Tekst tylko dla tych, którzy potrafią czytać z przymrużeniem oka ;-)
To jest dziesięć powodów, dla których zdecydowałam, że zbiorę swóoje zacne cztery litery z kanapy, zmobilizuję się, zmotywuję, odkurzę orbitrek, wyciągnę hantle, zarzucę jakieś stare, wymięte i przykrótkie dresy z plamą od henny, ubiorę T-shirt mojego męża z dziurą na plecach, zmyję resztki wczorajszego makijażu, zepnę włosy w niezdarny kok nadający mojej głowie kształt spłaszczonego strusiego jaja, ściągnę wpijający mi się stanik i … zacznę ćwiczyć!
Tak, od ponad prawie trzech tygodni napieram na orbitrek moimi kilkudziesięcioma kilogramami! Co 5 minut sprawdzam czy tyłek w trakcie ćwiczeń robi się mniejszy! Szukam bicepsu! Wycieram pot z czoła wewnętrzną stroną T-shirtu! Wyobrażam sobie siebie nago przed lustrem ;-), z miną Marylin Monroe, czerwoną szminką, która mi nigdy nie pasowała i krótkimi jeansowymi spodenkami, których nigdy nie założę, bo za bardzo szanuję moje drogi rodne i domowników.
Ćwiczę, bo/gdyż/ponieważ/albowiem:
Po pierwsze! JaCięKręcęJakSięPrzestraszyłam, gdy moim oczom ukazało się coś na kształt żylaka! Siedziałam sobie rano na krześle, z nudów [bo chłopaki moje spały smacznie] zaczęłam oglądać swoje nogi [co zapewne robi większość kobiet rano, w okolicach godziny 6-tej z minutami, czy się mylę? ..hmm..;)]. To było jak zły sen. To było niczym zgniłe jajko, którym mnie uraczyli w hotelu na Mykonosie. Od razu zawołałam doktora Google i okazało się, że to nie tylko genetyka, ale także brak ruchu zrobił takie spustoszenia! Całe szczęście, powtarzam całe szczęście moje i otoczenia, że ten żylak okazał się być później jedynie siniakiem. Ale to dało mi do myślenia. Uwierzcie, oj dało.
Po drugie! W trakcie wiosennych, przepraszam, viosennych, porządków, natknęłam się na moje jeansy z czasów, gdy rozmiar 38 spadał mi z tyłka. No więc [btw – zawsze słabo mi wychodziło konstruowanie poprawnych zdań] zaczęłam bardzo pomału je zakładać, a one jakby się zbuntowały i zdecydowały, że powyżej kolan to raczej już nie chcą się wspinać. Pomyślałam na początku, że sobie ze mnie żartują. Ale jednak nie. Cios no.2 …
Po trzecie! W czasie ciąży z Iventym pozginało mnie na wszystkie strony. Najpierw rwa kulszowa. Po rwie skurcze mięśni. Chodziłam jak paralityk. Wyglądałam jak Pan Michał Koterski w Świrze – chodziłam z nieustannym wrażeniem, że albo mi coś z kroku wypadnie albo ktoś mnie przed chwilą uderzył łomem w plecy, tylko dlatego, że mam krzywo wystylizowany kaptur. Planujemy rodzeństwo dla naszych dwóch bambrów, dlatego też nie ma szans, abym chodziła pozginana, tak jak za pierwszym razem! Oj nie ma szans!
Po czwarte! Mam dość kupowania 15 watowych żarówek do sypialni. Mam ochotę odpalić kiedyś 200 watówki i niczym Młody Bóg zacząć od : „Hey, ho! Let’s go…” ;-)
Po piąte! Pisałam już kiedyś, że jako nastolata pieczołowicie zbierałam na kupkę numery Cosmopolitana? A z namaszczeniem układałam te numery, które ofiarowały mi gorrrące poradniki? Słabe to, wiem. Błędy młodości, trudno :P Otóż na mojej liście pt.”Things to do before I die…” jest taki zbiór obrazków z pozycjami, które przypominają wyjątkowo połamane i skomplikowane papierowe origami. Jeśli nie nabiorę gibkości i innych -ości, to nie odznaczę tej pozycji na mojej liście. Oto był powód piąty.
