Ciśnienie w ostatnich tygodniach rosło mi, i rosło. W pewnym momencie zaczęło tak szybko zapierdzielać w górę z prędkością światła, że doszłam do wniosku, że dłużej bezczynnie nie wytrzymam.
Skrycie liczę, że myślących podobnie do mnie jest więcej, wolę jednak za szybko przed szereg nie wychodzić. Najpierw powiem, co spowodowało to moje totalnie wkurzenie.
Jeśli jesteście aktywnymi Czytelnikami blogów, forów czy innych miejsc w sieci i nie tylko, w których następuje wymiana myśli i konfrontacja z osobami o podobnych lub odmiennych poglądach, z pewnością spotkaliście na swojej drodze tzw. „użytkownika nieomylnego”! To jest ktoś cholernie podobny do stereotypu oklepanej teściowej, która na każde Wasze wypowiedziane zdanie ma ripostę. Każde Wasze wynurzenie przez „użytkownika nieomylnego” zostanie wytknięte bądź zostanie zaznaczone, że jest jednak lepszy, bardziej wartościowy sposób na poradzenie sobie z danym problemem. Jednym z nadzwyczaj barwnych przykładów są matki nieomylne z odpieluszkowym zapaleniem mózgu.
” No jak to? To ty nie wiedziałaś, że owoców egzotycznych nie można podawać na wieczór?! Co za nieodpowiedzialność! I Ty zostałaś dziewczyno matką?”
” Serio nie wiedziałaś, że witaminę D podajemy aż do 18 roku życia?! Ja o tym przeczytałam już w ciąży! Co Ty masz za braki! Ty się bój, bo z Twoją odpowiedzialnością i edukacją słabiuchno, oj słabiuchno!”
” Jak do cholery mogłaś nie wiedzieć, że dziecku należy ściągnąć kurtkę podczas jazdy? Nam o tym mówili już na szkole rodzenia!!!”
I tak kurfa do usrania! A właśnie, że mogłam nie wiedzieć! Co więcej, takich spraw, o których nie mam jeszcze zielonego pojęcia jest całe mnóstwo! I to nie dlatego, że mam cholerne zaniedbania, jestem leniwa czy nie dbam o moje dziecko. Tylko mam tę bezczelną śmiałość przyznać się przed innymi, że są sprawy o których jeszcze nie wiem bądź o których nikt mi nigdy nie mówił! Nie zgrywam idealnej mamuśki, która jest w każdym temacie obcykana.
Czy to źle? Nie, do cholery! Taka jest właśnie kolej rzeczy, że z każdym dniem docierają do nas informacje, które są nowe, aktualne, potwierdzone przez specjalistów. Niech rzuci kamieniem ten, kto zna każde zagadnienie i jego meandry.
Tymczasem znajdą się matki nieomylne, które encyklopedię Brittanica mają w jednym paluszku i drugiej matce wytkną najmniejszy błąd! Z nieskrywaną radością podzielą się publicznie swoim obcykaniem, zmieszają Cię z błotem i wyzwą od tumanów. A spróbuj nie wiedzieć o rzeczach oczywistych (dla nich oczywistych…), to znajdą sobie kółeczko podobnie myślących i zjadą Cię z góry na dół, spalą na stosie i otrzepią ręce. W imię prawdy, mądrości i ich „najmojszej” oświeconej racji.
Ostatnio dostałam na maila kwiatuszek, w którym zarzucano mi (cytuję niemalże) „jak ja śmiałam pisać w ogóle o danym problemie, skoro nieznajomość tego zagadnienia występuje zapewne tylko u ludzi ze środowisk patologicznych albo totalnych bezmózgów!”. Otóż nie, kochana, obyta, oczytana, wszechwiedząca Matko Polko, idealna mamo zapewne równie idealnego dziecka:
Twoja oczywistość nie jest moją oczywistością. Daj żyć!
