Umówmy się, że ten post nie ma na celu wytykać paluszkiem błędy, których dopuszczali niektórzy rodzice. On ma na celu dać do myślenia i odwieść od tego innych, których podobno rośnie jak grzybów po deszczu…
To nie Wasza wina, że kilka bzdurnych książek, które pojawiły się na rynku, wmawiały Wam usilnie, że robicie dobrą rzecz. Nie, niestety nie robiliście dobrej rzeczy, do której próbowało Was przekonać kilku autorów książek z dopiskiem „dr” przed imieniem i nazwiskiem. Ja też bym się pogubiła w tych zaleceniach, które zewsząd nas atakują i namawiają do coraz to nowych metod, które podobno działają i mają zbawienny wpływ na nasze dzieci.
Nie. Niestety niektóre metody mają się dobrze chociaż powinny zostać już dawno zakazane, zdementowane a ich autorzy powinni za to przeprosić, bo nie czynili żadnego dobra mając na względzie rozwój i zdrowie naszych dzieci. Co z tego, że coś działa, skoro w rezultacie szkodzi?
Kiedyś trafił w moje ręce poradnik, zresztą (jak na złość!) jeden z najlepiej sprzedających się na rynku, traktujący o tym, że dziecko można usypiać metodą 3-5-7, czy 5-10-15. Już sama nie pamiętam, jak dokładnie ta metoda się nazywała.
Ten poradnik, który dostałam w prezencie, wylądował w piecu u sąsiada. Oj, dobrze się paliło. Chociaż tyle dobrego.
Umówmy się, że Ci którzy stosowali się do tej metody, mieli prawo nie wiedzieć, że jest to bzdura. Szkoda tylko, że wydawnictwa sprzedały tych książek miliony! Dlaczego? Bo sprzedać można wszystko.
Kiedy słyszę kolejny raz bzdurę, którą słyszałam przy poprzednich dzieciach:
„Madzia, daj mu/jej trochę pobeczeć, to poćwiczy te małe płucka! Nie zaszkodzi jej!”
To mam ochotę wziąć osobnika za fraki i nim zdrowo potrząsnąć. Płacz, to nie jest fanaberia niemowlęcia! To jego sposób komunikacji ze światem! To w pewnym sensie język, dzięki któremu małe dziecko sygnalizuje, że coś mu dolega. To nie musi być nic poważnego! To może być głód, chłód, brak bliskości, senność, potrzeba przytulenia, mokra pielucha, wzdęcia. Tych czynników może być cała masa!
Czasami słyszałam również:
„On Cię wykorzystuje i Tobą manipuluje. Zostaw go w łóżeczku, to w końcu sam się uspokoi!”
Hellou! Mówisz, człowieku, że w sytuacji gdy niemowlę płaczę i ma np. deficyt czegoś, to ono mną manipuluje? Damn, większej bzdury nie słyszałam! Niemowlę nie manipuluje. Ono sygnalizuje właśnie, abyśmy byli bardziej uważni na jego chwilowe problemy, niestety często trudne dla nas do natychmiastowego odgadnięcia.
„Daj mu się wypłakać, to w końcu zrozumie, że ma nie brać Cię na litość!”
Że WTF?! Wypłakać? Naprawdę? Kiedy pies jest głodny, to też trzeba go zostawić bez jedzenia, żeby się wyszczekał i zrozumiał, kto tu ma władzę i kto tutaj kontroluje sytuację? W życiu!
Takie „wypłakiwanie się”, które jest jedną z metod usypiania dzieci, popularną wśród wielu rodziców, to nic innego jak narażanie małego człowieka na stres i pokazywanie, że w sytuacji, gdy dziecko nas potrzebuje, to my je mamy kolokwialnie to ujmując „w dupie”.
Co więcej, warto pamiętać również i przekazać tę informację dalej, takie „wypłakiwanie się” niesie za sobą nieodwracalne skutki.
To nie jest tak, że ta metoda sprawi, że nasze dziecko w mig nauczy się spać i pokażemy mu gdzie jest jego miejsce (czyli kto tutaj rządzi) i zyskamy święty spokój. Możemy wiele stracić. Warto spojrzeć prawdzie w oczy.
Badania ewidentnie pokazują, że mózg dziecka, które poddane jest na długotrwałe działanie stresu przypomina swoją strukturą mózg człowieka, który jest w silnej w depresji. Dokonane zmiany mogą być nieodwracalne. Te same badania pokazują również, że traumatyczne przeżycia spowodowane przez stres, a do takich można zaliczyć „wypłakiwanie się”, mogą w okresie wczesnego dzieciństwa powodować obumieranie komórek w hipokampie, tej części mózgu która odpowiedzialna jest na uczenie się i przyswajanie informacji.
Podczas stresu, organizm dziecka wytwarza kortyzol – hormon, który nie jest potrzebny tak małemu człowiekowi w takich ilościach. Czytałam również badania, które wskazują, że kortyzol może powodować nowotwory i organizm dorosłych poddawany długotrwałemu stresowi bardzo często osłabiał funkcje obrony organizmu, i np. nie zwalczał komórek nowotworowych.
