Zewnętrznie ten „defekt” nigdy nie został przeze mnie skorygowany, jednak nareszcie nie czuję się już z nim nieswojo, nie powoduje on u mnie skrępowania i w końcu uznałam, że tak naprawdę nie jest on żadnym defektem, a świadczy wyłącznie o tym, że jestem sobą.
Ten post jest pewnego rodzaju spowiedzią. Doszłam do wniosku, że są pewne rzeczy, o których warto mówić głośno.