To drugi już post z cyklu: „Inteligentny i kochający facet rozumie to, że …”. Poprzedni przeczytacie tutaj.
„Magda, czy ja jestem jakimś dziwadłem?” – zapytała mnie Martyna. „Czy naprawdę tylko ja po urodzeniu dziecka nie mam ochoty na seks, a wszystkie inne dziewczyny mają ją podwójną?” – dodała. Martyna ma czteromiesięczną córkę a za sobą poród z komplikacjami. Miała cięte krocze i do teraz odczuwa skutki tej dość inwazyjnej ingerencji.
Historia Martyny jest chyba klasycznym przykładem na to, że każda kobieta inaczej przechodzi ciążę i połóg. Dla niektórych te dziewięć miesięcy jest czasem, podczas którego rozkwitają zarówno w środku jak i na zewnątrz. Uwielbiają swoje krągłe ciało, powiększające się z miesiąca na miesiąc piersi a libido robi im takiego psikusa, że najchętniej nie wychodziłyby z małżeńskiej sypialni. Jednym słowem: „Miodzio”! Mężczyznom w to graj i cieszą się wtedy na tę ciążę podwójnie ;-) Wilk syty i owca cała ;-)
Z drugiej strony barykady są kobiety w ciąży, które albo mają prykaz leżenia i nieruszania się ze względu na ryzyko poronienia, albo cierpią na bóle kręgosłupa uniemożliwiające normalne poruszanie albo …, albo nie mają żadnych większych dolegliwości, jednak seks jest dla nich ostatnią rzeczą, o której myślą. Hormony robią w ciąży nam w myślach nieobliczalny koktajl i często zupełnie serio nie w głowie nam 69 czy inne łyżeczki. Serio.
Ja byłam gdzieś pomiędzy tymi dwiema grupami. Bardzo chciałam być łóżkowo aktywna, że tak to pozwolę sobie ująć, ale rozejście spojenia łonowego mi to skutecznie uniemożliwiało. Mężczyzna mój był bardzo wyrozumiały i nie naciskał. Zresztą, bądźmy tutaj ze sobą szczerzy – bardzo mnie ciekawi aktywność seksualna mojego partnera, gdyby na ten przykład czuł jak jego miednica rozpada się na dwie części. Chyba analogiczne porównanie.
Ośmielam się twierdzić, że partner Martyny niestety nie bywał ludzki, bo za każdym razem kiedy ona odmawiała współżycia, robił jej z tego tytułu wyrzuty.
„Nie po to się z Tobą ożeniłem, żeby teraz samemu sobie dogadzać!”,
„I co? Nie żartuj, że teraz będzie najważniejsze dziecko, a moje potrzeby są na szarym końcu!”,
„To może wreszcie mi powiesz co ja w takim razie mam robić, jeśli mam ochotę na seks, a Ty nie chcesz jej zaspokoić!”
A z całym szacunkiem, stuknij się drogi obywatelu w swój z lekka pustawy łeb i zastanów się mój drogi jaki Ty dyskomfort ponosisz z tytułu tego, że Twoja kobieta przez 9 miesięcy będzie w swoim łonie i na swoim kręgosłupie nosiła Twoje ukochane dziecko? Czy myślisz naprawdę, że ona tak celowo zamyka Wasze seksualne podboje na ten czas? A może zwyczajnie ciąża tak daje się we znaki jej organizmowi, że jest zmęczona, ociężała i nie czuje się kobieco? Co jest zdecydowanie prawdopodobne. Skoro mieliście do tej pory udany seks, to jak myślisz [uruchom teraz swoje szare komórki, błagam!] czy istnieją jakieś logiczne przesłanki świadczące o tym, że wypadałoby jednak nie naciskać i nie wpędzać ją w wyrzuty sumienia? Dać jej czas a siebie wyciszyć odrobinę? Czy to serio tak długo i cieżko w obliczu całego życia przed Wami [!] przez ten czas nie móc współżyć ze swoją kobietą dla dobra jej i nienarodzonego jeszcze maleństwa? Jest tyle różnych możliwości, które mogą Wam pomóc, a w szczególności Tobie, że gdybyś tylko odrobinę spasował, nie wieszał na niej psów, to ona by za dyskretną namową uaktywniła się i nie raz sprawiła Ci przyjemność?
