Do napisania dzisiejszego wpisu zainspirowała mnie Czytelniczka Natalia, która kilka dni temu napisała do mnie maila z podziękowaniami po tym, jak przeczytałam jeden z z moich wpisów dot. pościeli i poduszek, które postanowiłam wymienić we wszystkich sypialniach.
Impulsem do wymiany całej pościeli była alergia mojego Starszaka, która latem dawała mu zdrowo popalić. Okazało się, że chłopak przestał przeraźliwie kaszleć i kichać w momencie, gdy alergolog poleciła nam wymianę pościeli na taką, którą można prać w 60 stopniach. Większość symptomów odeszła wtedy jak ręką odjął!
Zatem, czy są w naszych domach rzeczy, które należy po jakimś czasie użytkowania wyrzucać i zastępować je nowymi?
1. Poduszki i pościel
Sugeruje się, że jeśli mamy w domu pościel, która nie nadaje się do prania, to po pewnym czasie należałoby ją wymienić na nową. Poduszki są tymi przedmiotami, które warto wymieniać co roku, ponieważ zbierają nie tylko zaschnięte wydzieliny, których nie można się pozbyć bez prania, ale również roztocza tumany kurzu. Niestety :( A kołdry, których nie można prać w pralce w 60 stopniach, zaleca się wymieniać mniej więcej co 3 lata.
Nie chciałabym wyjść na „księżniczkę”, która tutaj pisze o tym, jak postępuje się na dworach królewskich ;-), i zdaję sobie sprawę, że finanse są często tym hamulcem, który uniemożliwia wymianę pościeli raz na kilka lat, ale przyznam się Wam, że chyba jestem wrażliwcem-estetą, bo jak przychodziło mi kiedyś za dzieciaka spać pod pierzyną ważącą tonę i mającą nawet dziesiąt lat, a trzydzieści to z palcem wiadomo gdzie, to miałam wtedy niekontrolowany odruch odpychający, aby nie nazwać go wymiotnym ;-)
Ja myślę, że należałoby zachować pewien rozsądek i przy regularnej wymianie poszewek, i dbaniu o pościel, to poduszka spokojnie mogłaby wytrzymać 3 lata, a kołdry nawet 5-10. A co na to lekarze, alergolodzy? Ciekawa jestem ich opinii :-)
2. Drewniane akcesoria kuchenne
I one mają swoją żywotność. Ja takie, które są pęknięte i mają wgłębienia w strukturze czy jakby „strzeliny” wywalam, bo tam często „siedliskują” bakterie. I bezwzględnie nie myję drewnianych rzeczy w zmywarce. Dlaczego? Bo drewno jest jak gąbka. Chłonie chemię, niestety, a ta zmywarkowa jest okrutna.
3. Szczoteczka do zębów!
O matulu, to akurat przedmiot warty poruszenia na forum publicznym! Dawno dawno temu, za górami za lasami poznałam kiedyś faceta, którego włosie szczoteczki do zębów było zjechane do połowy :D Co więcej – w ogóle nie ogarniał on tego, że szczoteczkę używa się przez 3 miesiąca, wyrzuca i kupuje nową, a przy elektrycznych wymienia się końcówki również co 3 miesiące lub tak jak wskazuje miernik zużycia podawany przez producentów :D
Szczoteczki do zębów to siedlisko bakterii, to po pierwsze. A po drugie – aby włosie prawidłowo czyściło zęby i np. nie kaleczyło dziąseł, to ma swoją żywotność. 3 miechy to taka średnia. Koniec kropka :-)
4. Smoczek dziecięcy
To też jest przedmiot, którego żywotność nie trwa wiecznie! Taki miesiąc to powinien być max. a stomatolodzy i pediatrzy sugerują wymianę nawet co 2-3 tygodnie.
5. Ręczniki
Sugeruje się, że one powinny być wymieniane na nowe co roku, ale już na pewno nie powinny służyć dłużej niż 3 lata. Ja akurat stosuję się (plus minus) do tych trzech lat ich użytkowania. Mamy w domu tylko białe ręczniki i one są dla nas jakby wskaźnikiem, że po takich dwóch-trzech latach już nie wyglądają najlepiej mimo gotowania i ich wybielania. Dlatego wtedy te służą mi za szmatki a kupuję nowe. Nie wydaję na nie majątku. Po prostu idę do popularnego sklepu na literę I i kupuję nowy zestaw za jakieś grosze.
Co ciekawe – mikrobiolodzy sugerują, że ręcznikiem powinniśmy się wycierać maksymalnie 2 dni i to tylko w przypadku, gdy jesteśmy pewni, że wysuszyliśmy go do sucha. Inaczej to nakrótsza droga do gronkowców, syfków i innych niespodzianek na twarzach i ciałach. Ja wymieniam ręczniki co 2 dni, czasami codziennie. I tak pralka hula 2-3 razy dziennie przy dzieciach więc to dla mnie żaden problem je dorzucić.
