Kolacja we dwoje nad brzegiem morza. Rozmowy do rana przy dobrym winie. Wypad na gokarty wieczorową porą. Leniwy poranek w błogiej ciszy. Weekend tylko dla nas dwojga. Festiwal filmów offowych w gwiazdami na nieboskłonie.
To wszystko zostało przez nas odłożone na bliżej nieokreśloną przyszłość. Nie dlatego, że namiętność wygasła a potrzeby zmalały. Nie dlatego, że w codzienności brakuje miejsca dla fantazji a zmęczenie nie pozwala zatrzymać się i przemyśleć nasze rytuały, które mogłyby ulec modyfikacjom. Choć zapewne po części to także są powody, dla których wyżej wymienione chwile są niezwykłą rzadkością lub w ogóle nie występują w naszej małżeńskiej przyrodzie.
Bywają momenty, że zaszlochałabym rzewnie i rozczulila się z powodu tak nagłego zwrotu akcji. Mogłabym narzekać każdego dnia, że bywa, iż cienie przesłaniając moje macierzyńskie blaski. Że inni mają nianie, teściowe i mamy na zawołanie. Że inne dzieci przesypiają noce całe. Że nie urodziłam się księżniczką ze świtą całą i muszę zdjąć tę swoją koronę, której nigdy nie miałam na głowie.
Pewnego dnia, z poczuciem beznadziei i jednocześnie wolą niepohamowanej potrzeby zmiany mojego nastawienia do świata, wzięłam się w garść. Otarłam łzy i z zaciśniętymi zębami obiecałam sobie, że nigdy więcej nie będę niczego żałować ani wspominać, zazdrościć ani porównywać.
Zaczęłam prowokować codzienność i stwarzać sposobności do drobnych rytuałów tylko dla nas dwojga. W niektórych towarzyszy nam nasz Syn, jednak tak organizujemy czas, aby nie był on przeszkodą a dopełniał nasze aktywności i miał swoją w nich rolę.
Rozmowy do rana przy dobrym winie skróciliśmy do godzin okołopółnocnych. Wypad na gokarty wieczorową porą zamieniliśmy na przejażdżkę naszą trójcą po krakowskich obwodnicach ;) Nie uwierzycie, ale fajnie jest oglądać Kraków tuż przed zmrokiem, a jest kilka miejscówek, z których widoki sa boskie!
Festiwal filmów offowych poczeka, a my staramy się znaleźć czas na wieczorny seans filmowy.
Leniwy poranek zamieniliśmy na powolne śniadanie przy radosnym Ivka akompaniamencie.
Weekend dla dwojga został zastąpiony szybkim city-breakiem w towarzystwie naszego Syna, który uwielbia podróżować.
Ogarnęliśmy ten temat i cały czas pracujemy nad tym, aby jeszcze lepiej żonglować czasem i kombinować z różnorodnością.
A jak Wam to wychodzi, od kiedy macie dziecko na stanie? Może macie jakieś swoje tajne patenty?
42 komentarze
Oto moje 4 sprawdzone sposoby:
1.Też nie mam rodziców i teściów pod ręką. Zdążyłam się już do tego przyzwyczaić i nie lamentować i tak to nic nie zmieni. Najgorsze są momenty kiedy dzieciaki są chore, a ja muszę pracować. Wtedy marzę, aby któraś z mamą wsparła mnie.
2.Raz w miesiącu przyjeżdża do nas teściowa, więc wtedy bez wyrzutów sumienia wychodzimy na „miacho” i chłoniemy cały Wrocław. To są te momenty kiedy ładujemy akumulatory na kolejny miesiąc :)
3. Idziemy na poranną randkę, kiedy starszy jest w przedszkolu :)
4. Wyłączam Wi-fi ( tylko siii) Wtedy mój mąż nie ma wyjścia musi patrzeć się tylko na mnie.
Punkt czwarty rozłożył mnie na łopatki! :)))
U mnie nie przejdzie, bo mój M. w ukryciu przeczyta ten post i Twój komentarz, i będzie miał się na baczności! :)
Ale wyczekuję momentu, gdyż Młody pójdzie do p-kola – może uda się przedpołudniowo randkować :)
Dzięki za komentarz :)
Jak pójdzie to przedszkola to w 'międzyczasie’ jest 1185484921 rzeczy do zrobienia ;) Ale my wychodzimy z Małą, uczymy ją szybciej chodzić spać i celebrujemy wspólne wieczory :)
Ja mam babcie pod ręką więc mam wygrane. Niemniej podobnie jak Wy – kiedy możemy planujemy wypady tak, by młoda też była z nami.
