Dzisiejszy post jest apelem, który zostawiła na mojej skrzynce Kamila. Jak to napisała Kamila – dla niej jest już za późno, ale inni mogą jeszcze próbować zmienić bieg swojego życia, ponieważ później trudno wyjść z sytuacji, w której oprócz partnerów cierpi również mała istota.
Wśród moich bliskich ani znajomych nie ma nikogo, kto był w podobnej sytuacji, jednak z Waszych maili opisujących podobne do Kamili historie wynika bezsprzecznie, że gdyby nie dzieci, które kochacie nad życie, to więcej nie popełnilibyście tego błędu. Wszak życie jest takie krótkie i można je przeżyć bez turbulencji, które przeżyła chociażby Kamila.
Za zgodą Kamili publikuję jej apel (jej wiadomość została skrócona i edytowana tylko w kilku fragmentach, aby Kamila mogła pozostać anonimowa.)
” […]
Nigdy nie powiem, że czegokolwiek żałuję albo nie daj Panie Boże że cofnęłabym czas, bo bym nic nie cofała. Mam najcudowniejszego syna na świecie, który za pół roku pójdzie do przedszkola i mam dla kogo żyć. To właściwie on trzyma mnie przy ten nadziei, że kiedyś los się do mnie uśmiechnie albo szczęście już sama nie wiem, co lepsze.
Na razie to ja próbuję się do tego losu uśmiechać z różnym skutkiem, ale jestem zdania, że skoro było już tak źle to teraz może być już tylko lepiej i muszę uczyć się na błędach. Szkoda, że na swoich ale co poradzisz. […]
Marka poznałam na wakacjach. Wysoki, przystojny, wygadany. Właściwie to jedyny facet ze swojego towarzystwa, że nie przeklinał, nie palił i miał poukładane w głowie. Razem wybraliśmy się na kajaki i od tego się zaczęło a jak okazało się, że jesteśmy z tego samego miasta, to była nadzieja, że może coś z tego będzie. […]
Piszę trochę nieskładnie, bo K. co chwilę się budzi z kaszlem a tylko w nocy mam chwilę, aby móc sklecić mejla. […]
Tak to się właśnie zaczęło z nami. Z początkiem września byliśmy już parą. Marek miał przed sobą ostatni rok studiów a ja właśnie zaczęłam moje wymarzone pielęgniarstwo. W sumie jakoś tak naturalnie wyszło, że zamieszkaliśmy ze sobą. Ale że wtedy mnie nic nie tknęło, że on nie jest dla mnie. Zawsze się zapierałam, że jak facet do mnie krzyknie albo spróbuje mnie uderzyć, to natychmiast ucinam temat a tutaj dawałam mu szansę po szansie i końca tych szans nie było widać. Pierwszy raz wyzwał mnie jak tylko zamieszkaliśmy ze sobą a w twarz dostałam niedługo potem, jak przez godzinę nie odbierałam jego telefonów chociaż nie było to celowe tylko telefon zostawiłam w bibliotece. […]
Dałam mu wtedy ostatnią szansę i z tej ostatniej szansy zrobiła się wieczność, bo przez rok byłam regularnie wyzywana i bita bez większych powodów. Nie lał mnie tak jak to się w filmach czasami pokazuje, że kobiety wychodzą ze zmasakrowaną twarzą. Zawsze dostawałam raz a porządnie w twarz a i tak czułam się wtedy jak ścierwo. Tak mną manipulował i tłamsił psychicznie, że już stojąc w drzwiach wiedziałam, że jest duża szansa, że za coś dostanę. […]
Tak właśnie minęły nam wspólne 4 lata, pełne upokorzeń i iluzji, że jesteśmy szczęśliwi choć po prawdzie to chyba tylko on był szczęśliwy, że mógł mnie w pysk trzaskać codziennie a ja durna bałam się komukolwiek pisnąć słowem. […]
Nie wiem, co mnie podkusiło, że po jednej z nocy doszłam do wniosku, że jedynym ratunkiem dla nas a właściwie to mnie głównie to będzie urodzenie dziecka. Zaczęłam go namawiać na ciążę i w końcu uległ ale do końca nigdy nie był przekonany ja to wiem. Ja durna myślałam, że jak zobaczy maleństwo to się zmieni i nie pozwoli sobie na takie zachowania. Och Madzia, gdybyś Ty wiedziała, co działo się po urodzeniu mojego synka. Jego brat mnie ostrzegał, że z patologii wyszli to nie mam co liczyć na cud i mogłam go posłuchać wtedy. Ojciec pijak, matka nie lepsza a rodzeństwo zastraszone na amen. Wszyscy od ojca obrywali tak, że ledwo następnego dnia chodzili prosto a on to przeniósł na siebie później. Tutaj nie mogło być nigdy lepiej. […]
