Przyznam się Wam, że w 2018 roku zaczynam być mistrzynią w znajdowaniu cudownych rzeczy, takich perełek, które sprawdzają się w moim życiu codziennym a nie kosztują majątku, co baaardzo lubi moja kieszeń. I mój mąż przy tym też jakby zadowolony :D ;-)
Nie sztuka przecież wydać fortunę. Sztuka znaleźć to, co nie nadszarpnie naszego domowego budżetu a świetnie nam się sprawdzi!
Dzisiaj podrzucam Wam pięć rzeczy, które cudownie działają nie tylko na moją skórę, ale również na moje samopoczucie. Nie wiem, czy macie podobnie do mnie, ale jak wyglądam dobrze, świeżo, nie widzę na twarzy szarości i zmęczenia, to i automatycznie czuję się wtedy lepiej!
Postanowiłam podzielić się z Wami kilkoma moimi odkryciami tego lata, których stosowanie zamierzam kontynuować przez jesień i zimę. Widzę ogromną poprawę odkąd trzymam się moich 6 zasad! Tylko czasami o nich zapominałam, dlatego mam pewność, że … regularność to słowo klucz! Dla niektórych będą to banały, ale dla mnie to zdecydowane podstawy, których twardo się trzymam :-)
No to lecimy!
1. Szklanka wody z ogórkiem albo cytryną zaraz po przebudzeniu!
Albo z jednym i drugim, chociaż ja ostatnio wybieram ogórek! Czasami dorzucam do wody też imbir! Jaką to ma ożywczą moc!
Wiecie, jak wyglądają moje poranki? Wstaję! To znaczy wybiegam z sypialni z córką na ręku, bo oczywiście, że to ona mnie najpierw budzi ;-) I lecę po tabletkę na niedoczynność a po jakimś czasie wypijam szklankę wody! I mija kwadrans, czasami dwa, i dopiero wtedy zabieram się za śniadanie! Raz, że czuję jakby cudowne orzeźwienie! Dwa – nie zjadam już śniadań jak smok, jak to kiedyś miało miejsce, ale ten apetyt przez tę szklankę wody jest poskromiony odrobinę. A trzy – odkąd stosuję się do tej zasady, i szklanki wody również przed snem, to jak ręką odjął zniknęła moja opuchlizna pod oczami, która często mnie o poranku wkurzała!
2. Dobry krem, który naprawdę nawilża, to must-have!
Krem nawilżający to w ogóle podstawa pielęgnacji! Nie możemy o tym zapominać. To jak poranne mycie zębów, tak mi kiedyś powiedziała pani dermatolog i miała rację! Kiedyś wydawało mi się, że bez kremu nawilżającego się obędę, no bo jeszcze jestem „młódką”, to mogę sobie o nim zapominać. Bzdura! Kiedyś moim podstawowym błędem było to, że używałam kremów natłuszczających, które nie wnikały wgłąb skóry a tylko jakby ją otulały z zewnątrz, i dziwiłam się później, że mam miliony zaskórników na skórze a skóra … nadal sucha! Człowiek uczy się na swoich błędach i teraz wiem, że nie służą mi ciężkie kremy, bo raz, że zapychają mi skórę, a dwa, że mają niekoniecznie takie działanie, na jakim mi obecnie zależy.
Od jakiegoś czasu na dzień wybieram kremy o lekkiej konsystencji, które dobrze wchłaniają się w skórę, nie zapychają jej, ale również zostawiają ją promienną. Jednym z moich ostatnich ulubieńców jest ultranawilżający krem-żel Hydrain 3 Hialuro z Dermedic. Ja swój kupiłam w jednej z aptek i od razu z serii Hydrain kupiłam również serum nawadniające na twarz, szyję i dekolt z 15% kwasem hialuronowym (cud, miód!) i krem naprawczy na noc, który stosuję profilaktycznie na pierwsze zmarszczki, które już (stety-niestety) zaczynają się pojawiać. I to była dobra decyzja! Cała ta seria nawilżająca jest świetna.
Raz, że wszystkie produkty rzeczywiście bardzo dobrze nawilżają, a dwa, że nie kosztowały majątku, czyli sytuacja win-win. Nie są też ciężkie i skóra bardzo dobrze je przyjmuje. Mają też bardzo przyjemny zapach, delikatny i świeży, a ja z tych kobiet, które lubią jednak kremy choć delikatnie pachnące, bo to uprzyjemnia ich stosowanie ;-)
Z Dermedic możecie też sprawdzić masło intensywnie natłuszczające Emolient Linum Baby dla skóry suchej, bardzo suchej i atopowej. Najpierw masło miało być dla moich chłopców i ich podrażnionych od basenu pleców, ale „pożyczyłam” sobie od nich to masło na moje suche łokcie i kolana, i okazało się, że dla mojej skóry też jest genialne :D
To właśnie tak często jest, że często nie kupujemy czegoś dla siebie a później okazuje się, że na naszej skórze sprawdza się świetnie :D Ja tak miałam z maścią propolisową, którą stosowałam na ciemieniuchę mojej córki a później okazało się, że na moje krostki też cudownie działa i sobie z nimi radzi :D
Donoszę Wam przy okazji, że w październiku czyli już lada moment (Jejjj! Mamy jesień, nie wierzę!) startuje nowy serwis dla mam www.dermedicowo.pl, w którym oprócz porad znajdziecie też konkurs z atrakcyjnymi nagrodami. Wystarczy się zarejestrować i wpisać specjalny kod SZCZESLIVA a otrzymacie dodatkowe punkty promocyjne za rejestrację. Będzie można tam również wziąć udział w testowaniu tego masełka ?
