Nie macie wrażenia, że jako rodzice jesteśmy bombardowani tak dużą ilością przekazów, nakazów i wytycznych, których powinniśmy się trzymać odkąd na świecie pojawiają się nasze pociechy, że można śmiało pomyśleć sobie czasami: „Kurczę, no, nie nadążam!”, „Chyba inni rodzice są lepsi.”, „Czy aby na pewno daję moim dzieciom wszystko?”
Umówmy się, że nasze rodzicielskie życie nie jest drogą usłaną różami i na przestrzeni dekad to … chyba nigdy tą drogą usłaną różami nie było! ;-) To ciągłe żonglowanie między domowymi obowiązkami, pracą i czasem poświęcanym naszym dzieciom. Nie wiem, jak wygląda Wasza codzienność, ale u nas dni powszednie to wyścig z czasem i realizacją potrzeb naszych i naszych brzdąców :-)
Wstajemy wszyscy skoro świt i … stajemy do biegu!
Starszak jest przygotowywany do przedszkola, junior uskutecznia wtedy marudzieniową operetkę a Gaia obserwując brata próbuje w te same tony. Mój mąż odwozi starszaka do przedszkola a kiedy przyjeżdża rzuca się w wir pracy przerywany innymi obowiązkami domowymi, między którymi trzeba żonglować. Ja usypiam Gaię a Junior lubi wtedy poprzeszkadzać. Gotujemy obiad. Zaliczamy lekarzy albo robimy niezbędne zakupy. Staramy się, jak możemy aby zarówno machnina domem zwana działała jak i by dzieci czuły się w tym wszystkim nieodtrącone i by … świetnie się bawiły. Przecież ich dzieciństwo ma być właśnie zabawą!
Wszak to dla nich to wszystko, prawda? Czego bym nie robiła, robię z myślą o nich i założę się, że myślimy podobnie :-) I choć nie zawsze to one są w centrum wydarzeń, to świat się wokół nich kręci.
Kiedy dzień zaczyna się nam ok. 6.00 to już o 14.00 mam pierwszy energetyczny kryzys i jak pomyślę sobie, że chłopcy zasną dopiero w okolicach 20.00, to zastanawiam się, jak ja do tej godziny dotrwam :D W kuchni stos naczyń, w koszu na pranie piętrzą się kolejne ciuchy. I wtedy przychodzi pewna myśl, którą postanawiam zrealizować! A on jakiegoś czasu realizuję ją codziennie, z czego jestem dumna!
Zostawiam ten bałagan w tyle, udaję że go nie ma i … zaczynam zabawę z moimi dziećmi!
Wiecie, ile mnie na początku kosztowało takie podejście? :-) Męczył mnie bałagan, ale tłumaczyłam sobie, że bałagan poczeka a ich dzieciństwo … nigdy nie poczeka! To coś co minie szybciej niż by się nam mogło wydawać i zostawi mnie z niedosytem. A ja tak nie chcę!
A teraz? Jestem z siebie dumna, że potrafię już przerwać tę karuzelę sprzątania i innych domowych obowiązków. Bezczelnie siadam z nimi na dywanie i razem wchodzimy w zupełnie inny świat! Radość na ich twarzach jest nie do opisania. Oni czują, że ja jestem dla nich i że nie odrywam się od czegoś, aby spędzić z nimi tylko sekundy. Rezerwuję dla nich czas i odpływamy! Budujemy farmy, odgrywamy scenki, i wspólnie wchodzimy w inny wymiar!
Wiem, że jest nas tutaj więcej, którzy zrozumieliśmy, że to całe pranie i sprzątanie poczeka. Że ta pogoń za porządkiem to nie priorytet! Ujawnijcie się! :-)
A jeśli ta decyzja jest dopiero przed Wami i toczycie czasami ze sobą wewnętrzną walkę, to powiem Wam jedno: nie wahajcie się ani chwili! Warto!
Cieszę się, że przy patronacie LEGO DUPLO mogę Wam dzisiaj opowiedzieć o mojej decyzji, której ani przez moment nie żałowałam :-) Dzieci rozwijają się w zdumiewająco szybkim tempie już od pierwszych dni życia. Szkoda by było, aby te chwile nam umykały! Wygospodarowanie czasu na wartościową zabawę z naszymi szkrabami to najlepsza z możliwych decyzji. A kiedy podczas zabawy towarzyszy nam LEGO DUPLO wiem, że limitem może być tylko nasza wyobraźnia! Klocki Lego Duplo pobudzają kreatywność, podsycają dziecięcą ciekawość i pokazują brzdącom, że nie gotowe rozwiązania są najlepsze a to, co sami wymyślą! Pobudzają do myślenia i kombinowania! Oprócz umiejętności budowania Lego Duplo pomaga nam też w tworzeniu historii przy użyciu zwierzątek, postaci i pojazdów. Uczenie się opowiadania to świetny motor napędowy przy rozwoju mowy! :-)
Macie w domu swoje „Duplo”? Które zestawy są Waszymi ulubionymi? ;-)
Uwielbiam hasło LEGO, które mówi o tym, że warto stać się DUPLOmowanym rodzicem, który znajduje czas na zabawę ze swoimi szkrabami!. Myślę, że jestem na dobrej ku temu drodze!
„Posiadanie dzieci powinno być dobrą zabawą.”
– Jane Goodall
Bawmy się zatem, razem z nimi :-) Każdy z nas może podjąć tę decyzję, aby czasami zapomnieć o naszych domowych obowiązkach i dać się ponieść prawdziwej dziecięcej zabawie :-)
P.S. Będę wdzięczna jeśli zostawicie po sobie ślad na FB, jeśli udało się Wam, że Facebook pokazał Wam dzisiejszy post :-)
3 komentarze
Jestem tylko babcią dwójki maluszków. Jestem też mamą ich mamy. I bardzo jestem dumna z mojej córki, że tak wiele czasu poświęca na zabawę ze swoimi dziećmi. Gotuje kiedy musi, sprząta kiedy może, pierze ze swoją dobrą koleżanką pralką. Przyjmuje gości, czasem wychodzi do ludzi. Dom wygląda zwyczajnie. Jest miło i domowo a nie muzealnie. Ale właśnie co najważniejsze: wciąż jest dla swoich dzieci. Bardzo dużo się z nimi bawi, czyta. To już procentuje! Moje wnuki rozwijają się cudnie i są NAJWSPANIALSZE!!! Trzydzieści lat temu ja byłam mamą dwójki. Byłam tylko ja. Pracowałam, studiowałam i też starałam się jak najwięcej czasu naprawdę BYĆ z dziećmi. Bawiłyśmy się w rózne zabawy, dużo czytałyśmy, szyłyśmy ubranka dla lalek, kolorowałyśmy, rysowałyśmy, kleiłyśmy, robiłyśmy przedstawienia i własne książeczki. Może więc troszeczkę już wtedy budowałam jej wspaniałe macierzyństwo a moje dumne i cudne babciowanie? A dziś wiem, że jednak na duuużżżooo spraw mi wtedy zabrakło czasu, możliwości, chęci (?). Mam więc niedosyt.
nie doczytałam jeszcze wpisu do końca… ale zaskoczyło mnie coś bardzo…
Masz skarpetki! ;D
Jagoda, wiem! :D
A to było słuchaj tak. Usiadłam bez skarpetek na co mówi mój mąż: „Ty masz burdne te stopy czy takie sine? Weź lepiej założ moje skarpetki.”
:D No to założyłam :D