Najłatwiej jest zwinąć po sobie uszy, udać że nic się nie stało. Zwyczajnie zniknąć we mgle. To przecież takie łatwe. Schować głowę w piasek i pokazać całemu światu, że to nas nie dotyczy.
Jakże cholernie łatwo jest spierdzielić z miejsca, w którym świadomie narobiło się smrodu a później z owego smrodu uciekać, udając że to ktoś inny puścił kolokwialnego bąka. Och! A później jak to wybitnie łatwo dopasowywać pod siebie rzeczywistość, wybielać się i zgrywać ofiarę! Tak, to przecież tak cholernie banalne!
Kiedy kilka tygodni temu napisała do mnie Magda i opisała mi sytuację, w której się znalazła, to od razu wiedziałam, jaką diagnozę można postawić bohaterowi jej życiorysu. Pan Maciej, tak go nazwiemy na potrzeby tego postu, okazał się być jednym z najbardziej śmierdzących tchórzów, o jakich słyszałam. To z pewnością jeszcze dzieciak z lekkim wąsikiem pod noskiem, bo o dojrzałość nigdy nie mogłabym go posądzić. Ot, taki niuniuś, któremu całe życie wszystko uchodziło na sucho i nadal myśli, że wszyscy będę wybaczali jego głupotę a on wywinie się ze wszystkiego, z czym powinien tak naprawdę się zmierzyć. Jak przystało na dorosłego, ponad trzydziestoletniego kolesia.
Zarówno Magda jak i ja chciałybyśmy, aby Maciuś okazał się Maciejem, a nie podlotkiem, który otrzeźwieje dopiero jak życie spuści mi odpowiedni łomot. Łomot na miarę wielkości jego głupoty i tchórzostwa. Tak, byłoby cudnie.
Opowiem Wam kilka słów o Maciusiu. Maciuś, jak to Maciuś, za dojrzały to on nie jest. Raczej nigdy nie należał do inteligentów, ale o jego prawdziwej inteligenckiej zaściankowości świat dowiedział się dopiero całkiem niedawno. Zawsze modnie ubrany, lubiący dobrą kuchnię i dobre kino. Magda stwierdziła, że „zawsze s..ał wyżej niż miał dupę”, ale potrafił wszystkim pokazać, że umie się nie tylko ubrać ale i zarobić na te swoje fatałaszki. Do czasu pojawienia się na świecie ich dzieci razem z Magdą ogarniali temat budżetu domowego i szło im całkiem przednio.
Były wakacje, imprezki, był i czas na pracę. Dość sporo się zmieniło od kiedy Magda zaszła w pierwszą ciążę. To wtedy właśnie została zwolniona z pracy, o co do tej pory sądzi się ze swoim byłym pracodawcą [również tchórzem, ale o tym może kiedy indziej]. Od momentu, w którym przestała wnosić do budżetu domowego pieniądze, Pan Maciuś zaczął robić jej wyrzuty.
„Za dużo chyba jesz w tej ciąży i dupa Ci urośnie, zobaczysz! Nie wyrabiam na uzupełnianie lodówki!”,
„Leżeć to Ci się chce, ale pójść do roboty, to już gorzej!”
I moje ulubione, świadczące o totalnym prymitywizmie faceta:
„Jak urodzisz, to ja Cię widzę szukającą jakiegoś zajęcia, a nie odpoczywającą w domu z dzieckiem!”
Już po tych wzmiankach nóż w kieszeni mi się otworzył i wędruje on pomalutku w stronę maciusiowego gardła. Ale zanim dokonam wirtualnej egzekucji napocę się nad studiowaniem jego przypadku. Większego dzieciaka chyba na oczy nie widziałam.
Kiedy Magda urodziła pierwszego maluszka, w pierwszym miesiącu wszystko było w porządku. Młody Tatuś odżył i oficjalnie zakochał się na miesiąc w swojej córeczce. Na miesiąc – podkreślam. To właśnie wtedy urządzał huczne imprezy na cześć swojego dziecka. Po miesiącu sytuacja powróciła do ciążowej normy, czyli codziennych wyzwisk i narzekaniu na ciężki żywot ojca, który musi utrzymywać rodzinę. Maciuś traktował Magdę z buta a czułość odzywała się w nim tylko w nocy, kiedy nachodziła go ochota na cielesne uciechy.
Kiedy córeczka Magdy skończyła 3 miesiące okazało się, że Magda jest w drugiej ciąży. Nie planowała jej. Ledwo dawała radę z pierwszym dzieckiem, które cierpiało na straszne kolki. Zawiodły tabletki antykoncepcyjne, których Magda nie połknęła dwa dni z rzędu. Bije się w pierś, bo to podobno z powodu niewyspania i chronicznego zmęczenia zupełnie o nich zapomniała. Kiedy o drugiej ciąży powiedziała Panu Maciejowi, on skwitował to krótko i dosadnie, za co będzie smażył się tam, gdzie smażą się podobni do niego, czyli na mojej prywatnej wirtualnej zdartej do bólu patelni. Maciuś odparł do Magdy:
– No to teraz sobie k…a pozamiatałaś do syta! Mogłaś mieć łatwe życie z jednym dzieckiem, to teraz zrobiłaś nam drugie? Lepiej przyznaj się z kim się k…..iłaś!