Jakie to prawdziwe, że kobiety muszą się dobrze czuć, żeby chcieć uprawiać seks, podczas gdy mężczyźni muszą uprawiać seks, żeby się dobrze czuć. – Diana Appleyard
Jak już pisałam, Martyna miała cholernie trudny poród i okolice intymne strasznie zostały pokiereszowane. Czeka ją najprawdopodobniej plastyka tych miejsc, a także intensywne ćwiczenia, dzięki którym pozbędzie się powszechnego obecnie problemu nietrzymania moczu, który nie zawsze wynika ze słabych mięśni kegla, a czasami jest skutkiem trudnego porodu. Szczerze współczuję, bo mam kilka znajomych, które zmagają się z tymi przypadłościami. Od momentu porodu i nadal mimo upłyniętych miesięcy, nie są jeszcze na prostej.
Wracając do Martyny. Jej dziecko ma obecnie 4 miesiące. Jest bardzo absorbujące i daje swoim rodzicom zdrowo popalić. Przyznam, że pierwsze trzy miesiące przy moim juniorze też były tak cholernie trudne, że nie miałam czasu na sen, a co dopiero na spełnianie seksualnych scenariuszy mojego Męża i swoich, które mogły mi się w głowie roić ;-) Poduszka pod głowę, kołdra na siebie i tyle w temacie!
Spójrzmy prawdzie w oczy. Z dwudziestu tysięcy kobiet, które prawdopodobnie przeczytają ten post, część z nas przeszła ciążę bezproblemowo a druga część już nie miała tak różowo. Poród niektórych z nas był naturalny, a innych skończył się cesarskim cięciem. Niektóre dzieciaki okazały się po urodzeniu aniołkami, a inne dawały zdrowo popalić. Niektóre przesypiały całe noce i dnie, a inne [jak moje] miały gdzieś to, czy jest dzień czy noc, i urządzały imprezę 24/7 z najlepszym didżejem świata, czyli sobą. Mogłybyśmy się teraz licytować, jak to czasami obserwowałam na forach i ścigać się w tym, która to miała wszystko bez trudów, a która z kolei do dzisiaj ledwo patrzy na oczy, bo dzieciaki wyżymają ją jak gastronomiczną ścierkę. Warto spasować w tych wariackich ripostach i nie udowadniać nikomu, że coś można jeśli tylko się chce. Bo czasami nie można!
Ostatnio przeczytałam pewien komentarz dotyczący seksu po porodzie: „A ja od razu mogłam kochać się z moim Mężem. Jak się chce, to można! Przestańcie biadolić.” Za moment wskoczyłam w inny wątek a tam podobne riposty na temat ogarniania domu: „Jak się dobrze zorganizujecie, to wszystko zrobicie! I dom posprzątacie, i ugotujecie, i dzieci będą czyste i nawet do pracy na 8h zdążycie skoczyć! Skończcie z tym narzekaniem!”. Tak czytałam te bzdury i próby udowadniania innym, że wszystko można, że miałam ochotę przytulić tych wszystkowiedzących i zasugerować krótki spacer po parku.
A właśnie, że nie zawsze wszystko można! Czasami za cholerę nie można, mimo że bardzo się chce i człowiek się stara. i tyle w temacie!
Czasami, jak w przypadku Martyny, biologia powoduje to, że musimy z czymś się wstrzymać. Zwyczajnie poczekać. Nie poczekać na następny pociąg i wsiąść do niego, a na wznowienie trasy, którą poprzednio przemierzaliśmy. Wyrozumiałość, partnerstwo i życzliwość, a ponad wszystko miłość – to słowa klucze, które pomogą przejść nam przez ten czasami trudniejszy i bardziej wymagający pod względem seksu czas.
Bo najpiękniejsze, jak to mawiają kobiety i mężczyźni z odchowanymi już dziećmi, jeszcze przed nami! ;-)
Piona!
