Pewnego razu, gdy mama odebrała ją ze szkoły, Pan wychowawca dobitnie zasugerował, że ona zupełnie nie asymiluje się z rówieśnikami. Jest obca, odległa i nie wykonuje poleceń na komendę. Podobno różniła się od swoich równolatków. Sugerowano także, że może nie jest wystarczająco rozwinięta na swój wiek i należy udać się z nią do psychologa.
Jej mama przestraszyła się wtedy, ale zdecydowała bacznie ją obserwować. W głębi serca wierzyła, że jej córka jest zupełnie normalną, fajną, siedmioletnią dziewczynką. Może odrobinę skrytą i żyjącą w swoim świecie, ale bystrą jak na swój wiek i wrażliwą.
I chwała jej mamie za to, że nie dała się zwieść i zaufała swojej córce! Zwyczajnie zaufała jej i sobie, i dała czas na to, aby mogła zmierzyć się z nowościami, które bombardowały świat tej małej dziewczynki. Nowa szkoła, przeprowadzka do innego domu, nowe koleżanki. Jej mama nie chciała niczego przyspieszać. Nie ganiała z nią do psychologów i nie przeprowadzała poważnych rozmów z resztą rodziny.
Z czasem okazało się, że z tej zlęknionej i podobno lekko zacofanej dziewczynki, wyrasta naprawdę charakterna i inteligentna mała bestia. Nie było już śladu po tej małej, przestraszonej istocie a zaczęła wyrastać z niej mająca swoje zdanie i dobrze odnajdująca się w świecie nastolatka. Nadal potrzebująca swojej przestrzeni i mająca własne zdanie, jednak na dobre zasymilowana z otaczającą ją rzeczywistością. Pewnie jej mama właśnie odetchnęła z ulgą przeczytawszy to zdanie.
Jednak mało kto wie, że ona nadal jest nieco inna.
A ponieważ cały czas pisałam o sobie, mogę śmiało stwierdzić, że ta moja inność, którą bywa, że czuję podczas kontaktów z innymi ludźmi, nie zniknęła. Zresztą ona objawia się w wielu prozaicznych sytuacjach na porządku dziennym.
Nie wiem czy jestem sama w tym świecie z tymi moimi poglądami, jednak zdecydowanie szukam bratnich dusz.
Bratnich dusz, które tak jak ja nie zachwycają się po lekturze pudelka, że Beyonce wreszcie przyjeżdża do Polski.
Dla których plotka i tragedia małżeńska sąsiadki nie jest pożywką dla rodzinnych dyskusji.
Które nie zazdroszczą, a raczej inspirują się pięknem, które je otacza.
Które nie idą mainstreamem a kroczą własną, indywidualną ścieżką.
Które wolą milczeć zamiast produkować bezsensowny słowotok.
Które słuchają a nie wybiórczo traktują swojego rozmówcę.
Które zamiast pierdyliardu bliskich, najlepsiejszych kochanych psiapsiółek maja kilkoro zaufanych przyjaciół.
Które zachowują umiar w obnażaniu swojej zajebistości i czasami potrafią odnaleźć w sobie skromność.
Dla których miłość nie jest łatwopalnym, papierowym i miałkim tworem a fundamentem na całe życie.
Bo ja tej normalności szukam. Nie życia na pokaz. Nie pod publiczkę. Szkoda czasu.
Bratnich dusz szukam.
42 komentarze
No dobra masz rację, aaaaale Chodakowska ma moc, a łzawe komedie są czasami jedynym, słusznym scenariuszem na samotny, sobotni wieczór :)
Chodakowska ma moc…. do niszczenia ludziom kolan i innych :P
Moze i moc ma,ale te jej kolko wzajemnej adoracji slepo w nia zapatrzone, brrr jak w jakiejs sekcie
Właśnie jedną znalazłaś… :-)
Melduję się!
No, witam się Siostro! ;)
Jak to ktoś kiedyś powiedział: z prądem płyną tylko śmieci…. ;-)
Młuuuaa:*
Prawie się wpisuję. Zazdrość jest mi jednak bliska – nie tak chorobliwie, ale czasem mi dobry humor zmąci :)
No to jestem:) jakbym czytała o sobie
:D
Jakbym czytała o sobie….
