post archiwalny, styczeń 2018
Niektórzy się zarzekają, że narodziny dziecka niewiele u nich zmieniły. No może trochę na moment ich świat stanął na głowie, ale są podobno na tyle zorganizowani i nie panikujący, że właściwie zaraz po tym, jak stanął na głowie, to zaraz powrócił do poprzedniego, ustabilizowanego ułożenia ;-)
Zazdroszczę, bo po pierwszej i drugiej ciąży mój świat jak stanął na głowie, tak zaczął się tym staniem na głowie jarać przez długi okres! ;-)
Powiem Wam, że wraz z narodzinami moich dwóch synów do naszego życia oprócz dodatkowych podkładów miłości, wkroczył również chaos, zmęczenie, szczypta niezorganizowania, więcej spontaniczności i nici z idealnego planowania. Przez pierwsze tygodnie chodziłam jak zombie i wyglądałam jak zombie. Myślę, że również czułam się jak zombie ;-)
Co prawda przy Juniorze to wszystko było pozbawione nadmiernej paniki i byłam już gotowa na to, że łatwo nie będzie, ale nadal było we mnie cholernie dużo nerwowości, która zabijała mnie od środka. Hormony szalały, ja nie byłam w stanie ich poskromić. Skakaliśmy sobie czasami z moim M. do gardeł o byle pierdołę, a przy tym świat znowu nam stanął na głowie, bo dopiero uczyliśmy się zorganizowania przy dwójce maluchów.
Po jakimś czasie to się ustabilizowało, ale nie będę ściemniać, że było sielankowo. Ja pracowałam, on wylatywał z kraju. Przy tym nie było specjalnie nikogo, kto mógłby czasami odciążyć styraną matkę Polkę, która lubiła się nad sobą poużalać. Trochę pochlipywałam sobie w kącie narzekając na to, że życie to nie jest bajka a ja cholera znowu sama na posterunku i nikt mnie nie poklepuje po plecach, kiedy hormony szaleją ;-)
Grunt, że po jakimś czasie to się ustabilizowało.
I nagle boom! Trzecia upragniona ciąża.
Mega trudna. Na najwyższych możliwych obrotach. Ze zdrowiem, które szwankowało. Z organizmem, który czuł, że to chyba będzie jednak ostatnia ciąża, która dawała mi popalić przy każdej okazji.
I nagle ten dzień nastał. Narodziny mojej córki. Cudowna niespodzianka przyspieszona o kilka dni niż planowano. Trzy dni w szpitalu a później wielki powrót do domu. Tydzień walki o dobre samopoczucie. Tydzień partnerskiego docierania się, uszeregowywania pewnych zmiennych. Tydzień argumentów i rozmów.
A później eureka!
A jednak, dostaliśmy wraz z Gaią tym razem coś wyjątkowego, czego się nie spodziewaliśmy zupełnie.
Mówi się, że każde dziecko coś wyjątkowego wnosi do naszego życia. I każde kolejne dziecko wnosi coś nowego, czego nie było za poprzednim razem.
Nie uwierzycie, ale ja całe życie czekałam właśnie na ten moment! Nasza Gaia wniosła do naszego życia cudowny spokój. Cudowną błogość. Wniosła też jakąś taką niepisaną cierpliwość małżeńską. Cierpliwość, która nie towarzyszyła nam wcześniej.
A ja zyskałam wyjątkowy spokój ducha. Wyciszyłam się. Mam czas na film, jak nigdy! Mam czas na bezkresne tulenie tego małego człowieka. Mam czas i chcę mieć czas na to, aby przedłużyć sobie poranek. Aby wyściskać chłopaków popołudniu. Odkładam inne rzeczy i szereguję sobie moje priorytety na nowo.
Patrzę na tę moją małą trójcę i łza mi kapie po policzku. I nie chcę jej wycierać z twarzy. Najchętniej zamknęłabym ją na zawsze w jakiejś małej szklanej kapsułce, zawiesiła na łańcuszku i powiesiła na szyi. Łzę szczęścia.
Potrójne macierzyństwo cudownie smakuje! Nie jest łatwe, nie jest pozbawione zmęczenia, ale wchodzi na jakiś taki niepisany wyższy level spokoju i dojrzałości.
Uściski! Myślę, że każda z nas śmiało mogłaby taką łzę szczęścia zawiesić na swoim łańcuszku …
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*
9 komentarzy
Popłakałam się jak czytałam Twój wpis. Też jestem mamą trójki dzieci i podobnie jak Ty mam dwóch starszych synkow i najmłodsza to córeczka. I czytając Twój wpis jakbym czytała o sobie. Buziaki?
oj jakbym czytala o sobie i swojej rodzinie ☺ tylko z ta roznica ze ja mam czworke dzieciakow w malym odstepie czasu☺ najstarszy syn XII 2012, corka V 2014, syn VIII 2015 i syn V 2017 ☺
Też mam czwórkę – 2007, 2009, 2014 i 2017. Witam w klubie mam z 4 dzieci :)
Zgadzam się z Tobą Magda w 100% ? idę jeszcze utulic swe 3 małe pociechy zanim zasne?
Świetny tekst! Mam synka 15 msc też świat stanął na głowie gdy się urodził ale bardzo chcieliśmy naszego małego szczęścia. Teraz mega się boję. Druge w drodze. Na początek września ma przyjść na świat. Już zaczynamy planować wszystko. Boję się bardzo ale też się cieszę. Nawet nie umiem tego uczucia opisać słowami.
U mnie niestety po trzecim dziecku nie wiele sią zmieniło. Jedynie powtórka z lektury: zmęczenie, niewyspanie, brak wolnego czasu, szczuplejszy portfel itd. Nie mówię, że to jakiś koszmar, kocham swojego Szczepana tak samo jak pozostałych dwóch synów, uwielbiam jak zasypia mi na rękach, ale ma to swoją dość wysoką cenę (nie tylko materialną). Cóż mi poradzisz? Czwarte dziecko? Może w końcu będzie dziewczynka (mam trójkę chłopaków)?
U mnie niestety po urodzeniu się trzeciego syna nie wiele się zmieniło. Może popadliśmy już trochę w rutynę. Niewyspanie, przemęczenie, brak wolnego czasu, chudszy portfel, „uczulenie” na płacz itd. Nie twierdzę, że jest to jakiś totalny koszmar. Kocham swojego małego Szczepanka tak samo jak pozostałych synów, uwielbiam jak zasypia mi na rękach, tuli się, uśmiecha… Jednak nie przyniósł spokoju jak to opisujesz jedynie powtórkę z lektury – budzenie w nocy, częste ryki (ząbkowanie itp). Ja i żona zaczynamy „nasze życie” dopiero wieczorem, jak dzieci już śpią, wszystko jest pozmywanie i posprzątane (około godziny czasu). Obejrzymy sobie jakiś film i spać…
Ja mam moją upragnioną dwójkę i czuję, że nie podołała bym z trzecim. Podziwiam rodziców, którzy mają więcej niż dwójkę skarbów, bo ja do tej pory nie mogę ogarnąć mojej Łucji i Mieszka… Teraz tak mówię, ale pewnie za rok jak Misiu będzie już chodził zapragnę mieć znów w ramionach mały cud, ale niestety komplikacje drugiej ciąży niestety nie dadzą o sobie zapomniec i lekarz zabronił trzeciego dziecka… Takze, bede czekac na wnuki! :)
pocieszające jest że przyszło to co powinno :) cieszę się i aby tak trwało już zawsze.