Co jeszcze może powodować narażanie dziecka na stres spowodowany „wypłakiwaniem się”?
- może zmniejszyć odporność organizmu
- zaburzyć rytm serca
- doprowadzić do niepotrzebnego wzrostu ciśnienia krwi w mózgu, który to wzrost jest bardzo niebezpieczny
- zahamować rozwój tkanki nerwowej mózgu
- zablokować możliwości tworzenia się nowych połączeń między komórkami nerwowymi, tj. neuronami, które to połączenia świadczą o niezaburzonym i regularnym rozwoju mózgu naszego dziecka
- skrócić fazy snu głębokiego. jest to bardzo istotne ważny dla kształtującego się małego organizmu
Żeby nie było! I mi zdarzyło się, że przygotowując obiad dla jednego dziecka, drugie w tym czasie musiało chwilę poczekać. Płakało w tym czasie chwilę, która zdawała mi się być wiecznością. Czasami jednak to nieuniknione, żeby wszystkie dzieci były jednakowo i szczęśliwie przez rodzica „obsłużone” w tym samym czasie.
Ale nigdy nie pozwalałam sobie na metody „zimnego chowu”, które sugerowali niektórzy, tj. wypłakiwanie się, które ma nauczyć dziecko czegoś-tam.
Podświadomie czułam, że nie tędy droga i nie miałam sumienia skazywać dziecka na płacz udając, że on to dziecko z czegokolwiek wyleczy.
Jak to zgrabnie ujął kiedyś w swoim wystąpieniu Dr. Teti zajmujący się rozwojem dziecka i oddziaływaniem stresu na jego mózg:
„Rodzic z rozwiniętą inteligencją emocjonalną nigdy nie pozwoli swojemu dziecku na wypłakiwanie się, bo będzie wiedział, że tego konsekwencje mogą być poważne. „
Źródło, z którego korzystałam: 1)
I tak może na koniec, bo może warto o tym wspomnieć. Nikt z nas nie jest idealnym rodzicem. A każdy z nas chciałby mieć idealne dziecko, które samo zasypia, nie płacze i najlepiej aby było bezobsługowe. Rzadko jednak trafia się taki „cudowny maluch”. I to normalne, że mamy czasami dosyć, mamy chwile zwątpienia i chwytamy się brzytwy.
Nie pozwólmy tylko na to, aby działać metodami, które może co prawda działają, ale mogą powodować nieodwracalne skutki dla naszych maluchów.
Uściski!
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie też go podać dalej. Dziękuję!
68 komentarzy
Jestem tego samego zdania. Płacz dziecka nie jest żadną manipulacją. Dziecko, które płacze w ten sposób się z nami komunikuje. Nigdy bym nie zastosowała takiej metody. Jak dla mnie jest to sadystyczne i żadna mama nie powinna takiej krzywdy wyrządzać dziecku.
To nie jest 5 latek który płacze bo chce zabawkę tylko niemowlę skoro płacze to nas potrzebuje, 5 latka który płacze bo chce zabawkę można olać bo ona próbuje manipulować. Niemowlak nie ma takich zdolności , umiejętności nie wie co to manipulacja.
Moim zdaniem kwestia wychowania. Ostatnio widziałam pięciolatkę, która dostała prezent dla siebie i siostry. Podziękowała, odłożyła na stół, zajrzała tylko do środka i poczekała na powrót starszej siostry, aby otworzyć razem. Nie wierzyłam w to co widziałam…
Dlaczego dzieci w sierocińcu nie płaczą? Bo wiedzą, że nie mają na kogo liczyć i szkoda im tracić energii. Jak płakały trzy dni i nikt nie przychodził, nie tulił, straciły nadzieję. Dziecko płaczę, czegoś potrzebuje. Wschłuchując się w płacz dziecka idzie odgadnąć jaka jest tego przyczyna. Postawy się na miejscu naszych ukochanych dzieci ❤
nie umiem sobie wyobrazić sali pełnej niemowlaków… cichej jak makiem zasiał… biedne Okruszki
O skutkach „wypłakiwania się” czytałam już dość dawno. A, iż miałam do czynienia z psychologią rozwojową – jest to oczywista oczywistość, że pozostawienie dzieciątka samopas, by się wypłakało – niesie za sobą ogromne szkody i zagrożenia… Jak można malutkie dziecko zostawić, by się wypłakało? No matko i córko!! To niech taką matkę zamkną w klatce i niech się drze – jak się uspokoi i nauczy pokory, to może ktoś podejdzie… Litości… Wierzyć się nie chce, że są takie praktyki, jakie opisują w książkach! W ludziach coraz mniej wrażliwości i zachowują się nieraz gorzej niż zwierzęta… A kolejna bulwersująca praktyka stosowana w ostatnim czasie na noworodkach i niemowlakach (całe szczęście nie u nas) to tzw. gimnastyka – wykręcanie dziecku wszystkich stawów…. Na to patrzeć się nie da – mi osobiście robiło się niedobrze! Aż strzela we wszystkich stawach i wiązadłach… Brrrrr!!
