Wiecie, zupełnie luźne myśli wyrzucam teraz. Nie do końca przemyślane pod kątem procedurowym czy jak tam to zwać, i nie do końca ogarnięte pod kątem zdolności finansowych naszego opiekuńczego ;-) państwa.
Dochodzę jednak do wniosku, że warto sobie tak głośno myśleć. Warto myśleć, tak w ogóle, po pierwsze i po drugie zarazem ;-) A po trzecie, to warto dyskutować. A po czwarte, to marzyć też warto! Dzisiaj to ja sobie głośno podyskutuję tu z Wami. Bo im więcej pracuję, tym mniej jestem z dziećmi. Im mniej z nimi jestem, tym bardziej szlag mnie trafia. Ale żeby z nimi być i mieć za co „być, jeść, pić i bawić się”, to muszę pracować. Jasny gwint, no nie da się inaczej ;-)
Razem z moim Mężem pracujemy. Gdybyśmy nie pracowali, a już na pewno gdybym to ja nie pracowała, to zęby w ścianę, bo choćbym nie wiem jak bardzo chciała moją pseudo-karierę reaktywować za lat 5, jak już odchowam te moje pisklaki, to byłoby psia mać pewnie za późno! I zostałabym z ręką w nocniku. A ja w nocniku nie za bardzo chciałabym bywać. Zresztą, kto chciałby? ;-) No taka sytuacja, moja akurat.
Zupełnie szczerze, to czasami wolałabym być z moimi maluchami w domu zamiast martwić się tym cholernym jutrem. Czasami jednak dochodzę do wniosku [jakże odkrywczego ;-)], że ja wolę jednak pracować i martwić się tym jutrem, bo cholera jasna nikt za mnie się tym jutrem martwić nie będzie. Nikt mi nie powie, ale kurde chyba mógłby, tak od niechcenia rzucić nagle:
„Pani Magdo, robi Pani w cholerę dobrą robotę. Zresztą, nie tylko Pani odwala kawał zajebistej pracy wychowując dzieci. Poświęca Pani na to swój czas, swoją ewentualną „karierę”. Zamiast zarabiać na utrzymanie rodziny, Pani zdecydowała poświęcić się w pewnym sensie i wychować dzieci, fundament naszego społeczeństwa. Toż to przecież na nich będziemy budować wszystko co nowe. Pani Magdo, Pani i Pani koleżanki nie odwalacie maniany, tylko staracie się! Widzimy to, doceniamy! I wpadliśmy na genialny pomysł! Mamy trochę luźnego siana do rozdysponowania. Luźnego, pewnego i na lata. Nie to, że zabierzemy innym żeby dać Wam. Nieeee, co to to nie. My mamy speszjal budżet na to.
Co powiecie na to, że my, włodarze tego kraju, tak niby z gratisu a niby z własnej nieprzymuszonej woli, ten czas, który spędzacie z dziećmi doliczymy Wam do emerytury? Marnej, bo marnej, wszyscy wiemy jak jest, ale to taki ukłon w Waszą stronę. Byłoby supcio, co?Mamy deala? I hmmm … gdybyśmy tak dodali do tego miesięczne wynagrodzenie za tę codzienną tyrkę, którą odwalacie? Słyszeliśmy o Waszym zmęczeniu, poświęceniu. To bezcenny wkład! Ogarniacie to pierwszorzędnie! Idąc może nawet kawałek dalej, co powiecie na to, że jeśli miałybyście taką ochotę, nie to, że zmuszamy czy coś, to może chciałybyście wrócić do pracy, nawet na 1/4 etatu. Wiemy, że te parę godzina poza domem uratowałoby Was od wariacji, o którą niełatwo z maluchami ;-) Pogadamy z Waszym pracodawcą i ogarniemy temat tej 1/4 etatu, może być 1/2. Jak tam chcecie. My dopłacimy!
Jak to, my mielibyśmy nie dopłacić? Inne kraje dopłacają, pomagają, to my się skrzykniemy i też dopłacimy. A hurtem, a co tam! „
Jasny gwint, weszłabym w to jak w masło! :D Wy też? ;-)
10 komentarzy
Weszłabym bez żadnego „ale”.
Zdaje się, że w uk czas opieki nad dzieckiem może (pod pewnymi warunkami) wliczać się do emerytury.
Oczywiście ze wchodzimy! :-)
Do mnie szczególnie trafia to zdanie:
„Bo im więcej pracuję, tym mniej jestem z dziećmi. Im mniej z nimi jestem, tym bardziej szlag mnie trafia.” :) Wypisz, wymaluj moje odczucia każdego dnia w robocie ;)
A ja bym wolała aby połowa składek emerytalnych ojca dziecka poszła w tym czasie na moje konto emerytalne. W końcu to nasze dziecko. Ideały,że państwo są są aż za idealne. No i nawet specjalny budżet jest z naszych pieniędzy bo Państwo nie ma własnych. Pozdrawiam. Mama,które ostatnie 20 lat wychowuje dzieci.
Tak jest w,Szwajcarii. Opieka nad dziecmi jest tam liczona jak praca.
Ja tez bylam z dziecmi w domu a mam ich 6 i kazde potrzebowalo opieki ,troski i bycia z nim.Bardzo dobry pomysl ,może kiedyś doczekają się mamy takiej propozycji od Panstwa i naszych rządzących,zeby nam było lzej chociaż finansowo
Zdaje mi sie zw jest przepis- babki po 70 mogą domagac sie jakiejś kasy od państwa, jeśli wychowały więcej niż 4 dzieci…. Informacja niescisla, bo czytałam o tym jakiś rok temu.
A ja uważam że wystarczyłoby zmniejszyć podatki żebypołowa pieniędzy z pensji rodziców nie szła na państwo a zostawala w kieszeni i nagle okazałoby się że ani 500+ nie jest potrzebne, ani zasiłki, ani NIC. :)
O kurcze , ale trafiłaś….za dwa tygodnie wracam do pracy po rocznym macierzyńskim. Myślisz, że przez dwa tygodnie uchwalą taka ustawę, czy co tam trzeba;)? Może powinnam im podesłać linka do Twojego bloga?