Tak naprawdę to ten tekst napisałam z myślą o Ani, od której przed paroma dniami dostałam bardzo długi i poruszający list. Mogę się tylko domyślać, w jak trudnym położeniu się ona teraz znajduje.
Rodzina Ani rodzina nie rozumie, że ciąża to naprawdę stan wyjątkowy. Nie dlatego wyjątkowy, że wg niektórych błogosławiony. Jest stanem wyjątkowym również dla kobiet, które nie wiążą jego z żadną wiarą czy duchowością.
Wyjątkowy jest dlatego, że to jedyny tak namacalny stan, w trakcie którego bierzemy 100% odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale również za istnienie, które w nas się rozwija. To jak się odżywiamy, jak się czujemy i jakie bodźce mamy fundowane wpływa bezpośrednio na to, jak rozwija się płód.
Cholernie wkurzyłam się na to, jak Ania traktowana jest przez swoich najbliższych. Przyznam się Wam, że w jej dość patowej sytuacji, trudno o idealne rozwiązanie. Jest jednak światełko w tunelu, o którym napisała mi dzisiaj Ani. Sąsiadka zupełnie bezinteresownie wyciągnęła do niej pomocną dłoń.
Przytoczę Wam tylko kilka zdań z wiadomości, którą dostałam od Ani, aby dać Wam pogląd sytuacji.
” […] Jestem w dwudziestym tygodniu ciąży. Spodziewamy się tym razem synka. […]
Od trzeciego miesiąca mam delikatne plamienia i dostałam skierowanie do szpitala. Po 4 dniach pobytu i wyrzutach mojej teściowej że ona już nie ma siły opiekować się Lilą i mam przyjeżdżać wypisałam się na własne życzenie, bo nie miałam innego wyjścia. Dziecka samego w domu nie zostawię. Teściowa nigdzie nie pracuje, teść ma dobrze prosperującą firmę budowlaną, a ona twierdzi że ona niańczyć synowi dzieci nie będzie bo i jej nikt dzieci nie niańczył. […]
Tylko, że my nigdy nie chcieliśmy, żeby nam ktokolwiek niańczył dzieci. Tak wyszło, że teraz jest sytuacja naprawdę wyjątkowa. […]
M. wraca do domu wieczorami a kiedy wraca bierze prysznic i pada na wersalkę. […] Praca fizyczna od rana do wieczora i czasami bierze też nadgodziny. […] Nie mam do niego pretensji, że tyle robi bo musi inaczej nie mielibyśmy z czego żyć. Ledwo na rachunki starcza, bo jeszcze komornik ściąga mu z pensji prawie 30%. Kumpel go w długi wpędził, a M. był jego żyrantem. […]
Pani Magdo, nie mam siły. To znaczy mam siłę, ale kiedy tylko zaczynam bieganie za moją żywą trzylatką, to mam stawianie się macicy i zaczynają się lekkie plamienia. Nie mogę pójść do szpitala, bo nikt nie zajmie mi się wtedy dzieckiem. Moi rodzice nie żyją. Teściowie z wielką łaską czasami przypilnują Lilci kiedy ja muszę jechać do W. na badania a wiadomo, że kolejki w przychodni są takie, że to wyprawa na cały dzień. […]
Powinnam leżeć a biegam. Robię zakupy, gotuję, biorę Lilę na krótkie spacery i czuję, że nie wytrwam w tej ciąży a już i tak lekarka mi powiedziała, że łożysko jej coś nie pasuje. M. przychodzi z roboty i drze się, że znowu nie ugotowane a nikt na naszą wioskę jedzenia gotowego nam nie dowiezie. Ja z zawrotami głowy od samego rana i plamieniem myślę sobie, że po co mi ta ciąża była skoro ona taka trudna. A kto wiedział, że będzie taka trudna i że te długi spadną na nas jak grom z jasnego nieba. […]
Jestem kłębkiem nerwów. Nie tak sobie wyobrażałam drugą ciążę ale wszystko tak się dziwnie porobiło. […]
Co robić? Nie chcę mieć na sumieniu mojego maluszka a czuję, że jest ze mną coraz gorzej. Mam błagać teściową na kolanach, żeby ocaliła moje nienarodzone dziecko? Nie wiem już sama. Ona twierdzi, że to leżenie to mój wymysł i żebym się do roboty wzięła a nie szukała wymówek od nierobienia, bo ona wszystkie trzy ciąże na piątym biegu przeżyła i dzieci zdrowe się urodziły. […]
A przecież u nas zawsze wszystko tiptop było, ugotowane, poprane. Tylko teraz tak bardzo boję się o maleństwo, że nie dotrwamy do końca :( […] „
Jeśli zapytalibyście mnie o moje zdanie, to gdybym tylko mogła, chciałabym porozmawiać z Teściową Ani. Miałabym ochotę nią wstrząsnąć! Bo cholernie zastanawia mnie, gdzie podziała się u niej ludzka empatia? Gdzie są w niej te ludzkie przymioty, które stanowią o człowieku? Gdzie jest ta iskra dobroci, chęć wyciągnięcia ręki w stronę drugiej osoby? Gdzie w tym wszystkim zgubiło się myślenie o drugim człowieku i dlaczego własne ego przesłoniło obraz widzenia?
