I popełnianych również przeze mnie ;-) Post trochę na serio, a trochę z przymrużeniem oka. Same zobaczycie ;-)
Inspiracją do napisania tego postu (a może posta? :D) był kolejny już mail od jednej z Czytelniczek, która po jednym z moich blogowych postów wysłała mi listę błędów językowych, jakie popełniłam w tekście.
Błędy językowe to internetowy chleb powszedni. Mam dla Was listę dwudziestu najpopularniejszych błędów językowych, z jakimi spotkałam się w internecie.
Monika (którą serdecznie pozdrawiam!) studentka jednego z humanistycznych kierunków i mama dwuletniej dziewczynki bardzo życzliwie wspomniała w wiadomości do mnie, że czyta wiele blogów, jednak niestety po przeczytaniu tekstów, które się na nich znajdują, sumienie nie pozwala jej przejść obok tych błędów obojętnie i czuje się w obowiązku zareagować i poprosić o korektę.
Moniko, wielki szacun dla Ciebie, że Ci się chce korygować i pisać maile! To po pierwsze. Po drugie, zdaję sobie sprawę, że ani ortografia ani stylistyka, ani też składnia nie są moją najmocniejszą stroną. Bardzo często sprawdzam w słowniku, jak powinnam napisać dane słowo. Sprawdzam również czy fraza jakiej użyłam ma w ogóle sens. Zdarza się jednak, że walę byków tysiące i zupełnie sobie z nich nie zdaję sprawy!
Jedni zaraz powiedzą, że robiąc literówki nie mam za grosz szacunku do Czytelnika. Otóż to nie tak! Po pierwsze: bardzo przepraszam za te babole, które czasami czytacie. Po drugie: sprawdzam teksty przed ich wysłaniem dwu- lub trzykrotnie, ale (za cholerę) niektórych błędów nie wyłapuję :( A po trzecie, co dla mnie jest bardzo ważne: w tym miejscu spotykam się z Wami „na prędkości”, to znaczy zazwyczaj piszę tekst, gdy jestem w pociągu. Albo czekam w przychodni na lekarza. Albo jestem między przewijaniem jednego dziecka a gotowaniem obiadu. I moje posty to taka rozmowa z Wami, czyli nieformalne spotkanko, które na pełnym spontanie z Wami uskuteczniam. I tak jak nie mówię idealną polszczyzną, tak również nie piszę bez błędów. Ale to nie to, że ja olewam temat! Chcę pisać poprawnie. I pewnego dnia zatrudnię korektora, który będzie sprawdzał teksty przed ich publikacją :-) Miejmy nadzieję, że niebawem się to stanie :-)
Dlatego dzisiejszy post potraktujcie z przymrużeniem oka. Będzie to próba obnażenie błędów językowych, które sama popełniam jako matka (i kobieta) na codzień, ale również i niektórym z Was wbiję szpilunię :D Pośmiejmy się trochę z tego naszego matczynego slangu i błędów, za które powinnyśmy się wstydzić. Niektóre są fatalne i nawet mnie, jako regularną „popełniaczkę błędów”, rażą okrutnie! :D
No to jedziemy z tym koksem! :D
1. Pani doktór
„Wczoraj byliśmy u Pani doktór po raz drugi … […].” Tak przeczytałam w komentarzu pod jednym z moich archiwalnych postów :D I co najgorsze. Ja też kiedyś kilkukrotnie tak powiedziałam w jakiejś luźnej konwersacji. To totalny kulfon językowy, ja to wiem! Nie pani doktór a pani doktor! Doktor. Or, or, or, or! :D
2. „Chciałam zbadać sobie wzrok.”
Tak powiedziałam przed dwoma tygodniami w recepcji centrum okulistycznego, którego właścicielem jest znajomy mojego Męża. Stał z boku, tuż obok recepcji i powiedział do mnie: „Sama sobie będziesz ten wzrok badała? To my Ci do niczego nie jesteśmy potrzebni w takim razie.” :D Żarty żartami, ale miał facet rację! Powinnam była powiedzieć: „Chciałam zbadać (swój) wzrok”. I wszystko byłoby jasne :D
Swoją drogą wyszedł mi astygmatyzm. Niewielki, ale wyszedł! Starość nie radość! :D Szukam fajnych oprawek. Jeśli znacie miejsca, gdzie warto w Krk lub online po nie uderzyć, to dajcie znać!