Ale raz na miesiąc, dwa korzystamy z pomocy naszych mam i wybywamy. Najczęściej nie na zwiedzanie/oglądanie/ łażenie (to można już spokojnie ogarnąć z siedmiolatką) a na chwile tylko we dwoje,
Kamila, wiem co masz na myśli. Te zwyczajne chwile , bez turbo-aktywności, sa u nas w deficycie… A one przecież sa właśnie takie zajebiste. Nic nie musieć, po prostu byc i tak sobie trwać…
U nas podobnie teściowie i rodzice daleko więc musimy radzić sobie sami. Wieczory we dwoje zamieniliśmy na poranne pidżamowe wygłupy, wspólne spacery na rodzinne wycieczki rowerowe, itd. Ivka możecie zająć tak by nie był przeszkodą i dopełniał Waszą aktywności, przy naszej trójeczce to póki co niemożliwe ;)
P.S. Magda, czytając ten post przyszło mi coś go głowy – gdybyśmy gdzieś kiedyś wybrali się do teściów, miałabyś ochotę na kawę lub spacer z dzieciakami?
Jasne :) Teściowie Twoi w Krakowie?
Noooooo
Tak właśnie pomyślałam, ze im liczniejsza gromada, tym trudniej … Ja mam trójkę rodzeństwa – nie zamieniłabym tego na nic innego. Także, Ty wiesz, ze warto. Za x lat nasze wyrzeczenia bedą tylko mglistym wspomnieniem ;)
Miło się czyta, że można. Nam też się to udaje, przynajmniej tak mi się wydaje. Weekendy to czas wspólnych spacerów, jeszcze nie bardzo dalekich, bo Zo malutka. Wieczorami w te dwa/trzy dni w tygodniu oglądamy filmy i tak jak wy siedzenie do rana skróciliśmy do godzin około północnych, a wypady na koncerty rockowe na razie zastępują nam koncerty na dvd – przynajmniej zawsze widzę scenę;))
Rodzice i teściowie nie tak daleko, ale w większości pracujący, więc radzimy sobie sami. Nie mogę się doczekać jak Zo trochę podrośnie i będzie brała aktywny udział w naszych rytuałach, przynajmniej niektórych;)
Ja się łudzę, ze gdy Ivo będzie mal 3 latka to będzie łatwiej ;) o ile nie będzie miał rodzeństwa, od kors ;)))
Widać każdy na coś czeka – ja na to jak Zosia zacznie siadać, a Ty na 3 latka Iva:D Ciekawe, czy w którymś przypadku faktycznie będzie nam łatwiej?;)
pijesz alkohol i karmisz piersia?
Nie.
to dlaczego tyle u Ciebie tematow alkoholowych?
„Tyle” to znaczy ile? :)
wystarczajaco duzo jak na karmiaca matke.Troche „od czapy” te posty.Nie widze zwiazku z blogiem.Robisz drinki i ich nie probujesz?
Olu, to do Ciebie należy wybór jakie blogi czytasz i jakim artykułom poświęcasz swoje 2 minuty.
nie odpowiedzialas na pytanie
Celna uwaga. Gdybys uważnie czytała mu blog znalazlabys na nie odpowiedz. Pozdrawiam. Bez odbioru.
Droga imienniczko, proszę poczytaj trochę fachowej literatury o piciu alkoholu przez mamy karmiace piersią a potem się wypowiadaj. A jeśli ci się nie chce to nie czytaj ani literatury ani tego bloga. Ola xxx
czytam a Ty?