Bardzo mądry artykuł, jestem takiego samego zdania co autorka bloga.
Spróbowałam raz tej metody…. Wytrzymałam pierwsze 3 minuty i więcej nie spróbowałam… Płakałabym razem z dzieckiem….
Ja korzystałam z tej metody i wytrzymałam … całe 10 sekund. Po tym czasie zdałam sobie sprawę, że nie zostawię córki płaczącej ani chwili dłużej.
ja całe życie słuchałam pretensji odnośnie moich kolek i tego że się darłam jak nie wiem… jest kilka zdjęć z mego niemowlęctwa kiedy to moja „MONDRA” mamusia dawała mi pustego cumla od butelki. B ja jak podobno byłam głodna to musiało być już. Więc dawali mi końcówkę od butelki i łykałam sobie powietrze jak popieprzona… nie wydawało mi się to chore do momentu kiedy nie urodziłam swojej córki… i okazało się że to zbrodnia bo co innego smoczek bo nie ma dostępu do powietrza… ale cóż nawet tego było szkoda kupić… dziś kocham też komentarze o tym że moja Córa pije wodę… „No dolej jej soczku niech ma coś odżycia”… ludzie są boscy
Mam dziecko po sporych przejściach. Nie wyobrazam sobie aby go zostawić żeby sobie popłakał. Słyszałam o tej metodzie.. Ba! Nawet mi ja bardzo polecano! W życiu! Sama nie chciałabym siedzieć i płakać i nikt by nie podchodził.. Mam zrobić to własnemu dziecku? Tylko kobiety nie mające sumienia i silnie znerwicowane to robią.. Które potrafią. Czytam pani bloga od dłuższego czasu . Ten wpis powinny zobaczyć niektóre nawet bliskie mi osoby dające złote rady.. Pozdrawiam
To co jest w artykule to prawda. Dzieci potrzebują atencji i bliskości. Nawet takie malutkie myślą i zapamiętują. Mój syn kiedy miał 1, 5 roku zasnął i mama ( jego babcia) poszła gotować obiad. Kiedy wróciła on patrzył w okno i tak strasznie płakał. Dzięki Bogu nic się nie stało. Do dzisiaj to pamięta.
Rozumiem to podejście, Sama tak długo myślałam do czasu… gdyby nie nauka zasypiania (jak kolwiek to brzmi) moje dziecko płakało przez prawie 9 miesięcy życia non stop… zasypialo na 20-30 min i wybudzilo się ze strasznym płaczem zarówno w dzień jak i nocy… usypianie to były godziny na ręce, nie dało się go odłożyć… zjeździłam lekarzy, psychologa… i wiem, ze gdyby nie nauka zasypiania to nie wiem co by było… trwało to kilkanaście dni. Teraz ma 2,5 roku jesT zdrowym szczęśliwym dzieckiem! Które spi wstaje zadowolone, zasypia mówić dobranoc spij dobrze. Nie zrobiłam mu krzywdy. Jestem tego pewna. Uratowałam nas. Choć jak wspomniałam na początku rozumiem Państwa podejście ale nikt kto miał taki problrm tego nie zrozumie. Myśle ze to nie krzywdzi dzieci… tak myśle …Pozdrawiam serdecznie
Często tu zaglądam, choć nie zawsze się udzielam, ale bardzo fajne i interesujące wpisy można u ciebie znaleźć! Jestem tego samego zdania, aby dziecko nie narażać na dodatkowy stres, a tymbardziej na jaki kolwiek uraz! Ja nie potrafiłabym zostawić moje maleństwo szlochające! Moja półroczna córeczka płacze tylko gdy coś jej dolega, albo zapłacze gdy domaga się o mleczko, więc jestem szcześliwa widząc ją uśmiechniętą każdego dnia >3
Zarówno w jedną jak i drugą stronę trzeba znac umiar. Sorry, ale moja córka jest spora, na 1,5 roku wazy 12 kg, i się nie da. Młoda życzy sobie być noszona na rękach, siedzenie z nią na kolanach i tulenie jest be, a ja jestem w 7 miesiącu ciąży i nie jestem w stanie jej nosić bo ona tak chce.
