To była prawdopodobnie najlepsza rada, jaką mogłam kiedykolwiek dostać od psychologa doskonale rozumiejącego troski matki dwójki zupełnie różnych dzieci.
Do dzisiaj pamiętam psychologa urzędującego w przedszkolu, do którego sama uczęszczałam jako dziecko. Nie miałam z nim najlepszych wspomnień, choć miałam przyjemność rozmawiać z nim tylko raz. Pewnie właśnie z racji wcześniejszych nieciekawych doświadczeń przez tyle lat byłam uprzedzona do osób trudniących się tą profesją.
Ale do rzeczy.
Do dzisiaj pamiętam odwiedziny w naszym domu pewnej osoby, która na widok moich chłopców wzięła jednego i drugiego na ręce i zaczęła się z nimi witać. Teodor od razu rzucił się jej na szyję i zaczął się do niej tulić. Jak to Teodor. Perszing, torpeda, szogun, wiecznie biegające i uśmiechające się do wszystkich dziecko :D Z kolei Ivo nieśmiało podszedł do niej i niespecjalnie miał ochotę na przywitanie z tuleniem i całusem w policzek włącznie. Przywitał się oschle, zmieszał się i poszedł do swojego pokoju.
– A co Ty taki dzikus? – rzucił do starszaka nasz gość, który raczej nie przebiera w słowach i zawsze wali prosto z mostu. – On tak zawsze? Byliście z nim u psychologa? – rzucone niby żartem, ale jednak kłujące w serducho.
Niby nie wzięłam do siebie tej głupkowatej uwagi, ale gdzieś tam z tyłu głowy zasiane zostało ziarno niepokoju, które kiełkowało i pisało w głowie dziwne scenariusze, z zaburzeniami „niewiadomo czego” włącznie.
Przy okazji pewnej konferencji, w której brałam udział kilka dni po tamtej sytuacji, skonsultowałam temat z panią psycholog, która była jednym z gości. Podeszłam nieśmiało próbując zagadać w temacie rodzeństwa, które różni się od siebie. Opisałam dwóch moich synów i zapytałam, czy mam temat drążyć, czy może jest z nimi wszystko okay. Jeden nieśmiały anioł – mój Starszak, drugi z kolei szalony rozrabiaka – nasz Junior . Pani psycholog zadała mi kilka pytań, podpytała co nieco o chłopaków i rzuciła zdanie, które pamiętam do dzisiaj:
– A gdy kupuje Pani w sklepie jabłka, i jedno jest czerwone a drugie bardziej wpada w żółty, to też się Pani tak tym martwi? – i puściła mi wtedy oko.
Zaprzeczyłam z uśmiechem na ustach.
– No właśnie. Ile mamy dzieci, tyle mamy charakterów, zachowań i przede wszystkim potrzeb. Proszę dzieciom pozwolić być sobą. To zaprocentuje!
Odetchnęłam z ulgą! To było niczym balsam na nerwy matki, która martwi się czasami niepotrzebnie.
Pozwólmy dzieciom być sobą, akceptujmy je, a dzięki temu będą szczęśliwe!
Nie dajmy się wpasowywać w utarte ramy. Każde dziecko jest inne – teraz to zaczynam doskonale rozumieć. Każde ma inne smaki, inną wrażliwość i inne potrzeby. A nasza w tym rola, aby nie dać sobie wmówić, że nasze dziecko ma braki tylko dlatego, że inaczej reaguje na sytuacje, niż by się tego od niego oczekiwało! :-)
zdj. Krzysztof Żabski
Przy Gai zrozumiałam to po raz kolejny.
Dziewczyna jest zupełnie różna od swoich braci. Nie tylko rozumie fakt, że matka czasami chce się w nocy wyspać ;), ale również nie płacze z byle powodu. Ale żeby nie było, że jest idealnie! Wrażliwa z niej istota! Ciuszki muszę jej prać w delikatniejszych detergentach, a gdy powiem do chłopców głośniej niż zwykle, to się kruszyna rozżala i traktuje to prawie personalnie puszczając z oczu łezki i wykrzywiając przy tym kącik ust ;-)
Także ile jest dzieci, tyle różnych historii i potrzeb. Czy to źle? Absolutnie! Jaki świat byłby smutny, gdyby wszyscy robili tak, jakby się od nich oczekiwało.
Bardzo jestem ciekawa, jak tam charaktery Waszych dzieci. Ogień i woda, totalne przeciwieństwa jak u mnie, czy wręcz odwrotnie! :-)
Do opowiedzenia o moich dzieciach i ich różnych potrzebach zaprosiła mnie marka Pampers, która na początku tego roku wypuściła na rynek nowe pieluszki Pampers ProCare powstałe z myślą o dzieciach, które potrzebują jeszcze bardziej delikatnego traktowania.