Spokojnie :)Przeciez mozna odciągnąć pokarm laktatorem☺️
A wpisy „alkoholowe”trzeba czytać z przymrużeniem oka
My rownież nie mamy do dyspozycji mam, cioć tudzież tesciowych więc cała opieka nad naszym maluchem spoczywa tylko i wyłącznie na nas. Czas, który mamy dla siebie jest więc bardzo ograniczony. Moim sposobem żeby jednak nie „nie samym dzieckiem człowiek żył” jest wczesne położenie malucha do spania. Współgra to z jego zegarem biologicznym a my łapiemy chwilke dla siebie i wykorzystujemy ją na maksa. Ola xxx
To jest dobry patent!
Hmmm pisać, czy nie pisać…Bo cóż ja matka trójce dziewczyn mogę dodać – łatwo nie jest (też 0 wsparcia bieżącego z zewnątrz). Aleee, jeśli motywacja jest duża, to można urobić babcię, żeby wzięła sobie wolne w pracy, zajęła się pannami i uciec w Bieszczady na dwa cudowne dni :)
P.S zdradź, gdzie te cudne widoki Krakowa – chętnie skorzystamy, jeśli jeszcze nie znamy.
Zdradzę, niebawem :)
Pierwszy rok życia synka byliśmy sami. Teraz niby mam mamę pod ręką, ale ona nie chce z małym zostawać, więc wychodzi na to samo. Urządzamy sobie przynajmniej raz w tygodniu miły wieczór z filmem/rozmową/chipsami/winem czy co tam jeszcze wymyślimy. Póki jest w miarę ciepło chodzimy wieczorami w trójkę na spacery. Mały się może wyszaleć przed snem a my zwyczajnie porozmawiać. Do tego pilnuję abyśmy razem jedli posiłki, gdy jest to możliwe. A czasami jedziemy do teściowej, zostawiamy małego i idziemy już sami na spacer, czy do knajpki :-).
Mi się knajpka maaaarzy ;)
Jesteśmy ze sobą od 15 lat i jeszcze się sobą nie znudziliśmy, a mamy już dwoje dzieci i psa ;) a co ważne nadal mamy dla siebie dużo czasu :)
Marta, i tak trzymajcie!
Raz na sto lat dziecko idzie na noc do dziadków, nawet od czasów rodzicielstwa byłam raz w kinie;] A poza tym mam fuksa, bo L maks o 20 chodzi spać więc jeszcze jest czas na lampkę wina i film;]
Nie pamietam kiedy byliśmy ostatnio w kinie :D
Podzielisz się tymi krakowskimi miejscówkami? Też mam kilka, lecz chcę więcej! :)
Podzielę!;) planuje na ten temat osobny post :)
I my tez nie mamy dziadków pod ręką. Te pojedyncze okazję kiedy przyjeżdżają (albo my do nich) wykorzystujemy na maxa. U nas sposobem idealnym na spędzanie czasu tylko we dwoje jest wczesne kładzenie dzieci spać. Po prostu. Dzieci są w łóżkach max o 20.00 i możemy wtedy coś razem zrobić. Najczęściej gramy w planszówki albo oglądamy seriale lub filmy.
Jakie planszówki polecasz? :-)
Ha, odpowiedź na to pytanie nigdy nie jest prosta ;) To zależy czy macie/znacie już jakieś planszówki i jakie macie gusta. My najczęściej we dwójkę gramy w gry karciane. Tu masz mniej więcej pogląd tego w co my lubimy grać: https://casalinga.pl/kiedy-dzieci-spia/ Dla początkujących graczy najlepszą grą będzie Ticket to Ride (Wsiąść do pociągu), bardzo bardzo fajne, trochę kombinowania, trochę losowości, mnóstwo zabawy. :)
ja jestem zielona w kwestii planszówek, ale lubię czasami statyczną rywalizację, wiec moze to będzie strzal w dziesiatke! ;-)
Vino? A degustujemy właśnie :)
Uwielbiam ten post, mimo, że nie mam partnera, mam dziadków pod ręką (wszyscy mi tego zazdroszczą), a uwielbiam dlatego, że pokazuje to,że rodzina to rodzina, bez frustracji.
Mówicie że nie macie pod ręką rodziców ani teściów i nie ma kto z dzieckiem zostać.Ja mam blisko i jednych i drugich ale nie mają chęci mi pomagać To jest dopiero przykre.