3. „Jaki prezent na krzest siostrzeńca?”
To już wstydliwy błąd, kurde :D Chrzest! CHRZEST! Matka chrzestna, ojciec chrzestny. Od chrześcijaństwa! Gdzieś przeczytałam na jakimś forum zdanie, w którym dziewczyna nie chciała zostać matką „krzestną” i nie chce mieć „krześniaka” :D To babol, duuuży babol!
4. „Ubrałeś już te rękawiczki czy nie?”
Ja tak zawsze stękam moim dzieciom :D To zdanie powinno prawidłowo brzmieć: „Założyłeś już te rękawiczki…?” Ubrać można choinkę. Założyć można rękawiczki i czapkę. To podobno regionalizm z Małopolski. Inna część Polski niby nie powinna mieć problemu z tym słowem i powinna „założyć” rękawiczki zamiast je ubierać ;-)
Swoją drogą, jest już druga połowa lutego a moja choinka nadal ubrana a ja udaję, że jej nie widzę w salonie :D W tym tygodniu obiecuję ją rozebrać. Czyli będzie choinkowy striptease! :D
5. „Ale to jej dziecko jest jakieś dziwne. Bynajmniej ja tak uważam!”
Tak często piszą serdeczne psiapsiółki za swoimi plecami :D
I tutaj typowy błąd, czyli słowo „bynajmniej” użyte nieprawidłowo! Tutaj zamiast „bynajmniej” powinno być „przynajmniej”, które często jest przez niektórych mylone.
Kiedy zatem używamy „bynajmniej”? Jak podpowiadają słowniki słowu „bynajmniej” powinno towarzyszyć przeczenie!
„Bynajmniej jest „partykułą przeczącą (…). Używane niemal wyłącznie z przeczeniem w zestawieniu: bynajmniej nie”. W tym połączeniu oznacza: wcale, zupełnie, ani trochę, w żadnym wypadku.”
Przykłady:
Bynajmniej nie jest dzisiaj słonecznie.
Nie zmierzam bynajmniej iść z nim do lekarza.
6. „Wyskoczyły mu na plecach jakieś dziwne chrosty. Czy to uczulenie?!”
Tak zapytała pewna mama wrzucając pod jednym z moich postów zdjęcie maluszka, który miał czerwone plamy na plecach. Nie „chrosty” a „krosty”! :D Krosta, krostka, krosteczka. Do wykucia na blachę! :D
7. „Powiedziałaś już innym mamą i ich dziecią, że w jeziorze jest czerwonka?”
Nie „mamą” i nie „dziecią”. Mamom oraz dzieciom! Powiem: matkom, ojcom, sąsiadom. Jestem: mamą, sąsiadką, kuzynką. I tak dalej. To „Ą” na końcu aż kaleczy oczy w tym przykładowym zdaniu na górze, ale mi w pośpiechu też kiedyś zdarzyło się pisać tak jak czytałam na głos, co piszę, i językowy babol gwarantowany :D Wstyd, panie, wstyd! :D
8. „Mamo, mogę oglądnąć bajkę?”
Tak pyta mój dwuletni syn, którego matka popełnia ten błąd nagminnie :D Ja to wiem, Wy to wiecie, ale ja mam w sobie to tak zakorzenione, że walka bywa trudna. Powinno być „obejrzeć”! Ale niektóre słowniki juz podobno to „oglądnąć” dopuszczają :) „Oglądnąć” to podobno regionalizm z Małopolski. I cóż z tego, że regionalizm skoro ja Wrocławianka i go popełniam :D ;)
9. „Moja niunia spała tylko godzinę czasu. Zazwyczaj śpi dwie!”
Śpi zazwyczaj dwie godziny czasu? :D Nie „godzinę czasu” a godzinę! To „czasu” nie jest tam zupełnie potrzebne :) Ja to niby wiem, a często piszę głupoty ;-)
10. „Na prawdę? Już chodzi?! To szybko!”
Naprawdę! Naprawdę chodzi! Naprawdę piszemy łącznie! :)
11. „Dla czego twój jeszcze nie chodzi?!”