16 komentarzy
Co za dno – piszę o zachowaniu męża. Ja po pól roku od cc czuje dyskomfort podczas stosunku a nie mówiąc o najzwyklejszym bólu na początku a moj kochających wyrozumiały mąż okazywał mi i wciąż okazuje troskę i miłość ? Życzę bohaterce tego wpisu tego samego bo na to zasługuje.
U mnie również już ponad pół roku po cc i ciągle czuje ból, bo o dyskomfocie ciężko mówić.. Ale mąż również rozumie…
Co za buc jeden! ciekawe czy jak by mu fiu** pocięli i jak by mu ciekło z niego bo nie mógłby utrzymać moczu czy też by takiego ogiera zgrywał! Oleju mu w tym pustym łbie brakuje i tyle…Mój poród tragiczny nie był, też byłam cięta, pierwszy seks po 4miesiacach ponad bo wcześniejsze próby spełzały na niczym, nie dałam rady, a mąż czekał cierpliwie na kolejną moją inicjatywę i to wcale nie znaczy, że zostawiałam go bez zaspokojenia….dałam radę wygospodarować kilka chwil kiedy dziecko zasypiało i poświęcić je na czułość dla wspaniałego męża…teraz jestem w drugiej ciąży, czuję się fatalnie od rana do nocy kiedy się kładę…mąż przytula i czeka na lepszy czas…seks jest bardzo ważny, ale czasami jak w tym przypadku zsuwa się na dalszy tor…nie miej wyrzutów droga mamo, pozdrawiam ciepło:)
Matko i Córko!! Jestem w podobnej sytuacji z tym że mój mąż na szczęście jest bardziej wyrozumiały. Też mamy czteromiesieczna Córeczkę i poród też był koszmarem. Przez kilka tygodni nie mogłam usiąść na pupie, bo tak miałam rozciete krocze. Masa szwów, nadal czuje jak ciągną, a wizyty w toalecie do przyjemnych nie należą. Na szczęście gdy mój mąż ma ochotę na sex poprostu pyta czy już jestem gotowa. Niestety nie jestem, wiem że nie jest z tym zbyt szczęśliwy, ale czeka cierpliwie. Mówi, że rozumie, pewnie nie rozumie, ale się stara. Kurde, chyba przestanę na niego narzekać. Inne Babki mają gorzej. Mam nadzieję że i jej Mąż zrozumie w końcu. Opieka nad Maluchem nie jest łatwa, alw gdy nie ma się wsparcia po stronie partnera staje się jeszcze cięższa.
Że faceci to durnie i nie potrafią pojąć braku ochoty na sex po porodzie to rozumiem ale żeby kobieta kobiecie takie wyrzuty robiła? Każdy organizm jest inny i w swój własny sposób wraca do siebie po chrobie, zabiegu czy porodzie. Po co porównywać i pouczać. Ehhh a mężowi Martyny można życzyć niedyspozycji interesu a potem niech mu żona robi wyrzuty ,że nie chce współżyć ;)
Też miałam cięte krocze. Mąż był przy porodzie. Tak bardzo mi wspolczul i cierpiał razem ze mną, że to ja musialam go namawiać i przekonywać że jestem już gotowa na wspolzycie i juz mnie nie boli. Mało tego! Kazał mi przynieść zaświadczenie od gina, ze podczas seksu już nie zrobi mi krzywdy ( dwa mies po porodzie ). Dlatego tez nigdy nie zrozumiem, jak można być takim sukinsynem bez krzty zrozumienia. Egoista. Ciekawe, gdyby ktoś mu tak pokiereszowal przyrodzenie, to czy też miałby ochotę na igraszki. Uuuh!!! ?
