Nie chciałabym, aby apel Ani okazał się niepotrzebnym sianiem paniki i robieniem zamętu. Głęboko wierzę, że być może niektórych z nas obudzi z letargu i da motywację do działania.
Życzyłabym nam wszystkim zdrowych dzieci, które co najwyżej od czasu do czasu dostaną kataru i lekkiego kaszlu, i nigdy nie będą musiały zmagać się z czymś gorszym.
Tymczasem doskonale wiemy, że życie potrafi płatać nam figle. Doskonale wiedzą o tym ci, którzy niejedną noc spędzili z dzieckiem w szpitalu drżąc o jego życie, często nawet nie znając diagnozy. Przedsmak tego rodzaju strachu miałam za każdym razem, gdy moje dzieci trafiały do szpitala czy to z drgawkami, biegunką czy trudną do zbicia gorączką.
Bałam się wtedy. Zwyczajnie bałam się za każdym razem wyrzucając sobie jedno. Czy ja aby na pewno nie bagatelizowałam jakichś objawów zwlekając z wizytą lekarską łudząc się, że coś samo minie? Często rzeczywiście samoistnie mijało, jednak bywało też tak, że mogłam zareagować wcześniej nie dając się omamić gapiom czy bliskim, którzy twierdzili, że „nic mu nie będzie”.
Od jakiegoś czasu nie słucham już rad w stylu: „nic mu nie będzie”, „wyjdzie z tego”, „poczekaj jeszcze, nie siej paniki”. Ja nie sieję paniki. Doszłam do wniosku, że jeśli moje dziecko boli brzuch i już kolejny dzień skarży się na to, ja nie będę udawać, że ten brzuch go boli, bo wypił zimne mleko albo za dużo zjadł. Ja umówię go na USG jamy brzusznej (niestety często musząc zapłacić za to prywatnie, inaczej nigdy bym się nie doczekała realizacji badania) zamiast czekać na cudowne ozdrowienie i żyjąc nadzieją, że wszystko na pewno jest ok.
Słowem: jeśli coś się dzieje niepokojącego, ja to sprawdzę, choćby moje dziecko bało się badania, a mi wizyta lekarska była nie po drodze, czy nie do końca miałabym ją zaplanowaną w miesięcznych wydatkach. Nie odwlekam, nie tłumaczę. Działam! Jednak jeszcze do niedawna wolałam zwlekać odpychając od siebie złe myśli, jak to często ma w zwyczaju starsze pokolenie, które unika lekarzy jak ognia…
W tym, że nareszcie się przebudziłam i jestem na dobrej drodze, upewnił mnie mail od Ani, która swoje już przeszła. Mail, który wycisnął mi łzy do samiuchnego końca:
” […] Madziu, jest jak jest. Stało się. Moje jedyne dziecko leży pod kroplówkami i czeka na kolejny wlew chemii. Nie chce jeść, nie chce pić, ale dzielny jest. Ja czuwam przy nim w dzień i w nocy. […]
Ponieważ nasze personalia i szczegóły choroby wolałabym zostawić dla nas, ograniczę się tylko do kilku słów, które być może uratują życie czyjegoś dziecka. […]
Do rzeczy jednak. Pewnie nie byłoby nas tutaj, a na pewno nie trafilibyśmy tutaj tak późno, gdyby nie moja notoryczna prokrastynacja i wmawianie samej sobie, że nic przecież się nie dzieje. Bagatelizowałam najmniejsze objawy twierdząc, że my przecież jesteśmy nietykalni, że żadna choroba nas nigdy nie dosięgnie. Jak bardzo się wtedy myliłam. Uwierz lub nie, ale jako wieczna optymistka zwlekałam z tym prawie dwa lata. […]
