Leżę. Wszyscy już śpią a ja nadal analizuję tę sytuację. Z jednej strony nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Serce zaczyna mi pękać na miliony kawałków. Łza kapie po policzku. Gardło się zaciska.
A z drugiej strony zastanawiam się, czego sama bym chciała dla moich dzieci.
W kieszeń chowam kobiecą dumę i już wiem, czego bym chciała!
Chciałabym, aby zawsze, bez względu na wszystko ktoś ich przytulał. By patrzył na nich tak jak ja na nich patrzę. By głaskał te małe główki tak jak ja je głaszczę. By ich kochał. By dał im miłość, oparcie. By każdego dnia czuły się rozumiane, słuchane i pielęgnowane. By ktoś pochylał się nad ich troskami i ocierał łzy. By kochał ich jak swoje, rodzone dzieci. By były dla niego całym światem, tak jak teraz są dla mnie całym światem!
Ja mam się dobrze. I chciałabym się mieć dobrze zawsze. Chciałabym być zdrowa. Chciałabym żyć i cieszyć się razem z nimi każdym dniem. Jak najdłużej.
Kilka dni temu przeczytałam na jednym z publicznych forów wątek, który dał mi do myślenia. Dorosła córka po śmierci matki nie może pojąć, że ojciec dwa lata po śmierci swojej żony ma nową kobietę. Nie mieści jej się to w głowie i żywi do tej kobiety odrazę. Ojcu nie chce tego wybaczyć i brzydzi się tym, że ma nową kobietę, którą podobno kocha. Ma czelność ją kochać i ona tego nie potrafi zrozumieć i pyta publicznie, co ma robić i jak ma mu przemówić do rozsądku.
Po przeczytaniu tego miałam w głowie tysiąc myśli. Starałam się rozumieć tok myślenia dorosłej kobiety. Próbowałam sobie wyobrazić, że i naszą rodzinę mogłoby coś takiego spotkać, choć może na innym etapie życia. I już wiem. Wszystko wiem!
Za nic w świecie nie chciałabym, aby mój Mąż umartwiał się moim odejściem! Serducho mi pęka na samą myśl o takiej hipotetycznej sytuacji, jednak wiem jedno:
Chciałabym, aby jak najprędzej znalazł moim dzieciom kochającą Mamę!
Kobietę, którą sam by pokochał i która kochałaby nasze dzieci tak jak ja je kocham. By pękała z dumy na każdą nową umiejętność, którą zdobywają. By śpiewała im do snu. Czytała bajki i przygotowywała najsmaczniejsze na świecie śniadanie! By otoczyła ich miłością i pokazała, czym jest szczęśliwe dzieciństwo. Tego życzyłabym moim dzieciom, gdyby kiedykolwiek miało mnie zabraknąć!
I choć chcę być z nimi jak najdłużej i mam nadzieję, że jak najdłużej z nimi będę, to nigdy, przenigdy nie miałabym odwagi i nie chciałabym pozbawiać drugiej osoby miłości! Miłości, która uskrzydla bez względu na to, czy jest pierwszą miłością, drugą czy dziesiątą. Bez względu na to, czy mamy lat trzydzieści, czterdzieści czy siedemdziesiąt.
Ja doskonale wiem, że to trudno niektórym zrozumieć, jednak życie toczy się dalej. Dlatego niech każde odejście o ile to możliwe wiąże się z przyjściem czegoś nowego, dobrego i wartościowego!
Miłość to uczucie, którego nigdy nie powinniśmy nikomu zabraniać ani z niego rozliczać… <3
Gdy umiera mama, serca pękają nieutulone, nieukołysane, rozdarte i zagubione. I jakkolwiek trywialnie to zabrzmi cudownie gdyby pojawiła się na jej miejsce nowa. Kochająca, rozumiejąca i zawsze obecna, która wypełni pustkę po tej, której już z nami nie ma…
7 komentarzy
Chciałem się odnieść, ale temat nie jest prosty, wszystko co było do powiedzenia już chyba napisałaś.
Może jestem jeszcze młoda i nie powinnam się wypowiadać ale mam wspaniałego dwuletniego synka, mam też mamę której jeśli kiedykolwiek zabraknie chyba pęknie mi serce, I nie wyobrażam sobie żeby jaka kol wiek inna kobieta dała mi choćby jedną setną tej miłości co moja Mama, tej cierpliwości i wsparcia które mam w mojej Mamie, nie wyobrażam sobie też żeby ktoś kochal moje dziecko tak samo mocno jak ja, pozdrawiam Szczęśliva ?
Ja mam 33 lata, dwoje cudownych dzieci i najwspanialszą mamę ( w moim odczuciu oczywiście) i zdadzam się z każdym twoim zdaniem a nawet słowem stokroć!!!. Dokładnie tak samo czuję i nawet nie mogę sobie wyobrazić tych dwóch sytuacji, bo paraliżuje mnie strach i ból w sercu na sama myśl. Niewyobrażalnie boję się tych 2 wydarzeń. I nie mam pojęcia jak ludzie mogą to przezyc.. Ogromny szacunek i współczucie kto to przeżył.
Ja tylko dodam, że nie ma różnicy czy umiera mama czy tata. Ja niedawno straciłam tatę i serce pęka mi z bólu, rozsypuje się na kawałki….tego nie da się opisać. Tata zmarł niespodziewanie, nigdy się z tym nie pogodzę ale muszę nauczyć się z tym żyć.
ja czasami też mam taką zadumę…. i ja powtarzam,że mają nie płakać za mną tylko stworzyć dla naszych dzieci-na myśli mam meża i dziadków,najbliższych z rodziny- najszczesliwyszy dom. To trudny temat. Wiadomo życie pisze scenariusze.
Też tak myślę. Z odejściem partnera życie się nie kończy. Jest żałoba A potem żyje się dalej i warto znów dać komuś miłość i wsparcie. Nigdy nie chciałabym żeby po moim odejściu partnerowi skończyły się pomysły na życie ani żeby się umartwiał.
pięknie napisane :)