Dzisiejszy post będzie dosyć niecodzienny. Gdyż-ponieważ-albowiem zazwyczaj to komentuję na blogu czas przeszły, czyli zdarzenia, które miały miejsce w przeszłości. Tym razem jednak zajmę się przyszłością. A inspiracją do napisania dzisiejszych moich wypocin był mail od Bogny, która napisała do mnie jakiś czas temu.
Bogna jest po rozwodzie i dopiero niedawno spoglądając w swoje odbicie w lustrze doszła do wniosku, że dopiero właśnie teraz przepracowała ten rozwód w głowie, jak to określiła.
Napisała, że dopiero teraz czuje się szczęśliwa, wcześniej żyła tylko iluzją szczęścia, a właściwie to nadzieją na szczęście, które nigdy nie następowało. Decyzja o jej zamążpójścia była wg niej zbyt szybka, bo wyszła za swojego męża w wieku 18 lat. Męża, którego tak na marginesie wybrała dla niej rodzina… (bez komentarza, że takie sytuacje jeszcze mają miejsce). Bogna nie chciała dzielić się publicznie swoją pełną historią i w sumie się jej nie dziwię. Świat jest mały i niektóre historie są tak osobliwe, że zbyt łatwo o to, aby człowiek został „zdemaskowany” przez rodzinę i znajomych. Czasami nie ma co rozkładać na czynniki pierwsze sytuacji z przeszłości, z którymi sobie już poradziłyśmy.
Pomyślałam sobie jednak, że dzisiejszy post może okazać się dla niektórych osób drogowskazem, pewną wskazówką, impulsem czy inspiracją, aby przyjrzeć się swojemu życiu bardziej i pomyśleć o sobie i przyszłości, jeśli czujemy, że jesteśmy w kolokwialnej „dupie”.
W dupie nie bądźmy. Z dupy wychodźmy jak najprędzej.
Bogna miała naprawdę ciężką przeprawę ze swoim byłym mężem. Hasła, jakimi mogłabym z opowieści Bogny określić tamtą relację to byłyby: alkoholizm, przemoc wobec niej i dzieci, brak szacunku, manipulacja, marnotrawstwo, destrukcja. Możecie domyślić się, jak trudno było jej wyswobodzić się z tych ośmiorniczych macek człowieka, który niszczył rodzinę. Tak długo ją niszczył aż ją zniszczył. Bogna jednak po rozstaniu zaczęła odbudowę tego, co zostało zniszczone. I tutaj przytulam ją mocno. Przytulam również każdą z Was, która obecnie rozważa rozwód, jest w trakcie rozwodu bądź jest po rozwodzie. Tylko Wy wiecie, jakie emocje temu towarzyszą i jak wiele to Was kosztuje… Warto jednak zawalczyć o siebie, o dzieci. Niektórych relacji nie da się odbudować i należy spojrzeć prawdzie w oczy.
Dzisiejszy post jest krótkim podsumowaniem Waszych historii, z którymi dzieliłyście się ze mną w ostatnim roku.
Oto 7 powodów, dla których moim zdaniem kobieta powinna zażądać rozwodu od swojego męża w przypadku, gdy po wielu rozmowach, próbach dalej tkwicie w tym samym punkcie i doznane rany powiększają się a Wasza samoocena maleje z każdym kolejnym dniem tkwienia w owej relacji.
1. ZDRADA
Jestem zdania, że rana po zdradzie może i zagoi się, jednak zostanie blizna. Jeśli jesteście w stanie żyć z tą blizną, myślę że warto walczyć o związek. Jeśli jednak Wasza blizna uniemożliwia Wam funkcjonowanie w relacji, a terapia (bo to ważny krok! Pamiętajcie, że niektórych problemów same nie rozwiążecie!) nie pomogła bądź zdecydowanie skierowała Was na drogę rozstania, to rozwód jest moim zdaniem dobrym wyjściem.
Nigdy nie byłam zdradzona (bądź jak to niektórzy mówią: nic mi nie wiadomo o żadnych zdradach ze strony mężczyzn, z którymi byłam) wiem jednak jedno – jestem osobą, dla której byłby to cios, który by mnie pogrążył a zaufanie do partnera raczej na zawsze byłoby nadszarpnięte.
Znam przykład pary, gdzie mężczyzna notorycznie zdradza swoją kobietę, a ona co prawda czuje się za każdym razem zraniona, jednak nadal tkwi w tej relacji. Zastanawiam się, gdzie podział się szacunek do siebie samej u niej i może czas, aby jednak zdecydować się na terapię, która pomoże wyjść z toksycznej relacji.
2. PRZEMOC FIZYCZNA
Z każdego maila od Was, jakiego dostałam w temacie przemocy, biła zawsze jedna główna puenta – jeśli mężczyzna uderzy chociaż raz, to będzie to robił również w przyszłości. I bardzo prawdopodobne jest również to, że będzie robił to intensywniej, mocniej i boleśniej. Wszystkie z moich Czytelniczek, gdy pisały o przemocy w rodzinie, stawiały sprawę jasno – tyran pozostanie tyranem. Jeśli nie udacie się na terapię, aby poradzić sobie z tym problemem, to możecie być niemalże pewne, że będziecie ofiarami tyrana regularnie.
Do tego punktu zaliczam również próby gwałtu i gwałt. Jeśli brak Waszej zgody na seks nic nie znaczy dla Waszego partnera i dochodzi do tego, że na siłę próbuje dostać to, czego chce, to szukajcie pomocy. I uciekajcie.