Powiesz, że to brak odpowiedzialności. I będziesz miała rację! Odpychanie od siebie negatywnych myśli i brak podejmowania działania wysłało mojego syna do miejsca, w którym jesteśmy obecnie. […]
Wiesz, kiedy by nas tutaj nie było i ograniczyłabym mojemu dziecko cierpienie? Gdybym nie bagatelizowała drobnych symptomów, które małymi krokami pojawiały się z miesiąca na miesiąc. A to blada skóra. A to brak apetytu. Utrata wagi ciała. A to osłabienie i notoryczne chorowanie. Zwalałam to na przedszkole. Na stres. Na porę roku. Na widzimisię. […] Nie poszłam z tym do lekarza. Szukałam przyczyn na własną rękę. Nie chciałam kłuć dziecka, bo on przy tym tak bardzo płakał. Tak to sobie tłumaczyłam. […]
Syn był szczęśliwy, jak to dziecko, ale coraz słabszy. […] Aż pewnego dnia czara goryczy się przelała. Antek zasłabł i wylądowaliśmy w szpitalu na obserwacji. Dopiero tam zrobili mu cały panel badań i powiedzieli na głos diagnozę, po której osunęłam się na ziemię wydając krzyk rozpaczy, jakiego nie spodziewałabym się po sobie. […]
Magdo, Ty masz siłę przebicia. Ty powiedz dziewczynom, żeby regularnie robiły badanie krwi swojemu dziecku. Choćby to podstawowe, które często może wiele powiedzieć. A jak nie mają sumienia patrzeć na jego płacz, to niech wyślą je do gabinetu zabiegowego z ojcem. Niech nie siedzą bezczynnie bagatelizując najmniejsze objawy posiłkując się zestawem witamin i ziółkami. […]
Zwykłe pobranie krwi a w naszym wypadku zrobione wcześniej dałoby nam więcej czasu na walkę z tym draniem! […] „
Dziewczyny, badajmy się. Badajmy nasze dzieci, naszych partnerów. Działajmy póki mamy czas, by działać. Oby nigdy nie było dla nikogo za późno!
Zdrowia!
11 komentarzy
Badania zarowno krwi Jak i obrazowe ( Jak USG) trzeba robic Jak så objawy i do tego wskazania- nikt nie udowodnil skutecznosci badan na wlasna reke…
Wnosze ze dziecko autorki listu ma białaczkę- na pewno nie nalezy bagatelizowac objawow takich jak- narastajace zmeczenie, Nagle duzo siniakow na calym ciele i uporczywe infekcje…
Ps. Przy bolach brzucha nie ma sensu od razu biec na USG/ mówię to jako radiolog- najlepiej udać się do dobrego pediatry/
Każdy przedział wiekowy u dziecka ma swoje charakterystyczne przyczyny bólów brzucha i tylko niektóre z nich można zdiagnozować w USG…
Zatem trzeba być uważnym ale najlepiej samemu sobie badań nie zlecać tylko zostawić to doświadczonemu lekarzowi :-)
Moja córka urodziła się z dwoma poważnymi wadami. Jena ma związek z sercem druga z nerkami. Cyklicznie musimy robić jej różne badania. Ma dopiero 2 lata a w swoim życiu miała chyba więcej pobrań krwi niż ja. Za każdym razem jak idziemy to obowiązkowo przed wejściem jej tłumaczę, że Pani będzie jej kłuć paluszek. Od jakiegoś czasu nie płacze przy tym a ja mimo wszystko zawsze chodzę tam zdenerwowana. Moim zdaniem nie trzeba ze wszystkim od razu biegać po lekarzach i laboratoriach ale jak widzimy, że dziecku nie przechodzą objawy to chyba powinno się zgłosić na badania. Znam rodziny, które mają zdrowiutkie dzieci i raz w roku ich matka robi wszystkie podstawowe badania. Dzięki temu jest spokojniejsza.
