Bardzo ważny fakt dotyczący zdrowia dziecka, którego nie możemy przegapić.

napisała 20/04/2018 Moim zdaniem, Szczesliva po godzinach

Ten post jest moją pewnego rodzaju spowiedzią, której wcześniej nie planowałam i jeśli mam być z Wami szczera, to prawdopodobnie owa spowiedź by nigdy nie ujrzała światła dziennego, bo .. kto lubi przyznawać się do błędów? Bądźmy szczerzy – nikt tego nie lubi a ja już w szczególności :-)

Fakty są jakie są – mamą idealną nie jestem! A jeśli na tapecie pojawia się temat żywienia dzieci i tego w jaki sposób układam ich dietę, to przyznam szczerze, że bywa czasami niestety tak, że dieta moich dzieci bywa zależna od zachcianek moich dzieci.

I to jest błąd numer jeden, nad którym zaczynam pracować!

Do tej pory układałam posiłki raczej spontanicznie i w większości przypadków zdawałam się raczej na smaki moich chłopców niż zalecenia żywieniowe. Obawiam się, że gdybyście wpadli do mnie w wizytą i zobaczylibyście, co kiedyś czasami znajdowało się na talerzach moich chłopców, to zaliczylibyście rozczarowanie. Niby się starałam, ale efekty bywały różne.

Gdyby nie wyzwanie, którego realizacji podjęłam się przed kilkoma dniami, to pewnie dalej tkwiłabym w tym moim przekonaniu, że jest wszystko OK!

Nie, nie jest ok! Dzięki wyzwaniu programu edukacyjnego „1000 pierwszych dni dla zdrowia”, w którym wzięłam udział przed kilkoma dniami, a którego przebieg mogliście śledzić na moim Instagramie, zupełnie zmieniło się moje myślenie.

Na czym polegało nasze wyzwanie?

 W ramach kampanii edukacyjnej programu „1000 pierwszych dni dla zdrowia” wraz z kilkoma innymi mamami zostałyśmy poproszone o zrobienie wg nas najbardziej optymalnych zakupów żywieniowych i stworzenie 3-dniowego menu dla naszych pociech powyżej 1 roku życia. Każdego dnia relacjonowałyśmy na Instastories, jakie poczyniamy postępy i jak nam idzie próba stworzenia zdrowego, zbilansowanego menu dla naszych dzieci.

Muszę się Wam przyznać, że jeszcze nigdy tak zdrowo nie gotowałam, jak podczas tego challenge’u! Spięłam się w sobie (to nie są żarty :D), rozpisałam sobie wszystko na kartce. Posegregowałam zakupy. Poplanowałam posiłki co do godziny. I przystąpiłam do gotowania! Mój Mąż mnie nie poznawał i doszedł do wniosku, że jak na jego oko, to ja w takim wyzwaniu mogę brać udział co tydzień ;-)

Chłopcy jedli, raz z większym smakiem, raz z mniejszym, ale byłam pod wrażeniem tego, że i oni zaczęli swojej mamie kibicować i jedli potrawy, na które wcześniej by nawet nie spojrzeli!

 

A następnie po trzech dniach challenge’u za pomocą kalkulatora witaminy D, wapnia i jodu dostępnego na www.1000dni.pl do odpowiednich okienek wprowadziłam potrawy/składniki, które zjedli chłopcy, i ich przybliżone gramatury, aby obliczyć, czy za pomocą diety dostarczyłam im podczas tych trzech dni odpowiednią dawkę witaminy D, wapnia i jodu. Obczajcie ten kalkulator, bo to jest tzw. „eye opener”! Otwiera oczy i buzie, dosłownie.

 

Jaki był rezultat tych pomiarów z trzech dni w przypadku mojego Teośka i Ivka?

Mimo moich największych starań okazało się, że jeszcze przed nami długa droga do tego, aby skomponować takie menu, które dostarczy im niezbędnych dawek witamin i mikro- i makroelementów. Ale jest dobra wiadomość! Jest o wiele lepiej niż było wcześniej, bo obawiam się, że wcześniej otrzymałabym wynik: „bardzo dużo ryzyko niedoborów”.

Kalkulator witaminy D, wapnia i jodu dostępny jest TUTAJ.

Biorąc pod uwagę grymaszenie moich dzieci próba stworzenia zbilansowanej diety nie jest wystarczająca, bo dieta zbilansowana swoje a ich „smaki” swoje, dlatego w naszym przypadku suplementacja lub stosowanie żywności wzbogaconej w te składniki jest bardzo ważne. Grunt, że mam już tego świadomość i wiem, że muszę działać. Małymi krokami mam nadzieję dojdziemy do punktu, w którym pozostanie nam tylko suplementacja witaminy D, a reszta składników będzie na odpowiednim poziomie :-) Jest dla nas nadzieja!

Informacja, którą przekazał mi Ekspert programu „1000 pierwszych dni dla zdrowia” dała mi do myślenia i otworzyła mi oczy, otóż:

Dziecko po 1 roku życia potrzebuje aż 6 x więcej witaminy D i 4 x więcej wapnia i żelaza i jodu niż człowiek dorosły!

I teraz wiem, że mam pole do popisu jako naczelny kucharz w naszym domu i osoba, która wzięła na siebie dbanie o to, co i jak jemy, w tym niezbędną suplementację.

Słowem podsumowania, które mam wrażenie jest tutaj niezbędne – 1000 pierwszych dni ma fundamentalne znaczenie dla zdrowia dziecka teraz i w jego dorosłym życiu.