Moim zdaniem to chodzi głównie o malutkie dzieci, które potrafią komunikować się jedynie przez płacz. 1,5 roczne dziecko potrafi już przekazać swoje potrzeby w inny sposób. Mam synka, który ma 15 miesięcy, jak był malutki reagowalam od razu na każdy płacz, teraz widzę już kiedy płacze, bo coś jest nie tak, a kiedy marudzi, bo chce coś wymusić ;)
Ale tu już mówisz o czymś zupełnie innym. Twoja córka potrzebuje teraz stawiania granic i się złości i tyle. Tekst pisał o niemowlakach, które płaczą w nocy. Z tego co ja się dowiadywałam, to do 6-ego mięsiąca życia, powinno się reagować na płacz dziecka niemal od razu. Od 8-ego miesiąca można w ciągu dnia (bo w nocy to chyba nigdy, w nocy dziecko potrzebuje bezpieczeństwa) pozwalać dziecku np na siebie trochę poczekać. Jeśli mama gotuje, można powiedzieć: jestem za 5 minut, teraz nie mogę. Albo jak mama bierze prysznic, można już takiego prawie roczniaka posadzić w łazience i jak płacze, się wychylić i powiedzieć: biorę prysznic, zaraz się tobą zajmę. Wtedy ten płacz, to raczej złość, też piękne uczucie. Matka przecież też ma swoje granice. Trzeba nauczyć się rozróżniać rodzaje płaczów u swojego dziecka. Mój trzylatek np śpi jeszcze z nami w pokoju i przychodzi ok 4 nad ranem do nas do łóżka. Ale w ciągu dnia ma napady złości, bo coś chce, a ja mu nie pozwalam. To wtedy trzeba ten płacz i krzyk jakoś wytrzymać. Ważne jest tylko to, aby takiemu dziecku pozwolić na złość i powiedzieć: jesteś zły, bo ci się nie podoba moja decyzja, rozumiem. Jest ci z tym ciężko. Ja jestem przy tobie i jak chcesz mogę cię przytulić. Wszystko zależy od rodzaju płaczu i wieku dziecka. W złości dzieci czasem też biją mamę. Nie można brać tego osobiście. Trzeba wtedy spokojnie powiedzieć: jesteś zły i masz do tego prawo, ale nie chcę, żebyś mnie bił. Możesz bić w poduszkę. U nas to pomagało. Teraz synek już mówi, więc jak jest zły to krzyczy: jestem na ciebie bardzo zły. No ale odbiegłam od tematu. Suma sumarum chodziło mi o to, że płacz płaczowi nierówny i że mama zawsze jakoś musi być w tym obecna.
Nie wiem jak inne kobiety, ale ja od momentu zostania matką reaguję nerwowo na płacz dziecka. Mojego dziecka. Potrafię go rozpoznać a jak nie to w głowie mam kocioł i myślę, czy to nie przypadkiem moje dziecko? Natura nam to dała z jakiegoś powodu. By bronić, by reagować, by robic wszystko by być przy takim dziecku. Skoro już jesteśmy niedouczeni, to chociaż niech intuicja matki wygra!
Mam bardzo podobnie. Jak mój syn był jeszcze niemowlakiem, to jego płacz był dla mnie tak głośny i przenikliwy, że myślałam, że on wręcz wrzeszczy. I starałam się zrobić wszystko, aby się uspokoił. Najczęściej pomagała pierś. Ale to samo miały moje koleżanki, więc ten płacz własnego dziecka jest przez naturę już jakoś dopasowywany do matki.
Mam tak samo i jeszcze jak jakiekolwiek dziecko placze to chce mu pomoc, np u sasiadow malenstwo placze to zaraz chce tam pobiec ponosic by nie plakalo.
No ale 3-miesięczne dzieci to jeszcze przy mamie chcą być! Kobiety, tak to właśnie wygląda. To też nie będzie trwało wiecznie. Przecież takimi maluchami rządzą instynkty i pierwotne lęki. W ich świadomości, jak nie ma mamy, to zginą. PRzez pierwsze 6 miesięcy naprawdę najlepiej być ciągle z maluchem.
Matula, racja. Rola matki jest bardzo ważna. Można pozwolić starszemu dziecku na złość. Bo co innego potrzeba bliskości, ciepła, pokarmu, a co innego potrzeba posiadania nowej zabawki. Ale złość to piękne uczucie, o czym niestety nie chcemy słyszeć. Boimy się złości, mówimy: ale złośnica, ale złośnik, terrorysta, manipulant, itp. A to przecież jedno z najwspanialszych uczuć. I może się dziecko pozłościć, pokrzyczeć, potupać nóżkami, ale nie może być same. Matka zawsze musi być przy nim, chyba że dziecko samo ucieka i się chowa. Najważniejsze, żeby nie wzbudzać w dziecku negatywnych odczuć, tylko dlatego, ze właśnie teraz tak czuje. Problem jest jednak w tym, że my, matki i ojcowie, zostaliśmy wychowani w takim właśnie sposobie myślenia, że nawet naszej własnej złości nie akceptujemy. I nie akceptujemy jej u naszych partnerów, jakby to było coś naprawdę strasznego.
A ja pozwalam poplakac szczegolnie wieczorem. Wykapany, najedzony, pielucha sucha, trze oczy jak najety, ale spac nie pojdzie. Wiec 3 minuty placzu, smoczek i zasypia w pol minuty i spi minimum do 4 rano. Ma 5 mcy, rozwija sie pieknie, zadnych problemow. Pozdrawiam!
A ja daje poplakac szczegolnie wieczorem. Najedzony, wykapany, pielucha sucha, trze oczy jak najety ale spac nie pojdzie. 3 minuty placzu, smoczek i zasypia w pol minuty i spi min do 4 rano. Pozdrawiam.
Może chce żeby mama go przytuliła?