Ponieważ córka urodziła się mała przed pierwszym szczepieniem (miała 3 miesiące) zrobiłam profilaktycznie badanie krwi czy nie rozwija się jakaś infekcja, która może ją osłabić dodatkowo. Okazało się że ma dużą niedokrwistość. Spędziliśmy 2tyg w szpitalu, ale udało się wyleczyć Młodą i zwalczyć przyczynę. Warto robić badania zawsze gdy mamy wątpliwości
moje dziecko urodziło się z 1 punktem. Niedotlenienie.. Na nasze szczęście, zdecydowaliśmy się na poród w szpitalu oddalonym od naszego miejsca zamieszkania o 60 kilometrów. Personel, który akurat był w szpitalu, uratował nam dziecko. Wprowadzili małą w hipotermię na 3 dni. Lekarze nam mówili, że po takich przejście musimy być przygotowani na pewne zmiany w mózgu dziecka, a najgorszy scenariusz zakładał porażenie mózgowe. Za moment mała skończy dwa lata. rozwija się prawidłowo i obecnie nic niepokojącego się nie dzieje, co nie zmienia faktu, że regularnie robimy jej badania.. Często tak właśnie jest, że mądry Polak po szkodzie..
Właśnie, żeby chociaż badanie krwi robić przed szczepieniem to już by było wiele. Standardowa morfologia i crp dużo powiedzą o stanie zdrowia.
Tak to racja
Pediatra też powinen zlecać raz do roku podst. Badanie krwi
racja! trzeba o tym pamietać i się badać, dużo zdrówka dla wszystkich :)
Moja miała 1,5 roku temu ostre zapalenie węzłów chłonnych i gdyby nie matczyne przeczucie chodziłam z Nią 3 razy w ciągu 1 tygodnia do różnych lekarzy aż w końcu została postawiona trafna diagnoza wraz ze wszystkimi szczegółowymi badaniami z podejrzeniem nawet sepsy. Na szczescie reakcja była bardzo szybka i antybiotyk zadziałał. Teraz dostaliśmy skierowanie na ponowne usg węzłów chłonnych bo jeden jest wciąż powiększony mieliśmy czekac jeszcze pół roku ale nasza Pani doktor na szczescie dała skierowanie bez problemu. Poszlibyśmy prywatnie ale akurat tam gdzie robią to usg(najlepiej u nas w musicie) maja tylko na NFZ. Mam nadzieje, ze wszystko będzie dobrze, ale wiąże się to z kontrola co pół roku/do roku. Niestety może się to nawet zmienić w chłoniaka, ale w razie czego zabezpieczyliśmy Ja pobierając krew pępowinowa przy porodzie. Z tym ze bez częstych badań to i nawet to może nie pomoc. Sama tez się często badam…. gorzej z mężem, ale chyba wszyscy mężczyźni tak maja. Nad nimi to dopiero trzeba pracowac
Przy tym zapaleniu węzłów były tylko powiększone czy coś więcej się działało?
Dobrze napisane. Pamiętam dokładnie jak robiłam co pół roku prywatnie badania.krwi syna po tym jak miał niedobór żelaza. Wszyscy.próbowali mi wmówić, że skoro po serii żelaza w syropie.jest ok to.jest ok, a ja nie dawałam za wygraną i faktycznie anemia wróciła po blisko roku. Teraz już nie daję się tak łatwo zbyć ale i przyznaję, że badania robię prywatnie ale już raz w roku- tak samo robię posiew moczu, gdy Kacper skarży się na.pieczenie bo wiem, że mając bakterię jako.niemowle przypadłość może wracać. Stomatolog…to samo. W młodym wieku dziecko czesto nie powie, że coś jest nie tak dlatego również zalecam badania krwii i.moczu wykonywać regularnie i słowa, że meczymy tym dzieci są bezzasadne. W moim mieście ciężko o dobre pobranie krwi dziecku dlatego wymówka w tej kwestii też jest bezzasadna- jeżdżąc do galerii do.miasta większego nie problem zjechać do labolatorium z dzieckiem, zostawić 5 zl i oczekiwać wyników pocztą (tą opcję też mamy sprawdzoną)
Morfologia raz na rok czy pół roku i analiza moczu to podstawa! I nie zasłaniajmy się brakiem pieniędzy. Żaden lekarz rodzinny nie odmówi, jeśli raz na rok poprosimy o morfologię i analizę moczu dla dziecka. Poza tym to kosztuje tyle, co tania zabawka. 20-30 zł. raz czy dwa do roku, to żaden wydatek nawet dla najbiedniejszych.