Po szóste! Jak przekroczę magiczną trzydziechę, czterdziechę itd. chcę nagminnie słyszeć od moich koleżanek z przedszkola: „Magda, Ty się w ogóle nie zmieniłać! Jak Ty to robisz?”. A ja im wtedy powiem dumna: „Ćwiczę, laski, ćwiczę! Nie wpierdzialam kolejnego schabowego i nie zagryzam go czekoladą. Phi” ;-)
Po siódme! Geeeeez… Nie mieszkamy na parterze, mamy kilka pięter do pokonania, aby dostać się do domu. A ja nie mam zamiaru być na takim etapie mojego życia, kiedy to będę potrzebować leków wziewnych, aby uporać się z każdym kolejnym piętrem. Chcę jak kozica wskakiwać z gracją na każdy kolejny schodek i śmiać się w twarz moim sąsiadom. Ot, co…
Po ósme! Chciałabym mieć wnuki, które będą miały pożytek ze swojej żwawej babci. Chcę im świat pokazywać cały, skakać z nimi po drabinkach na placu zabaw i grać w palanta. Nie chcę być przykładowym, książkowym geriatrykiem z zaburzeniami hipochondrycznymi.
Po dziewiąte! Taka kiecka mi się marzy! Choćby do zmywania naczyń lub jako dodatkowe źródło blasku w domu.
Po dziesiąte! I taaaka plaża mi się marzy!
W bonusie – Po jedenaste! Ćwiczę, bo po ćwiczeniach genialnie się czuję! Aktywność fizyczna daje mi tyle co dwie podwójne espresso, żeńszeń i sexy time razem wzięte!
Dobra, a teraz Ty! Jakie są powody, dla których ćwiczysz lub zaczniesz ćwiczyć?
Serio pytam!
42 komentarze
U mnie z tymi ćwiczeniami to historia dłuuuga i stara… przed ciążą super laska , po ciąży niemalże super laska, z biegiem lat po porodzie kg przybywało . Siłownia, basen bieganie, operacja ( kilka miesięcy przymusowego wolnego) i wszystko wracało… No więc znowu rower, bieganie siłownia , basen , kolejna operacja ( przymusowe wolne od ruchu) i zaś od nowa , później już wszystko, łącznie z Chodakowską … Ja pierdziule ile można??? Na dzis moją motywacją jest mój Synek który kilka dni temu zapytał się dlaczego mam taki duży brzuszek i czy mam tam dzidziusia?? ( wtf? , że co?? #%@ ) Więc nastepnego dnia wstałam i poszłam biegać, popołudniami rower w lesie i tak to leci. Nie wiem ile razy jeszcze będe musiała zaczynać tę walkę od nowa , ale też chce być aktywną, zdrową kobietą i kiedyś spoko Babcią :) I tez mi sie marzą mocniejsze żarówki w sypialni …:P
Buziaki :* świetny tekst !
wiem co masz na myśli… ja próbuję sobie do głowy to wtłuc, że aktywność fizyczna to ma być styl życia a nie przymusowe ćwiczenia, do których ciężko się zebrać. toteż tłukę i tłukę i zaczynam chyba być na dobrej drodze ;-) czego i Tobie zycze!
No właśnie. Większość z nas nie jest „wychowana do aktywności”. Ja niestety nie i trzeba sobie tłuc samemu do tej głowy, że to dobre jest. Ech…
Bo mi każesz :)
Laski, każcie mi, błagam!
Monika, dajesz! Dołączaj do zapalonych!