Jestem mamą 4,5 latki i 18 mięsiecznych bliźniaczek. Serce nie pozwala mi nie reagować na placz dzieci. Jesli wymuszają to mimo wszystko reaguję- uspakajam. Placzace dziecko a czasami 3 na raz tulę, bo po prostu kocham. I w nosie mam teksty ” bo wejda Ci na glowę”. To moje dzieci i czy mialy miesiac czy sa starsze to tak samo wyciszam tuląc. Nie zostawilam nigdy dziecka zeby sie wyplakalo, bo wg mnie to tortury. Rodzice rozne rzeczy potrafia robic zeby miec swiety spokoj :(
Nie martw sie, rzetelne badania naukowe dowodza ze nie ma szkodliwosci dlugotrwalego placzu niemowlat. Szczegolnie nie musza sie martwic mamy dzieci ktore mialy kolki. One nie plakaly z winy swoich mam i nie ma co wpedzac je teraz w strach o szkodliwosc placzu. Natomiast zgadzam sie z autorka ze na placz trzeba reagowac.
raz mi się tak zdarzyło, że miałam już tak strasznie dosyć wszystkiego, sama byłam strasznie zmęczona i sama siedziałam i ze zmęczenia ryczałam, że nie miałam siły iść do córki i zasnęła sama po kilkunastu minutach płaczu. wyrzuty sumienia mam do dzisiaj. chociaż moja córka akurat specjalnego usypiania nie potrzebuje, wręcz przeciwnie, jak ma butlę to ma być ciemno, cicho i nikogo obok, bo ją to rozprasza i nie zaśnie. więc dopóki jeszcze je butlę mamy całkiem łatwo. ale jak płacze to nosimy ją na rękach aż u nas zaśnie. tzn. teraz głównie mąż, bo dla mnie jest już za ciężka
A ja właśnie skończyłam z mężem rozmawiać na ten temat a tu wpadł mi ten artykuł. Powiem szczerze nie wiem co mam robić, mój 9m-czny synek bardzo często budzi w nocy ok 6-10razy. Wiem idę na łatwiznę przytulam kołysze ale zasnie tylko przy piersi. I tu zastanawiam się jak go tego oduczyć. Nauczyć smoczka, bezsensu. Nosić bezsensu. Metoda że tata będzie go usypiac czyli kilka nocy zarwanych i płacz az sie nauczy sam zasypiac???? Hm nie wiem boję sie tego ale nie wiem co mam zrobić :-(
Moja wczoraj skończyła rok. Zasypia tylko przy piersi. W nocy też musi mieć pierś w razie przebudzenia, dlatego śpi obok mnie. Nie muszę nigdzie wstawać. Daję jej zawsze gdy potrzebuje się napić lub tylko by dalej zasnęła. Przez chwilę mi to przeszkadzało. Jednak doszłam do wniosku, że jak mam ją nosić i usypiać, to nie dla mnie. Daję pierś i śpimy dalej. Zresztą dzieci tak szybko rosną, że kiedyś sama nie będzie się domagać piersi. A ja zatęsknię za moim małym cycocholikiem???
Nie martw sie, wyrosnie z tego. Moj synek tez sie budzil po 8-10 razy w tym wieku. Zaczal spac w wieku 1,5 roku cale noce. Jak juz mielismy totalnie dosyc to zaczelismy mu w nocy dawac wode zamiast mleka i przez okolo tydzien byl totalny hardcore bo nie chcial spac po 2-3 h w nocy, ale pomoglo i budzil sie coraz rzadziej az w koncu zupelnie przestal. Ale, ze wody nienawidzil to zamienilismy na herbatke, a po okolo tygodniu nie dostawal juz nic. Po okolo 3 tygodniach zaczal spac. Na poczatku bralismy go do siebie do lozka i tulilismy i spiewalismy az zasnal. Pozniej juz wystarczylo jak mowilam, ze jest noc i mleczko dostanie rano i zasypial sam. Takze powodzenia i wytrwalosci!
Mój syn od urodzenia zasypiał w nocy przy cycku i tak spaliśmy do rana spokojnie. Trwało to jakieś 7 miesięcy. Potem sam mnie odstawił ???. Był przez pierwszy rok placzliwy w dzień mało spał robiłam wszystko by nie płakał i nie żałuję tego że wszystkiego wyrósł. Teraz ma 8 lat. I dodam że mam jeszcze 11letnia córkę która była przeciwieństwem syna. Spała dobrze jadła dobrze i wogulę grzeczna ?
Moj najmlodsy mial tak do ok. 1.5 roku. Ale nie żałuję. Nieprzespany czas mam teraz wynagrodzony w „kocham cie mamo” po kilka (lub -nascie) dziennie, buziaki, przytulenia itd. a ma juz skonczone 5 lat. Warto czasem poczekać….