Dlaczego niektórym tak trudno jest zrozumieć, że ciąża to naprawdę stan wyjątkowy. To często sprawdzian nas samych i sprawdzian również dla najbliższej rodziny, która powinna umieć postawić się w sytuacji drugiej osoby, która akurat jest w potrzebie? Czy naprawdę tak trudno zapomnieć czasami o sobie a w to miejsce pomyśleć o innych?
Tak bardzo się cieszę (a jednocześnie konfrontując to z sytuacją Ani mam wyrzuty sumienia!) że ja mogę czasami się zatrzymać. Oddać choć część obowiązków innym, aby uspokoić stawianie się macicy, odpocząć i uratować tym samym moje nienarodzone dziecko. Mam szczęście, że trafiłam na normalnych ludzi wokół mnie, którzy nie traktują mojej ciąży jak wrzodu, z którym trzeba zostawić człowieka samego.
Odpoczynek w ciąży to cholernie istotna sprawa. Często zapominamy o tym same naginając nasze możliwości i forsując się ponad nasze siły. Najgorzej jednak kiedy o naszym odpoczynku zapomina nasza rodzina, która mogłaby zrozumieć, że można nas choćby odrobinę odciążyć! W imię bycia człowiekiem dla drugiego człowieka, tak po prostu…
Jest coś takiego jak karma. I karma wraca! Do dobrych ludzi wraca dobra karma, a do złych wróci ta zła energia, którą kiedyś fundowali innym bez skrupułów…
29 komentarzy
Teściowa Ani to jakaś su.. bez serca. Samą bym też to babsko roztrząsła i tak jej nagadała, że hej.
No ale wywnioskować też można o mężu. Skoro po pracy wraca, ja rozumiem że bardzo, bardzo zmęczony i wogóle ale dlaczego kuźwa drze się na żonę. Czy nie wie jaka jest sytuacja zagrażająca dziecku w łonie ? Czy może udaje, że nie wie lub nie widzi?! Przecież to też jego dziecko. Czy nie może swoją matką wstrząsnąć i nagadała jej do słuchu bądź poprosić kogoś ze swojej rodziny o pomoc dla żony i nienarodzonego dziecka. Nie rozumiem faceta!!!
Jak to przeczytałam to gdybym mogła odrazu pojechałabym pomóc bidulce. Łezka się też zakręciła w oku jak to niektóre mają ciężko. Straszne jest to gdy nie można liczyć na najbliższych i czasem też męża.
Bo to właśnie ten mąż (z dupy trochę, bo nie wiadomo czy można to stworzenie tak nazwać) powinien stanąć twardo na ziemi, tupnąć porządnie nogą i powiedzieć „mamo jesteś potrzebna, musimy jakoś to przetrwać”. Dziewczyna obcej kobiecie ma stopy lizać żeby ta jej pomogła?! A KYSZ ZMORO NIECZYSTA!! Takim facetom przydałby się sprawdzian z życia, taki porządny. Ja mam świetnego męża ale też czasem muszę przypomnieć, że chałupę to my mamy wspólną, bo się chłopaczyna zatraca w swoim świecie na sekund parę. Ja starałam się nie korzystać z pomocy rodziców/teściów ale czuję że czasem zbieram w sobie za dużo negatywnych emocji i chyba będę musiała poprosić… Ale w kryzysowych sytuacjach zawsze się wspieramy, bo o to chodzi właśnie w rodzinie, nie rozumiem czemu teściowe bywają tak okrutne, moja jest wspaniała i każdej kobiecie takiej życzę. A Ty kochana stań i wykrzycz że tu kurfa chodzi o życie waszego dziecka a ich wnuka a nie o Twoje widzimisię, muszępoleżećkropka. My matki czasem( bardzo często) musimy stanąć i wykrzyczeć światu o co nam chodzi, bo nikt nie będzie próbował nas zrozumieć.