Zazwyczaj 'robię sobie dobrze’, kiedy czytam Twoje posty, jednak teraz jakoś tak melancholia mnie dopadła ;)
Z tego co piszesz wynika, że jesteś… idealna ;) ale tak na serio, myślę, że każda z nas z kilkoma punktami się zgodzi, do wielu się nie przyzna. Ale czy to źle? Bo jakoś tak odczytałam, że te wszystkie rzeczy są takie be.
Nie napisałam, ze to źle. Zsumowane powyższe przypadki to zwyczajnie nie moje klimaty :) nie chciałam napisać jaka to ja jestem zajbista a raczj podkreślić z jakimi osobami mi po drodze :) zwyczajnie z podobnymi do siebie mi bliżej niż dalej.
W sumie dobry pomysł na wstępną selekcję ewentualnych przyszłych znajomych (pisze to matka z wielkim przymrużem oka ;)
Myślę, że dałabym radę :) tylko ja kocham słodycze, a ty?
High five!
Podoba mi się ten wpis i cały Twój blog:) I wiem o czym piszesz, bo sama byłam taką dziewczynką, a teraz zupełnie dorośniętym lekko aspołecznym freakiem. Nie wchodzę na Pudelka, nie mam tv, nie lubię miałkiego gadania i powierzchownych znajomości i tak dalej. Tylko z tą skromnością… Skromność to nasza kobieca cecha narodowa, za którą płacimy często nieśmiałością i niewiarą w siebie. Jestem zwolenniczką miłości własnej, może bez głupiego ekshibicjonizmu, ale ze świadomością, że owszem, jestem zajebista. I Ty też:) Pozdrawiam.
Twój blog też czytam.Uwielbiam:)
O, znajdziesz takich całkiem sporo. W tym moją skromną osobę ;)
W wieku 7 lat moi rodzice przeprowadzili się do innej miejscowości. Wiązało się to ze zmianą szkoły. Na początku też byłam wycofana. Szybko przyzwyczaiłam się do nowej sytuacji. Trzymałam z chłopakami, wspinalam się na drzewa, chodziłam tylko w spodniach. Byłam inna od swoich rówieśników. Później też nie było łatwo. W liceum przyjaciół takich bliskich miałam niewielu. Niby byłam lubiana, ale znów lepiej z chłopakami się rozumiałam. Dziewczyny bywały zazdrosne, obgadywaly się nawzajem, mnie to nie bawiło. Ponadto kiedy one podniecaly się tipsami, ja wolałam pogadać z chłopakami o nowym modelu mercedesa. Moje zainteresowania były inne i ciągle są. Kiedy ja pisałam wiersze, koleżanki paliły po kryjomu. Nie chodziłam na dyskoteki i podobne temu imprezy, choć bardzo kocham tańczyć. Ja wolałam jechać gdzieś daleko od ludzi, za to z aparatem lub iść z psem na spacer. Miałam jednego chłopaka i nadal go mam, tyle tylko, że teraz mąż mu mówię. Nadal czuję, że na tym świecie niewiele jest osób podobnych do mnie…
Nie jesteś sama :-)
Bijąse w Polsce? A ja nic nie wiem? ;)
A wiesz co, tak sobie pomyślałam, że każda z nas teraz napisze, że jest Twoja bratnią duszą, ponieważ taki opis ideału tu zamieściłaś. Przynajmniej dla mnie. No więc i ja się zgłaszam:)
Piękna z Ciebie osoba wiesz? Piękna wewnętrznie i zewnętrznie.
Ej, o mnie piszesz? ;) To kiedy kawa?
no włacha. KAWA!
jeśli do tego wszystkiego dorzucisz, że lubisz Sherlock’a, albo chociaż Grę o Tron, to możemy się kumplować
Czym jest ten tekst jak nie obnażeniem własnej zajebistości? Nie czytam pudelka, nie ćwiczę z Chodakowską, nie chodzę do kina na miałkie komedie i nawet nie przyszło mi do głowy, że jestem inna…
A może nie tyle obnażaniem zajebistości a afirmacją naturalności i zwyczajności?