Moja starsza córeczka budziła się w nocy co 1,5 h przez 2 lata. Bardzo długo zasypiała przy piersi i tylko tak potrafiła usnąć. Teraz ma prawie 5 lat i budzi się raz. Wtedy przybiega do nas do łóżka, przytula się i idzie spać. Zacisnęłam zęby i przetrwałam. Kiedyś to minie. Kiedyś moja mądra znajoma powiedziała mi, że każdy dzień jest inny, nie ma się co przyzwyczajać do wszystkiego. Dziś nie śpi, jutro może będzie spać. Jeśli Ci to nie przeszkadza za bardzo to przytulaj, kołysz,a niech sobie ciumka cyca:) wkońcu nadejdzie noc, że wystarczy mu przytulas. Jeszcze jest malutki… za 3,4 lata już nie będzie chciał być całowany i kołysany. Przynajmniej moja córcia nie chce. A za 20 lat będzie już się przytulać do innej kobiety;) trzeba wykorzystać ten czas, który mamy jako matki, oczywiście w zgodzie z sobą. Ale jeśli masz dość, to myślę, że jeśli synek będzie płakać w ramionach taty, to jednak to jest najbliższa osoba, która go kocha i chce dla niego najlepiej. Powodzenia
W nocy wiadomo,trzeba spać a nie jeść,daj maluchowi w nocy wody,trochę potrwa ,ale za 2. 4 dni
zrozumie i nie będzie się tak często budził Powodzenia.
Do 12 miesiąca życia karmimy dziecko na żądanie, również w nocy
Bzdury, a potem próchnica i rodzice zdziwieni czemu
Mój syn przez pierwsze 3 miesiące swojego życia spał tylko ze mną, jak tylko się ruszyłam to się budził. Widocznie tego potrzebował i w dzień leżałam z nim, w nocy spał w dostawce obok łóżka i wystarczyło się do niego przesunąć. Po 3 mcach zaczął sam spać w dzień, a teraz (10mcy) uczy się spać w nocy w swoim łóżeczku- tylko pół nocy, a później już z nami, ale to jest jeszcze Maluszek i widocznie tego potrzebuje.
A czemu pod żadnym pozorem nie uczyć smoczka? Mój syn nie był prawie karmiony piersią (niecałe 2 miesiące) nie miałam pokarmu niestety i smok łagodzi potrzebę ssania a oduczenie zajęło tydzień, miał wtedy rok i 8 miesiecy. Smoka jiz w szpitalu dostal od pielegniarek. Nie uważam żeby smok był czymś strasznym, nie chodził z nim non stop, nie uważał za element niezbędny. Szybko o nim zapomniał a jednak to smoczek pomagał często w sytuacjach bez wyjścia. Każda Mama powinna sama dochodzić do swoich wniosków, nie należy przeginac w żadną stronę.
Brak pokarmu wynika z tego że dziecko nie ssie /ssie nieefektywnie (żle działa również stres i alkohol). Kobiece piersi produkują tyle mleka ile dziecko potrzebuje jeśli karmi się na żądanie. Smoczki mogą (lecz nie muszą) powodować problemy logopedyczne, wolniejszy rozwój mowy. Jeśli dziecko kończy rok (a najlepiej już wcześniej) bezwzględnie odstawić smoka.
Syn był karmiony piersią,ale miał dużą potrzebą ssania to był i smok. W wieku 2 lat mówił wyraźnie i miał duży zasób słów. Wszystko zależy od dziecka. Ale smoczek był tylko do spania albo gdy bardzo się rozżalił
Łatwo mówić, kiedy Twoje dziecko akceptuje takie nawyki. Co jeśli jednak głaskanie i pokazywanie obecności w taki sposób nie skutkuje nawet po kilku tygodniach pomimo zachowania rytmu i nie akceptuje takiego stanu rzeczy? Mam pozwolić na płacz, czy brać na ręce i usypiać tuleniem z kołysanką? Każde dziecko jest inne i proszę nie mówić, że inni robią błąd tylko dlatego, że z Twoim dzieckiem się udało. Matka, która śpiewa kołysanki jest dziś ufoludkiem, który przyzwyczaja dziecko do złych nawyków – świat się kończy..
Dokładnie. Ja mojego synka uczyłam spać w łóżeczku kilka tygodni. Wkoncu się poddałam. A właściwie nie poddałam, tylko zrobiłam co serce nakazywało. Instynktownie czułam że będzie lepiej wygodniej i zdrowiej spać razem. Dziecko się uspokoiło, i ja też. Jak skończył 3 latka to sam postanowił spać na tapczaniku najpierw w moim pokoju a zaraz po tym we własnym z misiami. Taki rozwój. Taka natura mojego dziecka i mnie. Każdy przypadek jest inny. ?
Dwa dni temu przez to ze „nauczyłam moja córkę zasypiac na rękach i daje się wykorzystywać ” Babcią mojego męża już mnie więcej nie odwiedzi :/ Mam 3 dzieci. Każde inne, inaczej zasypialo ale jakby nie było to moje dzieci i napewno nie pozwolę aby płakało bez mojej reakcji… never
Świetna babcia :/ szkoda gadać. Mój synek też często usypial i usypia dzieci potrzebują bliskości a tym bardziej małe. Dobrze że Cię nie odwiedzi bo z takimi osobami niestety nie ma o czym gadać.
Ja byłam wychowywana taką metodą przez mamę, nie mam dobrych kontaktów z mamą, a raczej rozmawiam z nią bo to moja mama …
Przez takie trakowanie zawsze czułam się samotna i nie miałam się komu zwierzać, ani się przytulić, nigdy tez od niej nie usłyszałam kocham cię..
