Tyle się ostatnio mówi o tym, że kobiety samotnie wychowujące dzieci bywają zgorzkniałe. Że trudno u nich o jakiekolwiek pokłady optymizmu albo jeśli pojawi się u nich uśmiech na twarzy, to tylko na chwilę.
Mówi się też o tym, że bywają odpychające, bo są realistkami do szpiku kości i tak twardo stąpają po ziemi, że potrafią wgnieść drugiego człowieka w asfalt. Mówi się też, że twardą ręką wychowują swoją latorośl i robią jednocześnie za matkę i ojca. Słyszałam też opinie, że trudno zdobyć ich serce, bo prędzej zrównają starającego się z ziemią (zwaną realizmem), niż wykażą się krztą romantyzmu.
Ostatnio nawet usłyszałam, że te matki samotnie wychowujące dziecko są roszczeniowe. Że narzekają czasami. Że nie ma co się dziwić, że są same, bo pewnie same sobie na to zapracowały (cokolwiek ta bzdura miałaby znaczyć). Niektórzy pieprzą też od rzeczy, że są samowystarczalne i tą swoją samowystarczalnością porażają, a zmęczenie często wpisane jest w ich grymas twarzy.
Wiecie, co?
Tak sobie to wszystko analizowałam ostatnio, ja – jako matka nie wychowująca dzieci samodzielnie, i doszłam tylko do jednego wniosku – szacun, kobiety! Szacun wielki, że dźwigacie ten bagaż same, że pchacie ten wózek pomimo huraganów i tornad! Pieprzcie to durne gadanie, bo możecie być z siebie dumne, jak nikt inny!
Bo ja, przeczołgana od grudnia do marca przez choroby i częsty brak męża mam ochotę wypieprzyć w kosmos! A to były zaledwie trzy miesiące, podczas gdy Wy zapierdzielacie non stop! Bez przystanków, bez drugiego kierowcy. I pewnie mi się oberwie później za to, że się żalę, że mąż pomagał i starał się. Oczywiście, że pomagał i się starał! Ale wtedy kiedy pomagać nie mógł, bo go nie było, to zasuwałam sama. Bo ja po tych zaledwie trzech miesiącach mam ochotę spakować walizkę i pognać do jakiejś Nibykurfalandii! I zaraz wyjdzie, że sobie musiałam ulżyć narzekaniem i w ogóle.
A Wy zasuwacie cały czas same!
Prawda jest jednak taka, że ja nie wiem, jak dajecie radę tak 24/7 i 12 miechów w roku pomnożone przez lata i milion przeszkód. Ale dajecie! Zaciskacie zęby i taranujecie rzeczywistość najlepszym czołgiem na świecie – czołgiem, który zwie się Kobietą!
Szacun, kochane! Tylko Wy wiecie, że tyle ile same zrobicie, tyle Wam będzie dane! ♥
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie też go podać dalej. Dziękuję!
58 komentarzy
mysle tak samo. ja nie daje rady jak maz rabie caly tydzien popoludniowki i ja ten cyrk wieczorami musze sama obrabiac, kolacyjki, kapiele, pizamki i inne pierdoly a Wy robicie to dzien w dzien, wieczor w wieczor. pracuje jako przedszkolanka i staram sie jak moge odciazac te moje samotne mamy, kiedy przychodza po dziecko pozniej bo chcialy zakupy na weekend same zrobic a nie ciagle z dwoma ogonkami to siedze cicho i podziwiam.
Mój Mąż pracuje poza miastem od godz 7 do 20 przyjeżdża do domu o 21 całe dnie jesteśmy z synkiem we dwoje i świetnie dajemy sobie rade wstaje o godz 5 robie śniadanie dla męża szykuje się do pracy następnie szykuje malucha i godz 6 wychodzimy wszyscy razem na 6;30 do żłobka ja z mężem na 7 do pracy ja mam prace na produkcji wiec po 8 godz pracy na godz 15:30 jadę po syna jedziemy na zakupy przyjeżdżamy do domu rozpakowuje zakupy jedzonko maluchowi idziemy Na spacer przychodzimy o 18 sprzątam nastawiam na obiad na następny dzień o godz 19;30 kompiel piżamka karmienie dziecko śpi a ja kończę obiad mężowi również podaje obiad o godz 22 idę spać da się da się tylko trzeba chcieć dodam jeszcze ze nie mam żadnych pieniędzy od państwa a razem z mężem mamy normalne wypłaty nie liderskie
Oczywiście że podziwiam. Mam 3 córeczki: 8 latka, 5 latka, 1 roczek. Kocham ponad życie. Mam męża ale on uważa że jak jestem w domu jak wracam z pracy jego rola opieki zmniejsza się marginalnie. Dodatkowo jeszcze muszę pracować w domu i w pracy taka umowa z szefem. Choć mąż pomaga jak chce albo już musi to i tak uważam że jakbym była samotną mamą nie dałabym chyba że wszystkim rady. Przeprowadzilabym się na bank do moich rodziców. Na mamę zawsze mogę liczyć. Ona zawsze mnie wesprze. Szacun dzieczyny ode mnie też. Trzymajcie tak dalej.
