Gdy nie ma nas „w sieci”, internetem zwanej, to:
- podróżujemy – obserwujemy piękne wschody i zachody słońca. miejmy nadzieję, że będziemy zmieniać lokalizacje coraz częściej. Rodzinne wypady są the best. Nie mają sobie równych. Młody znosi je świetnie. Zdarzają się kryzysy w samochodowym foteliku, ale zazwyczaj żegnamy je prędzej niż się pojawiają. Grunt to być dobrze spakowanym. Trafny prowiant też jest ważny. W tym miesiącu był Wrocław, Góry Sowie, teraz eksplorujemy Podkarpacie. Może uda nam się wyskoczyć jeszcze w dzikie Bieszczady. Fingers crossed!
- remontujemy – mieszkanie jest w fazie zwaną 'wyposażeniową’. Czyli ściany trzymają pion. Pomieszczenia drzwi mają. Stół z krzesłami zawitają do nas niebawem. Sofa jest w fazie wykonawczej, a wymarzony fotel nareszcie znalazł osobę, która go skrzętnie wystruga i obije wybraną tkaniną. Czuję, że ten fotel będzie taką czarną owcą w typowo skandynawskim wnętrzu ;-) Po drodze zawitały do nas nieuniknione poprawki, toteż mieszkanie okupują chwilowo panowie od remontów.. uff uff
- gotujemy – bez aparatu fotograficznego, który sam wkurza się na twórców dania, że zamiast jeść te wynalazki to foty cykają. powstał dzięki temu pyyyszny chicken tikka masala, autorstwa mojego Męża i rozpływający się w ustach sernik z białą czekoladą … mmm
i odpoczywamy, rozmawiamy… Faaajnie, jest :-)
Zauważyłam, że gdy w rodzinie Internetu mniej, to i dialogów więcej.
P.S. Gdy mało nas na platformie wordpress.com, to zaglądajcie do nas na FB :-)
2 komentarze
Ja się cieszę, jak mam „wychodne” od internetu i mogę po lesie poganiać za sarnami;)
o! tylko zazdrościć okoliczności!