Dlaczego! Dlaczego nie chodzi? A co Cię to obchodzi? :D „Dlaczego” piszemy razem! :-)
12. „Sama robisz torta czy zamawiasz?”
Tort! Tort! Czort! G..no wort ;-) Zamawiasz tort. Robisz tort. Kroisz tort. I tak dalej i dalej. Błędna odmiana się kłania.
13. „Dać mu jeszcze cyca przed wyjściem?” Ewentualnie: „Dać mu jeszcze cycka przed wyjściem?”
To ja mówię takie głupoty, kiedy wychodzę na chwilę z domu i Gaię zostawiam z moim mężem :D Ale umówmy się, że ja tak mówię tylko między nami i wśród najbliższych. Przy obcych bardziej uważam na dobierane słownictwo :D
14. „Nie będę mu kupywała kolejnych portek!”
Powiedziała żona do męża przez telefon :D Kupowała! Kupowała, nie inaczej! To standardzik językowy, który często słyszę kiedy jestem na Podkarpaciu i odwiedzam tamtejsze lumpeksy, które uwielbiam na marginesie. Wiem, że nie tylko Podkarpacie z tego słynie. I w Krakowie portki są kupywane :D A powinny być ku-po-wa-ne!
15. „Mojego jeszcze nie puszczam do przeczkola. Może we wrześniu.”
Przeczkola? Serio? :D ;-) Przedszkola. Przedszkole. Przedszkolu. Wy wiecie, prawda? :D
16. „Nie ciąg jej za włosy bo zobaczysz!”
To już niezły koszmarek :D Nie ciągnij! To „nie ciąg” słyszy się rzadko, ale słyszy :D
17. „Ja mojej curce uszu nie przekuję! Nie zrobię jej tej kszywdy!”
Tak przeczytałam kiedyś na „spotted madka”. Po pierwsze: kłuć, przekłuć, przekłuwać. A nie przekuwać! A po drugie: krzywdy. RZ! :D A o „curce” chyba nie muszę się wypowiadać, bo wiadomka :D Byśmy wszystkie miały zdrową córkę, a nie „horom” :D
18. „Dostałam od mojego świetny perfum na urodziny!” zamiennie z „Dostałam od mojego świetną perfumę!”
To jest bardzo zła forma i bardzo wiele osób popełnia ten błąd. W mojej dalszej rodzinie również. Dostałam perfumy. Albo: dostałam buteleczkę perfum. Nie: dostałam perfum albo perfumę! :D
Dostałam perfumy. I tyle :-)
19. „Nie jestem kąfliktowa ale nie pozwolę sobie, żeby mnie ktoś w internecie obrarzał!”
Prawda, że kwiatuszek językowy? :D
20. „Sytułacja jest taka, że nasza niunia nie pszebyła jeszcze rzadnej choroby.”
Sytuacja jest taka, że to dobrze, że nie przebyła żadnej choroby! :D
P.S. Aż chyba pokuszę się o napisanie niebawem części drugiej :D A jakie Wy znacie błędy językowe, które są domeną nas, matek, które czasami oczęta przytrzymują zapałkami? ;-)
Piąteczka! ;-) Po więcej baboli zapraszam do mnie każdego dnia. Ja się za wytykanie błędów nie obrażam. Ja jeszcze za to dziękuję! ;-) Podobno macierzyństwo rzuca się nie tylko ma mózg ale na ortografię i składnię również. Nic nie poradzę! :D
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post i fajnie się go Wam czytało, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :)
44 komentarze
Jak ja nie cierrrrrpię nr 7,8 i 9. Drażni mnie bardzo „poszłem” i np „drugi luty dwutysięcznego osiemnastego”
Nawiązując do poszłem, hitem jest wzięłem ?
Może nie mamine ale ostatnio w witrynie piekarni była kartka, że „życzą wszystkim babcią i dziadką …”. Moja teściowa z kolei mówi „otworę” zamiast „otworzę”, aż mnie trzęsie i za każdym razem zwracam jej uwagę, teraz już sama zaczęła się poprawiać :)
Moja siostra mówi tak:
Kupiłam Klaudii nowe „łaszki”.
Sraszki. Mnie to bardzo wkurza jak ona tak mówi.