Nieomylna matko z odpieluszkowym zapaleniem mózgu: nie ocenia, nie osądzaj. Jeśli masz palnąć głupotą, to zamilcz. Pozwól innym bez spiny i ciśnienia dowiadywać się o sprawach, o których jeszcze nie mają pojęcia i nie przyklejaj im łatek niedouczonych idiotów. Macierzyństwo, rodzicielstwo, to przygoda, która niejednego jeszcze zaskoczy, z nieomylną matką na czele… ;-)
26 komentarzy
Temat dzieci generalnie mnie nie interesuje, ale zgadzam się z Twoim zdaniem. Jak widzę kłócące się matki na facebooku (mam kilka znajomych mam, które lajkują różne strony i mi się to wyświetla) to nic tylko wyciągać popcorn i czytać przekrzykujące się kobiety, każda nieomylna i pewna swojej racji :) chociaż z drugiej strony w każdej dziedzinie się znajdą takie z „odpieluszkowym zapaleniem” – czy to kierowcy, czy kociarze, czy filmoznawcy :D
Zgadzam się. Ja też nie wiedziałam, że maluszkom nie podaje się cytrusów na wieczór. I pewnie jeszcze wiele rzeczy nie wiem, ale dzięki temu blogowi mam świeży pogląd na to wszystko.
Dobrze napisane :)człowiek się uczy przez całe życie i dotyczy to wszystkiego macierzyństwa również.kto uważa inaczej czyli te nieomylne matki również to powinny wiedzieć ale chyba akurat tego nie wiedzą ; )dziwne hehe skoro są takie wyedukowane; )
A najśmieszniejsze jest to, że same maja pewnie masę braków, nie tylko umysłowych ?. Na pocieszenie Ciebie dodam, że o tej wit. D dowiedziałam się od Ciebie, bo ja przy wypisie w zaleceniach w książeczce zdrowia mam wpisane zalecenie do 3 roku życia, a od położnej przez cały okres karmienia piersią i później do 3 roku życia. O kurtce w foteliku też sie od Ciebie się dowiedziałam bo nosidełko miałam używane bez instrukcji i znajomi też nie wiedzieli chociaż instrukcje kiedyś mieli i byłam na tyle „tępą matką”, że nie poszłam do szkoły rodzenia, wychodzac z założenia, że skoro moja mama bez tej szkoły rodziła 6 razy i mowila, że każdy poród był inny to po co mi marnować czas na czyjeś doświadczenia? A na koncowce ciaży miałam skurcze zupelnie bezbolesne i jak zaczęły być co 7 minut to maluch przestał mi się ruszać więc miałam CC i co? I moje dzieciątko ma już trochę ponad 7 miesięcy i żyje, ma się dobrze i ma już dwa zęby ? i zamiast uczyc się raczkować to już się szykuje do chodzenia, a piersią zamierzam karmić min. 3 lata i nie daje dziecku słoiczków tylko sama mu gotuję z warzyw i mięsa ze znanych mi źródeł. I niech teraz wszystkie mądre skomentują moją niewiedzę, bezduszność i wyrodność ?. W głębokim poważaniu mam te wszystkie opinie. Twardą d.. pę zrobiłam po wszystkich komentarzach odnośnie sposobu porodu, bo przecież jaka ze mnie kobieta i matka skoro nie rodziłam ?.
A ja Wam powiem, że wiedziałam o owocach, o kurtce, o tym wszystkim. Ciążę miałam zagrożona i musiałam leżeć, więc czytałam i czytałam. O takich drobnych praktycznych rzeczach i o rzeczach wielkich, jak etapy dojrzewania mózgu dziecka i podejścia do wychowania od RB po behawioryzm. Jak dostałam noworodka do przewiniecia to zrobiłam to bezbłędnie. Położne pytały, czy to moje drugie dziecko. I cóż z tego? Ano nic. Moje dziecko żyje i ma się dobrze, Wasze też. :D Wiele matek czuje się niepewnie lub wręcz ma jakieś problemy ze sobą i rozładowuje je na innych, poniżając je. Bo serio, czy dziecko umrze jak zje kiwi wieczorem? Nie, najwyżej rozboli go brzuch i trzeba będzie mu pomóc. Czy umrze jak mu założysz pampersa na odwrót? Nie. ;) Więc warto dać sobie i innym na luz. :)
Uwielbiam twoje posty. Mam dopiero (i czasem to czuję że aż) 24 lata. w zeszłym roku w mają zostałam mamą bliźniaków. I ile ja się nasłuchałam takich tekstów to głowa mała. Jednego jestem pewna. Są rzeczy, o których mamy prawo nie wiedzieć, a są rzeczy, które każda mama wie. wiadomo że niewiedzę trzeba uzupełniać ale głupie teksty, docinki i uwagi na temat naszego macierzyństwa i naszej pseudo niewiedzy mogły by sobie te idealne Matki Polki darować. Wolę być dobrą mamą niż idealną mamą. Dorastam razem z moimi maluchami świadoma tego ile błędów już popełniłam, popełniam i będę popełniać. Jesteśmy tylko ludźmi.