Jak urodziłam O. awantury o byle co były na porządku dziennym aż któregoś razu czara goryczy się przelała jak rzucił mnie na kaloryfer w tej swojej furii i powiedział, że ścierwem jestem i nie zasługuję na normalne traktowanie […] Wzięłam O. do wózka, zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i pojechałam do moich rodziców. […]
Moja przyjaciółka skończyła tak samo jak ja, ale u niej przemoc była głównie psychiczna. Nigdy jej nie uderzył ale ona durna też łudziła się, że po urodzeniu dziecka wszystko minie. Zaczęło być gorzej i gorzej, ale ona boi się odejść od niego, bo zagroził jej że zabije ją i dziecko, jak tylko spróbuje. […]
Ja nie piszę, żeby się wyżalić broń Boże. Już swoje żale odbębniłam i lekcję odrobiłam. Piszę tylko, żeby ostrzec inne naiwne jak ja, jeśli one myślą, że urodzenie dziecka coś zmieni. Nic nie zmieni! Dam sobie głowę uciąć, że dziecko może zmieni coś u jednego procenta związków i tak szukać takich trzeba ze świecą. Jak się wali pali a kobiety są bite, tłamszone, upokarzane a dziecka nie ma to trzeba uciekać jak najdalej! Tyran pozostanie tyranem a kat pozostanie katem. Prawda stara jak świat tylko trudno w to uwierzyć, bo kobiety żyją złudzeniami ze mną na czele. […]
Wiać jak się patrzy a nie robić sobie nadzieję! A dziecko planować z tym, który kocha a nie miesza z błotem albo trzaska po twarzy. […]
Nie mam za sobą przeżyć takich jak Kamila, jednak podpisuję się pod jej przesłaniem!
Najgorszym błędem podczas planowania ciąży jest życie złudzeniem, że pojawienie się dziecka cokolwiek zmieni na lepsze w naszym związku! :(
Od katów, tyranów i manipulatorów wiejmy póki możemy, aby później ich ofiarami nie stały się nasze dzieci. Bezbronne, niewinne, które nie zasłużyły na to, aby być świadkami upokorzeń swojej matki a później swoich…
Siły, dziewczyny, i odwagi, aby znaleźć w sobie wystarczająco energii, by zakończyć trwające traumy… Ściskam!
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :)
1 komentarz
Ja po swoim doświadczeniu życiowym ostrzegam. Dziewczyny jak będziecie miały chłopaków z którymi chcecie związać się na stałe albo na dłużej to naprawdę zwracajcie uwagę na rodziców wybranka, z jakiej rodziny się wywodzi!!!! Tu w historii chodzi o bicie a w mojej o picie. Mój wybranek pochodził z alkoholickiej rodziny. Jego rodzice chlali, praca ciągle inna albo w ogóle bez pracy na mops tylko liczyli. Mimo to mój chłopak pracował, napił się raz na ruski rok, piwo wiadomo jak to facet po pracy. Ja jeszcze go tak chwaliłam ze z takiej alkoholickiej rodziny pochodzi a jednak pracuje i nie to co rodzice. I co wystarczyło niby takie piwko po pracy a po latach potem zrobiły się 3,4. Non stop do kolegów bez piwka ani rusz. I tylko słyszałam piwo to nie alkohol, gówno prawda. Zostawiłam go bo miałam tego dość i nie chciałam żeby dzieci widziały i zeby nie skonczyly podobnie. Teraz mamy spokó. Zamiast zajmować się rodziną dziećmi, pomagać to każde wyjście nawet po ziemniaki kończyło się awanturą bo a to spotkał kolege no to piwko i z 10 min robiło sie 2godz. i 3 piwka. Także niestety i z własnego doświadczenia wiem i z innych historii że to z jakiej rodziny się wywodzi wyjdzie albo odrazu albo po czasie ale wyjdzie. Uważajcie i zwracajcie uwagę z jakiej rodziny wywodzi się nasz wybranek naprawdę dla własnego dobra a przede wszystkim naszych dzieci jeśli są.