:-D e tam. Ty już sama tego potrzebujesz i jedziesz z koksem :-)
tylko utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że myśląc, iż powinnam zacząć ćwiczyć, mam rację…
jeśli choć tyci tyci zmotywował, to będę spać spokojnie! ;-)
Wyobrazcie sobie, ze naleze do tych kobiet , ktore to nie musza siebie przekonywac do zdrowego stylu zycia. Mam taka pamiec, co do ktorej wszyscy inni ludzie, znajacy mnie , maja wiele watpliwosci,( prawie zaczelam im wierzyc) ale ona kocha mnie wiec dba o moj fizyczny i psychiczny stan akcentujac tylko to co dla mnie samej jest zdrowe i tym samym dobre. Np, pamieta mnie mloda, piekna i bogata (bogata w pelnym tego slowa znaczeniu).Co zatem wiem o sobie z przeszlosci? Poniewaz bylam dzieckiem mocno energicznym a wiec wszedzie bylo mnie pelno, nie wiele czasu spedzalam na gromadzeniu kalorii.O moj pelny, na chwile, brzuszek musiala zadbac moja kochana Mamuska, ktorej pare chwil musialo wystarczyc, zeby przykuc moja uwage do tego co na talerzu. Wobec tego bedac niejadkiem otrzymywalam kolorowe, pachnace, rozmaite pod kazdym wzgledem rzeczy w niewielkich ilosciach.Do konca zycia zapamietam pieczolowicie i sumiennie wykonywane na swiezo soki z marchwi, buraka i kapusty, ktore wykrzywialy moj pyszczek na wszystkie strony. Mama przyzwyczaila mnie do tego, ze wszystko co mi nie smakuje jest zdrowe i ze przyjemnosc poczuje zaraz po skonsumowaniu. Miala racje, kiedy w szklance lub na talerzu robilo sie pusto moja przyjemnoisc byla juz po mojej stronie.Brawo kochana Mamo za dyplomacje. W wieku dojrzewania, kiedy zauwazylam, ze jestem dziewczynka z dlugimi wlosami, moja pamiec pracowala nad kazdym milym slowem pod moim adresem ze strony chlopcow. To byla pewnego rodzaju nowosc dla kogos kto wczesniej byl kumplem a stawal sie sympatia.Nie mialam czasu na zajadanie, pochlanialy mnie trningi koszykowki, lekkoatletyka i siatkowka i na szczescie zdrowe podejscie do sportu.Tato, pasjonat sportu i byly zawodnik powtarzal, sport jak najbardziej, wyczyn nie koniecznie. Do super talentow w sporcie nie nalezalam wiec kazda poznawana dyscyplina delektowalam sie i bawilam.Jako mama Polka przeholowalam granice do wyczynu poniewaz mam czworo dzieci ale zdrowe podejscie do obowiazkow i przyjemnosci nie okaleczylo ani mojego ciala ani mojej duszy. Nadal moja pamiec, krytykowana za krotka i nie podzielna w uwadze byla madrzejsza i wciaz we mnie zakochana po uszy. Zapamietam wiec czas pozostania na jakis czas w domu z dziecmi za wspaniala nauke i doswiadczenie. Jak sobie radzilam? Najwieksza aktywnosc mialam przy stanie posiadania, wychowywania, czworki dzieci. Im wiecej obowiazku tym bardziej bylam zorganizowana……..Taka wlasnie tresc przedstawiala mi moja pamiec….a ja jej wierzylam……Kiedy krytykowalam sie czasem po kobiecemu za usta nie doscigle Scarlet J lub nogi krotsze niz Ani Rubik, pamiec podpowiadala troche zdrowego rozsadku. Pokochaj to czego nie mozesz zmienic i zyj kolorowo, bo usmiech nic nie kosztuje a czyni cuda. Pamietam swoje zdjecia z pieknego lata roku 199….w skwarze goracego slonca nad morzem, …..urocza, usmiechnieta kobieta z dwojka dzieci pozuje chcac ukryc szczuple lydki…..jakiez byly zgrabne i oszukane przez uspiana chwilowa sloncem moja wspaniala przyjaciolke Pamiec. Teraz jestem babcia a wciaz slysze: „…jak ty to robisz, ze wiek jest dla Ciebie taki laskawy, ze jestes piekna i mloda pomimo 52 lat…….” A ja po prostu mam taka niezwykla pamiec,dla ktora mnie kocha, lubi i szanuje … :)
Tez tak mysle…po prostu idealu poprawiac nie trzeba, nalezy go po prostu wciaz odkrywac na nowo.