To w tym właśnie czasie intensywnie rozwija się jego mózg, kształtuje się układ odpornościowy, dojrzewa układ pokarmowy i programuje się metabolizm. W tym czasie kształtują się też zdrowe nawyki żywieniowe. Możemy sobie nie zdawać sprawy z powagi sytuacji, ale to w co zaopatrzymy nasze dzieci już na początku ich drogi będzie miało wpływ na to, jak będzie wyglądała ich zdrowotna przyszłość. Zresztą – całkiem niedawno pisałam Wam na blogu o tym, że epigenetycznie mamy wpływ na to, jak będą rozwijały się nasze dzieci i to, jakie będziemy zbierać plony w przyszłości zależy od tego, w co uposażymy te małe istoty na początku ich drogi. Poza tym „programując” ich teraz, mamy jeszcze szansę uchronić ich przed tym, co mogłoby na nich czekać w przyszłości.

Wg badania przeprowadzonego przez Instytut Matki i Dziecka w 2016 roku aż 94% dzieci po 1 r.ż. w Polsce ma niedobory witaminy D, 42% dzieci ma niedobory wapnia, 99% ma niedobory DHA a aż 75% dzieci po 1 r.ż. spożywa nadmierną ilość cukru! :(

Dane są zatrważające i to one niezbicie świadczą o tym, że nie możemy pozostać bierni.

Te fakty są smutne. Bardzo mi zależy na tym, aby w kolejnym badaniu moje dzieci nie kwalifikowały się do tej grupy z niedoborami. Wiem, że niektórych rzeczy nie przeskoczę, bo ten (choćby fikcyjny) bunt dwulatka i czterolatka czasami rządzi się swoimi prawami i ten mały człowiek, dla którego nieba bym uchyliła odmawia współpracy w kwestii jedzenia, ale będę się starać stać na straży ich diety! To moje silne postanowienie. I by nie uginać się pod ich fanaberiami :-)

Zbilansowana i różnorodna dieta to podstawa a suplementacja witaminy D jest niezbędna! Warto pamiętać, że suplementację witaminy D zaczynamy już od pierwszych dni życia i (uwaga!) powinna ona trwać już przez całe nasze życie!

Ale co robić, gdy np. wg kalkulatora wyjdzie nam, że możemy podejrzewać, że nasze dziecko ma niedobory wapnia, jodu czy żelaza mimo że staramy się o to, aby dieta naszego dziecka była zbilansowana?

Myślę, że warto skonsultować się w tej sprawie z pediatrą i ustalić ścieżkę postępowania. Często oprócz stosowania świeżej, wysokiej jakości, niskoprzetworzonej żywności zalecają oni również żywność wzbogacaną czy funkcjonalną, która projektowana jest w odpowiedzi na realne potrzeby dziecka, np. dostarczanie należnej dawki składników, których niedobory w diecie dzieci są bardzo częste.

 

Jakie to składniki? Wg badania przeprowadzonego przez Instytut Matki i Dziecka w 2016 roku są to m.in. witamina D, wapń, żelazo, jod i nienasycone długołańcuchowe kwasy tłuszczowe a wg nowych zaleceń ESPHGAN Committee on Nutrition wśród dzieci powyżej 1 r.ż. z niedoborami warto rozważyć stosowanie mlek typu Junior, które uzupełniają dietę o witaminę D, żelazo i jod.

Jak podają badania: to dzięki nabiałowi jesteśmy w stanie zapobiec powstawania niedoborów wapnia, dlatego nie ma, że boli. U nas jest codzienna „wapniowa mobilizacja” i nie daję się chłopcom manipulować mimo stękania, że oni serka, kefiru czy mleka nie nie chcą. Planowanie posiłków to u mnie teraz podstawa ;-)

Słowem podsumowania:

Stójmy na straży, bo budujemy właśnie ogromny „budynek”, czyli zdrowie naszych dzieci, który będzie niezachwiany stał, gdy szczególnie zadbamy o jego fundamenty w pierwszych latach jego życia! :-)

A ja właśnie intensywnie kontynuuję proces dbania o to, by moje brzdące w kolejnym badaniu przeprowadzonym przez Instytut Matki i Zdrowia Dziecka dotyczącym kompleksowej oceny sposobu żywienia były po tej dobrej stronie mocy, bez niedoborów! ;-) Specjalny poradnik dot. żywienia dziecka w wieku od 1. do 3. roku życia pobierzecie tutaj [klik].

Post powstał w ramach współpracy z programem edukacyjnym „1000 pierwszych dni dla zdrowia” którego zadaniem jest wspieranie przyszłych rodziców, rodziców i opiekunów najmłodszych dzieci w Polsce w kształtowaniu ich zdrowia teraz i w przyszłości poprzez prawidłowe żywienie w trakcie 1000 pierwszych dni życia dziecka.

Podobne wpisy

1 komentarz

  • Reply Dietetyk 21/04/2018 at 20:57

    Jestem dietetykiem i coraz częściej spotykam się z bagatelizowaniem przez pediatrów wyżej wymienionych niedoborów u dzieci po 1 roku życia. Często słyszę że na pytania rodziców odpowiadają, że jeżeli dziecko je wszystko to nie będzie miało niedoborów. Warto jednak przeanalizować jadłospis swoich dzieci i w razie wątpliwości zasięgnąć porady osoby która się na tym zna czyli DIETETYKA.

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.