Już nie tak daleko mam do trzydziestki, [ której przekroczenie pewnie i tak nic nie zmieni i będę równie szczęsliva jak jestem teraz ;-) ] jednak coraz dalej jestem od błogich, nastoletnich czasów i co jakiś czas miewam przebłyski dotyczące tego beztroskiego okresu. Po wyjątkowo długiej nieobecności na portalu nk.pl, przypomniałam sobie o jego istnieniu w celu skasowania na nim mojego profilu, i moim oczom ukazał się ogrom zdjęć z dawnych czasów! I wróciły fajne wspomnienia [i mała tęsknota, za niektórymi przemiotami także! ;-) ]
- Moja różowa łania [kozą zwana czasami], na której przemierzałam trasy wzdłuż wrocławskiego odcinka Odry! Niebywale efektowny upadek z niej i całą twarz w nadodrzańskim żwirze – nie zapomnę! Brrr. Jednak moja łania była bezbłędna! I wiecie co się z nią stało? Została przeze mnie zapomniana podczas jednej z dawnych przeprowadzek. I przepadła. Mam nadzieję, że ktoś ma z niej użytek i taka samą frajdę jazdy na niej jak ja!
- Moje jedyne w swoim rodzaju czarne, płaskie espadryle, które skutecznie farbowały moje stopy na fioletowo-czarny kolor. Były najwygodniejszymi butami ever! Kupione za 10 euraczy w Barcelonie sprawdzały się w każdych warunkach! Nigdy natomiast nie odważyłam się ściągać ich publicznie [ ze względu na uroczy efekt farbowania, o którym wspomniałam na początku ;-) ]
[ W chłodne, zimowe dni były one detronizowane przez moje stare czarne, skórzane muszkieterki, za którymi też tęsknię. chlip chlip. To dzięki nim po zimie wszystkie jasne skarpetki miałam szare bądź czarne. Wracając do espadryli – gdy one już się zwyużywały, to zostały zastąpione przez ciżemki z topshopu, zawiązywane sznurówkami ;-) , które także skutecznie na czarno barwiły stopy :-D.
- Perfumy rabarbarowe! Commes des Garcons Rhubarb, którymi raczyłam się od stóp do głów [założę się, że otoczenie miało ich dosyć!] w ilościach hurtowych. Niestety już nie są w stałej ofercie :-( Lekko słodki, cierpki zapach rabarbaru – identyczny z naturalnym! Pamiętam też zapach Garage CdG – spaliny połączone z olejami – ale w tym wypadku otoczenie wyraźnie dało mi do zrozumienia, że mam się z flakonem pożegnać …
- „8 kg temu” moim zestawem idealnym na wycieczki po Europie i beztroskie spacery był szare legginsy, spódnica w kratę i białe ponczo. Do tego nosiłam wyszperaną w lumpeksie torbę/worek, który pod przybywającym i rozpychającym ciężarem zaczął pomału sięgać do ziemi ;-P Ta torba przydałaby mi się teraz jak nigdy! Miejsca mi zawsze mało, szczególnie gdy wybieram się na zakupy, a wózek ugina się pod torbami zakupowymi ;-) Na zdjęciu torba sięgała zaledwie do kolan – co wskazuje na mało owocne zakupy :-P
- ahh, i moja ukochana szara walizka, która mieściła w sobie wszystko co do niej włożyłam! RIP. Nie mam bladego pojęcia, gdzie się podziała po latach, ale służyła mi wiernie i obawiam się, że żadne Samsonite’y jej nie zastąpią. To były jedne z najlepiej wydanych 50PLNów!
A co Wam zginęło/zużyło się/przepadło/zniszczyło po latach i tęsknicie za tym okrutnie?
8 komentarzy
ja już tęsknie za moimi aktualnymi buciorami – zajeżdżę je wkrótce
kurde. może są gdzieś jeszcze na sklepowych półkach 70% OFF?! :-)
ja już tęsknie za moimi aktualnymi buciorami – zajeżdżę je wkrótce
Miałam kiedyś ukochane czarne skórzane spodnie… Do dzisiaj nie udało mi się znaleźć podobnych, w których czułabym się tak znakomicie, jak w tamtych :)
naprawdę fajne! teraz takie skórzane są ” nie do dostania”! Moja mama w 2nd-handzie kiedyś takie upolowała – w sam raz na motor podobno ;-)
Miałam kiedyś ukochane czarne skórzane spodnie… Do dzisiaj nie udało mi się znaleźć podobnych, w których czułabym się tak znakomicie, jak w tamtych :)
Szczęśliva po godzinach chyba masz komentarze double double :) Zgubiłam swój ukochany koncert Depeszy z Paryża, ale mój kochany, najcudowniejszy i najlepszy Małżon na świecie kupił mi drugi :*
No włacha! Dzięki za cynk!
Taki Małżon to skarb! Szanuj i miłuj Jaśnie Pana! :-)