Buźki! Trzymaj się cieplutko! Dasz radę pokaż, Lwico walcząca o swoje dziecko, na co stać twoje gardełko.
Zazdroszczę tym co mają te fajne teściowe. Ja mam taką na którą nie mogę patrzeć, jak patrzę to jak to mówią żygać mi się chce. Nienawidzę jej. Mogłabym napisać esej o niej skąd wynika mój stosunek do niej a byłoby o czym pisać no ale nie o tym dziś post.
Mąż nie ma jaj. Powinien porozmawiać ze swoją mamuśka. Powinien nie wymawiać się zmęczeniem tylko zakasac rękawy i pomoc w domu. Ale widocznie mamusia nie nauczyła. Szkoda Ani. Mam nadzieję, że ktoś jednak Jej pomoże i ze z dzieckiem będzie ok
Co tam wstrząsnąć! W mordę dać takiej teściowej. Głupia krowa gdzieś ma życie nienarodzonego maleństwa ? kiedyś na starość jeszcze będzie potrzebować pomocy… karma wróci.
Boże….czytam i nie wierzę. I zapewne co tydzień do kościółka lata i sow modli a swojej synowej piekło robi. Maskara :( mi jest przykro. Bo sama mam dwójkę dzieci rok po roku i gdyby nie moja mama,cioteczka,tesciowa nie dała bym rady. Mam ogromną pomoc,niw tylko w postaci opieki ale także finansowo. Mieszkamy z rodzicami więc rachunki mamy minimalne.
Mieszkamy w Krakowie, jeśli Ania też jest z Krakowa to chętnie pomożemy. Sama opiekuję się swoją córeczką (1.5 roku) ale mogłabym zająć się też Lilą (bezinteresownie) gdyby była taka potrzeba.
Jakby Ania była z okolic 3miasta to mogę pomóc. Mam rocznego synka więc mieliby towarzystwo :) a teściowa to jakaś tępa dzida bez serca i iskry człowieczeństwa…oby karma również okazała się s#ką ;)
Skoro teściowa nie chce nianczyc dziecka to niech posprzata ugotuje wyprasuje synusiowi, ktory tez nie jest dłużny swojej partnerce. Przecież sama sobie tego dziecka nie zrobiła. Szczerze współczuję Ani. Rada dla niej. Mój M. po narodzinach wyczekiwanej córki (1.był syn) jakby nie cieszył się z niej, ciagle w pracy albo zbyt zmeczony na cokolwiek. Dopiero gdy powiedziałam dość i doprowadziłam go do pionu nagle się obudził. Także Ania, M. też należałoby wstrząsnąć. Powodzenia.
Ja jestem w 8 miesiącu ciąży i jak słyszę to słynne powiedzenie „ciąża to nie choroba” to mnie trzęsie i rozpoczęłam bojkotowanie. Przecież wiele kobiet musi leżeć w szpitalu, oszczędzać się itd., trzeba wciąż biegać po lekarzach, pobierać krew itp. Powiedzenie to wymyślił na pewno jakiś facet albo właśnie teściowa opisana powyżej.
Zakończę również znanym, ale zmienionym przeze mnie hasłem:”ciężarne wszystkich krajów łączmy się ;)
Pozdrawiam
Niestety tak to wygląda, ze póki kobieta nie padnie , nie zacznie krwawić i nie zostawią jej w szpitalu, to oznacza, że jeszcze ciągnie, że daje radę… straszne… ale wtedy niestety może być już za późno… wtedy usłyszy od tych samych ludzi, że powinna była bardziej się oszczędzać… trudna sprawa. A w szczególności taki przypadek jak opisujesz, czyli najcięższy, kiedy kobieta już to jedno dziecko ma…
Mój mąż też był straszny. Jego matka w ogóle nie potrafiła wychować!! On sam i trzy starsze siostry które za niego sprzątaly i wszystko robiły. Jak nasza pierwsza córką miała miesiąc a ja musiałam na dwie godziny pojechać to on do mamusi kuzwa pojechał żeby ona się nią zajęła bo sam nie potrafił :-(:-( taka byłam wściekła!!!!!! Tyłka próśb i tłumaczeń na nic. Aż w końcu sama się z teściową poklocilam na temat moich dzieci (dwie corki) i jej wychowania synka i kochanych córeczek. Do tej pory się nie odzywa a kłótnia była dwa lata temu i mam światy spokój. Mąż co prawda w domu mało robi bo i dużo pracuje, ale dziećmi się zajmuje. Na spacery wychodzi, kapie i to i wiele rzeczy. Przy teściowej nie było to możliwe!!
