
To były takie moje małe postanowienia novoroczne, o których nie chciałam głośno wspominać – wolałam nie zapeszać i zaczekać aż nadejdzie ich pora coming out’u. W marciu i kwietniu znowu pochwalę się moimi postępami w ulepszaniu samej siebie – takie pseudo-publiczne ich ujawnienie bardzo zobowiązuje, przynajmniej na mnie to tak działa.
- nie przeklinam [ od czasu do czasu coś mi tylko nieporadnie wyskoczy z ust, jednak szybko się poprawiam] – Iventy coraz więcej rozumie. Naśladuje nie tylko nasz kaszel i miny, ale często gdy podniosę niepotrzebnie głos jemu też to się udziela. Wyperswadowuję na zawsze przekleństwa – jemu nie są one potrzebne do komunikacji nic a nic.