A to na nowo jest czynienie samej sobie przyjemnosci by czuc sie w swojej powloce zewnetrznej komfortowo i estetycznie.
Ja przytyła w ciazy 27 zostalo jeszcze 12kg do idealnej wagi…rany laski nawet mnie nie motywuje własne wesele w maju a tak malo czasu zostało…jestem zalamana u mnie lenistwo górą wrrrrr
Zaczynam ćwiczyć ponieważ mnie namówiłaś ,czytając ten artykuł doszłam do wniosku że w końcu ja też muszę wziąć się za siebie ,bo chce być fajną mamusią dla swojej córeczki i atrakcyjna żoną dla swojego męża ,chciałabym też lepiej czuć się sama ze sobą , :) ale będzie ciężko :) no ale muszę dać radę ,chcę dać radę
Teresa! Ja marzyłam o takim komentarzu jak Twój! Kciuczę za Ciebie najmocniej jak potrafię!!!
<3 Teresa, uwielbiam Twój komentarz!
Tak Trzymaj!
SUPER! tak po prostu i zwyczajnie, we wszystkim racja, ja ćwiczę od 2 tygodni, niektóre powody się pokrywają, bo po prostu chcę w końcu być z siebie zadowolona i nie dostawać zadyszki bez windy ;)
Aleś mi humor poprawiła :-D Poważnie mam ochotę ćwiczyć, ale u nas wiecznie szpital i to mi trochę przeszkadza… Czas kpić jakiś rowerek stacjonarny do domu :-)
Ja wracam do ćwiczenia bo…stanęłam dziś na wagę! Ujrzałam cyfry, których nigdy wcześniej nie widziałam od razu rozumiejąc dlaczego te jasne getry nie wyglądają ostatnio super….. Dzisiejsze odświeżenie tego postu, dodało mi skrzydeł do wyfrunięcia z kanapy! :D
Ja też uwielbiam ćwiczyć. Prawie całe życie byłam pasibrzuchem na wiecznej diecie, a efekt jojo to moje drugie imię. Teraz po przekroczeniu 33 roku życia i porodzie, schudłam 30 kg, dupsko mam bardziej zwarte, podbródek mi nie zwisa i czuję się lepiej niż w trakcie Komunii Świętej. Warto ćwiczyć ciało, ja też dosiadam moje orbisia i jedziemy w siną dal:)
zdecydowanie lepiej się czuję, od dwóch miesięcy robie to regularnie i w końcu moje ciało nabiera jakiś zwartych kształtów, :P wiesz chyba o co chodzi, nie rozlewa się na prawo i lewo:D Szybki spacer też pokochałam
Nie uwierzysz:D Ćwiczę niemal codziennie Chodakowską, bo… mój mąż Karlos ma dwóch braci, a ci bracia mają żony… i te moje bratowe to 40-letnie, zadbane laski -szprychy z kilkuletnimi już dziećmi. A więc ćwiczę, by ładnie wyglądać na rodzinnych przyjęciach i nie dołować się przy tych seksownych 40-stkach xD
Ja przytyłam w ciazy 27 zostalo jeszcze 12kg do idealnej wagi…rany
laski nawet mnie nie motywuje własne wesele w maju a tak malo czasu
zostało…jestem zalamana u mnie lenistwo górą wrrrrr
Ćwiczyłam ok.3 miesiące, ale rozłożyła mnie rwa kulszowa i trzyma się tak już ponad pół roku… Dodam, że mam dopiero 22 lata. Jak sobie poradziłaś z rwą?