„Dostał MI gorączkę”; „wywalił MI się w błoto”; „kiedy dostała Ci ząbki” albo „o której godzinie Ci zasypiają”….. to dla mnie dzieci to robią? ;)
No cóż, mój syn zasypia akurat dla mnie, bo to ja decyduje o tym, że ma iść spać o stałych godzinach, żeby matka mogła odpocząć?. On dla siebie to jeszcze by się bawił.
Moja znajoma mówi wząc,jestema, stajnik.A pienądze wypłaca z balkomatu i chowa je w portwerze????
U mnie ciągle zwracam uwagę córce która w 3 klasie nagminnie pisze kce zamiest chce i letko zamiast lekko ;)
Objadek w przedszkolu ;)
Dołączyłam ostatnio do kilku grup „matkowych” na fb. Czasem nie wierzę własnym oczom w to co czytam w postach i komentarzach :o Teraz już wiem skąd się bierze to całe gadanie o „madkach” :d Oczy krwawią :p Przyznaje się, że ja też nie pisze idealnie, ale są pewne granice :o
Ja też jak czytam to się dziwię. Pomijając naukę jezyka polskiego w szkole to błędnie napisane wyrazy przecież są podkreślanie na czerwono, no chyba, że ktoś wyłączył sobie słownik.
„Wziąść”! Nic mnie tak nie drażni.
I jeszcze uwielbiam „weź to WYCIĄG” ?
O „poszłem” nawet nie będę wspominać ?
Nie „wchódź”, zamiast nie wchodź. O jak mnie to denerwuje… O nieśmiertelnym „włanczać” zamiast włączać nawet nie wspominam.
Ja mam już dość czytania ze ktoś coś widział „w internetach”… O! Ostatnio ktoś mi zaproponował, żebym zeszyla
Przejrzałam post trzy razy, nie popełniam tych błędów ? brawo ja! I również mnie drażnią bardzo ale nauczyłam się już nie poprawiać innych, zwyczajnie szkoda mi na to czasu , zbyt wiele tych błędów .. za to U mnie normą są spacje przed znakami interpunkcyjnymi ..
A już szczególnie denerwuje mnie „czekałam za Tobą pół godziny” – za Tobą w kolejce w piekarni ?! CZEKAŁAM NA CIEBIE !!!!
Kiedyś w szkole średniej powiedziałam przy polonistce że czekam „na koleżankę” , o mało się nie wzruszyła , sama przyznała że wiele lat nie słyszała żeby licealista powiedział poprawnie :)
Jeszcze dodam moje „ulubione” z pracy: przyszłam sobie pobrać krew :)
Tanisówki, zablombować ząb, włanczać, w każdym bądź razie, my poszły (zamiast poszliśmy), dwutysięczny osiemnasty, jejka zamiast jejku….
Kakałko…kakałko zdecydowanie razi mnie najbardziej.
E, „kakałko”, jako zdrobnienie, nie takie straszne jak próba odmiany na „tego kakaa” :D
mnie drażni „wziąść” i „wyłanczać/włanczać”. Z tym pierwszym to się śmieję, że jak mówią „wziąść” to niech mówią też „braść”:P
a ja przez moją asystentkę w pracy nagminnie byłam nazywana doktórką aż w końcu polubiłam ten regionalizm z okolic Lublina, podobnie jak „potoknąć buzię/kubeczek” i włonczyć światło
Poszłem,wyszłem matkoo jak to mnie denerwuje! Albo wziąść lub włonczy. Również mnie denerwuje jak ktoś mówi „cukier waniliowy” a przecież jest „wanilinowy” (mam na myśli ten cukier bardziej popularny bo wiem, że na rynku występuje też cukier waniliowy – ale to juz malo kto uzywa) Również bylo: pczoła (pszczoła), ciongnik (ciągnik), pszyroda (przyroda), przeziembienie (przeziębienie). Przecież to oczywiste ?
Oczywiste jest też, że piszemy lub mówimy: ale TEGO juz mało kto używa. Zwrot „ale to juz malo kto uzywa” w opisanym przez Ciebie kontekście jest błędny gramatyczne
:-)
… ale „tego” już mało kto używa… ?
Przed chwilą na jednym potralu społecznościowym, w grupie „handlującej”..Taki kwiat oto: Poszukuje szelek na ZACZASKI” ??????
