*post archiwalny, lipiec 2018
Od razu na wstępie tego postu muszę bardzo mocno zaznaczyć, że w żaden sposób nie możecie traktować informacji zawartych w tym poście jako metod leczenia bądź recepty na idealne dojście do siebie po cesarskim cięciu.
Moje doświadczenia opisują wyłącznie moją sytuację, a Wy zanim zastosujecie się do jakiejkolwiek porady powinnyście skonsultować to z Waszym lekarzem. Ja wszystkie moje posunięcia konsultowałam z lekarzami i to oni dawali mi dopiero zielone światło na to, aby zrobić coś tak a nie inaczej. Stan zdrowia każdej z nas jest inny i musimy mieć świadomość tego, że to co dotyczy mnie niekoniecznie musi być idealnym rozwiązaniem dla Was. Choć jednak w większości przypadków lekarze, z którymi miałam do czynienia, poniższe sugestie stosowali podobno z powodzeniem przy większości swoich pacjentek.
Spora część z Was wie, że mam za sobą (aż) trzy cesarskie cięcia. Każde z nich było wykonywane z przyczyn medycznych i choć bardzo chciałam rodzić naturalnie, to nie mogłam. Gdybym tylko mogła, myślę że próbowałabym rodzić naturalnie, wszak trzy cesarki na koncie to trzy poważne operacje w obrębie jamy brzusznej. Ja przynajmniej tak to postrzegam.
Pierwsze cesarskie cięcie postrzegam jako nie do końca udaną operację.
To znaczy z punktu widzenia dziecka – wszystko się udało. Urodziło się zdrowe i żywotne. Z mojego punktu widzenia też prawie wszystko się udało ( poród naturalny mógłby doprowadzić do uszkodzenia mojego spojenia łonowego, także tego uniknęliśmy). Dlaczego „prawie” wszystko się udało? Ponieważ nie tylko byłam dość obcesowo potraktowana przez lekarza chirurga, który widząc mnie zmierzającą w kierunku stołu operacyjnego rzucił: „Jeszcze jedna?!”, ale rana po cesarskim cięciu babrała mi się jeszcze przez ponad pół roku od cesarki, a bóle podbrzusza i ograniczenia ruchu totalnie mnie dołowały przez pierwsze miesiące. W skali 10 punktowej oceniam tamtą operację na 5/10 pkt. Czyli słabiuchno. Pionizacja w pierwszej dobie była u mnie dramatyczna a ściągnięcie szwów po pierwszej dobie, które jeszcze do końca nie zawiązały skóry, uważam za totalne nieporozumienie. Było minęło. 12 miesięcy po cesarce było trudnym dla mnie doświadczeniem.
Jak przebiegło drugie cesarskie cięcie?
Przede wszystkim było wykonywane przez zespół pracujący pod okiem ordynatora szpitala, mojego wtedy lekarza prowadzącego. Nie chciałam, aby cięcie wykonywał przypadkowy lekarz, jak za pierwszym razem, który akurat schodzi ze zmiany i trafiam w jego ręce jako ostatnia pacjentka, na którą jemu się już nie chce patrzeć, o operowaniu nie wspominając.
Za drugim razem bardzo zależało mi na tym, aby cięcie wykonywał ktoś zaufany. Ktoś, dla kogo nie będę kolejnym rozfiletowanym kurczakiem a pacjentką, której należy się ludzkie traktowanie i pieczołowite zszycie. Wszak od tego JAK DOKŁADNIE będziemy zszyte, zależy jak będziemy dochodzić do siebie po operacji! To moje zdanie, ale myślę, że większość z Was, która przeszła cesarkę zgodzi się ze mną. Jak ktoś odwali manianę, to my tę „manianę” będziemy odczuwały (kto wie, czy nie) przez całe życie! Cesarka to operacja, do cholery jasnej, a nie mizianie po pięcie. Tutaj nie ma miejsca na bylejakość. Sorry. Lekarz i jego umiejętności są tutaj BARDZO WAŻNYM OGNIWEM.
Czyli lekarz i jego umiejętności to jeden z kluczów do udanej cesarki.
Drugim kluczem, przynajmniej moim zdaniem, jest nasze nastawienie do tej operacji. Warto abyśmy poczuły się po operacji jako wojowniczki, które jedną robotę już świetnie zrobiły (wydały na świat dziecko!) a teraz przed nami druga robota, równie ważna:
… nasza w tym rola, aby teraz postawić same siebie na nogi!