Przeżyłam to samo….czyli piekło,mój syn urodził się cały i zdrowy,ale ja całą ciążę okupiłam wielkim strachem. Prócz niego miałam dwie małe córki,trzecia ciąża i plamienia do 7 miesiąca. Ciągle sama,mąż wiecznie w pracy a w weekendy ,również zajęcie sobie potrafił znaleźć ,aby nie pobyć z dziewczynkami. Teściowa…szkoda gadać,zagorzała katoliczka co to drugiemu czlowiekowi sama z siebie łyżki wody nie poda,ważniejsze były seriale i msze dla niej. Dla mnie okres tej trudnej ciąży był koszmarem,do tego stopnia ,że już nawet nie chciało mi się po raz któryś z kolei jechać do lekarza…. Oczywiście autobusem ,bo pan mąż czasu nie miał…. Koszmar,dlatego teraz uczę swoje córki,walki o swoją godność,mają wiedzieć ,że są nie tylko kobietami ,ale aż kobietami i mają walczyć ,walczyć ….
Ja mam od 3 tygodni 3 dzieci każdą ciążę przechodziłam sama bez dawcy i naprawdę nawet najgorszemu wrogowi bym tego nie życzyła zwlasza kombinacja co zrobić z dziećmi jak będę szła na porodówke bo nie mogłam zbytnio liczyć na rodzine
Karma wraca ja w to wierzę, nikomu źle nie życzę ale moja teściowa w dokuczaniu mi nie popuściła nawet jak byłam w ciąży to jestem nie normalna bo dziecko rodze w nie tym miesiącu co powinnam albo że umrze mi dziecko bo w tym dniu dzieci rodzone umierają, albo że paskudne imię wybrałam dziecku . Mimo wszystko źle jej nie życzę ale po 7 latach tak się rozchorowała , że bez drugiej osoby nie funkcjonuje, a ja mimo wszystko staram się pomóc jak tylko mogę , wiem dla wielu jest to nie zrozumiałe ale taka po prostu jestem nie potrafię przejść obojętnie .
Pożyczyłabym Ani moją teściową. Ona jest zawsze chętna do pomocy przy dzieciach i do gotowania. Najlepiej przychodziłaby codziennie. I wszystko wie najlepiej.
Skąd jest Ania? Mieszkam w świętokrzyskim między Radomiem i Kielcami, mogę pomóc.
Przechodziłam to samo co Ania z tym że przy pierwszej ciąży!!! Ciągła dawka złych emocji od osób najbliższych…. Aniu powiedz skąd jesteś pomogę we wszystkim!!! Bądź dzielna.
Współczuję Ani ? tak właśnie jest jak człowiek ze wszystkim zostaje sam, a dla dzieci zrobi wszystko. Ja mam partnera, ale co z tego jak od 9 miesięcy sama wychowuje synka. On nie wykapal, nie zmienił pampersa. Mieszkam u niego i jego rodziców z którymi nie rozmawiam, bo nie nawidzimy się na wzajem. Pozdrawiam Anię i trzymaj się cieplutko . Z chęcią bym pomogła Aniu, tylko nie wiem skąd jest.
Teściowa teściową, ale męża to bym ostro kopnęła w dupę. Jak Ania musiała zostać w szpitalu, to nie mógł wziąć kilku dni opieki lub urlopu, żeby spokojnie mogła poczekać, aż sami ją wypiszą? Drze się, że obiad nie ugotowany? WTF? Bozia rączki dała? Sam z siebie powinien po pracy jeszcze przygotować coś na drugi dzień, skoro żona jest w zagrożonej ciąży. I niech nie pieprzy, że zmęczony. Mój mąż jest budowlańcem, pracuje często od rana do wieczora, ja jestem w 8. miesiącu ciąży i już wielokrotnie zwyczajnie nie miałam siły nic robić, więc ugotował, posprzątał dom i jeszcze pranie rozwiesił. Bogu niech będą dzięki za niego!
Droga Aniu sama jeszcze kilka miesiecy byłam w ciąży.moja na szczęście przebiegła doborze ale wiem co to jest bieganie za 3latkie. To co moge ci poradzić to zajmij się sobą i swoimi zdrowiem i córeczką. Wszystkie pracę domowe zostaw. Posiłki przygotuj dla siebie i córki. A męża wysli do mamusi niech mu pierze i gotuje. Przecież to jej syn niech go nianczy. Życzę Ci dużo zdrówka i siły. Gdybym mogła to pomogła bym Ci przy córce. Bo dzieci to bezceny skarb.