hmm mam mieszane odczucia odnośnie tego tematu – tylko mnie nie zlinczujcie – ale ja trochę rozumiem postawę mężczyzn w tej sytuacji (no może nie konkretnie „tej”, kiedy kobieta z powodów medycznych nie może czy odczuwa ból przy stosunku). Chodzi mi o to, że moja córka dawała nam się w kość jak mało który osesek: nietolerancja laktozy, kolki, mało spania dużo płakania, latanie z nią pomiędzy poradnią hematologiczną a neurologiczną. Efektem tego nie dość, że chodziłam jak neptyk wiecznie niedospana, to jeszcze stres zżerał mnie od środka. I w takiej sytuacji, dla mnie (podkreślam – DLA MNIE) najlepszą formą odstresowania i relaksu był seks (sport ze względu na CC odpadł na długie tygodnie). Za to mój partner miał wręcz odwrotnie… na niego zmęczenie, stres i niewyspanie działało destrukcyjnie, a jego libido leżało i kwiczało… Wiecie jakie to było dla mnie frustrujące, jak destrukcyjnie wpływało na moją samoocenę (bo oczywiście długi czas obawiałam się, że to przez to, że ciało od razu po porodzie nie było takie, jak wcześniej), jak bardzo psuło atmosferę w naszym domu i jakie piętno odcisnęło na naszych relacjach na kolejne długie miesiące… Dopiero co zostałam mamą, i w tamtym czasie powinnam być przeszczęśliwa, a niestety z powodu permanentnego braku seksu (którego tak potrzebowałam) nie byłam :(
Ja połóg miałam aż 10 tygodni, ból po nacinaniu przez 8 miesięcy. Suchość, pomimo moich wielkich chęci i odpowiedniego nastroju. Mój ukochany cierpliwie czekał, sam proponował by jeszcze poczekać, by mi bólu nie sprawiać. Był delikatny i bardzo czuły, przez co ja nie pozostawałam mu dłużna. Jest wiele form okazywania sobie miłości. Mi bardzo zależało, by czuć się nie tylko mlekomatem, ale także 100% kobietą. Mam to szczęście, że mój osobisty najfantastyczniejszy mężczyzna z tysiącem wad spisał się na medal, pomimo niedogodności i szalejącym urwisem od dnia porodu, aż do teraz. Znam przypadki jednak, że kobiety w ogóle nie chcą iść na kompromisy, ponieważ siebie nie akceptują i żyją w bólu. Strasznie im współczuję i życzę by znalazły w kimś oparcie i w swoją wewnętrzną siłę.
W listopadzie beda piąte urodzinki syna,ktorego rodzilam naturalnie.Porod byl koszmarny,syn mial 58cm i prawie 4kg w dniu narodzin.Dwie pielegniarki sila wyciskaly syna kladac sie obie na moim brzuchu,gdyz ja sama nie mialam sily go wyprzec.Zostalam nacieta zewnatrz a sama popekalam od srodka co skutkowalo zalozeniem szwow zewnetrznych i wewnetrznych.
Ilosc blizn po nacieciach sprawily ze seks moze dla mnie nie istniec! Kompletnie jestem ,,drętwa” w tych miejscach….cos okropnego;(
Ok dziewczyny pewnie część z Was zmiesza mnie z błotem ale ja miałam poza dzieckiem kolejny priorytet: zrobić tak żeby mój mąż nie odczuł ze zszedł na drugi plan. Ciąża ciążą ale on o mnie bardzo dbał i potem tez- w nocy wstawał chociaż po to żeby dziecko przewinąć a potem jak przeszło na butelkę to często pierwszy ode mnie był przy małym i mówił „Ty kochanie spij- i tak sie obudziłem”. Zaraz po powrocie do domu chociaż byłam półprzytomna to z uśmiechem zajmowałam sie swoim mężem ( usta ani ręce przy porodzie mi nie ucierpiały). On był szczęśliwy i zadowolony i może dzięki temu tak chętnie uczestniczył w domowych obowiązkach- dziewczyny serio to nie takie trudne i ciężkie zadbać o swojego mężczyznę- moje dziecko tez nie spało w nocy, ja miałam miesiąc macierzyńskiego ale jak będziecie partnerkami dla swoich mężczyzn to może bedzie łatwiej to wszystko razem przejść.
