„Magda, jestem w pierwszej ciąży i nie dowierzam! Niby planowaliśmy ciążę ale mi się wydawało że zanim w nią zajdę to minie jeszcze z rok co najmniej a tu taka niespodzianka i wszyscy jesteśmy w szoku! […]
Nie wiem nic. Błagam znajdź chwilę i powiedz mi jak koleżanka koleżance, co tu robić! Czego nie wolno jeść w ciąży a co można jeść w ciąży? Czy są produkty, których w ciąży muszę unikać? Czy jedzenie muszę kupować eko? Czy są jakieś produkty zakazane albo wskazane? Moja mama nastraszyła mnie, że nie wolno mi pić w ciąży nieprzegotowanego mleka i mam trzymać się z dala od steków! A pamiętam, że Ty kiedyś o mleku pisałaś, że masz szał w ciąży na nabiał właśnie?!!! Raz czytam na guglu, że mleko można a później ktoś pisze, że absolutnie i dziecko będzie miało skazę białkową! […] „
Inspiracją do napisania dzisiejszego postu był powyższy mail, który dostałam od Magdy G. Magda jest teraz w pierwszej ciąży a dokładnie w 6tc. Wywęszyłam nerwowość w jej mailu, co jest zrozumiałe. Ja też w pierwszej ciąży musiałam sporo nadrobić i uzupełnić braki w wiedzy ;-) Może nie byłam aż tak bardzo spietrana jak Madzia, ale mój M. mówi, że robiłam w portki równo i że mam sobie nie schlebiać sądząc, że byłam niby wyluzowana ;-) Zatem:
Czego nie wolno jeść w ciąży?
Nie chciałabym tego tematu potraktować po macoszemu i go trywializować, jednak mam wrażenie, że czasami popadamy ze skrajności w skrajność i traktujemy stan ciąży jakbyśmy siedziały na jakiejś bombie, która może w każdej chwili wybuchnąć.
Powiem tak – warto cieszyć się tym cudownym stanem i kierować zdrowym rozsądkiem wyposażone w niezbędną wiedzę, która umożliwi nam spokojny start w macierzyństwo. Nie warto jednak panikować i usuwać z naszego otoczenia wszystkiego, co tylko nam wpadnie do głowy. Są pewne produkty, których nie wolno jeść w ciąży, jednak warto pamiętać o jednym: z innymi produktami warto zachować umiar, jak ze wszystkim [!] a wszystko będzie cacy.
Czego ja unikałam w ciąży:
1. surowego mięsa – nie jadłam mięsa niepoddanego obróbce termicznej. Obróbka termiczna pozwala nam pozbyć się z bakterii czy drobnoustrojów, które mogą okazać się groźne dla naszego zdrowia a co za tym idzie na zdrowia naszego dziecko. Czyli w ciąży nie jadłam np. tatara i carpaccio, a jedno i drugie uwielbiam! :D
2. surowych ryb i owoców morza – z powodów dokładnie takich samych jak powyższe. Przyznam, że zdarzyło mi się dwukrotnie zjeść łososia wędzonego na zimno, ale nie dlatego, że zrobiłam to z premedytacją, tylko jakby dotarło do mnie już po fakcie w stylu: „O f.ck! Czy ja właśnie zjadłam surową rybę?!” Nie robiłam z tego wielkie tragedii. Ot, trudno. Zjadłam. Stało się. Smakowało mi jak cholera. Na większa ucztę poczekam po rozwiązaniu.
3. niepasteryzowanego mleka – tu powody tak samo jak powyżej. Pasteryzacja również pozwala pozbyć się bakterii potencjalnie groźnych dla płodu. Także przestałam pić „mleko prosto od krowy”. Wstrzymałam się też z jedzeniem produktów produkowanych na niepasteryzowanym mleku, np. serów pleśniowych.
4. surowego jajka – czyli jak wyżej: odpadł mi tatar, do którego dodaje się surowe żółtko. Nie jadłam też tiramisu i ciastek na kremie z surowego białka czy żółtka. Powiem Wam, że brakowało mi tego, ale nie robiłam z tego wielkiego halo. Ot, moja dieta przed ciążą była w dość znacznym stopniu złożona z surowych ryb i owoców morza, w tym niektórych mięs, dlatego odrobinę cierpiałam, nie przeczę ;-)
5. wątróbki – nie jadłam jej ze względu na b. wysoką zawartość witaminy A, której nadpodaż nie jest wskazana w okresie ciąży, tak mi sugerowała moja pani ginekolog. Myślę jednak, że jedna porcja wątróbki raz na miesiąc nie jest w stanie nam zaszkodzić. Niech w tej sprawie wypowiedzą się lepiej specjaliści.
6. lukrecji – moją miłością przed ciążą były żelki Haribo, te czarne lukrecjowe i herbata z korzeniem lukrecji. Aż do momentu, w którym wyczytałam, że ilości, jakie pochłaniałam, nie są najlepszym wyborem ze względu na to, że lukrecja a tak naprawdę to glicyryzyna w niej zawarta nie wpływa pozytywnie na rozwój neurologiczny dziecka i może powodować np. problemy z koncentracją, ADHD etc.
Niektórzy mówią, że w ciąży nie wolno pić kawy. No cóż. Zdania są podzielone. Ja wypijałam w każdej ciąży dwie słabsze kawy każdego dnia. Dbałam jednak o to, aby nie pić za dużo innych napojów zawierających kofeinę. Ograniczyłam zieloną herbatę (ta z dobrego źródła zawieraj więcej kofeiny niż kawa…), czarną herbatę. I postawiłam na wodę.
Słyszałam też nie nie wolno jeść malin. Bzdura! Co do owoców to wszystkie należy BEZWZGLĘDNIE MYĆ!, a co do samych malin, to warto unikać naparów z liści malin, które rzeczywiście mogą mieć działanie poronne i zanim zastosujemy jakiekolwiek zioło, warto skonsultować się z tej sprawie z lekarzem.
Cieszmy się ciążą. Nie panikujmy na wyrost. Trzymajmy się pewnych reguł, ale nie twórzmy ich na siłę! Dieta ciężarnej wpływa zdecydowanie na smaki i rozwój maluszka w naszym brzuchu. To udowodniono naukowo :-)
Zresztą, dieta w ciąży to pikuś! Ile mitów narosło wokół diety kobiet karmiących, to dopiero pole do popisu! :D
Ostatnio przeczytałam świetny dialog a propos karmienia piersią i zakazów, i padłam :D Lubię ten rodzaj ironii :D
– Czy wolno jeść arbuza, jeśli karmi się piersią?
– Nie, niestety nie wolno. Bo jak się go je, to pestki i sok spadają na dziecko :D
Brak komentarzy