W całym tym hormonalnym zamieszaniu i zmęczeniu, które można odczuć w pierwszych dobach, musimy wykrzesać z siebie jeszcze energię, aby możliwie szybko się spionizować i sprostać bólowi, który może nam wtedy towarzyszyć.
Po cesarskim cięciu mniej więcej po 2-3 godzinach przestawało działać znieczulenie i wtedy zaczęto podawać mi dożylnie morfinę bądź paracetamol czy ketanol. Nie wzbraniałam się przed tym. Ból zaczął być coraz bardziej dotkliwy a ja chciałam zachować jak najwięcej pogody ducha, aby za chwil parę mieć siłę opiekować się dzieckiem, a nie być wyrzutą przez bóle pooperacyjne.
Dlatego ja nie żałowałam sobie niczego przeciwbólowego. Ja chciałam ten ból uśmierzać, by mieć też siłę (w tym tę psychiczną) do tego, aby się za moment walecznie spionizować!
Co jest uważam kolejną rzeczą, która może pomóc nam w tym, aby szybko dojść do siebie po cesarce? Oprócz dobrego lekarza i nieżałowania sobie przeciwbólowych, uważam że bardzo ważne w moim przypadku było niezwlekanie z pionizacją.
Po pierwsze jak tylko zaczęłam mieć władanie w nogach po znieczuleniu, to wykręcałam nimi ósemeczki, ruszałam nimi, ile się dało. Szurałam piętami po prześcieradle, starałam się ruszać nogami w różnych kierunkach, aby pomóc krwi krążyć sprawnie i by przygotowywać się pomalutku do pionizacji, która nie jest najłatwiejsza.
Po drugiej cesarce zaczęto mnie pionizować po 8 godzinach, co uważam za świetne posunięcie. Nie chciałam zwlekać do 12 czy 24 godzin, jak chciały to robić dziewczyny, które były ze mną w sali. Czułam podskórnie, że szybkie „uruchomienie” to dobry ruch, co zresztą powtarzał mi lekarz prowadzący, który powiedział, że jeśli nie ma przeciwskazań, to w miarę szybka pionizacja działa na naszą korzyść.
Po ostatniej, trzeciej cesarce chcieli mnie pionizować po 24 godzinach, z czym się nie zgodziłam. To znaczy wiele do powiedzenia niby nie miałam, ale zdecydowałam się porozmawiać z lekarzem, dlaczego mam czekać tak długo, skoro przy moich poprzednich cesarkach pionizacja następowała już po 8 godzinach. Lekarz zgodził się zrobić odstępstwo w moim wypadku i po 8 godzinach od cesarki już siedziałam i próbowałam się ruszać na boki. A po 12 godzinach zdecydowałam się z asystą położnej wstać.
Pionizacja nie jest łatwa, ale trzeba do niej podejść zadaniowo. Wiedzą, to te z Was, które to już przeszły :-) To nie jest bułka z masłem, tym bardziej jeśli nie jesteśmy już na silniejszych przeciwbólowych. Jednak nie warto robić z tego dramatu. Ot, po prostu kolejne zadanie po porodzie.
Zazwyczaj przy „uruchomieniu” towarzyszy nam położna i to ona nam podpowiada, jak warto się podnieść z łóżka. Warto tych instrukcji słuchać. Zazwyczaj pierwszym zadaniem jest najpierw przekręcić się na jeden bok a następnie wysunąć jedną nogę, a następnie drugą poza krawędź łóżka. Złączyć je ze sobą i dopiero tak siedząc na krawędzi łóżka próbować wstać podtrzymując się opiekuna bądź ramy szpitalnego łóżka. Jak już wstaniemy i weźmiemy głęboki oddech, a często pojawią się przy tym lekkie zawirowania głowy, bo to wysiłek niemały, to małymi krokami będziemy zmierzać by pokonać mały dystans. A później jest już z górki.
Jak już pionizację mamy za sobą, to jesteśmy na prostej. Oczywiście, że kolejne wstawania z łóżka są wyzwaniem i wiążą się z bólem o różnym natężeniu, ale warto podkreślić, że od pionizacji może być już tylko lepiej :-)
A co później?
A później warto, abyśmy krok po kroku pokonywały kolejne stopnie dochodzenia do siebie po cesarce. Średnio dynamiczne ruchy przy poruszaniu się, brak dźwigania, ograniczanie schodów, sporo leżenia i odpoczywania – to pomaga w tym, aby jak najszybciej i bez powikłać dojść do siebie.