Nie za bardzo ogarniam, jakim cudem niektórym nie przeszkadza wycierać się ręcznikiem np. tydzień czy dwa tygodnie, a znam takie przypadki z czasów studenckich ;-)
6. Gąbki do naczyń i ściereczki kuchenne
2 tygodnie to taki maks przez jaki je użytkuję. Później ich zapach mi na to nie pozwala a rozsądek podpowiada, aby je jak najprędzej wyrzucić ;-) Pewna osoba z mojej rodziny część szmatek tekstylnych kuchennych pierze dla przykładu, ale ja takich nie używam, a ich gotowanie w garnku nie za bardzo do mnie przemawia. Wszak później się z tego garnka je i w ogóle… fu ;-)
7. Buty do biegania
Średnio po 1000 kilometrach buty tracą już właściwości amortyzacyjne i należy wymienić je na nowe, aby nie przeciążać stawów. Ja nie mam takiego problemu, bo nie biegam :D Buty do biegania służą mi co najwyżej do biegania za moimi dziećmi, ale nie są to raczej aż tak duże kilometraże :D Nie nieszczęście dla mojego tyłka ;-)
8. Gąbka pod prysznic
Sugeruje się podobno jej wymianę raz na miesiąc a czasami dwa, ale ja jestem zdania, że … ja w ogóle gąbek do ciała nie używam. Jakoś tak zakodowałam sobie, że to siedlisko bakterii i nie mam ochoty miziać się nimi po ciele, tym bardziej, że trudno taką gąbkę wysuszyć do końca, no chyba, że ktoś ją wiesza bezpośrednio na kaloryferze.
9. Szczotka do włosów i grzebień
Kiedyś. Dawno dawno temu, używałam szczotek do włosów z takim gumowym środkiem i kolcami zakończonymi na okrągło. Ale odkąd taka szczotka mi kiedyś niefortunnie spadła i zobaczyłam, co było pod tą gumą, to podziękowałam ;-) Takie szczotki należy zmieniać co rok. Teraz mam szczotkę plastikową, i ją wymieniłam po roku użytkowania, bo już niektóre ząbki haczyły mi skórę. Ale pal licho wymienianie szczotek. Ważniejsze jest ich regularne mycie!
Mam obrzydzenie do szczotek i grzebieni, które są siedliskiem łupieżu i łoju. To się kurde myje! Płynem do naczyń i tyle! Raz na kilka tygodni co najmniej.
10. Kapcie
Kapcie też mają swoją żywotność. Ja myślę, że należy je wyrzucić jak tylko poczujemy, że choć ociupinkę zapachem nie grzeszą. Nie ma co dywagować, że da się to odratować :D Kapcie nie kosztują majątku a chodzi się w nich codziennie, więc mają prawo się zużyć szybko!
Ja nie noszę kapci, to nie mam problemu :D Całę życie boso :D ;-)
No ekhemmm. Pamiętam kiedyś, jak moja mama wyrzuciła kapcie mojemu Tacie. I tak miała tych kapci dosyć (a lat miały chyba z 10, a zapachem wyróżniały się również :D), że poszła osobiście do kosza na śmieci, koło skwerku, i upchała je na sam dół. Co zrobił mój Tato, który był do tych kapci przywiązany? Odszukał je w tym koszu :D Ale w końcu mamie udało się te kapcie wyrzucić skuteczniej niż za pierwszym razem. I chwała jaj za to! :D
11. Przyprawy
Górna granica ich ważności od otwarcia to max. 4 lata, mimo że producent zaleca o wiele krócej. Ale po tym czasie przyprawy, które były otwarte i w nieszczelnym opakowaniu, należy wymienić. Po prostu.
12. Stanik
Umówmy się, że po ok. 50 praniach stanik ma prawo się zdefasonować i należy go wymienić. Jeśli mamy tych staników -naście, to logicznym jest, że nie zużyją się tak szybko, ale jeśli mamy 1 lub dwa, jak ja za czasów studenckich, to po ok. 12-24 miesiącach musiałam się ze stanikiem pożegnać. I tak zamiast na imprezkę musiałam inwestować w nowy podtrzymywacz z fiszbinami ;-)
13. Fotelik samochodowy
Producenci fotelików samochodowych dają im średnio między 5 a 10 lat ważności. Po tym czasie styropian, z którego są zbudowane, i inne elementy, mogą niestety się odkształcać i nie chronić ciała podczas wypadku tak, jak przewidywano dla nich w pierwszych latach użytkowania. Czyli logicznym tutaj jest, że fotelik, który mamy dla naszych dzieci, nie będzie służył naszym wnukom.
Co byście dorzuciły do tej listy?
Dedykowałam ją w dużej części mężczyznom :D Szczególnie ten punkt o kapciach (mój M. za cholerę nie chce wyrzucić klapek, które nosi po domu! Mają ponad 8 lat, wyglądają mizernie, ale on trzyma się ich kurczowo jakby były ze złota co najmniej! :D)
3 komentarze
Do tej listy dorzuciłabym kosmetyki ! Szczególnie tusz do rzęs, myślę, że po pół roku czas zainwestować w nowy, żeby mikroby nie dostawały się do oczu.
prawda! :-)
Pojemniki na żywność zwlaszcza z wgłębieniami przy dnie :) Nawet po myciu w zmywarce czesto w tych miejscach są zabarwione takze myślę że cos tam z czasem założy kolonię ;)