Nie wiem, czy jestem odosobniona w moim poglądzie, że mężczyzna powinien stawać murem za swoją kobietą. Dostaję od Was wiele wiadomości sugerujących, że w Waszych rodzinach bywa z tym różnie.
Jeśli mam być z Wami szczera, to dla mnie odwrotna reakcja ze strony partnera i np. notoryczne branie strony swojej mamy, tj. naszej teściowej, jest totalnie nie dopuszczalne. Wychodzę z założenia [Może błędnego? Jeśli tak, to wyprowadźcie mnie z błędu, proszę!), że ponieważ decydujemy się na wspólne życie z partnerem, to od tego momentu nie stanowimy odrębnej jednostki samostanowiącej o sobie, a tworzymy duet. Pewnego rodzaju tandem, który w sprawach rodzinnych, małżeńskich i tematach dotyczących naszych dzieci stara się mówić jednym głosem. Dyskutujemy sprawy w cztery oczy, aby mówić w miarę jednym głosem publicznie. To chyba zdrowe?
Dla mnie takim doskonałym przykładem jest sytuacja, w której postronna osoba próbuje ingerować w wychowanie czy zachowanie naszego dziecka. W pewnym sensie za postronną osobę uważam również dziadków, teściów, kuzynostwo, sąsiadów i tych wszystkich, którzy nie są rodzicami dziecka a co za tym idzie nie grają głównych skrzypiec w wychowaniu tej młodej istoty.
Od razu podkreślam, aby uprzedzić ewentualny atak – wkład dziadków czy innych członków bliskiej nam rodziny uważam za nieoceniony! Nie chcę marginalizować ich roli, bo nie tędy droga. Uwielbiam te momenty, w których moje dzieci mają okazję spędzić czas z dziadkami i świetnie się wtedy bawią. Jest mnóstwo rzeczy, których mogą nauczyć się właśnie od nich. Dziadkowie często też mają o wiele więcej pokładów cierpliwości niż sami rodzice i pokazują dzieciakom zupełnie inną perspektywę dzieciństwa. I super! Wiem, że nie wszyscy dziadkowie są tacy, dlatego bardzo doceniam, że moi Teściowi i moi Rodzice fajnie odnajdują się w swojej roli, a nasze dzieci ich uwielbiają.
Ale stawiam pewne granice. Powiedziałabym nawet, że stawiam dość ostre granice w niektórych kwestiach i wręcz żądam, że będą one respektowane przez drugą stronę. Raczej niewiele było sytuacji, w których dziadkowie moich dzieci zgarnęli ochrzan, ale znalazłabym ich kilka ;-)
Wracając jednak do sytuacji stricte związanej z tym, że rodzice w kwestiach rodzicielskich to nie odrębna instytucja z napisem „Mama” i druga instytucja z szyldem „Tata”. To dwie osoby, które zarządzają tym samym budynkiem i najlepiej, aby stanowili jedność. Jedni zapytają: ale dlaczego?! Ano dlatego, aby nie robić kisielu z mózgu ani dzieciakom ani otoczeniu!
Pamiętam sytuację sprzed roku, kiedy spędziliśmy kilka dni u rodziców mojego Męża. Kolejnego dnia naszego pobytu zaczęliśmy zauważać, że pewna sprawa zaczyna wymykać się nam spod kontroli a nam zupełnie z tym nie po drodze. Małymi krokami ( zapewne naturalnie, a nie z premedytacją) mama mojego Męża podczas prób ubrania naszego dziecka na spacer uparcie twierdziła, że „dziecku trzeba założyć czapkę i szalik, bo wieje”. Nie pisałabym o tym, bo rzygam już tymi czapeczkami i szaliczkami, które są dyżurnym wiosennym tematem, ale tak właśnie było. Przedmiotem dyskusji była oklepana czapeczka i oklepany szaliczek.
Klasyczny dialog, który wyglądał mniej więcej tak:
– Magda, załóż mu tę czapkę i szalik, bo naprawdę wieje. – rzuciła Teściowa.
– Może i wieje, ale jest ciepło. Czapka nie jest mu potrzebna. – odparłam.
– Mówię Ci, że go przewieje. Zrobisz jak uważasz, ale załóż tę czapkę. – dodała. [mam zrobić, jak uważam, ale … mam założyć ;-))) ]
– Będzie dobrze. Żadnej czapki nie zakładamy. – dodaję znowu już tracąc cierpliwość, bo ileż można tłumaczyć, że czapki dziecku nie założę. Na zewnątrz 20 stopni, słońce świeci, leki wiaterek a ja teraz mam dziecko robić na Bałwanka Bouli :D
– No jak uważasz, ale to jest niepoważne. Nie chcę się wtrącać, ale…
i w tym momencie wparowuje do przedpokoju mój Mąż na totalnym wkurzeniu, bo zapewne przysłuchiwał się rozmowie już od minuty i podejrzewał, że to zmierza do jakiegoś absurdu, w którym dziecko zupełnie nie ogarnia rzeczywistości.