To bardzo smutne co piszesz. Dlatego ja swoim dzieciom codziennie powtarzam że je mocno kocham, nawet jak mnie mocno wkurzą to po kłótni mówię że pomimo wszystko kocham nad życie. Mnie moja biologiczna też miała w d… tylko że jak ona odeszła od mojego łóżeczka to już nigdy nie wróciła..
czytalam ze to nie to samo gdy placze jak jest na rekach, wiec dobrze robilas i na pewno mu sie nie stala krzywda
Szczerze nie słyszałam o tym jeszcze. Ja zawsze jak mały płacze sprawdzam pampersa itd bo napewno o coś chodzi a nie płacze bo płacze i żeby się wyplakal. Ciekawe co to za książki z takimi madrosciami nieraz na niektóre to szkoda czasu
Pamiętajmy ze dzieci kiedys urosną miną okresy nieprzespanych nocy noszenia na rękach itd czas minie tak szybko ze nawet nie zauwazymy ze juz sa na tyle duzi ze poprostu nie chca sie przytulac bo np maja swoja pierwsza milosc do tego? przytulajmy nosmy na rekach usypiajmy na rekach itd jesli dziecko tego potrzebuje.. mam 3 dzieci 2 chlopcow 10 i 8 lat i coreczke 9 mc nie mam pojecia kiedy przelecialo mi 10lat pierwszego byl nieznosny czasem ale bylo mineło.. coreczka Juz ma 9mc i ciesze sie kazda minuta z nia nawet kiedy marudzi to sie usmiecham.. nikt nie wroci nam tych chwil nawet kiedy nie mamy sily poprostu cieszmy sie czas mija tak szybko a te metody na wyplakanie to zawsze byla dla mnie bzdura?
Dokładnie to samo powtarzam wszystkim, którzy mówią mi, że nauczyłam dziecko zasypiać na rękach . Synek ma pół roku i to nie będzie trwało wiecznie, że będę mogła patrzeć jak zasypia i go tulić. Czas mija tak szybko, najbardziej widzę to po swojej prawie 6 letniej córeczce. Czasem mam dość, bolą mnie plecy, ale warto :) Odpocznę na starość ;)
Zgadzam się w 100%
To co. Piszesz jest prawdą, znam to z autopsji. W prawdzie wyplakiwanie się nic mi nie pomagało, a wręcz czułam się bezradna. Robiłam się coraz bardziej niedobra i nieznośna. Była nie raz twarda ręka w ruchu. Mam teraz 29 lat. Przeżyłam nowotwór ( mikrogruczolak przystawki mózgowej ( odpowiedzialny za kortyzol) i od kąt pamiętam nauka szła mi znacznie trudniej niż innym dzieciom. Jedyny sposób zapamiętywania , to brać coś na logike, nigdy na pamięć.
Wypłakać to mogę się ją i nikt inny!!! ? Lubię sobie popłakać jak mam wszystkiego dosc, ale mojego dziecka nigdy nie mam dośc, więc jemu wypłakiwać się nie pozwolę! Ukojenie, utule, ucaluje – kiedy jak nie teraz?
Brawo w końcu ktoś napisano to dosadnie żeby niektórzy zrozumieli że cxekanie aż dziecko się wyplacze to makabrycznie zła metoda
Bezsens ten artykuł!
dlaczego?
Myślę, że dziecko bez względu na wiek nie powinno zostawiać się samemu sobie. Malutki człowiek sygnalizuje, starszy nie zawsze chce rozmawiać warto więc przytulić mimo wszystko. Dzieci mamy małe tylko raz w życiu to cudowne istoty pragnące zainteresowania, ciepła i miłości. Jeśli już jako niemowlęta będziemy lekceważyć to nigdy nie zbudujemy z dzieckiem dobrych relacji. A przecież tak nie wiele trzeba wziąć na ręce, przytulić, nakarmić, przewinąć. Kochajmy nasze dzieci.
Ale że w sensie, że jak nie wina rodziców? Jak rozumiem przeczytanie książki warunkuje od razu wyłączenie własnego rozumu. To taki rodzić, w myśl znanego porównania, powinien przy pierwszej okazji lecieć w ogień, bo inni lecą albo mu każą. No raczej nie poleci. Książka to książka. Są takie, z których można wyczytać jedną perełkę i sam stek bzdur, a są takie z samymi perełkami, ale też nie oznacza to, że się one u nas sprawdzą albo umiejętnie wprowadzimy je w życie. Książki to tylko wskazówki i inspiracje i nie zastąpią rodzica o swoich unikalnych cechach i charakterze. I nie zwalniają z myślenia.