3. PRZEMOC FIZYCZNA WOBEC DZIECI
Moje zdanie w tym temacie jest takie samo, jak w poprzednim punkcie. Jeśli zauważycie, że Wasz partner dopuszcza się przemocy nie tylko wobec Was, ale również wobec Waszych dzieci, i problem ten cały czas istnieje albo się powiększa, to Waszym obowiązkiem jest uciekać! Ratować i siebie i dzieci. Nikt nie zasłużył na to, aby był bity.
4. PRZEMOC PSYCHICZNA
To bardzo wysublimowany rodzaj przemocy, gdyż na zewnątrz nikt nie widzi tego, jak ofiara cierpi. Nie widać siniaków, krwiaków. Pomału oprawca zdobywa każdy zakamarek Waszej psychiki i nie przebiera w narzędziach. Doprowadzi Was do skraju załamania. Będzie niszczył Waszą samoocenę, doprowadzi do sytuacji, w której patrząc w lustro będziecie widziały, jak znikacie we własnych oczach. Stracicie radość życia, energię do działania. Zostaniecie regularnie podduszane przez psychicznego dusiciela, dementora, który będzie chciał mieć nad Wami pełną kontrolę.
Nie pozwólcie na to. Szukajcie pomocy. Tutaj znajdziecie wiele cennych informacji, numery telefonów, adresy mailowe, wskazówki.
5. BRAK ZAANGAŻOWANIA W ŻYCIE RODZINNE
Kilka dni temu jedna z Was zostawiła wymowny komentarz na Facebooku właśnie dotyczący jej byłego męża, który nigdy nie angażował się w życie rodziny. Po przyjściu z pracy oczekiwał ciszy, spokoju, dzieci w swoich pokojach, obiadu podanego do stołu. Wstydził się nawet chodzić na wspólne rodzinne spacery. Po urodzeniu swoich dzieci ani razu ich nie nakarmił, nie przewinął, nie pomagał się ubrać ani nie bawił się. A że Magda twardo stąpała po ziemi i czara goryczy się u niej przelała, to Magda doprowadziła do rozwodu, bo rozmowy nie pomagały. Panicz chciał być rodzynkiem, leniuszkiem na ziarnku grochu, i coś mu się popier..liło w głowie za przeproszeniem. Jakież podobno było jego zdziwienie, kiedy Magda odeszła. Błagał, prosił. Na nic jego za późne starania. Teraz Magda ma drugiego męża i dopiero teraz poczuła, jak to jest mieć mężczyznę, któremu zależy i chce tworzyć prawdziwą, szczęśliwą rodzinę.
6. NIEODCIĘTA PĘPOWINA OD MAMUSI
Matko, takich przypadków są tysiące! Nawet mam taki jeden w moim dość bliskim otoczeniu. Współczuję tej kobiecie z całego serca, gdyż to rozwala totalnie związek! Jeśli matka takiego piotrusia pana z nieodciętą pępowiną nie ogarnie, że musi zrobić krok w tył, to sytuacja będzie się nasilać i w końcu dojdzie do tego, że małżeństwo rozpierdzieli się właśnie z tego powodu.
Ja rozumiem, że można kochać swojego syna. Że jest on nadal dla nas ważny. Ważne jest jednak to, abyśmy jako przyszłe teściowe wiedziały, kiedy należy przyjąć do wiadomości, że nasz syn jest już dorosłym facetem i jego główną kobietą, z którą tworzy życie, jest jego żona czy też partnerka. Jako teściowe nie mamy prawa wpierdzielać się w związek naszych dzieci z roszczeniami w stylu: „ale ja też jestem ważna, heloł!!!”, a co najważniejsze – musimy dostrzegać takie niuanse, jak to, że odkąd nasze dziecko dzieli swój świat z drugą osobą, to warto, abyśmy wiedziały, jak na nowo znaleźć swoje miejsce w nowej sytuacji.
Znam przypadki, gdy matki swoich dorosłych synów nie potrafiły zdzierżyć myśli, że odtąd ich syn ma drugą kobietę, którą kocha. Próbowały za wszelką cenę uczestniczyć na siłę w ich związku. Niestety, taką roszczeniową postawą doprowadziły w wielu przypadkach do rozpadu małżeństwa. Odcięcie pępowiny to bardzo ważny krok i jeśli trudno jest to wykonać mężczyźnie, to warto, aby w tym pomogła mu jego własna matka. Dla jego dobra. Odcięcie pępowiny nie znaczy, że relacja matka i syn umiera. Ona nabiera jednak wtedy innego, dojrzałego wymiaru. Do niego warto dążyć.
7. PRACOHOLIZM i KUMPLOHOLIZM
Złączyłam ten punkt w jeden tylko dlatego, że znam przykład mężczyzny, który miał zarówno ten pierwszy jak i drugi problem. Jednak te problemy mogą śmiało występować osobno. Kiedy praca jest ważniejsza od rodziny bądź kumple są ważniejsi to jest to znak, że mężczyzna musi wprowadzić pewne zmiany. Z Waszych historii wiem, że rozwody z tego powodu są bardzo częste, gdyż doprowadzają do marginalizacji rodziny względem innych kwestii, zostawiają kobietę samą z opieką nad domem i dziećmi, i doprowadzają do załamania rodziny. Jeśli mocny kuksaniec albo terapia nie pomagają, to dobrym orzeźwieniem jest ultimatum. Czasami jednak nawet ultimatum nie pomaga.
Warto jednak pamiętać o jednym – niewiele jest sytuacji, których nie da się naprawić. Musimy jednak żądać zmian, szukać pomocy, zasięgnąć porady terapeuty, psychologa i zacząć walczyć o związek. A jeśli związek jest już stracony, to walczmy o siebie. Zasługujemy na to. Zawsze, bez względu na okoliczności. I nigdy nie dajmy sobie wmówić tego, że nie ma już dla nas nadziei. Wszystko jeszcze przed nami. :-)
Brak komentarzy