Oj, już dwa dni nie publikowałam kartki z kalendarza! Ale dzisiaj popełniłam taką gafę, że muszę Wam o niej napisać. ;-) Ale żeby nie było, że nie było kartki z kalendarza przez ostatnie 2 dni – w tym czasie napisałam dwa inne, mniej pamiętniczkowe posty, ale mam nadzieję, że wybaczycie mi to. Możecie je śmiało nadrobić, jeśli Facebook Wam ich nie pokazał ;-) A wczorajszy post przeczytało już ponad 50.000 osób! To kurczę… całe mniejsze miasto! :O Dziękuję za każde polubienie, udostępnienie. Wierzę, że dla wielu z Was to był ważny post. :*
A propos tego, co wyprawia Facebook – dostaję co chwilę cynk od Was, że nie widzicie moich postów i mimo zostawiania polubień, serduszek czy komentarzy pod zdjęciami czy linkami, to nadal Facebook nic Wam nie pokazuje albo pokazuje bardzo rzadko. Wkurza mnie to, że FB takie jaja sobie robi. Jedyna szansa, aby Facebook pokazywał Wam wszystkie moje posty, jest regularne zostawianie interakcji i włączenie sobie obserwowania mojego Fanpage’a.
Jak włączyć na telefonie obserwowanie typu „Wyświetlaj najpierw”?
Musicie wejść na mój Fanpage: szczesliva.pl . Tam, zaraz pod zdjęciem w tle i przy ikonie „Skontaktuj się z nami” zobaczycie takie trzy kropeczki. Trzeba w nie wejść, a następnie wejść w sekcję „Obserwuje” i tam zaznaczyć na dole opcję „Wyświetlaj najpierw” (zazwyczaj jest „Domyślne”, a to domyślne nie gwarantuje wyświetlania). To jedyna znana mi opcja, aby nie przegapić nowych postów z Fanpage’a i widzieć wszystko, co publikuję. Obiecałam Wam też niebawem pewną niespodziankę, dlatego tym bardziej warto zmienić na to ustawienie. :-)
A następnie:
Ale do rzeczy, bo to o tej gafie chciałam dzisiaj Wam napisać i wstydzę się tego okrutnie, bo ja jestem z tych osób, które raczej pamiętają o urodzinach, imieninach, Dniach Matki, Dniach Ojca i jestem zazwyczaj jedną z pierwszych osób, która składa życzenia.= innym.
Nie będę ukrywać, że też bardzo lubię, gdy ktoś pamięta o moich świętach.:P Do tego stopnia, że jak mój M. nie złoży mi życzeń do godziny 10.00, kiedy jest jakaś okazja, to chodzę z fochem przez pół dnia. :D
No i słuchajcie, trafiło i na mnie! O tym, że jest dzisiaj Dzień Ojca dowiedziałam się zupełnie przez przypadek w okolicach godziny 14.00 z minutami :D O mało nie dostałam zawału! :D Bo w telefonie miałam dziwnym trafem ustawione przypomnienie, że Dzień Taty jest jutro a dzisiaj, po przedszkolu mieliśmy robić z dzieciakami laurki dla Taty :D Czyli ogólnie klapa! Mój M. też był zaskoczony, że dzisiaj świętuje. :D On ogólnie zazwyczaj jest zaskoczony, że ktokolwiek ma święto. A za kilka dni nasza rocznica! :D
Klapa jeszcze większa, bo staram się również być pierwszą osobą, która dzwoni do mojego Taty i składa mu życzenia.
Wiecie, takie tam ułożenie sobie w głowie, że skoro jestem najstarszym dzieckiem, to powinnam być ogarnięta :D ;-) Jak widać – im jestem starsza, tym bardziej roztrzepana, a ostatnio organizacyjnie totalnie siadam. :D Za dużo na głowie mam, albo za dużo sobie na tę głowę daję :P i totalnie jestem zapominalska. Nawet przypomnienia w telefonie niewiele dają, bo mam ich już tyle, że gubię się w tym wszystkim. I powiem Wam, że całe moje szczęście, że z racji koronawirusa mam mniej wyjazdów, konferencji czy spotkań w innych miastach, bo bym już w ogóle się zakręciła w tym wszystkim.