Bardzo się cieszę, że tak dobrze to przeszliście razem, ale wyszło na to, że Twoją poradą jest oralne robienie dobrze partnerowi, czyli zawsze jakaś forma seksu, byleby fizyczność nie ucierpiała… No ok, ale też bez przesady! Ja np. nie lubię takiej formy „zabawiania” męża, więc jej nie stosujemy i nikt tu nie ma do nikogo pretensji – bo jesteśmy partnerami dla siebie właśnie. Bycie partnerką dla mężczyzny nie oznacza, że mamy go zaspokajać, kiedy on będzie chciał, żeby gorzej się nie poczuł albo że jest odstawiony na drugi plan… Sorry, ale to uzyskać można i bez seksu – tzn. bliskość nie musi wcale mieć finiszu w wytrysku! A to, że Ci pomagał świetnie o nim świadczy :) ale też nie oznacza, że jesteś mu coś winna – to nie powinno tak wyglądać… Jesteśmy partnerami, czyli razem zajmujemy się naszym wspólnym dzieckiem, bo to NASZE dziecko po równo. A jeśli mamy oboje ochotę na zbliżenie – niech ono będzie. Jeśli któreś nie ma na to ochoty – druga strona powinna to zrozumieć. To jest prawdziwe partnerstwo. Bycie razem w różnych sytuacjach.
Może twój facet jest mądrzejszy i bardziej dojrzały niż myślisz, może pomagał bo Cię kocha i ma nie tylko zwierzęcego popędu ale też trochę rozumu i empatii. Może niekoniecznie liczył, że coś z tego będzie miał. Zmuszanie się do seksu z własnym mężem to trochę jak dla mnie przykre. Nie mam ochoty, czy coś mnie powstrzymuje (mam na myśli dolegliwości fizyczne) to mówię to głośno i tego nie robię. Ciekawe czy większość facetów by się zdecydowało na taki seks „bo wypada”. Jeśli mój partner przychodzi po pracy zmęczony to nie nalegam gdy mi powie że nie ma ochoty, nie rzucam talerzami i nie strzelam focha. Tego samego wymagam od niego. Bo ja nie jestem firma usługowa czy jakaś galerianka, więc nie myślę na zasadzie „kup mi dżinsy zrobię ci loda”. A takie myślenie, że przykładne spełnianie tego „małżeńskiego obowiązku” może uchronić od zdrady czy przyczyni się do zwiększonego zaangażowania faceta, raczej sie nie sprawdza.
Najważniejsze zdrowie i samopoczucie, szkoda, że niektórzy mężczyźni tego nie rozumieją. Dobry tekst.
No właśnie – i mnie irytuje to, że „jak się chce, to…”. Jasne, czasami są dni, kiedy góry można przenosić, bardzo często w życiu jest tak, że sami siebie blokujemy, nie wprowadzamy zmian, bo się boimy albo nam się nie chce… Ale – jak w tym przypadku – czasem się po prostu NIE DA. Z przyczyn innych niż psychiczne (bo baba ma lenia albo problem z samooceną). A facet powinien wspierać – w końcu kobieta nie jest jego zabawką czy służącą, ale pełnoprawnym członkiem rodziny! To nie przedmiot!
Moja żona w ogole nie chce sie kochać w ciąży. Jestem tym zmęczony i wkurzony. Nie staraliśmy sie o dziecku długo, to był złoty strzał ;) ale bardzo sie z tego cieszę. Tylko dlaczego w ciagu 5 miesięcy kochaliśmy sie moze z 7 razy? Jestem tym wykończony. Teraz nawet gdy ona mi to proponuje to nie jestem w stanie tego „dokończyć” bo jestem tak zniechęcony :/ poradzicie co zrobić.
Musisz tez byc w formie zeby twojej zonie sie chciało. Moze boi sie o dziecko, moze ma jakies inne lęki, moze po prostu złe znosi ciąże, tez musisz byc wyrozumiały. Ale jesli ona widzi ze ty nie do końca ogarniasz to tez jej sie nie chce. Spróbuj wziąć cos na libido. Moze maxon, on działa jak viagra, sam próbowałem. Dostaje sie po tym dobrego kopa ale nie ma skutków ubocznych i w ogole psychicznie sie lepiej czujesz taki podbudowany.