Moze nie zwalniają z myslenia ale tak sobie mysle moze usprawiedliwają. Z ksiazki sie dowiadujesz ze twoj instynkt biegnięcia do placzacego dziecka moze sie troche wyciszyc i zrelaksowac bo to ze tobie sie wydaje ze czegos mu potrzeba nie koniecznie jest kednak potrzeba i mozesz spokojnie usiasc i sie zrelaksowac a nawet zatkac uszy a maluch w tym czasie zalatwi sobie spokoj sam jak sie juz mocno wymorduje :/ ile ja znam takich rodzicow co ksiazek nie czytali ale z dziada pradziada zaslyszane madrosci stosowali. Wyplakiwanie, nie bojanie, nie branie na rece! Te trzy zasady powtarzaja sie nakczesciej… bo wykorzystuje, bo wlezie na glowe, bo nie bedzie spokoju… najgorsze jest to ze nawet mlodzi rodzice tak robia bo mama tak powiedziala bo ona tak robila bo jej mama i tesciowa zawsze tak powtarzaly. Ma-sa-kra!!!
Ja może nie byłam zostawia na do wypłakania ale zasypialamnw w swoim łóżeczku, nie na rękach. Nie byłam bujnana, noszona do snu. Byłam kładzie a do łóżeczka chwilę mama pogłaskala i spać. Mama szła siku jak potrzebowała i obiad też ugotowala normalnie a nie ze mną pod pachą. Zdarzało się, z tego co mówiła, że i 20 minut wylam. Jak wiedziała że jestem najedzona, mam sucho i ciepło to nie rzucała wszystkich obowiązków bo dziecko zaplakalo. Tym bardziej, że była ze mną sama. Nigdy nie miałam problemów z uczniem się czy koncentracją, z mamą mam super kontakt. Nie choruję za specjalnie. Także nie trzeba być na każde stekniecie dziecka, niech poplacze jak rodzice wiedzą że nic się nie dzieje a mają swoje obowiązki. nic mu nie będzie. Nie popieram spania z dzieckiem, bujania ale też nie jestem zwolenniczką zostawienia dziecka samemu sobie. Pogłaskać, pośpiewac, poczytać ale śpi u siebie, w swoim łóżeczku, nie na rękach czy, w łóżku rodziców.
zgadzam sie całkowicie z pani wypowiedzią ..
Bzdury bez komentarza..Poradniki niech sobie sami czytają . To jest człowieczek mała istotka a nie Kartka papieru bez czucia .,,, Pozdrawiam ? wszystkie Mamy które tulą swoje maleństwa …one tego Potrzebuje a nie zastąpi tego żadna lektura dla Matek ,,co oni nie wymyślą aż Przykro ?się Robi ?
Jestem głupszy o wszystko co tu przeczytałem
Dzieciak jak coś chce czego nie powinen dostać potrafi przepłakać naprawde długo im wiecej razy mu się ustąpi tym jest gorzej bo dzieci są bardzo inteligetne i widzą jakie metody działają na rodziców, ty porównujesz dzieciaka do psa może w twpim przypadku to jest właściwe w moim przypadku mam do czynienia z mał bardzo inteligetnym człowieczkiem który zrobi wszystkp aby ppkazać ktp tu rządzi. Trzeba pamietać że każde dziecko jest inne
Wszystko zależy o jakim wieku dziecka mówimy: co innego płacz noworodka a niemowlaka np 6m.
pfff ale bzdury tu napisali ….az mi sie smiac chce .. mam 3 dzieci w tym bliźniaki wiele razy zdarzyło mi sie że strasznie płacza a raczej taka mała histeria wystarczy tylko że popatrze do wózka a juz usmiech od ucha do ucha … zawsze mam postawionych ich obok siebie tak by mnie widzieli czy to w wózku , bujakach czy nawet jak leza na łuzku … każda matka zna swoje dziecko i wie jaki ma płacz na rózne dolegliwosci i nawet na zaczepki .. nikomu jeszcze płacz nie zaszkodził
Szkoda że nie jest sprecyzowane do którego miesiąca/ roku życia trzeba biegać na każde zawołanie dziecka. Gdy pierwszy raz przeczytałam o tej metodzie usypiania dzieci też pomyślałam że to straszne barbarzyństwo. Ale jako że moja roczna córka nie potrafiła zasnąć sama,musiałam wysiadywac na podłodze koło łóżeczka po godzinę,dwie aż zasnęła. Potem budziła się co 15 minut, godzinę i jak mnie przy niej nie było to płacz i usypianie od nowa. Ani nic w domu zrobić, ani odpocząć. W końcu powiedziałam dość. Zastosowalam tą wlasnie metodę ale w wersji light. Pierwszego wieczoru musiałam wejść po minucie,trzech i pięciu. Następnego dnia tylko po minucie i trzech. Trzeciego dnia córka bez plakania sama zasnęła :) I odtąd zaczęła przesypiac całe noce. Wiadomo wyjątki się zdarzały i jeszcze zdarzają ale to zupelnie inne przypadki. A samodzielnie zasypianie i przesypianie nocy to baardzo wazna umiejętność. Dzieciom też trzeba stawiać granice, aczkolwiek od razu mówię że nie wyobrażam sobie stosować tego rodzaju metody u noworodków i jeszcze małych dzieci. Ale o ile dobrze pamiętam,w książce jest wyraźnie zaznaczone żeby nie stosować u dzieci poniżej 6go miesiąca życia.