Zalezy od stopnia nasilenia i zmian zwyrodnieniowych. Po pierwsze Nie rozgrzewac! Po drugiej zrobic rezonans – z tym Nie ma zartow. Po ustaniu ataku wzmocnic miesnie plecow bo to one trzymaja kregoslup I odciazac newralgiczne miejsce. Basen basen basen, joga – rozciaga i wzmacnia miesnie. Rwa to stan zapalny wiec leki typu apap przyniosa ulge ale to jest rozwiazanie dorazne. Jesli ataki powtarzaja sie czesto to bez rehabilitacji sie nie obejdzie. Aha, masaz uciskowy okolic kolca biodrowego Tez pomaga. Z rwa jak z katarem toche, sama musi minac ale mozna I trzeba sobie pomagac. Tylko pamietaj ze jesli czujesz przy tym dretwienie ludki I stopy I jej oslabienie to pedem do lekarza.
Ćwiczę bo widziałam taka dziewczynę, której uda całe sie trzęsły jak nie stęgnięta galaretka jak szła… A ja nie chce miec galaretkowatych ud! :-D
Ćwiczę, bo:
a) zostawił mnie facet,
b) robię coś tylko dla siebie,
c) udowadniam sobie, na co mnie stać,
d) zawsze marzył mi się płaski brzuszek i okrągły tyłeczek
:D :D :D
ćwiczę bo niedługo zostanę teściową i nie chcę być tą brzydką na weselu :) ćwiczę bo lubię a siłownia pozwoliła mi zachować sylwetkę i fajny tyłeczek, ćwiczę bo mam powera i życie jest piękniejsze gdy nic mi nie zwisa :)) czwarty miesiąc i nareszcie lubię swoje odbicie w lustrze
padłam :D
zaczęłam ćwiczyć, hmmm żeby zrzucić pohormonowe zbędne kg :) buźki !
Hormon to mój ulubiony pub w Szczecinie, więc Twój komentarz jakoś tak szczególnie do mnie trafił. Uświadomiłam sobie, że trzech piw nie da się spalić siedząc przed lapkiem ;)
:)
No to…
Może wreszcie…
Się też zmobilizuję :)
Po wpisie i przeczytanych kilku komentarzach dojrzewam do tego i czym myślę coraz intensywniej… Nie jest ze mną dobrze :/
W sumie to zaczęłam, bo nie mogłam zmieścić się w spodnie. Ale jak czytam powyższe motywacje to stwierdzam, że sporo dostanę w bonusie :)
Zaczęłam ćwiczyć, żeby:
-zrzucić balast po ciąży – zrobione w 4 miesiące,
-przygotować ciało do ciąży nr 2 – zostało jeszcze 5 kg do wymarzonej wagi,
-mieć wreszcie płaski, umięśniony brzuch – bardzo in progress,
-mieć jędrną pupkę – obecnie stan „naleśnik”,
-mieć piękne, umięśnione nogi – MAM! jazda na rowerku stacjonarnym i mam pierwszy raz w życiu ZAJEBISTE nogi :)
-poza tym dużo z tego co napisałaś – chciałabym mieć kondycję żeby biegać za rowerem córy jak już zacznie się uczyć jeździć za kilka lat, nauczyć ją pływać, nauczyć ją jeździć na rolkach, razem z nią biegać, fikać koziołki i skakać po kałużach,
-być zdrowa,
-być zdrowa i sprawna długo, długo,
-I żeby nikt mi nie dawał tyle lat co mam :P nawet za 20 lat :)
Bo ciąża odcisnęła piętno na moim ciele i przykro mi się patrzy na zdjęcie ślubne, na którym wyglądam tak WOW!! (chciałabym założyć jeszcze suknie ślubną, ot choćby dla zwykłej satysfakcji :P). A tak w ogóle to ja po prostu lubię ćwiczyć, porządnie się spocić i widzieć tego efekty :)
Zaczęłam ponieważ po 1 ciąży ( o zgrozo, mój synek ma już 7 lat!) Zostało mi 20 zbędnych kilogramów. Mało tego ze nie schudłam to jeszcze kolejnych kilkanaście przytyłam. Postanowiliśmy z mężem juz rok temu, że chcemy mieć jeszcze jedno dziecko ale ja do tej pory nic! Sfrustrowany poszłam do lekarza i niestety usłyszałam to czego sama się obawiałam! Puki nie schudnę nie zaje w ciążę! Czuję bardzo silny instynkt macierzynski a poza tym wiem ze zegar biologiczny niemiłosiernie tyka! Chęć posiadania koleinego bobasa jest tak silna ze napewno mi się uda!!!
