Im jestem starsza, tym bardziej dostrzegam fakt, że niektóre kobiety baaardzo lubią oceniać inne kobiety. ;-) Niektóre nawet mają nawet takie hobby! ;-) Wśród mężczyzn jakoś nie widzę tego trendu oceniania, aczkolwiek mogę się mylić. ;-)
Pomyślałam sobie przy tej okazji, że podzielę się z Wami tym, czego nigdy nie oceniam u innych matek.
Z narodzinami każdego mojego kolejnego dziecka zaczęłam zauważać, że mam w sobie więcej empatii i tym więcej rozumiem, że macierzyństwo nigdy nie było i nigdy nie będzie prostym i klarownym działaniem na miarę 2+2=4.
Znam wiele kobiet, które kroczą po macierzyńskiej drodze. Historia każdej z nich jest inna tak jak i każde z ich dzieci jest inne. Tutaj nigdy niczego nie można do siebie porównywać. Jedyne, co nam pozostaje, to dzielić się z innymi mamami doświadczeniem, o ile mają oczywiście na to ochotę. :-)
No to do brzegu!
Oto 7 rzeczy, których nigdy nie oceniam u innych matek!
1. Poród siłami natury, poród naturalny [tak, tak, jest między nimi różnica. :)] czy poród przez cesarskie cięcie – nie ma dla mnie znaczenia, w jaki sposób rodziłaś swoje dzieci. To wyłącznie Twoja sprawa. :-)
Rodzisz w domu? Super! Trzymam kciuki! Rodzisz w szpitalu? Z mężem, bez męża, w obecności douli? Ekstra! Jakkolwiek, gdziekolwiek i z kimkolwiek byś nie rodziła – ściskam! To zawsze wyjątkowa chwila i nie jest moją sprawą, jakiego dokonałaś wyboru bądź jakiego ktoś dokonał za Ciebie wyboru. :-) Rodziłaś przez cesarskie cięcie na życzenie? Ok! Chciałaś rodzić naturalnie, bez znieczulenia? Spoko! Ze znieczuleniem? Rozumiem!
2. Masz swoje dzieci, jesteś mamą zastępczą bądź mamą adopcyjną? Cudnie!
Ba! Nie jest to u nas co prawda jeszcze popularne, ale nawet jeśli zdecydowałabyś się na skorzystanie z pomocy surogatki, to ani przez moment nie zadrżałaby mi powieka i ucieszyłabym się na wieść o tym, że zostaniesz mamą. :-) Głęboko wierzę, że ofiarowanie dziecku miłości to coś wyjątkowego! Trzymam za nas wszystkich kciuki bez względu na to, jaką drogę ktoś wybrał. :-)
Tylko my znamy drogę, jaką musiałyśmy pokonać, by zostać mamami. Innym nic do tego, serio.
3. Masz dziecko poczęte w sposób „tradycyjny” bądź metodą in vitro? Każde dziecko jest wyjątkowe i jest cudem życia!
Znam cudownych rodziców dzieci poczętych metodą in-vitro. I rodziców dzieci poczętych bez metody in-vitro. Wszyscy są wyjątkowi. Za każdymi z nich stoi historia, której mocno kibicuję.
4. Karmisz piersią, mlekiem modyfikowanym bądź karmisz mieszanie?
Znam każdą z tych dróg i wiem jedno – tylko ja wiedziałam, z czym to się „je”, z jakimi trudnościami to się wiąże. Mam trójkę dzieci i każde z nich było wyzwaniem pod względem karmienia. Raz mniejszym, raz większym, ale wiecie czego wtedy życzyłabym sobie, gdybym mogła cofnąć czas? Aby otoczenie się ode mnie odpieprzyło (za przeproszeniem, no offence) i zaufało moim wyborom, wspierając mnie bez względu na to, jaką decyzję podjęłam.
Ba! Idę jeszcze dalej! Zdecydowałaś, że nie będziesz karmiła dziecka piersią i chcesz karmić tylko mlekiem modyfikowanym od samego początku? Ty wiesz, co robisz, mam taką nadzieję, i wiesz, że często nie była to dla Ciebie łatwa decyzja, ale w tamtym momencie zdecydowałaś się ją podjąć i ja to rozumiem, naprawdę. Nie musisz się mi z tego tłumaczyć. Wspieram bez względu na wszystko.
5. Szczepisz, nie szczepisz, szczepisz selektywnie?
Masz swoje powody, których ja nie muszę rozumieć. Nie chodziłam w Twoich butach. Nie znam Waszej historii, Twoich zmartwień. Nie wiem, z jakimi lekarzami rozmawiałaś, nie wiem, co Tobie polecali specjaliści. Nie wiem, jak szczepienia przeszło Twoje dziecko, czy nie masz za sobą traumy. Wierzę, że cokolwiek robisz, to robisz to dla dobra dziecka.
Ja moje dzieci szczepię, bo tak podpowiadała mi intuicja, lekarze, wiedza, którą nabyłam. Czy ja jako blogerka mogę pisać o tym? Wierzę, że tak. Że mogę dzielić się z moimi odbiorcami powodami, dla których ja moje dzieci szczepię. Wszyscy musimy ze sobą rozmawiać. Nie znoszę, gdy się nas polaryzuje. Ja z nikim nie konkuruję, nie walczę na światopoglądy. Robię swoje.
I tak każdy rodzic zrobi to, co uważa.
6. Zapisałaś dziecko na religię, etykę albo w ogóle nie chcesz, aby uczestniczyło w tego typu zajęciach?
Twoja sprawa. To Ty wiesz, czy wierzycie w Boga i Ty wiesz, czy chcesz, aby o Bogu uczyło się Twoje dziecko. A może chcesz, aby Twoje dziecko uczyło się o innych religiach? A może jesteście ateistami? Agnostykami? Luteranami? A może buddystami?
Nie ma to dla mnie znaczenia, czy wierzysz, czy nie wierzysz. Moje dzieci nie chodzą do kościoła, nie przyjęły sakramentów znanych chrześcijaństwu. Jednak uczymy się wspólnie o religiach tego świata, by mogły kiedyś dokonać wyboru, czy chcą wierzyć i w co chcą wierzyć, jeśli będą czuły taką potrzebę.
Ja wiem jedno – bycie dobrym człowiekiem nie wymaga żadnej deklaracji w temacie religii.
7. Posyłasz dziecko do żłobka bądź chcesz zostać z dzieckiem w domu jak najdłużej?
Rozumiem! Rozumiem to, że musisz szybko wrócić do pracy i dlatego posyłasz dziecko do żłobka. Rozumiem też to, że nie musisz dziecka posyłać do żłobka, i zdecydowałaś się na to z takich czy innych powodów. Jestem z tym ok! Dobrze wiem, że bez względu na to, jakiej decyzji byś nie podjęła, znaleźliby się tacy, którzy mieliby powód do oceniania. Taki już jest świat. Ty rób swoje!
A może zdecydowałaś się zostać z dzieckiem jak najdłużej, kosztem swojej pracy? Znajdą się i tacy, którzy będą to negatywnie oceniać. Ja wspieram Cię wirtualnie w każdej decyzji. Ty wiesz, co jest dla Ciebie, Twojego dziecka i Waszej rodziny najlepsze w danym momencie.
Łatwo jest innym oceniać, kiedy nie zna się pełnej historii.
Róbmy swoje! Wierzę, że aby współistnieć możemy się różnić! :*
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*
Brak komentarzy