Inspiracją do napisania dzisiejszego posta była sytuacja, której świadkiem byłam wczoraj w Rossmannie. :D Przypomniałam sobie też dokładnie moje rozmowy telefoniczne z moim M., kiedy nasze dzieci były jeszcze malutkie, a ja wysyłałam mojego męża po pieluchy. :D
Wczorajsze przedpołudnie. Ja, jak to ja, buszowałam w Rosku po zdrowych przekąskach dla dzieci i obczajałam półki z kosmetykami dla dzieci (tak na marginesie – moim konikiem jest sprawdzanie co nowego na rynku kosmetycznym piszczy i często sprawdzam składy i nowe formulacje), a za moimi plecami młody tatuś walczył przy półkach z pieluchami.
W pewnym momencie odebrał telefon, zapewne od swojej partnerki, i zaczął zapewniać ją, że ma w ręce te pieluchy, których ona potrzebuje. :D Jego rozmowa brzmiała mniej więcej tak:
– Tak, tak. Mam już. Wziąłem trójki. Tak, tak, na pewno trójki. Yyyyy, pantsy? No tak, to są te. Dobra. Mam. Pantsy. Trójki – pantsy. Dobra. Nie denerwuj się. Na pewno to są te. Dobra, będę za pół godziny.
Zerkam na niego i widzę, że ma w ręce zwykłe pampersy, wiecie, te takie z rzepami, a nie pantsy! :D I myślę sobie: dobra, ratuję chłopaka, bo będzie musiał skikać znowu po właściwe pieluchy i mu się oberwie! I grzecznie robię szybki wykład:
– Przepraszam, że się wtrącam, ale usłyszałam Pana rozmowę. Pantsy to takie jakby pieluchomajtki. Musi Pan szukać na opakowaniu napisu „pants”. To będą te. O widzi pan, nawet jest taki mały rysuneczek. Tutaj są zwykłe pieluchy, a tutaj pantsy. Proszę się nie martwić – mój mąż miał podobny problem z rozróżnianiem, bo te opakowania rzeczywiście są całkiem podobne. :-)
Pan ładnie podziękował, a ja odetchnęłam z ulgą. Nie zliczę, ile razy mój M. kupił zwykłe pieluchy zamiast pieluchomajtek. Nawet i mi się zdarzyło je pomylić w pośpiechu dnia codziennego. :D
Kolejną rzeczą, jaką mój M. ma problem z odróżnieniem od siebie, a ja z kolei mam to w jednym palcu, to…
2. Szampon od żelu pod prysznic. :D
Nie ma u nas stałego podziału na to, kto kąpie dzieciaki, chociaż w przeszłości to zazwyczaj byłam ja. Za każdym razem, gdy to jednak mój M. ląduje z dziećmi w łazience, słyszę to samo pytanie:
– A który to jest szampon do włosów?!!!!!!!
:D Mam wtedy ochotę powiedzieć coś w stylu: „Jrpdl :D Ten z napisem: szampon.” :D
Ale później orientuję się, że jestem kosmetomaniaczką i rzeczywiście – w naszej łazience można się zgubić. ;-)
Na marginesie – dla mojego M. może istnieć jeden produkt – mydło. On nim umyje właściwie wszystko. :D Włosy, ciało, a i wannę nim umyje z braku laku. :D Marketingowcy nie mają z nim łatwo. :D
3. Sukienka czy spódnica? Oto jest pytanie. :D
Sytuacja sprzed dwóch tygodni. Moja córa wywaliła się jak długa w drodze do przedszkola. W przedszkolu okazało się, że zabrakło już dla niej ciuchów zmiennych i trzeba było je donieść do przedszkola. O tej sytuacji opowiada mi mój M. przez telefon, który do przedszkola zaprowadzał dzieci.
A ja jak to ja wydaję szybkie dyspozycje:
„Skoro ma czyste rajstopy, no to weź jej tylko na zmianę tę jej ulubioną łososiową spódniczkę.”
Wziął jej nawet dwie, tylko że sukienki. :D I nie łososiowe, a czerwone. :D Mężczyźni i kolory. Temat rzeka. :D
4. Ogórek, ogórek. Yyyyy cukiniowy ma garniturek. :D
Pamiętam tę sytuację do dzisiaj. To była końcówka zeszłego lata. Nabrałam ochoty na mizerię i dzwonię do mojego M., który był właśnie w drodze za zakupy. Błagalnym tonem proszę, żeby kupił 2-3 długie ogórki na mizerię.
Przyjechał z trzema cukiniami. Ale były długie, tego im nie można było odmówić. :D
5. „Ubierz dzieci tak wiesz, bardziej elegancko.”
To było zdanie wypowiedziane przeze mnie tuż przed jedną z uroczystości rodzinnych. Wiecie, dla mnie eleganckie ubranie to dla chłopców zestaw w stylu: koszula z długim rękawem i jakieś dłuższe spodnie. Niekoniecznie moro. :D A dla dziewczynek np. ładny sweterek, rajstopki i spódniczka. :D Nie chcecie wiedzieć, co poprzez „bardziej elegancko” zrozumiał mój M. :D
Pal licho, że chłopcy wyglądali jakby wyszli z cyrku i mieli spodnie, które były na nich dobre rok temu. :D Ale outfit Gai przebił wszystko. Mój M. zdecydował, że moja córka sama potrafi się elegancko ubrać. :D A Gaia jak to Gaia, założyła wszystko, aby wyglądać jak jedna z „Królowych życia.” :D
Bym zapomniała – ten post nie ma na celu punktować męskiej nieporadności. Biję się w pierś, że i ja mogłabym śmiało wystąpić w analogicznym poście dotyczącym kwestii majsterkowania czy samochodów. :D
P.S. Ciekawa jestem, jakie różnice w postrzeganiu świata występują między Wami a Waszymi partnerami. :D Jestem żądna Waszych historii! :D
1 komentarz
Oj bez Was byśmy przepadli ;-)