Ostrzegam, to będzie długi artykuł i nie jest on poradą lekarską. Przed zastosowaniem się do poniższych porad warto, abyście skonsultowali się z lekarzem.
Już kilkukrotnie pisałam Wam, że kiedy mój starszak poszedł pierwszy raz do przedszkola, a było to dwa lata temu, juz po tygodniu zaliczył pierwszą infekcję, która tak się niefortunnie rozwinęła, że razem z moim Mężem wylądowali w szpitalu.
Po powrocie ze szpitala nie było lepiej.
Zaliczył kolejny tydzień w przedszkolu i znowu rozłożyło go choróbsko. To pasmo chorowania trwało w nieskończoność aż w końcu doszłam do wniosku, że przerywam tę jego męczarnię i wstrzymujemy się z przedszkolem na jakiś czas. Nie miałam już sił patrzeć na mojego syna, który jest wycieńczony po chorowaniu. Po konsultacji z pediatrą i małym wykładzie, lekarka powiedziała, że będzie ze mną szczera i skoro młody tak reaguje, to ona nie widzi żadnego sensu w kontynuowaniu tej męczarni. Skoro mam możliwość zostać z synem w domu, to mogę rozważyć przerwanie przedszkola na jakiś czas i zabranie się ostro za dbanie o jego odporność. Wg słów pediatry jego naturalna odporność przyjdzie z czasem (co zresztą nastąpiło) a na chwilę obecną mamy ją wzmacniać i zaprzestać tej karuzeli chorowania poprzez chwilową dyspensą od przedszkola.
Po jej słowach odetchnęłam z ulgą, serio.
Spotkałam się z wieloma głosami, że dziecko mimo częstego chorowania nadal powinno być posyłane do przedszkola, bo swoje musi odchorować. Otóż wg słów pediatry – wcale nie muszę skazywać go na przedszkolne infekcje skoro może przebywać ze mną w domu, tym bardziej że po prawie półrocznym chorowaniu chłopak zaczął tracić na wadze osłabiony notorycznym osłabieniem i brakiem apetytu spowodowanym gorączką.
Tak też zrobiłam, jak zaleciła pediatra.
Jednak ta kwestia odporności nie dawała mi spokoju. Zaczęłam poszukiwania na własną rękę, co mogę jeszcze zrobić, aby tę odporność u niego wzmocnić a jeśli choroba się pojawi, to co mogę zrobić, aby nie trwała tak długo jak zwykle i nie była zakończona kolejną antybiotykoterapią.
Wiadomo, bywają sytuacje krytyczne, w których antybiotyk jest koniecznością i nic na to nie poradzimy.
Co jednak możemy zrobić, aby mimo wszystko pomóc dzieciakom?
I teraz założę się, że część z Was będzie mnie uważać za idiotkę i uzna, że uprawiam jakieś czary mary, które nie ma uzasadnienia medycznego. Druga część z Was nie będzie przekonana, ale postanowi spróbować a trzecia część przybije mi piątkę, bo robi dokładnie to co ja.
No cóż. W sumie dzięki mojej babci, która przypomniała mi o tym, co robiła mi i mojemu bratu moja prababcia, postanowiłam spróbować.
Bańki próżniowe!
Metoda prastara. Za moment powiem Wam szczegóły a Wy sobie temat zgłębicie na własną rękę, ale powiem Wam najpierw co mnie do tych baniek przekonało.
One nie tylko wg słów mojej mamy wyciągnęły mnie i mojego brata z pasma nieprzerwanej antybiotykoterapii za czasów przedszkolnych. Okazało się również, że wcale nie muszę igrać z ogniem ( w sensie stosować baniek ogniowych), który to był głównym hamulcem w spróbowaniu baniek próżniowych na moich dzieciach.
Za namową mojej babci spróbowałam baniek bezogniowych!
Matko, jakie to było dla mnie olśnienie…
Kupiłam najprostszy zestaw baniek próżniowych bezogniowych. Takich z pompką, plastykowych. Są banalne w użyciu. Mam dokładnie takie jak te tutaj [klik].
Zaopatrzyłam się w dwie anglojęzyczne książki opisujące dokładnie metodę stawiania baniek, ale myślę, że nie ma większej potrzeby zaopatrywać się w takie zbiory, jak ja to zrobiłam. Stawianie baniek jest banalnie proste. Warto jednak trzymać się kilku zasad, aby było bezpiecznie. Zanim jednak przejdę do tego, jak to robię, powiem Wam co takiego robią bańki próżniowe.
Kiedy warto pomyśleć o bańkach?
Kiedy nasze dzieci (i my sami również) chorują na:
- zapalenie płuc i zapalenie oskrzeli,
- często chorujemy a nasz układ odpornościowy jest osłabiony
- mamy choroby uszu i nawracające infekcje dróg oddechowych
Wskazań do baniek jest jednak o wiele, wiele więcej, ale to temat dla Was do obczajenia w wolnej chwili. Dla przykładu: medalista w pływaniu Michael Phelps w taki właśnie sposób motywował swój organizm do lepszej pracy i się regenerował, co można było zobaczyć na niemalże każdych jego zawodach z odciśniętymi śladami po bańkach, które dla wielu były „czarną-magią” :-)
Czyli co tak naprawdę robią te bańki?