Po stokroc sie z Toba zgadzam!!! Nienawidze takich wywyzszajacych sie mamusiek idealnych… poprostu jakby to powiedzial kiedys moj wujek „waskie drzwi i guma” na takie…
No i święta racja! Sama od niedawna wiem, że macierzyństwo (to pierwsze, najpierwsiejsze, pierworódkowe) to nauka na zasadzie prób i błędów. Niestety nawet prawdy objawione nie sprawdzają się w przypadku wszystkich dzieci. Najważniejsze to poznać swoje dziecko, obserwować je i wiedzieć kiedy zareagować. Moja pediatra (a uważam ją za bardzo dobrego lekarza) powiedziała mi, że JA znam swoje dziecko najlepiej i to ja decyduje co jest dla niego najlepsze. A że nie wiem to muszę spróbować, żeby się dowiedzieć. Encyklopedia nie powie mi co mojej córce odpowiada, a co nie.
Magda, ja mam wokół siebie samych takich „nieomylnych” i bardzo mnie to męczy. A nasłuchałam się choćby, że źle robię karmiąc piersią, nie podając słodyczy, niepotrzebnym noszeniu na rękach itd…To się dodawało do ogólnego niedospania i było ciężko. Na szczęście, jak już młody zaśnie, to mogę przeczytać Twoje nowe posty i jakoś tak łatwiej – o dziwo, są normalne mamy. Dzięki! Gratuluję też wytrwałości w blogowaniu, bo Internet bywa bezlitosny. Ja (mama highneedka, który miał różne problemy zdrowotne) szukałam wsparcia/pomocy na różnych forach i zawsze trafiałam na „nieomylne mamusie”, które mieszały mnie z błotem, więc dałam spokój, bo nie mam twardej skóry. I jeszcze coś. Uderza mnie, że obce kobiety podchodzą do mnie i mojego syna na ulicy, dając „dobre rady”. Mieszkałam za granicą i tam polskie położne mówiły mi, że tym się wyróżniają mamy w Polsce – wiecznym wtrącaniem się. To taka nasza cecha?
Ostatnio koleżanka zapytała się mnie czy moi Synowie jeszcze chodzą w pieluchach ( w grudniu skończyli 2 latka – bliźniaki ). Ja odpowiedziałam: Tak. One są gotowe, żeby ich nie mieć, ale ja jeszcze nie jestem na to gotowa. Nie zdążyłam jej wytłumaczyć o co mi chodziło, a już stwierdziła, że jestem nieodpowiedzialną matką. Rozbawiło mnie to i przeraziło jednocześnie.
To nic! Gdzieś napisałam ze moja 22 mies.córka chodzi w pieluchach to jedna kobieta napisala ze jestem leniwa bo ona odpieluchowała jak dziecko mialo 1.5 roku. Lekko szczęka mi opadła ale wiara w normalnych ludzi powróciła jak przeczytałam komentarze innych kobietek. Wszystkie wzięły mnie w obronę a tą perfekcyjną sprowadziły do parteru?
Dla mnie super wpis. Gratuluję trafności. Sama uczę się na błędach a czytając uświadamiam sobie ile jeszcze nie wiem i ile się muszę nauczyć. Wiem jedno mam 4 dzieci i z każdym dniem staram się być lepsza.