Musicie mieć na względzie, że podobne próby miały miejsce już od paru dni a ekspansja dziadków na terytorium rodzicielskie postępowała coraz dalej z dnia na dzień :D Mój Mąż ma bardzo grzeczne stosunki ze swoimi rodzicami, co nawet można zauważyć w formie zwracania się do nich, jaką stosuje w kontaktach z rodzicami. Ale chyba wtedy już pękł! :D
– Ile razy Magda ma powtarzać, że czapka jest niepotrzebna? (chyba nawet dodał wtedy: „Do jasnej cholery!” :-D )
10 razy ma powtarzać? 100, a może 1000? Niech Mama sobie sama założy na głowę czapkę. I jeszcze jedno, jak Mama nie chce się wtrącać, to … niech się mama nie wtrąca!
Jasne? Jasne :D Uwielbiam te sytuacje typu: „Nie wtrącam się, ale się wtrącę.” :D
Od tamtej pory nikt nikomu nie próbował zakładać czapki na siłę! ;-)
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie też się nim podzielić ze swoimi znajomymi. Dziękuję!
28 komentarzy
I tak powinno być. Jesteśmy razem – to trzymajmy się razem :)
Mój mąż zawsze jest po mojej stronie, nawet jak wygarnę teściowej co mi leży na sercu słyszę wtedy od niego…”mogłaś trochę delikatniej to ująć” ale nigdy przy niej i nigdy za nią. Ale to może wychodzić z prostej sprawy, ja potrafię przyznać się do swoich ułomności a teściowa NIE. Nie urodziła się jeszcze taka teściowa żeby była idealna???…w końcu ja też kiedyś będę TĄ teściową?
Moja teściowa o ideał. Owszem, doradzi, ale nigdy nie narzuca swojego zdania. Zawsze wspiera. Jest najlepsza!!! A mieszkamy w jednym domu już 16 lat.
hahahaha poplakalam sie…. hahahaha
U mnie niestety jest odwrotnie. A wyszło dopiero po ślubie. Tak to już bywa, że niekiedy ludzie przez wiele lat potrafią ukrywać swój charakter a ujawniaja się jak już jest „zaklepane”. Ale ja nie z tych co kiszą w sobie. Jak staje w jej obronie to jeszcze i jemu na bieżąco „tłumaczę”.
Świat byłby piękniejszy, gdyby wszyscy mężowie byli tak lojalni wobec żon!
Tu dochodzi jeszcze tzw. opcja: „obrazy majestatu”… Najcięższe charaktery babć i teściowych. :( Nieodzywanie się, obrażanie i zamykanie w pokoju: „bo nie jestem już nikomu potrzebna, bo nic nie można podpowiedzieć” itd.
Waga problemu jest duża, jak mieszka się z taką osobą, wtedy każde słowo może urazić :(
ten problem dotyczy nie tylko babć i teściowych ale również ich mężów :P
skąd ja to znam :)
Moja teściowa to skarb – zawsze się spyta, czy mała będzie coś jeść za chwilę, czy może jej dać jabłko albo marchewkę. Za to do teścia to już nie mam siły…Mówiłam mu już kilkanaście razy żeby nie dawał małej słodyczy a ten dalej swoje! Potrafi dać jej piernika w czekoladzie 15 minut przed obiadem! Ja jestem bardzo cierpliwa i zawsze delikatnie zwracam mu uwagę bo on z tych obrażających się, a nie chcę rozpętywać awantury bo mieszkamy razem…Mąż mi nie pomaga, woli się nie odzywać żeby tatuś się nie obraził.
Święta prawda
U mnie to bylo tak:
Tesciowa: -zaloz jek czapke bo zimno,
Ja: -nic jej nie bedzie, cieplo jest a my samoxhodu 2 kroki mamy
T; -ale zaloz jej czapke, bo zawiejesz uszka
J: – mamo wiem jak ja ubieram, jest dobrze ubrana
T; -ciesze sie ze wiesz ale zaloz czapke
Uff… Do zwariowania, ale fakt, te czapeczki i szaliczki to chyba najczestszy peoblem sporrow ;)
Maz na poczatku byl miedzy mlotem inkowadlem, ale dostal ochrzan ze albo my wychowujemy nasze szczescie albo tesciowie. Postanowione. Wychowujemy my, i my decydujemy jak ubrac karmic itp.. Nie ciocie dziadkowie itp..