:)
Podoba mi się Twoje pióro,prawdziwość,naturalność i szczerość…Gratuluję wspaniałego Blogu.Cieszę się,że są jeszcze pośród tych wszystkich idących za Trendami,Modą,są osoby ,które potrafią się zatrzymać,spojrzeć świeżo,autentycznie na to co nas otacza.Życzę Ci każdego dnia szczęścia,radości i siły.Marta
Sądząc po tym, co napisałaś, podobna jestem do ciebie i całkiem inna jednocześnie. Niby wszystko się pokrywa, ale jednak nie czuję się twoją bratnią duszą. Nie powiem, żeby był to przyjemny post. Wręcz przeciwnie. Dla mnie nie jest. Być może to tylko moje odczucie, być może nie miałaś tego na myśli, ale wydaje mi się, że czujesz się lepsza niż ludzie chodzące na „łzawe komedie romantyczne” zachwycające się „miałką skandynawszczyzną” i tym że Beyonce przyjeżdża do Polski. Jeśli tak, przykro mi. Nie jesteś. Jesteś inna, może bardziej oryginalna, ale nie lepsza. Ale jeśli nie miałaś tego w zamiarach, tylko tak wyszło albo tylko ja to tak odczuwam to… żółwik. :) Pozdr,
Żółwik :)
jeeejku, jak ja kocham czytać Twoje posty! <3
tak często odnajduję w nich siebie…
Świetne. ..ja również uwielbiam czytać to co ta INNA dziewczyna skrobnie. Jesteś zwykła niezwykła. ..
No nareszcie…znalazłam Cię
Jak dobrze wiedzieć, że jest nas więcej na tym świecie.
Zawsze byłam postrzegana jako inna i tak jest do dnia dzisiejszego a ja po prostu na przekór wszystkim, jestem sobą i chyba nigdy nie zrozumiem dlaczego inni ludzie odbierają to jako wadę!!!
https://www.kobietaniezgodna.pl
też nie lubię życia na pokaz, wciąż próbuję zrozumieć ludzi którzy odnajdują się w takiej nie-rzeczywistości i wszystko co robią jest nie dla nich samych tylko dla innych, jaka w tym logika, dziwne jest budowanie w taki sposób poczucia własnej wartości, przecież to błędne koło…zadłużania się, braku ambicji, powierzchowności, nawet dzieci są dziś w ten sposób wychowywane :(
A ja cały czas myślałam tak o sobie. Jestem inna bo nie zajmuje się życiem innych. mam swój świat swoje problemy i radości. wiem najlepiej co dobre dla moich dzieci,a z mężem zawsze współpracuje jak z najlepszym partnerem, kolega, przyjacielem i nie wyobrażam sobie życia bez moich facetów choć wiem ze case ze mną trudno wytrzymać ale strat się trzymać wszystko w kupie w tym zwariowanym otoczeniu. I żyjemy sobie skromnie spokojnie u cieszę się każda chwila z moimi facetami choć czasem zwyczajnie nic mi się nie chce bo padam na pysk. Wiem ze nie jestem idealna ale szczęśliwa bo mam to na czym najbardziej mi zależało w życiu. Rodzinę -fajnych zdrowych synów i kochanego męża który czasem powoduje że wychodzę z siebie???
Jestem ;)
Tekst o mnie z wyjątkiem początku. W dzieciństwie byłam rozbrykana i nie do opanowania ? Ale reszta, kropka w kropkę. Nie plotkuje, nie oceniam,wręcz staram się pewne zachowania innych usprawiedliwiać (choć wiem że to też nie zawsze jest dobre). Nigdy nie byłam na pudelku i nie orientuje się w znacznej większości nazwisk celebrytów w Polsce i na świecie. Jestem raczej małomówna i nie umiem rozmawiać o byle czym byle mówić (z tego tłumaczyłam się nawet mojej kochanej szwagierce, żeby nie myślała że nie lubie z nią rozmawiać). A prawdziwa i szczera miłość to dla mnie fundament udanego życia ? Nie zazdroszczę, nie jestem mściwa i każdą krytykę biorę głęboko do siebie. Wiec chyba masz więcej brat nich dusz niż myślisz ?
Myślałam,że jestem jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna ale po przeczytaniu Twojego bloga zmieniam myślenie