Moje dzieciństwo płynęło pod znakiem galaretek, kisieli i budyniów. O, i kogli mogli również! I daremne były próby mojej mamy, aby uzmysłowić mi i mojemu bratu fakt, że to nie są do końca najlepsze wybory jedzeniowe, a jedynie dodatki, które nie powinny detronizować klasycznego polskiego schaboszczaka, mizerii i ziemniorów ;-)
No ale nie jest łatwo przekonać do tego dzieciaki. Zresztą z dzieciakami to chyba ze wszystkim bywa pod górkę, co ma także swoje plusy. Bo kształtuje charakter i niezłomność… rodzica ;-)
Mój Syn również należy do tych egzemplarzy, które to nie dają o sobie zapomnieć w żadnej sekundzie. Absorbuje całym sobą i podaje w wątpliwość co tylko pojawia się na jego talerzu. A jak już uda mi się przekonać chłopaczysko do tego, aby zjadł co mu podaję pod nos, to staram się również go nagrodzić.
I to właśnie między innymi taka jeżynowa galaretka jest jedną z tych zdrowszych nagród. Przygotowuję ją bez żelatyny. Zamiast niej używam agaru. Agar jest dość wdzięczną substancją pozyskiwaną z krasnorostów, które rosną głównie u wybrzeży Japonii. Dostaniecie go głównie w sklepach ze zdrową żywnością.
Tę galaretkę jeżynową wymyśliłam na poczekaniu, gdy mój Synal odmówił zjedzenia jeżyn w czystej postaci. On miewa swoje nastroje, a ja muszę go w tym wszystkim wyprzedzać ;-) Toteż zmajstrowałam na poczekaniu takie oto galaretkowe cudo. Częstujcie się!
Składniki:
- 2 szklanki jeżyn
- 1 litr wody
- 4 łyżeczki agaru
- 50 ml soku z malin
- 2 łyżki miodu lub 6 łyżeczek stewii lub cukru
- 4 łyżki soku cytryny
Sposób przygotowania:
W 0,5 litrze wody rozpuszczamy agar, stewię, sok malinowy i sok z cytryny. Drugie 0,5 litra wody zagotowujemy i wlewamy do niej rozpuszczoną wodę z resztą składników. Gotujemy 1-2 minuty i wlewamy całość do salaretek. I odstawiamy do stężenia, niekoniecznie w lodówce, gdyż agar tężeje w temperaturach powyżej 20 stopni.
Smacznego!
.
.
Dialog:
Moja Teściowa od kilku dni jest u nas, aby poratować mnie przy maluchach, które są wybitnie absorbujące, a ja mam coraz więcej pracy. Gdy robiłam tę galaretkę zaczęła mi się przyglądać i zapytała:
⚫ Magda, a żelatyny nie używasz? To co Ci tę galaretkę zżeluje?
⚫ Agar.
⚫ Tak, tak. Ja wiem że w garze ją będziesz robiła, ale co Ci ją zżeluje?
Taka sytuacja… :-D
5 komentarzy
Nie lepiej jest użyć naturalnej i zdrowej substancji żelującej którą jest żelatyna niż tego agaru który jest trudno przyswajalnym cukrem?
myślałam że agar agar to wodorosty….
Teściowa mistrz! :-)
Będę musiał to wypróbować, jesteś wielka!
Świetny pomysł! Z dodatków słodzących polecałabym wspomnianą przez Ciebie stewię lub miód :) Natomiast jeżyny to wspaniałe rozwiązanie jeśli chodzi o galaretkę. Same jeżyny mogą być dla dzieci za kwaśne natomiast ich wprowadzenie w takiej postaci to pomysł na ich „przemycenie” do jadłospisu ;) A muszę wspomnieć jako dietetyk, że jeżyny to doskonałe źródło witaminy C, a także antocyjanów, które m.in. dobrze wpływają na oczy naszych pociech.