Może tego nie widać z zewnątrz, kiedy patrzy się na „tę Szczęślivą, która prowadzi sobie blożka” :D, ale prowadzenie bloga od paru lat jest moją pracą, której poświęcam minimum 6-8 godzin dziennie.
A często o wiele więcej. Bardzo poważnie do tego podchodzę, staram się też odpisywać na min. 20-30 maili dziennie od Was, co często zajmuje mi kilka godzin każdego dnia, bo maile niektóre są wyjątkowo długie i czasochłonne. A maili od Was dostaję codziennie średnio ok. 70-120, więc udaje mi się odpisać tylko na niewielki procent z nich. Mój Mąż nie wierzył mi, że można tak długo odpisywać na niektóre maile dopóki mu nie udowodniłam, że czasami na przeczytanie jednego z nich i napisanie sensownej odpowiedzi to minimum okrągła godzina. :-) Mam nadzieję, że wybaczycie mi, że nie zawsze udaje się odpisać. Te ilości są ponad moje siły, a nie wyobrażam sobie, że o Waszych troskach, życiu prywatnym miałby czytać ktoś obcy i miałby na to odpisywać, jak to się dzieje na niektórych innych blogach. Wiem, że mi ufacie i nie sądzę, aby Waszym życzeniem było, by o Waszych problemach czytał ktoś, kogo nie znacie chociaż w niewielkim stopniu.
Także wracając do meritum – wtopę zaliczyłam totalną z tym Dniem Taty! Ale panie nauczycielki w przedszkolu naprawiły mój błąd bezwiednie, bo chłopcy zrobili dla Taty piękne laurki! Nie mogli ich co prawda przynieść do domu (co dzieje się w przedszkolu zostaje w przedszkolu :P z racji korony), ale panie wysłały ich zdjęcie razem z cudnym podpisem <3 W ramach „mojej zapominalskiej rehabilitacji” były popołudniu gorące pączki i gofry i wszyscy byli totalnie z tego faktu zadowoleni. :D Nawet mój M. który udaje, że słodkich rzeczy nie je, wszamał ze ze smakiem :P
Pytacie mnie w komentarzach, jak tam moja noga, o której złamaniu/stłuczeniu pisałam Wam bodajże w piątek, i mogę Wam powiedzieć, że ze mnie większa panikara niż sądziłam. Kiedy obudziłam się następnego dnia rano, to stopa była jedynie odrobinę obolała… A ja tak spanikowałam i węszyłam złamanie co najmniej! …
Kiedy kończę pisać ten post jest godzina 20.00 z minutami. Przez drzwi sypialni, w której piszę, słyszę piski, towarzystwo jeździ na hulajnogach. Aż boję się wychodzić z pokoju, co ujrzę, jak przekroczę próg przedpokoju :D
Z nowości, to cieszę się też jak dziecko – na weekend przyjeżdża mój brat z dziewczyną! Nie widzieliśmy się jakieś pół roku, mimo że mieszkają we Wrocławiu! Tak jakoś wyszło, że wcześniej oni mieli sporo na głowie (sesję na uczelni i dużo nauki), a później jak wykluł się ten cały koronahorror, to z wiadomych względów nie widywaliśmy się. Oni studiują na jednej z prywatnych uczelni i wszystkie zajęcia mają prowadzone zdalnie, w większości w czasie rzeczywistym, co sobie chwalą. Mam wielką nadzieję, że jeśli w ostateczności mój Ivo do pierwszej klasy na normalne zajęcia nie pójdzie od września (chociaż wolałabym, aby poszedł normalnie do szkoły…), to chociaż zajęcia będą prowadzone zdalnie w czasie rzeczywistym, a nie będzie nam przesyłany materiał do przerobienia.
Trzymajmy kciuki, aby ten koronawirus uspokoił się i by były warunki, aby dzieci normalnie mogły chodzić do szkół i przedszkoli!
Brak komentarzy