Kilka dni temu zadzwoniłam do mojej babci, aby wymienić się rodzinnymi nowościami. Przy okazji naszej rozmowy o zdrowiu i Ivku – oczku w głowie pradziadków, wtrąciłam mimochodem, że obtarły mnie buty i mam na palcu duży, bolący bąbel.
Spacer z Ivkiem po Krakowie tamtego dnia nie wchodził niestety w grę – było z moim paluchem naprawdę źle. Nad czym ubolewałam, gdyż pogoda była genialna i nareszcie pożegnaliśmy kilkudniowy deszcz.
Babcia od razu zapytała:
– Magda, a smarowałaś już to miejsce propolisem?!
-Eureka! Dlaczego o tym w ogóle nie pomyślałam!
Propolis był zapomnianym przeze mnie panaceum na każdą moją dziecięcą bolączkę. Od kiedy pamiętam babcia i moi rodzice mieli w apteczce propolis. Dumnie stał na wierzchu i był pewnie jednym z najczęściej używanych przez nas aptecznych produktów. Stosowałam go na rany, ukąszenia owadów i nie tylko. Poważna gleba na rowerze i zdarte kolana – propolis. Przecięcie nożem kuchennym – propolis. Podrapanie przez kota – propolis. Mogłabym tak wymieniać bez końca.Wszystko goiło się szybko i nigdy nie zdarzały mi się ropne infekcje. Myślę, że to zasługa właśnie propolisu.
Tym razem postanowiłam zrobić tak jak poradziła mi moja babcia – wybrałam się do najbliższej apteki kuśtykając i skomląc, i kupiłam propolis. Posmarowałam odcisk kilka razy w ciągu 24 godzin. Następnego dnia nie został nawet ślad po jakimkolwiek bólu, a rana zbledła i widziałam, że proces gojenia zbliża się ku końcowi.
Wczytałam się w internecie we właściwości propolisu i teraz już wiem, że to nie są czary-mary a najprawdziwsze panaceum na wiele dolegliwości. Propolis to nic innego jak rozpuszczony i odcedzony kit pszczeli w roztworze spirytusowym.
Kit pszczeli wytwarzany jest przez pszczoły poprzez wymieszanie zebranych z roślin substancji żywicznych z wydzielinami pochodzącymi z organizmu pszczoły.
Cytując etykietę produktu [tj. kitu pszczelego]:
„Dla pszczół propolis jest materiałem budulcowym służącym do przytwierdzania plastrów, powlekania ścian i zabezpieczania uszkodzeń ula. Dzięki silnemu działaniu antybiotycznemu kit zapobiega szerzeniu się chorób pszczół i procesów gnilnych w ulu.”
I wszystko jasne! Ale ja poszłam o krok dalej. Zdecydowałam, że dobrym pomysłem będzie zrobienie swojego propolisu. Kupiłam spirytus oraz kit pszczeli i zabrałam się do roboty. Roboty, która trwa niespełna 2 minuty!
Do wykonania nalewki propolisowej potrzebujecie:
- 50 gram kitu pszczelego
- 200 ml spirytusu rektyfikowanego
Rozdrobniony kit pszczeli zalewamy spirytusem. Kilkukrotnie w ciągu dnia mieszamy roztwór. Po około tygodniu odcedzamy przez gazik i zamykamy w szczelnym naczyniu. Oczywiście to płyn nas interesuje a nie żywiczne resztki :-) Toteż resztki wyrzucamy :-)
I gotowe! :-) Mój będę przecedzać za 4 dni! :-)
Używacie propolisu? Czy stosujecie go tylko do odkażania, a może także przy innych schorzeniach?
14 komentarzy
O proszę! muszę się wgłębić w temat.
ale nie napisałaś, co odcedzamy, a co zostawiamy ;) bo to nie dla wszystkich jest oczywiste :)
słuszna uwaga – już poprawiłam! :-)
mam uczulenie na propolis :) więc nie stosuję. Moim złotym środkiem na całe zło świata jest olejek z oregano. Polecam.
zaciekawiłaś mnie tym olejkiem z oregano. kupujesz w aptece?
Kupiłam w sklepie eko w kroplach. Stosowałam go u dziecka przez ponad 3 miesiące codziennie po 1 kropli, żeby wyleczyć grzybicę jelit. Szacun dla mojego dwulatka za przyjmowanie tego specyfiku bo nie należy to do przyjemności :) Kupiłam też olejek sproszkowany w kapsułkach (NOW) w sklepie zielarskim na Józefa, ale okazało się, że kapsułki są okrutnie duże i nie dla dwulatka, a po rozpuszczeniu w wodzie są równie niesmaczne jak krople, więc stosowaliśmy tylko krople. U Synka już nie stosuję, zamieniłam go na sok z noni, który ma podobne działanie, ale jest znacznie przyjemniejszy w smaku. Ja kapsułami faszeruję się codziennie :) Chyba w większych aptekach też dostaniesz.
Używamy maści z wosku i oleju. Żujemy odsklepiny, wcinamy miód. Ja piję pyłek. Jako żona pszczelarza mam dobry dostęp;]
no nieee! zabiłaś mnie tą informacją! ekstra!
czy nie sprzedajecie przypadkiem odsklepin?
W tym roku nie, jedną rodzinę stracilismy:( Więc ten rok był dla naszych pszczół średni ale pomyslimy w przyszłym roku;]
szkoda pszczółek! :-(
Moja przyjaciółka ze studiów, miała to cudo w apteczce i używała na przeziębienie. Pamiętam, że pijam to z drżącym sercem ale faktycznie pomogło. :)
na przeziębienie nie próbowałam! muszę [ tzn.oby nie! ] kiedyś spróbować :-)
oby nie :)
Przetestujemy. Bo u nas właśnie sezon przeziębieniowy się rozpoczął.