Nie mogłabym Wam nie powiedzieć o numerze trzecim! Majstersztyku! ?
3. Łyżka oleju lnianego do śniadania (ewentualnie obiadu) !
To jeden ze sposobów, o którym powiedziała mi moja znajoma z Niemiec i miała rację! Ja kupuję olej lniany (taki bez amigdaliny i limaryny i innych szkodliwych substancji), i w trakcie śniadania „piję” jego jedną łyżkę. Raz, że mam wrażenie, że suchość moich pięt, kolan i łokci jest o wiele mniejsza niż rok temu, a dwa – nareszcie nie mam tak bardzo suchej skóry na łydkach, jak kiedyś!
Wiecie, jak wyglądała moja skóra na łydkach? Po prostu łuszczyła się i aż wstyd było zakładać spódnicę czy krótsze spodnie. Nawilżanie z zewnątrz nie pomagało. Dopiero zmiana diety i łyżka oleju lnianego, sprawiły, że moje łydki wyglądają o niebo lepiej!
Co zawiera olej lniany, że warto go dodać do diety? M.in. was alfalinolenowy (omega 3), witamina A, E i D oraz koenzym Q 10. Jeśli macie opory z połykaniem go na łyżeczce, to warto pomyśleć np. o dodawaniu go do sałatek, choćby w towarzystwie oliwy z oliwek.
Ja też w oleju lnianym „moczę” paznokcie. Lekko go podgrzewam i robię im kąpiel przez 15 minut. Jest poprawa! A ostatnio po raz pierwszy zrobiłam sobie ciepłą kąpiel stóp z dodatkiem tego oleju – majstersztyk!
4. Masaż twarzy!
Wiem, wiem. Pomyślicie, że oszalałam, ale to nie są żadnej bajki a fakty. Raz, że masaż twarzy pomaga w krążeniu limfy i przepływie krwi w naczyniach krwionośnych, a dwa, że realnie wpływa na to, jak wygląda nasza skóra!
Pomału zgłębiam tajniki jog twarzy i leci do mnie właśnie książka od znajomej, która pokazuje krok po kroku, jak wykonywać jogę twarzy. Uczę się trochę z filmików na Youtube’ie, ale chciałabym mieć też coś w formie papierowej. Na ten moment zaopatrzyłam się w kamienny roller do twarzy, który nie tylko chłodzi (i świetnie zmniejsza obrzęki np. wokół oczu o poranku), ale stosuję do też zaraz po nałożeniu kremu.
W sieci tych kamiennych rollerów jest cała masa, także warto znaleźć swój ulubiony. Mi najlepiej sprawdza się ten, który ma tę szerszą i węższą końcówkę, która idealnie pasuje np. na okolice oczu. Jak one świetnie chłodzą!
5. Dieta z większą ilością warzyw i owoców + yerba mate
Ja nigdy nie byłam „warzywnożerna”, ale zaczynam się pomału do warzyw przekonywać. Nie przepadam za nimi w formie kanapkowej, ale odkryłam ostatnio, że krojąc ogórek, pomidor, seler i inne z samego rana i wkładając je do miseczki na sam środek stołu w formie przekąski, to ja te warzywa realnie podjadam! Zorientowałam się, że w takiej formie potrafię zjeść np. 2 duże ogórki, 2 pomidory i inne bez żadnego wysiłku!
A w takim ogórku to nie tylko większość jest wody, ale on również świetnie pomaga w trzymaniu naszego apetytu w ryzach!
Pomaga też oczyścić organizm z toksyn i zawiera potas, który wspomaga pracę serca i reguluje ciśnienie krwi, a także wiele antynowotworowych substancji, takich jak flawonoidy, luteinę i kwas kawowy.
Piję też yerbę i baaardzo sobie ją chwalę! Działa nawet lepiej niż kawa! I woda jakby mniej mi się odkładała w organizmie odkąd wypijam 3-4 szklanki herbaty yerba-mate w ciągu dnia, mam nie tylko więcej energii, ale również nie jestem spuchnięta o poranku, czyli wychodzi na to, że … podaż płynów to podstawa!
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie też go podać dalej. I koniecznie napiszcie Wasze odkrycia urodowe, które nie kosztują majątku a sprawdzają się na ciało i skórę! Podrzućcie je i zrobimy z nich multi-listę!
Partnerem postu jest marka Dermedic.
Brak komentarzy