Kiedy już tracisz nadzieję, że spotkasz na swojej drodze kogoś, kto będzie ramię w ramię szedł z Tobą przez tę ścieżkę życiem zwaną. Kto pokocha Cię, jak nikt nigdy Cię nie pokochał.
I kto pokocha Cię nie za to, jak wyglądasz, jak sprawnie latasz z miotłą po chałupie i nie za to, że jesteś dobrym materiałem na żonę, która oporządzi wszystko i uwije Ci wygodne gniazdo. Kiedy już szlag Cię trafia, bo kolejne męskie „niewiadomoco” usunęłaś ze swojej drogi i tracisz nadzieję na jakąkolwiek związkową normalność, to …
… pojawia się ktoś, dla kogo warto zatrzymać się.
Zatrzymać się i spróbować uwierzyć, że miłość (cholera jasna) jednak istnieje!
I pojawił się kiedyś taki Ktoś. Ktoś, kto dał nadzieję na normalność. Ktoś kto przytulił, jak nikt nigdy nie przytulał. Ktoś kto nakreślił scenariusz wspólnego życia i nie chciał być w nim jedynym reżyserem a postawił na współpracę. Ktoś, kto pragnął mieć dzieci. Kto stawiał rodzinę ponad swoją pracę, przyjemności, znajomości i całą resztę.
Pojawił się ponad 6 lat temu Ktoś, kto powiedział: „bądźmy” razem.
Bądźmy razem, bo warto. Warto tworzyć coś wspólnie. Warto zaczynać od zera i budować rodzinę, przez wielkie „R”. Rodzinę, która jest fundamentem. Fundamentem dla domu. Prawdziwego, kochającego, ciepłego domu.
Domu, w którym jest miłość. I choć oprócz miłości są również inne silne emocje, jak wkurzenie, frustracja, zmęczenie, chwilowa rezygnacja to idąc spać wiemy oboje, że rano musimy obudzić się razem. Bo to „razem” nas definiuje. Definiuje nas już nie „ja”, „on”, „ona” a to cholernie silne „my”, w które wierzymy!
To „my”, które codziennie naprawiamy, uszczelniamy.
Które musimy czasami doprowadzać na nowo do porządku, aby działało. Aby było tak mocne, aby nic i nikt nigdy nie próbował nam tego zburzyć.
To „my”, od którego odpędzamy pokusy dnia codziennego. Pokusy, od których świat aż huczy! Te cholerne haczyki, które próbują każdego złapać, ale my obiecaliśmy sobie kiedyś, że nas nigdy nie złapią. Nigdy.
Bo głęboko wierzymy w to, że miłość w połączeniu z silną wolą i pragnieniem niepopełniania niektórych błędów jest tym, co nas umocni i pozwoli być razem.
Pojawił się 6 lat temu w moim życiu mężczyzna, który na mnie czekał tak jak i ja na niego czekałam. Mężczyzna, który doprowadza mnie często do szewskiej pasji. Który jak nikt inny potrafi mnie wytrącić z równowagi, podnieść mi ciśnienie tak, że cała się w środku gotuję. Mężczyzna, który ma swoje wady, jak i ja mam swoje, pewnie większe niż jego przywary. Który mógłby być czasami czulszy, bardziej taktowny czy opiekuńczy.
Mężczyzna, który się stara i któremu się chce. Chce mu się równie mocno walczyć o codzienność jak i mnie, a może i często chce mu się jeszcze bardziej.
Pojawił się mężczyzna, który potrafi stanąć na wysokości zadania. Który współodczuwa. Który potrafi myśleć perspektywicznie. Potrafi zapomnieć o sobie i robić wszystko dla dzieci i dla mnie.
Wiem, że nie tylko ja jestem taką szczęściarą. Że jest nas takich tutaj więcej. Doceniajmy to. Wiem, że w pogoni za codziennością łatwo o tym docenianiu zapomnieć, co i mi się zdarza. I choć zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim jest dane tego doświadczać, to głęboko wierzę, że to spotka każdego. Bo warto czekać, szukać i przebierać. Zdecydowanie warto.
Pojawił się ten Ktoś 6 lat temu. Chciałabym kiedyś móc powiedzieć na głos, że 60 lat temu pojawił się ten Ktoś, z kim nadal jestem. Choć za 60 lat już nas może nie być. Ale zostanie to wszystko, co stworzyliśmy razem. To wszystko o co walczyliśmy każdego dnia. Niech zostanie po nas wszystko co piękne i silne.
Niech zostaną po nas piękne wspomnienia, po których oczy stają się mokre a serca ciepłe…
6 komentarzy
U mnie taki Ktoś pojawił się 4 lata temu. Mimo sporej różnicy wieku udało nam się. Dziś nasz największy skarb ma 9 miesięcy. Za nic na świecie nie zamieniłabym tych lat i wspomnień.
W jaki sposób się poznaliście?
U mnie nie ma takiego Kogoś niestety. Skąd wiesz, że to Ten? Jak to rozpoznać ?? Czy od razu ktoś musi Ci się spodobać wizualnie czy niekoniecznie? Jak było w Twoim przypadku?
W moim życiu dokładnie też 6 lat temu pojawił się ten Wyjątkowy mężczyzna. Pokochał mnie, w pełni zaakceptował i spełnił marzenia… do dziś je spełnia. Daje ogromne poczucie bezpieczeństwa. Jesteśmy 4 lata po ślubie. Owocami naszej miłości są nasi Synowie 2,5 i 1,5 roku. Jak to w życiu miewamy lepsze i gorsze dni. Ale warto było czekać na to szczęście i spełnienie :*
Moj kochany mężczyzna również pojawił się 6 lat temu poznalismy się w szkole ja 18 lat on 20 lat. Od 2 lat jesteśmy po ślubie i nie rozstajemy sie ani na chwilke (poza pracą oczywiście) owocem naszej miłości jest 6 miesięczna córeczka. Nie widzimy poza nią świata. I przyznam, że jest tak samo czuły i stara się jak te 6 lat temu. Każdej kobiecie życze tak wspaniałego męża jak moj.
My będziemy obchodzić w tym roku 15 rocznicę ślubu a razem jesteśmy jakieś 23 lata. Poznałam męża mając niecałe 15 lat. Mamy trójkę cudownych dzieci, dwie córki i synka.