Pieluszki Pampers ProCare znajdziecie wyłącznie w aptekach w rozmiarach 0-3. Obawiam się, że jeśli raz ich spróbujecie, to się w nich zakochacie :-)
Nie tylko zawierają 50% więcej składników pielęgnujących niż Pampers Premium Care, które są naszymi ulubionymi pieluchami. Ale są jeszcze bardziej miękkie i mają wycięcie na pępek z myślą o noworodkach. Jak ja nie znosiłam tego zawijania pieluszki, aby nie zasłaniać pępka. Grrr. Fajnie, że ktoś o tym pomyślał!
Pampers ProCare są szczególnie polecane dla dzieci z wrażliwą skórą lub gdy dziecko ma problemy ze skórą (np. pieluszkowe zapalenie skóry). Gaia na co dzień używa Pampers Premium Care i przy nich mam pewność, że skóra jest doskonale chroniona. Zdaję sobie jednak sprawę, że przy stosowaniu mniej chłonnych pieluszek może dojść do niepożądanej reakcji i wówczas warto sięgnąć po pieluszki Pampers ProCare, które nie tylko chłoną wilgoć i utrzymują ją z dala od skóry dziecka, ale również pielęgnują skórę dziecka dzięki zwiększonej zawartości balsamu.
Pampers ProCare mają też wskaźnik wilgotności, który pomaga szczególnie początkującym rodzicom, którzy dopiero zapoznają się z odgadywaniem potrzeb swojego pierwszego malucha :-) Ja zmieniałam mojemu pierworodnemu pieluchę co pół godziny :D Nie śmiejcie się. Matka Polka Chuchająca Na Zimne pełną parą :-D Nie pytajcie nawet, ile pieluch zużywaliśmy dziennie! ;-)
Słowem podsumowania: pozwólmy naszym dzieciom być po prostu sobą!
Dostrzegajmy ich inne potrzeby i nie punktujmy ich odmiennych zachowań. To, że nasz maluch jest inny od innych dzieci, nie znaczy, że jest gorszy. To świadczy wyłącznie o tym, że idzie swoją drogą i nie wpisuje się w szablony, które ktoś inny chciał w niego wpasować :-)
Uściski! :*
5 komentarzy
Ja mam syna i córkę. Są jak ogień i woda, całkowite przeciwieństwa. Córka szalona, wszędzie jej pełno, syn cichy spokojny. Całkiem inaczej przechodzą choroby. W czasie gorączki ona śpi jak zabita, on nie zasnie póki temperatura nie spadnie. Czasem jak widzę jak bardzo się różnią to się dziwię jak z jednych rodziców mogą powstać takie dwa skrajnie inne cuda ☺
My pozwalamy by były sobą, jak potrzebują się wyszaleć niech szaleją, wyrazić zdenerwowanie – też człowiek. Jednak jesteśmy poddawani innej opinii ludzi, którzy patrzą bo nie pamiętają jak to było jak mieli swoje małe dzieci…
Przybijam piątkę!
u nas dzieci całkowicie różne. Córka nieśmiała i ostrożna do nowych ludzi,sytuacji, za to syn to cygańskie dziecko. A ma takie pomysły,że aż sie boje pomyśleć co będzie dalej ?
U mnie synowie też różni. Starszy tornado, armagedon, histeryk w połączeniu z synkiem mamusi? a młodszy spokojny, śmieszek☺ Najbardziej nienawidze właśnie tego wciskania wszystkich w jedne ramy. Jak ktoś odstaje to już COŚ z nim nie tak..
Zgadzam się – każde dziecko przynosi ze sobą na świat własny temperament, osobowość, predyspozycje. Nam, rodzicom, czasami trudno to zaakceptować. Mnie jednak irytuje (w sumie to chyba Bardziej smuci…) fakt, że niektorym profesjonalistom, pedagogom(podkreślam – niektórym, ja niestety kilkoro takich spotkałam) obce jest indywidualne podejście do dziecka. Łatwo jest przypiąć “łatkę”maluchowi, który odstaje nieco od formularza ewaluacji. I tak – usłyszałam kiedyś, że dokładność i precyzja w wykonywaniu prac plastycznych jest raczej kłopotliwa, bo dziecko pracuje dłużej niż pozostałe. Ze, co prawda lubi bawić się z dziećmi, ale najchętniej tylko z jednym w trakcie jednej zabawy,wiec może to jakieś zaburzenia spoleczne. Potrafi rozplakac się pod wpływem jakiejś melodii lub w konfrontacji z dużą zmianą. I nie, to nie może być po prostu wrażliwość, to „coś” co dezorganizuje pracę grupy. Krzywdzące to dla dzieci, że coś, co u dorosłych nazywa się osobowością, u dzieci bywa postrzegane jako „zaburzenie”… P. S. A moja dwójką, to zupełnie różni ludzie?