Pkt. 4. Na kaszubach również używamy słowa „ubrać”, a zdjąć to „zebuj” i wyobraź sobie jak na mnie patrzą gdy się rozpędze i używam naszej gwary.
Swoją drogą natomiast żyjemy w dobie XXI w. Czytamy coraz mniej. Piszemy w biegu – co wiąże się z pomijaniem Polskich znaków. Czytamy bzdury osób trzecich – i w ostateczności powielamy te błędy.
Tak, tak – pewnie gdzieś tu strzeliłam gafe. Wybaczcie mi!
Owszem, powinno być „gafę”, nie „gafe” :D
P. S. Pod Rzeszowem zdarza się komuś coś „zezuć” ;)
To my chyba bijemy wszystkie rekordy bo u mojej teściowej „nie ma jajków, jagodów, truskawków itd” , mój mąż jada „garaletke” przytulony do „karoryfera lub karolyfera”, dzieci odziedziczyły już po nich „bojałem się” i nie mogę ich oduczyć a ja „naprawdę” i „napewno” nigdy nie wiem które razem a które osobno ?
W ogóle a nie wogóle… ;)
Jestem przewrażliwiona na ortograficzne babole, więc czasami ciężko mi się skupić na samej merytoryce „w internetach” kiedy błędy biją po oczach. Ale u Ciebie to bez przesady. Nie pamiętam, żebym coś wychwyciła.
Z ciekawostek, które ja słyszałam to:
– „zdejm ten swetr” vel zdejmij ten sweter (lub cokolwiek innego).
– rajtuzy vel rajstopy?
– po czemu te jabłka? po ile? A może po prostu „w jakiej cenie”?
– papcie vel kapcie vel kapucie vel łapcie vel bambosze… Ktoś coś? Poza „domowym obuwiem”.
– moja córcia zaś (4,5 roku) nagminnie pyta „dlaczemu?”. Ot słowotwórstwo od dlaczego+czemu ;-)
– i jeszcze od mojej Hani: „ja chciałam by”. Notorycznie poprawiam, póki co bez skutku.
„Kapcie” to akurat określenie regionalne na obuwie domowe w województwie lubelskim, to nie jest błąd.
Kapcie i ciapy
Akurat papcie, kapcie i inne łapcie, to kwestia regionalizmów ;) U mnie mówi się pantofle, wzglęęęędnie kapcie. ;)
Absolutnie- bez dodatku np. tak lub nie i trzeba się domyślać czy autor ma na myśli znaczenie pozytywne czy negatywne?. I denerwują mnie określenia typu „ja zrobiła”, „ja była”, „wogle”, „poszłem”, „kordła” „lekramowka” albo „dźwi” „wsiąść” czy też „huźdawka”… Gdy mówią to może rzeczywiście nikt im uwagi nie zwraca ale słownik raczej podkreśla im na czerwono więc takie błędy pisane na urządzeniach typu komputer czy smartfon to totalna ignorancja.
„W każdym BĄDŹ razie” – moje ulubione :)
„Weź SE” – drugie w kolejności :)
Ja natomiast popełniałam nagminnie błąd językowy, ponieważ mówię ” idę uspać, zamiast uśpić”. Wiem, że to błąd, ale z „uśpić” w tym kontekście mi nie po drodze. Też rozwala mnie jak ktoś słowo „spolegliwy” używa jako synonim uległy. Taki smaczek ostatnio odkryłam, że całe życie robiłam źle, nie wstawiając spacji przed i po myślniku, tylko po. Aaaa zapomniałabym …”w cudzyslowiu” i „w Lubiniu” (woj. dolnośląskie). Odpowiedź jedna „w dupiu, czy w dupie”??!
Ja najbardziej lubię to przyjdom, proszom, chorom itd sama za to nieraz mówię np „nie ciąg tego” i najlepsze że długo nie zdawałam sobie sprawy z tego że robię ten błąd ?
Nagminnie słyszy się: Kogo to jest? Koszmar. Pytamy o przynależność, a więc czyje coś jest.
