Kilka tygodni temu otrzymałam wiadomość od Ani, która zadała mi w mailu pewne pytanie. Na początku myślałam, że to żart. Dopiero później zorientowałam się, że Ania pisze zupełnie na serio i rzeczywiście potrzebuje rozeznać się w temacie.
Ania napisała (fragmenty maila udostępnione za jej zgodą):
„[…] Naszemu synkowi stuknie za moment 5 miesięcy, a mój mąż ani razu jeszcze syna nie przewijał, nie kąpał. Jedyny moment, w którym bierze go na ręce, to wtedy kiedy jest usypiany i ma bolesne kolki, ale za moment teściowa z teściem przybiegają i krzyczą, żeby oddał go mnie, bo ich syn musi odpocząć o po pracy a u mnie synek czuje się najlepiej.[…] Zajmujemy jedno piętro domu a teściowie drugie, pozwolili nam mieszkać razem z nimi, ale coraz bardziej czuję ich ingerencję w nasze życie i rozważamy wynajem własnego lokum. Stać nas na nie na szczęście a u teściów mieszkamy bo głupio nam było odmówić, a chyba jednak trzeba było to zrobić. […]
Synek wspaniale czuje się u Maćka na rękach i powiedziałabym nawet, że się u niego uspokaja, ale teściowie dalej swoje. Odkąd byłam w ciąży, to chciałam angażować mojego męża do wychowania syna, ale nie da się, bo żeby nie prowokować awantur, to Maciek ulega pod naporem swoich rodziców i synka mi szybko oddaje. […]
Wiem, że pomyślisz pewnie, że brak nam asertywności. Zostaliśmy rodzicami w bardzo młodym wieku dla wielu osób, bo jeszcze nie mamy dwudziestu lat, ale nikt nie dowierza, że nasze dziecko jest naprawdę planowane. Mój mąż jest informatykiem-samoukiem i to dzięki niemu możemy się utrzymać żyjąc na naprawdę dobrym poziomie. […]
Jak mam przemówić moim teściom, że mój mąż świetnie sobie radzi, gdy oni tego nie widzą? […]
Znam kilku mężczyzn z pokolenia moich rodziców i dziadków, którzy nie potrafili przy swoich dzieciach nawet pieluchy zmienić. Na szczęście mój Tata i mój M. się do nich nie zaliczają, jednak naprawdę nie potrafię zrozumieć,
jak doszło do sytuacji, w których ojciec nie zna „obsługi” własnego dziecka.
We własnym domu mam dowody na to, że mężczyzna może zrobić wszystko wokół własnego dziecka za wyjątkiem karmienia piersią, które … też dało się w wielu podbramkowych sytuacjach zastąpić karmieniem z butelki mlekiem uprzednio odciągniętym laktatorem!
Przewijanie pieluchy z ładunkiem atomowym mój M. ogarniał lepiej ode mnie ;-) Usypianie naszej Gai o wiele szybciej idzie również mojemu Mężowi. Ze mną Gaia próbuje wszystkich sztuczek, aby nie zasnąć, a z moim M. nawet nie próbuje uciekać od nieuniknionego. Bierze ją facet na piłkę do fitnessu, robi kilka delikatnych bujnięć i pannica śpi! Rzeczywiście nie po drodze mu z karmieniem jej np. zupą czy drugim daniem, bo grymasi mu córka wybitnie, ale ja wiem, że to tylko kwestia wprawy i przyzwyczajenia dziecka, że z drugim rodzicem nie ma żartów i oboje rodziców są niejako „wymienialni”! ;)
Dlatego drogie dziewczyny, drogie teściowe, mamy, ciocie, wujkowie, sąsiadki! Nie czyńcie z ojców dziecka melepetów!
Nie zabierajcie im nabywania nowych umiejętności wykonywanych przy własnym dziecku. Nie szukajcie wymówek i nie kierujcie się poglądami sprzed kilku dekad. To, że dziadek tego nie robił przy swoich dzieciach, nie znaczy, że to jest norma. Ja bym wręcz powiedziała, że jeśli tego nie robili, to wiele ich ominęło! Budowanie więzi ojca z dzieckiem polega nie tylko na spędzaniu czasu na wspólnej zabawie, ale również w chwilach, kiedy wykonujemy codziennie, „zwykłe” czynności.
Ja rozumiem, że niektórym panom może się nie chcieć. Mi też się czasami nie chce ruszyć tyłka, aby przewinąć kolejną danego dnia pieluchę.
Czasami też nie chce mi się ogarniać całej trójki moich bambrów w wannie. Ale to, że mi się nie chce, nie znaczy, że jestem z tego zwolniona :D
Nieuczestniczenie przy wychowywaniu dzieci i czynnym ich pielęgnowaniu uważam nie tylko za dużą stratę dla rodzica i dziecka, ale również ze pewnego rodzaju „upośledzenie” (wybaczcie mi to słowo, ale tak to właśnie widzę).
Ojcowie spokojnie mogą wykonywać wiele czynności zamiast matek! A kiedy karmienie piersią jest zakończone, to mogę robić przy dzieciach wszystko! (potwierdzone info ;-))
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post i czujecie podobnie, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić. Dziękuję! :*
2 komentarze
Dobrze, że powstał ten wpis. Jako mężczyzna mogę tylko wyrazić zdumienie, że są ojcowie, którzy nie chcą brać udziału w wychowaniu swoich dzieci… Albo co gorsza że są rodzice, którzy ich przed tym powstrzymują. Pozostaje mieć nadzieję, że takie podejście odejdzie w przeszłość…
fajny tekst zgadzam się, kobiety zabierają nie dają nic zrobic a potem narzekają