Po nałożeniu na skórę tworzą podciśnienie wysysające pewną ilość białych i czerwonych ciałek krwi, co mobilizuje nasz organizm do sprawnej walki z zagrożeniem. Skóra jest zasysana do wnętrza, a wtedy pękają podskórne naczynia krwionośne. Nasz organizm traktuje taką sytuację niczym zagrożenie i zaczyna produkować substancje zwalczające infekcję, niejako naturalne szczepionki.
Jak bezpiecznie stawiać bańki?
Jeśli nie jesteście „pro”, to odradzałabym Wam bańki ogniowe. Lepiej zacząć od bezogniowych, dojść z nimi do wprawy a później ewentualnie zabrać się za metodę ogniową.
Bańki bezogniowe, takie które ja posiadam, mają w zestawie specjalną pompkę do odciągania powietrza i to właśnie dzięki niej powietrze jest z baniek wysysane.
Baniek nie stawiamy u dzieci poniżej 1 roku życia. Warto też stosowanie baniek skonsultować z ogarniętym pediatrą. I nie stosujemy baniek na kości/kręgi kręgosłupa.
Ja stawiam bańki:
– max raz na dwa dni
– przemywam plecy mokrym ręcznikiem i osuszam ciało
– stosuję bańki tylko na plecy, ale wiem, że niektórzy też stosują na boki klatki piersiowej. nigdy nie układam baniek w miejscu, gdzie przebiega kręgosłup ( to szkoła europejska, wiem że Chińczycy robią to również na kręgosłup, ale ja nie znam ich metodologii)
– wsmarowuję w skórę odrobinę oliwki lub maści rozgrzewającej
– ustawiam bańki po bokach kręgosłupa, omijając kręgosłup i kości łopatek
Źródło zdjęcia. Powyżej mała ściągawka. Zauważcie, że kręgosłup jest ominięty.
– oklepuję dziecko po takim zabiegu. Ubieram ciepło i przykrywam kołdrą lub kocem.
– stosuję bańki wieczorem, gdy dziecko jest zdrowe (dla wzmocnienia odporności), a gdy jest chore pora dnia nie ma dla mnie znaczenia
– gdy jest zdrowe nie stosuję się do zasady, której zwolennikami są niektórzy, i pozwalam dziecku dnia następnego wyjść domu, na spacer, etc. Wg mnie ślady po bańkach to takie jakby silniejsze siniaki, a z siniakami wychodzimy z domu, gdy jesteśmy zdrowi, dlatego nie widzę powodu, dla którego z domu nie wolno wychodzić, gdy jest się zdrowym :-)
P.S. Wiem, że niektóre dzieci boją się baniek. Ja puszczam chłopakom bajkę, układam ich płasko na łóżku, odsłaniam plecy i mówię, że robię czary-mary, żeby wygonić bakterie. Przekonali się:-)
No to zdrowia zatem! :-)
5 komentarzy
U nas w mieście jest lekarz z Ukrainy i on także stawia swoim pacjentom bańki, a do tego stosuje akupunkturę. Moje córy jak są mega chore to jadą do niego i im pomaga. ?
Ja swojej córce też zaczęłam stawiać banki.Ma 5 lat i tak jak Twój pierworodny po rozpoczęciu przedszkola zaczęła się masakra.Doslownie masakra.Pasmo niekończących się antybiotyków.,pobytów w szpitalu nieprzespanych nocy itp itd.No i tak sobie pomyślałam w bezsilności swej że nie zaszkodzi A nóż widelec pomoże…No i tak sobie stawiamy te banki.Moja córka to uwielbia wręcz dopytuje kiedy stawiamy banki?Choruje dużo mniej nie wiem czy to zasługa między innymi baniek,czy po prostu nabyła trochę tej upragnionej odporności Ale nieważne.Wazne że śpimy spokojniej ☺Pozdrawiam I dużo zdrówka dla Maluchow?
Sęk w tym że nie ma kompletnie żadnych naukowych dowodów na to że bańki działają. Prawdę mówiąc to nawet nie jest to placebo, tylko zwykły zabobon. Co więcej szkodliwy zabobon, bo można tak uszkodzić skórę, że będą z tego blizny. Dożywotnie blizny.
Co się zaś tyczy leczenia tym np. zapalenia płuc czy ucha… to są bardzo poważne schorzenia, które mogą być tak bakteryjne (wtedy antybiotyk jest konieczny) jak i wirusowe (wtedy są leki przeciwwirusowe), i tu zabawa w zabobony może się skończyć bardzo nieciekawie. Powikłania po zapaleniu ucha to np. zapalenie opon mózgowych – to już nie są żarty.
Takie zabawy to można sobie – na własne ryzyko – fundować przy jakimś głupim katarku czy innym przeziębieniu. Poważne choroby leczy się poważnymi lekami…
…
i najlepiej antybiotykami, aspirynami, ibupromami…ble, ble ble. dziewczyny dobrze mówią a ty jak chcesz to się faszeruj. zobaczymy za kilkanaście lat jaka będzie różnica między tabletkożercami a ludźmi którzy korzystają z leczenia znanego od setek lat.
Jak długo trzymacie bańki na plecach? Moi synowie zaraz prosza zeby je ściągnąć?