A jakie zdanie miał mąż? Chyba, że pod pojęciem „my wychowujemy” rozumiesz: „Ja decyduję, a mąż morda w kubeł”
AAAAA!! Mam tak samo!! Lato- sytuacja sprzed tygodnia (może?), lekki wiatr, teściowa biega w krótkich spodenkach i koszulce na ramiączkach, a gdy przebieram moich chłopaków w body z krótkim rękawem usłyszałam, że „Ty to chyba specjalnie robisz, żeby chorowali”. Na dworze ponad 20 st. Ile razy można powtarzać?? U mnie to chyba będzie norma :/
Mój Mężuś również stoi za mną murem, nawet gdy o dziwo się mylę to publicznie nigdy tego nie okaże…ale na moje nieszczęście mieszkamy z treściami i każdego dnia żałuję że się na ten układ zgodzilam…ehh musiałam publicznie sobie ponarzekać bo jestem po świeżej awanturze z treściami ;/
A to nie mozna zmienic wyboru? I od tesciow sie wyprowadzic?
Dajcie spokój dzisiaj poraz setny powiedziałam teściowej co i jak o której godzinie itp. A ona i tak swoje. Prosze,mówię czasami warkne a do niej jak do ściany. Niestety czasami muszę z nią zostawić małą. Co zrobić?
Myślę, że najlepiej jest zatrudnić opiekunkę. Wtedy można wymagać.
znaleźć płatną opiekunkę, która na pewno wszystko zrobi jak należy: i co i jak i o której godzinie i dać spokojnie odpoczywać teściowej na zasłużonej emeryturze!
Taaaa…. opiekunka tez zrobi po swojemu. Liczysz, ze zrobi po Twojemu ? Dzieci kochane. Same nie wierzycie w to co wypisujecie. Teściowa i zrobi po swojemu, pogada, pomadrkuje ale krzywdy nie zrobi. Najlatwiej radzić zatrudnienie opiekunki.
no cóż… teściowa też człowiek tyle że inny sposób myślenia i widzenia świata ma i najgorsze że nawet jak jej o tym delikatnie powiesz lub dasz do zrozumienia to mechanizm wyparcia jest tak silny że „pomroczność jasna gwarantowana”. zjedzie na czym świat stoi, zmiesza z błotem…. a potem to ona jest poszkodowana i ofiara. No nic, żony i teściowej nie zmienisz a teściowej tym bardziej a nawet jak zmienisz jedną i drugą na nową to co to zmieni ? ……..czas wypracować zatem mechanizm obronny i obniżyć próg reagowania w stosunku do instytucji teściowej. głowy do góry :-)
Nie dziwię się ani Pani mamie ani Pani teściowej. Sama przez długi czas za ciepło ubierałam córkę do przedszkola bo mi akurat było zimno a wszyscy dookoła się pocili. Na szczęście mam ludzi którzy potrafią zwrócić mi uwagę że dziecko ugotuje. A tak na poważnie jestem zdania że lepiej dziecko przeziębić niż przegrzać.
Ja rozumiem, że nie należy ulegać i bardzo dobrze że mąż stanął za Tobą murem, ale moim zdaniem nie w ten sposób. Rozumiem że od paru dni się zbierało, ale wydaje mi się że a dziecka które obserwuje sytuację jest to pokazywanie niewłaściwego sposobu rozwiązywania konfliktów.
ooo
Sorry, ale… to stosunkowo lajtowa sytuacja, zwykła wymiana poglądów między mamą i babcią dziecka, kiedy wiadomo, że obie chcą dobrze. Nie widzę tu ani podważania autorytetu mamy (synowej), ani manipulacji, ani jakiejkolwiek wredoty. Ani, co za tym idzie, podstaw do tak ostrych reakcji.
Jak nie widzisz to masz fajnie z teściową ale z teściowymi tak jest najpierw czapka a zacznie się rządzić w prowadzeniu twojego domu , wychowaniu twojego dziecka bo przecie ty nie robisz tego jak ona robiła a zobacz jak jej synek się udał….. Ona wie lepiej wiec ty się słuchaj… to zawsze zaczyna się na niczym a kończy na wszystkim. Czasami dasz palec a zabierze pół twojego ciała…
Tylko po co?
Skoro nie chcę zakładać dziecku czapki to nie założę, po co mam przytakiwać jeśli mam inne zdanie… Na pewno nie będę tego robić dla świętego spokoju.