a powodowany przez zastosowanie u dzieci substancji, które nie powinny by podawanie dzieciom w warunkach domowych.

4. Nie zwlekam z wizytą lekarską, jeśli gorączka trwa kilka dni i nie widać jej końca.

Są sytuacje, w których należy pogłębić diagnostykę, by znaleźć przyczynę (nie tylko długotrwałej) gorączki u dziecka. Sami dobrze znacie Wasze dziecko i często rodzicielska intuicja jest Wam wiele w stanie wskazać. Ja nauczyłam się jednego – kiedy widzę, że stan mojego dziecka odbiega od standardowego stanu przeziębienia i cokolwiek mnie niepokoi, to nie waham się, aby jechać do lekarza. Nie zapieram się również nogami czy rękami, aby moje dziecko nie poszło do szpitala w celu wykonania pogłębionej diagnostyki. Są sytuacje, w których szybka reakcja jest konieczna i może uratować życie!

Moje dzieci trzykrotnie zostały wysłane do szpitala po wizycie u pediatry. Na szczęście diagnostyka szpitalna wykluczyła podejrzenia lekarzy pediatrów, ale ja przynajmniej wiedziałam, że robię wszystko, co w mojej mocy, aby znaleźć przyczynę stanu zdrowia mojego dziecka.

Powiedzcie, z jakimi błędami Wy się spotkaliście, gdy dziecko gorączkuje. Z pewnością są kwestie, których nie poruszyłam a są niezwykle ważne!

Tymczasem ja życzę Wam i Waszym dzieciom dużo zdrowia. I spokoju.

Ściskam!

P.S. Jeśli Facebook pokazał Wam dzisiejszy post, zostawcie kciuk albo serducho pod facebookowym postem. Dziękuję! :*

▫️Partnerem postu jest marka Pyrosal.▫️

Podobne wpisy

1 komentarz

  • Reply Aneta Boritzka 14/03/2022 at 12:28

    Ostatnio właśnie mieliśmy taki gorączkowy czas. Zawsze się boję. Nie potrafię wtedy zasnąć spokojnie. Co chwilę mam nastawiony budzik, bo obawiam się, że gorączka szybko podskoczy albo leki nie zadziałają. Ostatnio syn przychodził COVID – jaka temperatura 39,6… Ja byłam przerażona! Z kolei lekarz stwierdził, że nie ma powodu do niepokoju. U dzieci może wystąpić tak wysoka temperatura i dziecko sobie z nią poradzi (oczywiście z lekarstwami). Na szczęście wszystko było dobrze. Syn był bardziej senny, ale nie dostał dreszczy. Cały czas go schładzałam. Podobno sprawdzają się mokre okłady pod pachą – bo tam są największe tętnice.

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.