Po czym poszedł Pan Maciuś do kumpla, pił przez 3 dni i wrócił do domu spakować swoje manatki . I tyle go Magda widziała. Wysyłając do niej krótkie smsy i nie odbierając żadnych telefonów, tłumaczy, że na jej dzieci nie wyda już ani złotówki, a ona niech szuka sobie kolejnego frajera.
Jedyne, co prawidłowo przyznał w całym tych swoich bredniach to to, że rzeczywiście jest frajerem, dla którego Magda szykuje właśnie pozew o alimenty. Jak widać na przykładzie Maciusia, dojrzałość niekoniecznie przychodzi z wiekiem a mądrość nie każdemu jest darowana. Są jednostki, które na tym ziemskim padole chciałyby uczestniczyć w wiecznej dyskotece, na której leją frikowe pyfko a nadepnięcie na czyjś odcisk jest kwitowane uśmiechem. Niedoczekanie!
Głęboko wierzę, że natura prędzej czy później dokona potrzebnej selekcji i takim Maciusiom pokaże, że bycie prawdziwym i odpowiedzialnym mężczyzną to nie umiejętność prowadzenia samochodu i napompowania koła. To stanie na straży swojej rodziny, którą się stworzyło czy to z wyboru czy to z przypadku, i dbanie o nią bez względu na koleje losu. Sorry Winnetou, taki mamy klimat, że każdy dorosły człowiek powinien wypić mleczko, które sobie nawarzył. Spierdzielanie przed obowiązkami to droga donikąd.
A ucieczka przed własnymi dziećmi to jedna z największych krzywd, jaką można wyrządzić temu małemu człowiekowi…
6 komentarzy
Cóż za zbieg okoliczności, że bohatera swojego wpisu nazwałaś Maćkiem. Pan Maciuś istnieje naprawdę. Naprawdę ma na imię Maciuś. I jest nim mój jeszcze mąż. Piszę 'jeszcze’ bo teraz to tworzymy związek, ale już tylko na papierze. Sytuację przedstawiam w skrócie bo gdyby chcieć opowiedzieć całość, ze szczegółami, pisałabym do rana albo i dłużej. Ale do rzeczy. Od 12 lat razem, od 3 lat małżeństwo, od 2,5 roku rodzice cudownej Córki. Są momenty różne, ciąża, hormony, po ciąży również hormony. Szaleją jak głupie. Nie zawsze się dogadujemy, gdzieś mijamy. Kiedy ja się staram, on odpuszcza i na odwrót. Ale nie widziałam jeszcze w swoim 30letnim życiu idealnego związku, no bo nie ma takich, do cholery!
Dwa miesiące temu oznajmia, że to nie to, że chce być sam, odchodzi.
Chcę pójść na terapię skoro sami nie umiemy sobie poradzić z naszymi życiem, z nami. Może taka właśnie osoba podpowie co robimy źle, gdzie tkwi błąd. On nie chce. Cały czas mieszkamy razem, gdzieś tam daje mi odczuć, daje nadzieję, że może uda się na nowo nas odbudować. Po czym dowiaduję się, że mnie zdradza, że pokochał (tak! wyznaje jej miłość) inną kobietę. Swoją szefową.
Do dzisiejszego dnia wypiera się zdrady.
Przez myśl nie przeszło mi nigdy żeby się z nim rozstać, żeby rozwalać rodzinę. Tylko mężczyzna, który jest dojrzały, odpowiedzialny, który stawia czoła problemom, najpierw chce poukładać teraźniejszość. Robi porządek z tym co jest tu i teraz. Życie na nowo układa sobie później. Maciek postanowił zrobić zupełnie inaczej. Tchórzliwie, egoistycznie, kłamliwie, bez zasad i bez sumienia.
Taka to moja skrócona historia, z Maciusiem na czele.
Hmm mam wrażenie, że ten Maciuś to mój ex mąż ;) i teksty podobne, i zachowanie… jak dobrze, że moje oczy nie widzę go już od kilku lat ;)
Tak się wkurzylam czytając ten post na ” Pana Maciusia ” ,ze aż się poplakalam z BEZSILNOŚCI. Bo takich przypadków pełno dookoła a chłopcy ( bo przeciez nie mężczyźni ) nadal uważają swoje fujarki za cudowne nieszkodliwe zabaweczki A całą winę za kontrolę nad antykoncepcja pozostawiają na głowie nam. Bo przecież NA ZŁOŚĆ IM zachodzimy w nieplanowane ciążę. Niech „bohater „wpisu spada do wulkanu i utopi się się lawie.
Jak bym czytała o swoim mężu, na szczęście mamy tylko jedno dziecko. Tylko jak teraz taka kobieta ma sobie poradzić nie tylko emocjonalnie ale i w utrzymaniu rodziny, bo z alimentów nie da rady a pracować to raczej nie będzie miała możliwości…
Niech nie zapomni w pozwie ująć alimentów na siebie!!!
Dobrze dla tej kobietki. Trzymam kciuki za to, aby teraz spotkała właściwego mężczyznę.