Ja po trzeciej cesarce już szaleję. Niestety. To znaczy naprawdę jest trudno nie robić nic i odpoczywać mając trójkę dzieci, ale staram się robić przystanki. Wysługuję się mężem. Przyleciała do mnie na parę dni mama, która też wiele bierze na siebie. To wszystko cholernie pomaga.
*post pisany jest niespełna dwa tygodnie po moim trzecim porodzie
Także sztab pomocowy, o ile macie taką możliwość, jest na wagę złota. Wiem jednak, że często zdane jesteście na siebie w tych trudnych początkach. Szacun, dziewczyny!
Dodam też, że warto zadbać o bliznę. Jak już strupki odejdą postawcie na uelastycznienie blizny np. za pomocą maści lub plastrów z silikonem. Jest ich sporo na rynku. Ja używałam kilku, ale plastry sprawdziły się najlepiej i blizna bardzo szybko malała. Ja używałam tych plastrów. Można je docinać o kształtu blizny i świetnie się trzymają, i nie ścierają się tak szybko jak maść. Dodatkowo warto też udać się do osteopaty albo fizjoterapeuty, który pokaże nam ćwiczenia jak dbać o bliznę, by nie przeszkadzała nam w późniejszych etapach.
Warto pamiętać o jednym – dziewczyny, my wygrałyśmy tę bitwę! Możemy śmiało z podniesionym czołem być dumne z siebie. Poród już za nami i nikt nam nie podskoczy!
Piąteczka!
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :)
23 komentarze
Pani Szczesliva,mam pytanie,czy jest sens zaczac stosowac plastry z silikonem na blizne po 2 latach od cesarki?Czy dac sobie spokoj?Dodam,ze rane mam w oplakanym stanie,zszyta nader fatalnie,do tej pory zywo-czerwona. Porazka. Pomocy.
Zdecydowanie tak. Nawet blizny starsze niż 2-4 lata można próbować ratować :-)
A jakie były odstepy miedzy Pani cesarkami?
Dziekuje bardzo. Chyba sprobuje,choc cena odrobine mnie zniecheca. Nie mniej dziekuje za informacje. P. S : uwielbiam Panią czytac!wchodzę na Pani bloga nawet kilka razy na dzień;)
Pionizacja po moim pierwszym cc … Położna rzuciła zza komputera „Tam jest łazienka. Pani wstanie i się umyje”. Dwie godziny wcześniej odeszła moja mała odeszła do aniołków. Żyć mi się nie chciało, a jaśnie pani nawet się nie chciało pomóc mi wstać, nie mówiąc o tym, żeby mnie zaprowadzić. A o leki przeciwbólowe nie mogłam się doprosić. Telefon na sali niby był, ale nikt nie raczył odbierać. Dopiero jak mąż znalazł mnie zwijającą się z bólu w łazience zrobił awanturę. Dlatego nie podzielam zachwytu nad polecanym w Krakowie szpitalem U…..
Szczesliva takie plastry mogą pomóc na rozstępy?
Podziwiam cie.
Ja po pierwszej cesarce (6 lat temu) wstalam po 3 dniach. Operacje mialam w piatek wieczorem , przez 48 godzin bylam podlaczona do pompy ze znieczuleniem. W kazdej chwili moglam sobie usmierzyc bol :) czucie w nodze odzyskalam we wtorek. Trwalo to wiecznosc. Ciezko bylo z pionizacja, z chodzeniem ale dawalam rade. W czwartek wrocilam do domu. Do siebie doszlam tydzien pozniej. Rane mialam zszyta pieknie. Szybko sie goilo. Tyle ze latem doktorka wyczula mi zrosty ktore strasznie czasem ciagna.
Dodam ze jestem w drugiej ciazy i ze wzgledow medycznych na 24 stycznia umowiona jestem na druga cesarke. Ciekawe jak bedzie tym razem.
Mieszkam w Belgii. Tu urodzila sie moja pierworodna i tu urodzi sie druga corcia.
Madzia podsuwasz naprawde super info. Musze pogadac z lekarzem.