Doskonale cie rozumiem. Mialam identycznie takze „mam swoje 2” i jestem ze wszystki sama….
No kur mac!!!Tesciowa bym chyba na suchej galezi powiesila.. Moj maz gdy mialam zagrizona ciaze(blizniacza) kazal mi lezec. Gdy wracal do domu pral sprzatal, gotowal, rano wychodzac szykowal mi sniadanie kolo lozka, nawet do toalety zabronil mi wychodzic i kupil basen? ale dbal i martwil sie. Codziennie pomagal mi sie umyc a musialam tylko i wylacznie lezec choc ciezko bylo bo jestem osoba cholernie uzalezniona od robienia czegos. Nie mial problemu z pomoca mi po cc , pomogl mi wstac umyc sie pod prysznicem, zmienial mi podklady.. Pielegniarki go ganily ze jak to tak zeby maz zmienial takie rzeczy badz pomagal przy myciu.. Jest najukochanszym mezem na ziemi i nigdy w zyciu by nie mial pretensji ze nie ma obiadu. dzis nasze dzieci 2 latka i czasami tez nie wyrabiam.ze wszystkim to po przyjzedxoe z pracy jeszcze mi pomaga w domu a po drodze odbiera syna ze szkoly. W nocy on wstaje do dzieci od 6 msc zycia poniewaz uwaza ze ja mam.dosc pracy w dzien przy nich. Nigdy nie narzekal ze o y wstaje do pracy.. Oboje jestesmy zmeczeni i przemexzeni a mimo to raz na jakis czas kladziemy dzieci szybciej spac , rozpalamy ognisko badz grilla i sami we dwoje siedzimy do poznej godz pijac wino. Co niedziele daja mi.odespac caly tydz! spie do ok 9, wstaje rosolek ugotowany przygotowane drugie danie i kie wazne ze kuchnia jakby przeszla torbado a maluchy w pizamie do 11.. Wazne jest to ze sie wspieramy i szanujemy..
Moja teściowa jest jeszcze gorsza. Powiedziała mi że mam się „tego pozbyć i nie marnować życia jej synowi” epitety jakie przy tym lecialy pominąłem. A zaznaczę jeszcze, że stwierdziła że ona wszystko załatwi i zapłaci. Raczej unikalam z nią kontaktu, ale sami wiecie że nie zawsze się da. 4 tygodnie po cc tesciowa mnie pobiła. Wewnętrzna blizna się musiała wówczas otworzyć bo po roku miałam guza endometrialnego w bliznie. Działo się dużo więcej rzeczy – oni od poczatku mnie nienawidzą i wszelkimi sposobami zwalczaja i mojego starszego syna te, ale staram się po prostu jak tylko się da unikać kontaktu.
Zgłaszałaś pobicie na policję?
Mąż nic sobie z tego nie robi? Dlaczego Cię nie chroni?!
Skąd jest Ania? Mieszkam na śląsku, jeśli gdzieś w bliskich okolicach to chętnie pomogę.
A ja bardzo chętnie pomogę! Mam 2 maluchów starszy 2,7 więc podobny wiek. Jeśli Aniu jesteś z Warszawy daj znać. My mamy musimy trzymać się razem :)
Rozumiem, że trzyletnim dzieckiem trzeba się zająć, ale mąż może koło siebie zrobić. Ja od 6-tego miesiąca leżałam, bo miałam problemy, a mój partner pracował od 6 do 22. Sprzątał, gotował mimo zmęczenia i mojego marudzenia. A teściowa niech się w dupę pocaluje. Niech nie widzi swoich wnuków. Ale żeby Twój mąż pozwolił na takie traktowanie Ciebie? To jest skandal. Dużo obcych osób jest chętnych Ci pomóc, skorzystaj z tego. Życzę powodzenia.
Aniu jeżeli jesteś z Pomorza a dokładnie z okolic Gdańska / Pruszcza Gdanskiego to daj prosze znać. z przyjemnością ci pomogę. np. popilnuje twojej córeczki, albo zrobie zakupy, posprzątam . ja również byłam z podobnej sytuacje do Twojej. Przeprowadziłem sie na Pomorze i nie mam tu zadniej rodziny. nikt w dwóch ciazach mi nie pomagał a mąż pracował od świtu do nocy. także wiem co czujesz. MY DZIEWCZYNY POWINNYŚMY TRZYMAC SIĘ RAZEM?