Witam :) Bardzo dziękuję za powyższy tekst :) Cudny :) I wiele ma w sobie mobilizujących przesłań :) Ja też zacznę ćwiczyć, choćby po to by nie być gorsza od innych :)
ja z kolei ćwiczę bo chcę się czuć sexi, patrzeć w lustro i mówić, tak to ja a dokonałam tego dzięki ciężkiej pracy. Po za tym czuje się przez to lekka,gibka i mam zdecydowanie więcej energii do życia.
Mnie pogięło po porodzie przez cc Bolą mnie plecy i podbrzusze ale ćwiczę głownie na pośladki i brzuch Ćwiczę przy okazji np prasując lub wieszając pranie robię przysiady a na brzuch ćwiczę gdy młodsza śpi a starszy jest w przedszkolu Robię to by poczuć sie lepiej we własnym ciele i by sie wzmocnić i ujędrnić Żylaki mam straszne miałam nawet operowana nogę (wycięta żyła) ale żylaki wróciły w ciąży
ja całe życie na diecie, mały skoczy 2 lata w styczniu, a ja w ciąży z kolejnym dzidziusiem… I choć dałaś mi kopa do ćwiczeń, to ze względów zdrowotnych (problemy z dzidziusiem) muszę teraz odpuścić. Ale jak urodzę….. to Wam wszystkim pokażę, o! <3
ja ćwiczyłam dlatego, że lubiłam!!! nie od razu oczywiście, bo najpierw chodziło o zgubienie kilogramów, które nabyłam sama nie wiem kiedy. Więc najpierw się zmuszałam, ale od momentu gdy zaczęłam zauważać efekty ćwiczenie sprawiało mi ogromną radość. Poprawiłam nie tylko sylwetkę i kondycję skóry, ale też swoje samopoczucie. A potem przytrafiła mi się ciążą ;) Pierwsze miesiące były bardzo senne, i nie mogłam się zmobilizować do ćwiczeń. Pozostały mi spacery i basen. Ale dzięki temu, że ćwiczyłam wcześniej, do końca ciąży zachowałam sprawność i całkiem niezłą kondycję, czułam się bardzo dobrze i lekko, a co najważniejsze, ujędrnione ćwiczeniami ciało nie dało się rozstępom. Teraz, dwa miesiące po porodzie i z pięcioma kilogramami na plusie szykuję się do wznowienia treningów, choć mam świadomość że trochę czasu minie nim dojdę do formy sprzed roku. Ale już teraz wiem że warto, i zabieram się za to z ochotą :)
Mam teraz siłkę na przeciwko pracy więc nie mam wymówek. A jednak. Trudno mi się tam zebrać, wstyd się przyznać. Ale mam w planie założenie czerwonej kiecki na święta, mega obcisłej. Więc muszę w końcu tam pójść..
Właśnie po raz pierwszy tu weszłam, przez przypadek bo wyskoczył mi post na FB. Muszę przyznać że po przeczytaniu tego wpisu mam ochotę na jeszcze. Ps. Od dwóch miesiecy jestem na diecie, staram sie regularnie odwiedzać siłownię i fitness!! To miłe uczucie kiedy inni mówią Ci że dobrze wyglądasz… zobaczysz jak Ty będziesz dobrze się czuła w swoim ciele, a wtedy reszta to doceni! A w sypialni z tych żarówek to aż iskry polecą na Twój widok, a Facet oszaleje :-) Pozdrawiam Justyna.