Pozdrawiam i zdrowka
Super wpis przydał by mi się 4 lata temu . Wszystko się zgadza. Pierwsza cesarka porażka ja kompletnie zielona lekarz przypadkowy i skomponował mi taki majstersztyk pod brzuchem że szkoda gadać ?. Druga cesarka i doświadczenie pozwoliło mi wybrać odpowiedniego lekarza który poprawił w moim mniemaniu sporo po pierwszym ?. I tak dziewczyny nie bójcie się przeciw bólowych one ułatwiają pionizację a wiem z własnego doświadczenia że o przeciw bólowe można a nawet trzeba się upomnieć bo personel bywa różny . Pozdrawiam
Ja zostałam spionizowana 14 godzin po pierwszym cięciu (odczekano noc) i ledwie 6 godzin po drugim – na moje własne życzenie, na prawdę czułam isę już na siłach i bardzo chciałam zająć się maluchem. Za pierwszym razem miałam falstart – kręciło mi się w głowie i nie mogłam jakoś podążać za poleceniami położnej, po 20 minutach przyszedł mój mąż i postawił mnie do pionu :) Rzeczywiście bardzo istotna jest technika wstawania.
Bardzo ważne jest żeby po znieczuleniu zewnątrzoponowym te kilka godzin leżenia leżeć na prawdę płasko, bo to zmieniejsza ryzyko pojawienia się silnych bólów głowy – za drugim razem nie mogłam sobie z przejęcia znaleźć miejsca i przez 3 dni odczuwałam silny ból głowy.
Czytajac Twoje ostatnie posty przypominają mi się moje przeżycia sprzed przeszlo roku. To zdumiewające- wiekszosc moich wspomnien pokrywa sie z Twoimi opowiesciami!
Mnie rowniez spionizowano jakos 8 godz po cc i cale szczescie bo praktycznie od razu bylam „na chodzie”. Tym bardziej ze juz pierwszej nocy musialam sie praktycznie sama zajmowac moja coreczka, za wyjatkiem ok 3 godz w nocy kiedy musialam sie dowlec do pielegniarek i poprosic o zabranie dziecka (byly tym wielce zadziwione!). Po tym czasie i tak malutka wrocila do mnie bo sie domagala cyca…
Pi pierwsze cesarce zpionizowali mnie po 12 myślę że było ok ? łazienka na końcu korytarza- musiałam przejść (mąż asystowal) do łazienki i wziąść prysznic….dałam rade….jestem 3 tyg po cc…teraz postawiki mnie na nogi po dobie- tez jest ok…miałam przy drugiej cc znieczulenie ogólne, może dlatego?! A może ,ze rodziłam teraz w innym państwie, inne zwyczaje…..ale i wtedy 2 lata temu szybko doszłam do siebie i teraz tez…? maż teraz był z nami w szpitalu cały czas, bardzo mj pomógł – podawał dziecko do karmienią. ..przewijak w pierwszej dobie…i mam 2 miesiące wolnego- bardzo jest pomocny. ..opiekuje się starszym dzieckiem…
Popieram szybkie pionizowanie po cesarce. Ja po mojej byłam podniesiona z łóżka po niecałych 5 godzinach (tak praktykują to w szpitalu, w którym rodziłam). To pozwoliło mi w miarę szybko się pozbierać po cc.
ja byłam podnoszona po 6 godzinach i zemdlałam.
To jeszcze zależy od szpitala – mnie na Pomorzanach w Szczecinie anestezjolog poinformował, że mam wstać po 8 godz. Niestety po prochach i przez ból straciłam poczucie czasu. Pani, która zmieniała podkłady się zainteresowała czemu po 12 godz. leżę. Wstawałam sama bez asysty w noc,y bo synek zrobił kupę, a nikt nie przyszedł mi pomóc więc nie miałam wyjścia – porażka na maxa. Na szczęście było minęło. Co do blizny polecam taką roślinkę żyworódkę. Takie brzydkie, ale magiczne zielsko za 10 zł można kupić w ogrodniczym. Urywa się liście myje się i odrywa błonkę, żeby sok wypłynął – i tą mokrą str się przykłada na pol godz dziennie do rany. Blizna się nie paprze i wszystko szybciej się goi. Testowałam na sobie pierwszy raz po operacji kręgosłupa – blizna prawie niewidoczna. Nawet jak synek starszy się skaleczy to owijam ranę liściem i owijam plastrem. Działa też przy zapaleniu spojówek – również okłady. Ma dużo witamin i ważne ze im starsza tym lepsza:) Ponoć stosowały ją nasze babcie, ale jakoś jak wiele rzeczy odeszły w zapomnienie.
To co piszecie jest straszne, mi po naturalnym wystarczył apap i to tylko dlatego że w 3 dobie podczas karmienia macica dawała mega nieprzyjemne uczucie. Pierwsze 2 dni nic nie brałam.
Dokladnie. Jak czytam to, to naprawde sie ciesze z dwoch porodow naturalnych. Wstawalam praktycznie od razu i zajmowalam sie dziecmi z usmiechem na ustach. Za to moja siostra ma miec jutro cesarke…ze wskazan med.