Hehe, hihi, nie warto nawet dostrzegać takich osób i wyróżniać ich postem. Wiesz, co się kryje pod taką „nieomylnością”? Kompleksy, brak wiary w siebie i często mniej miłości. Bo miłość bazuje na emocjach i intuicji, a nie ma nauce. Co za prymitywizm obliczać miłość do dziecka poziomem wiedzy o witaminach itepe! Współczuję. Ludzie, którzy uwielbiają wbić szpilę, nie mogą być dobrymi matkami. Mama to dobro i łagodność, empatia i zrozumienie. A nie encyklopedia.
Najlepsza matka to taka, która wie, że nie witamina D ratuje życie dziecka, ale miłość.
Wypisz, wymaluj widzę siebie w Tobie. Uwielbiam Cię szczęśliva! Jakie to wszystko jest podobne do siebie. Jak wiele matek przechodzi przez to samo. Dzięki Tobie wiem, ze nie jestem sama w codzienności i się nie tracę?. Więcej postów poproszę, choć nie ukrywam, że wolę bardziej optymistyczne!??
Ja niestety z wszechwiedzącymi spotkałam się już kilka godzin po porodzie, a była to położna. Mój synek urodził się w 33tc i od razu został zabrany na neonatologię, na szczęście był w niezłej kondycji, sam oddychał, a inkubator pomagał mu jedynie utrzymać temperaturę. Rodziłam naturalnie więc 3h po porodzie mimo,że ledwo żyłam wisiałam już nad tym inkubatorem i wyłam, że nie mogę dziecka dotknąć. I tu pojawiła się położna z tekstem, że jak bardzo chcę to nie ma problemu, zaraz będzie karmienie, mogę dziecko wyciągnąć, przewinąć i nakarmić. No ale że jak? że ja? ledwo stałam trzymając się męża do tego od 20 tc leżałam żeby jak najdłużej donosić ciążę, więc szkoła rodzenia przeszła mi koło nosa. Nigdy wcześniej nie przewijałam, ba nawet na rekach nie miałam noworodka więc byłam zieleńsza niż trawa na alpejskiej łące w kwestii pieluch i tego jak to zrobić żeby dziecka nie skrzywdzić.
Niestety pani położna głośno i wyraźnie tak aby wszyscy na sali usłyszeli wyraziła swoją opinię o mnie, że jakim cudem matką zostałam, jak ja mogę nic nie wiedzieć i nie umieć własnego dziecka przewinąć. Oczywiście rozryczałam się tak, ze cały oddział słyszał i wyszłam w czarnej rozpaczy i wróciłam dopiero kolejnego dnia jak hormony mi się uspokoiły.
Ja Cię Magdo uwielbiam, bo jesteś normalna w tym pokręconym świecie a twoje podejście do wychowania dzieciaków jest prawie identyczne z moimi przekonaniami. Od pewnego czasu nawet zbieram się żeby zadać Ci pytanie o karmienie młodych- mój syn ma obecnie 10 miesięcy (i 6 zębów) i rozszerzanie diety idzie nam jak po grudzie, generalnie młody ma awersję to gryzienia, jakiekolwiek podawanie mu pokarmów z kawałkami czy w kawałkach kończy się histerią i odruchem wymiotnym, a ja ulegam bo chce żeby zjadł i blenduję na idealnie gładkie papki. Je jako tako wszystkie pokarmy, jakiś alergii wielkich nie ma ale musi być papka do przełknięcia tylko i koniec tematu. Jak patrzę, że twoje maluchy jedzą pizze to myślę, że u nas to tak za 5 lat może będzie to tak wyglądało. Masz jakiś magiczny sposób na mój problem. Pozdrawiam Dagmara.