Ja może nie po studiach polonistycznych, ale całe 22 lata pod jednym dachem z polonistką zrobiły swoje. I ja odniosę się do wybranych punktów:
1. Doktór, doktórem, ale spotykam również „dochtóra” ;)
4. Z tym ubieraniem to też nie jest do końca tak. Ubrać można choinkę jako przystroić. Ubrać można również się, ale w coś. Czyli ubrać się w sweter lub sukienkę. Ale ubrać sweter czy sukienkę oznaczałoby, że to my ubieramy sweter w kolejny sweter.
7. A w drugą stronę nie jest równie okropnie? Na przykład: Tańczyłem z tom dziewczynom. Brrrrr…
9. Mmm, pleonazmy, moje ulubione!
Godzina czasu? A co z miesiącem lutym, gorszy? Spadać w dół też niczego sobie. Tak samo jak fakt autentyczny, trendy w modzie, kontynuować dalej, cofnąć się do tyłu, a nawet numer NIP, artykuły AGD czy nawet głupia płyta CD…
12. To samo z kakao! A, i ręka do góry, kto przy niedzielnym rosole mówi do stołowników „Proszę magę.” No. A teraz proszę się wstydzić! (100 punktów dla tego, kto wie o co chodzi z magą ;D)
15. A może to nie przeczkole, tylko preczkole? Placówki bojkotujące napoje typu kola?
A ode mnie mogę dodać coś, co irytuje mnie ostatnio bardzo, a jest na to jakaś dziwna moda:
1. (spotkane tylko w Internecie, np. podczas prezentowania swojego rysunku w grupie na facebooku) Hej, narysowałam sobie wczoraj taki obrazek. Dajcie jakieś rady, bo NIE ZA DOBRZE UMIEM W AKWARELE.
Innym razem, zakończenie dłuższej wypowiedzi: i przepraszam za ewentualne błędy, ale nie bardzo umiem w język polski.
„nie umiem w” to jest jakiś dziwny i ohydny potwór językowy
2. (spotkane zarówno w Internecie jak i w rzeczywistej konwersacji) Daj mi te pudełko. Przysuń mi te krzesło. Rzuć okiem na te dziecko.
Może to tylko ja byłam tak dziwnie wychowana i nauczona, ale odmiany przez osoby (ten, ta, TO, on, ona, ONO) uczyłam się stopniowo przez cały etap wczesnego dzieciństwa.
3. (tylko Internet) pisanie znaków interpunkcyjnych po odstępie, np: To jest kot , a to pies . Hura !
4. (wszędzie) aaaaa, no i moje ukochane daty… 19 luty – serio tyle razy już luty był w tym roku?! oraz dwutysięczny osiemnasty, bo oczywiście tysiąc lat wcześniej był tysięczny osiemnasty, prawda?
Jak mi się coś jeszcze nasunie, to napiszę „następną razą” :D A na koniec mały smaczek z ostatniego pobytu na przystanku (ach to oczekiwanie na MPK):
– E. A wzienaś tych ogórków?
– Nie wzienam.
– A booo?
– A bom sie bała, że sie stukom.
:D Uwielbiam te przykłady! Dobra robota! Uśmiałam się! :-)))
„Magę” czyli popularną przyprawę Maggi? ☺
A my do rosołu (i nie tylko)dodajemy odrobinę magii. Z nią każda zupa smakuje magicznie.
Ja akurat od czasów szkolnych bardzo zwracam uwagę na takie błędy, których nie mogę znieść. Mnie to generalnie śmieszy te nieco dziwne utożsamianie się z dzieckiem w stylu „mamy dwa ząbki”, „zrobiłyśmy kupkę” i tym podobne, a do tego „mamy 24 miesiące/36 miesięcy” – jestem z tym na bieżąco, bo moje dziecko dzisiaj ukończyło 2 lata. Generalnie najbardziej chyba wkurza mnie pisanie końcówki „ą” zamiast „om” – ktoś chyba mocno spał na języku polskim. :P
hahahaha aż strach się odezwać! :D ja często się spotykam z popełnieniem błędów językowych.
a „doktór” od zwierząt= weteryniarz! :D Pani doktor też słyszałam „doktórowa” :D kolejne babole- remament, (a powinno być remaNENT), schizofremia, dyslekcja.
U nas jeszcze mówią: kupilimy, poszlimy, zrobilimy… jak mnie to wkurza! Syna ciągle poprawiam, bo mnie krew zalewa jak to słyszę.