A ja pamiętam moją cesarke 7lat temu w klinice bydgoskiej 3 cięcie w wigilię koszmar pękły mi szwy na macicy po poprzednich cc ból po operacji koszmarny pionozacja za pomocą paska od torebki przywiazanego do łóżka nikt nie pomagał mąż daleko a tu trzeba wstać
Pionizowano mnie 28 godzin po cc. Nie pozwalano wstac wczesniej niz po 24 h ze wzgledu na rodzaj znieczulenia podany podczas operacji. Tak przynajmniej nam to wytlumaczono. Przez pierwsze godziny zalecano trzymac plasko glowe( nie podnosic). Po cc mialam przez kilanascie godzin podlaczona pompe ze znieczuleniem. Po spionizowaniu obeszlo sie bez lekow przeciwbolowych. U 3 pozostalych „cesarek” po spionizowaniu byl apap- nic mocniejszego. Chyba co szpital to obyczaj
U mnie pierwszy porod siłami natury drugi cesarka ze wzgledu na brak postepu porodu a wysokie tętno dziecka. Pionizacja po 6 godz. przy pomocy położnej i później prysznic, też z jej pomocą z racji tego ze cięcie miałam dość późno odbywało sie to po północy. Jedyne co mi bardzo doskwieralo to ból wynikający ucisku na rane gazów ktore gromadziły się w jelitach. A i jak ktoś ma kaszel to współczuję, kichniec tez nie polecam… a teraz jak bedzie??? Zobaczymy
Mi tez kazali wstać po 12 godzinach po cc a wcześniej leżeć na płasko. Oczywiście wierciłam się , więc na tydzień zafundowałam sobie potworne bóle głowy. Pionizacja polegała na tym, że pielęgniarka wzięła mnie za rękę i z całej siły poderwała do pionu , po czym ja zasłabłam. Komentarz z pielęgniarki ” O. teraz to pani jest biała O a teraz zielona”. Po głupich uśmieszkach dała mi wózek, po drugim zasłabnięciu zrobiono mi badanie krwi i okazało się że straciłam dość dużo krwi i mam koszmarne wyniki:( Gdy z koleżanką z sąsiedniego łóżka prosiłyśmy o przeciwbólowe, musiałyśmy się nasłuchać o tym że cc to nie operacja i że panikujemy i w ogóle nie wiemy co to znaczy prawdziwy ból , operacja itp. Niestety zazwyczaj kobieta jest tak pochłonięta opieką maleństwem i i zmęczona, że szkoda jej czasu na kłótnie z personelem.
Jestem świeżo po cc i fragment o lekach przeciwbólowych mnie zszokował. Jak to cc to nie operacja? A przepraszam co to jest? o_0
U mnie po najróżniejszych kroplówkach (nie wiem co w nich był za dragi, ale były cudowne :P) położna sama przyszła i powiedziała, że mam w razie jakiegokolwiek bólu od razu prosić o leki przeciwbólowe. Że o wiele prościej jest uśmierzyć ból na początku niż jak się rozwinie. Poszłam do niej gdy z bólu nie potrafiłam się wyprostować przy chodzeniu oraz gdy po kilku godzinach paracetamol nic nie pomógł (apap na mnie kiepsko działa). Pamiętam, że drugiego wieczoru po cesarce dostałam na szafkę czopek oraz 2 x paracetamol (jeśli czopek nie zadziała) „na wszelki wypadek” jeśli będzie mnie bolało w nocy, żebym nie musiała nawet wołać położnej.
Ja mialam szwy rozpuszczalne,a na to opatrunek ze srebrem, ktory trzyma sie 5 dni (mozna sie z nim kapac). Po tych 5 dniach jak zdjelam opatrunek rana byla juz ladnie zagojona. Ogolnie to jestem bardzo zadowolona z cesarki, bol po byl, ale bardziej bolala mnie glowa w trakcie ciazy, niz rana po cesarce.
Za kilka tygodni czeka mnie trzecia cesarka, ale tym razem jestem jeszcze lepiej przygotowana i mam nadzieję, że będzie dobrze. Szkoda, że tak mało mówi się o mobilizacji i rehabilitacji blizny oraz mięśni dna miednicy. To co wiem dzisiaj powinno mi zostać przekazane przez lekarzy albo położną już po pierwszym cięciu a nie zdobywane na własną rękę na ogół od wirtualnych koleżanek…