Daga. Na fejsie jest grupa zamknięta BLW na luzie. Zapisz sie do niej. Dziewczyny są super. Mają dużą wiedzę. Na pewno dostaniesz wsparcie. Nie musisz stosować tej metody w 100%. My jestesmy np „mieszani”☺
U Twojego dziecka może byc nadwrażliwość jamy ustnej ze względu na to ze jest wcześniakiem. Z tym chodzi sie na fizjoterapię, robi masaż buzi (tyle wiem co wyczytałam w niektorych wpisach). Nie wiem czy to jedt na pewno to ale warto pogadac z dziewczynami które mają podobne problemy☺
Ja bym się tym nie przejmowała,robiła dalej swoje,te złośliwe komentarze wynikają z kompleksów,być może z zazdrości.Czytając od jakiegoś czasu Twojego bloga,wiem,że siedzi tam osoba inteligentna,z dystansem,fajna mama,która ma jakąś pasję,wyznaczony cel:). A czegoś nie wiedzieć,jest czymś normalnym:).
No i masz racje. W ogole tkz matki polki sa mistrzyniami w ocenianiu i wylewaniu pomyj. Poza tym bardzo lubię Twoje posty. Jestes chyba jedna z niewielu blogerek ktore mowia jak jest bez kolorowania macierzynstwa. Każdy z nas jest tylko czlowiekiem a nie alfa i omega . Ja robie mnostwo rzeczy za ktore pewnie zostałabym zlinczowana, ale jak dla mnie nie mamy prawa oceniac sie na wzajem bo tylko kazda z nas indywidualnie poniesie konsekwencje swoich dzialan i błędów wiec co komu do tego?!
Człowiek głupi się rodzi i głupi umiera ;) Wszyscy uczymy się całe życie. A niestety nie każdy zdaje sobie sprawę z tego. Może i nie wiedziałaś o niektórych sprawach ale najlepsze jest to ile dzięki Twoim postom matek jest mądrzejszych o tą wiedzę i o to w tym chodzi, przecież skądś trzeba czerpać wiedzę jakąkolwiek. Ja mam dzieci w wieku 8 i 5 lat i dopiero po przeczytaniu postu o pasach i kurtce wiem co i jak;)
ooo, dobrze napisane!!
ostatnio sama się z taką wszechwiedzącą spotkałam, ale milczenie jest złotem, więc nie ciągnęłam kłótni o totalną pierdołę… :P niektórzy nie mają własnego życia, cóż zrobić :)
Niestety nie tylko Matki Polki uważają, że wszyscy wszystko wiedza, a One już najlepiej, ale czasami również personel w szpitalu, mój ulubiony prosto z porodówki 'czemu tak wolno zmieniasz pieluche, powinna być wyżej’ – o pierwszym przewijaniu..
Należę do osób, które bardzo wnikliwie edukowały się przed narodzeniem szkraba, 2 tygodnie czytałam cały internet żeby wybrać fotelik do samochodu (serio, wcale nie przesadzam) i jakoś ani razu nigdzie nie natknęłam się na informację, że dzieci w foteliku nie powinny mieć kombinezonu, dopiero u Ciebie pierwszy raz. Taka to właśnie oczywista oczywistość, że mogłam jeszcze długo żyć w błogiej nieświadomości. O cytrusach też tu przeczytałam po raz pierwszy. Ba, z tydzień temu moje dziecko wcinało na kolację sałatkę owocową zawierającą kiwi :P
Ale u producentów fotelikow można kupić nawet kombinezony z wcieciami na pasy z fotelika…więc o co chodzi z rozbieraniem dziecka w aucie…? Im więcej czytam tych newsów tym bardziej się zastanawiam jakim cudem jeszcze żyję….
Racja racja :) dobrze to ujęlaś, mimo ogromu milości odczuwanej do maleństwa żadna matka wszystkiego nie wie, wciąż się uczymy na nowo. Nieraz nawet od dzieci ;) pozdrawiam
Kiedyś zostałam zalana mądrościami od własnej mamy. Mimo mojej rosnącej irytacji odpowiedziałam spokojnie, że widocznie coś ze mną nie tak bo zapomniałam z porodówki zabrać instrukcję obsługi dziecka. Większe mądrości się skończyły, mniejsze umykają mojej uwadze.