Powiem tylko…Dziękuję ❤❤❤
Dzieki. Ludzie sobie nie zdaja sprawy z tegi, ze dodatkowo MUSIMY zarobuc same na 2 osoby-ktos sie odezwie zaraz, ze alimenty, ze 500 plus … Hahaha -ja 500 plus nie mam, alimenty male bo kobieta wykorzystuje dziecko, zeby obedrzec mezczyzne z ostatniej kasy :p … Czy jestem realistka? Tak. Ale tez wiele staram sie Mlodej pokazac, zwiedzamy, rozmawiamy… Czasami mam tez ochote sie spakowac, bo zawsze bede ta gorsza w oczach Corki, bo ktos musi wychowac… Ale coz usmiech na twarz i dalej do przodu :D sorki, ze sie tak rozpisalam… Aha na marginesie – nigdy nie bylam tak szczesliwa i spelniona jak teraz (po 5 latach bycia samej) :D
Nie jest aż tak źle ;), sądzę że jest to kwestia przyzwyczajenia i świadomości, że nikt za nas nic nie zrobi. Malina Bo ogonki są do pewnego czasu :P potem wyrastają z niektórych rzeczy. Zawsze jakoś idzie ogarnąć ten kosmos ;D. Pozdrawiam Was cieplutko :*
Wspaniale napisane. Kobieta samotnie wychowująca jest jednocześnie romantyczna i stanowcza. Zdarzają się chwilę słabości, ze by chciała rzucić wszystko i zniknąć. Wiem to bo nią jestem. I najwięcej jest gdy moje dziecko wraca od byłego (ma sądowne kontakty) jest jakby nastawiany przeciwko mnie. Dziecko jest zagubione, a mama musi pokazać siłę bo jeszcze ciężej nie odbijało się to na dziecku.
Każda matka ma serce pełne miłości dla swojego dziecka. A samotna stara się mieć siłę by te miłość przekazać dziecko nie przekazując nienawiści do byłego.
Mój były okazał się homo i tu muszę być silna i bronić moje dziecko.
Ludzie mówią że zrobiła faceta na dziecko bo alimenty. Ale większość samotnych matek 500+ nie ma bo pracuje, alimenty niskie lub ojciec nie płaci. A z najniższej krajowej ciężko utrzymać siebie i dziecko. Szczęściem jest mieć pracę gdzie pracodawca jest wyrozumiały. Ale rzadko się to zdarza.
Dopiero rok sama. Daje radę bo muszę robię to dla mojego dziecka. Jego uśmiech słowa ze mnie kocha to balsam dla duszy. Boję się jak bedzie starszy będzie chciał do ojca jak zaczną się pytania czemu się rozstaliśmy. Jak odpowiadać, nie chce być tą najgorszą. A jak ktoś nowy się pojawi czy pokocha moje dziecko czy zaakceptuje. Czy gdy będą inne dzieci z nowym partnerem czy on nowy partner nadal będzie kochał moje dziecko. Czy będę potrafiła kochać po równi nie porównywać.
W rodzinach normalnych się porównuję, tu bym nie chciała. Ja do rodzeństwa byłam porównywana. Nie chce być taka dla mojego dziecka, a w przyszłości moich dzieci
Jak się dba, tak się ma.
Dziękuję za ten post. Samotna matka od 2,5 roku po 8-letnim związku. Cóż, bywa, życie. Bycie samotna matką jest trudne, w związku dzieli się trudy wychowania na dwoje. My jesteśmy same. Ale to, ze dajemy radę i co dzień widzimy uśmiech na twarzy dziecka, wynagradza wszystko. Bycie samotna matką niczego nie ogranicza. Pracuje, nie mam 500+, szczęśliwie ojciec dziecka mimo wszystko płaci alimenty i jakoś się interesuje synkiem. Jedyny żal, ze to co chciało się dac dziecku, wspaniała rodzinę, uczucie, jest podzielone. Najbardziej boli, gdy synek wraca do domu przywozony przez tatę i woła do wspólnej zabawy, w trójkę…
Ale dziękuję za ten post?
Znam jedną taką mamę. Nawet ostatnio był o niej reportaż w tv. Urodziła trojaczki, jak miały dwa czy trzy lata okazało się że chorują na autyzm dziecięcy. Cała trójka. Podobno lekarz płakał jak przekazywał diagnozę. Pół roku później mama tych chłopaków zachorowała na nowotwór. Szczęśliwie wyszła z tego, ale „tatuś” nie wytrzymał i odszedł, zostawiając ją samą z trójką dzieci, które non stop wymagają opieki! I ona daje radę! Dla mnie jest poprostu nadczłowiekiem.
czemu tak często „tatuś” nie daje rady? Odchodzi, bo rzeczywistość go przytłacza? A kobieta ZAWSZE daje radę, staje na głowie ale DAJE RADĘ. I niech ktoś nas nazwie słabszą płcią..
Niestety nie zawsze mamy są tymi, które dają radę. To smutne i dla mnie niewyobrażalne ale czasem to mamy odchodzą zostawiając ojcu lub komuś z rodziny dziecko/ dzieci. Znam jedną panią która 3 lata po rozstaniu z mężem zostawiła mu 2 synów pod drzwiami a sama wyjechała szukać szczęścia za granicę i już od ponad 2 lat promuje swój nowy związek na fb a synów ani razu nie odwiedziła. Poza tym myślę, że niestety nadal wiele mam będąc w związku z ojcem swoich dzieci i tak wychowuje je samodzielnie, bo ani pomocy ani wsparcia w wychowaniu z ich strony nie otrzymują, a czasem nawet z ewidentną szkodą płynąca z jego obecności pod wspólnym dachem.
Tylko dlaczego samotny tata to bohater, a samotna mama to norma, czemu mężczyzna „odchodzi”, a kobieta „porzuca”? Nie odnoszę się bezpośrednio do Pani komentarza, a do rzeczywistości, jaką obserwuje.
Również jestem samotną mamuska od 7 lat i szczerze jestem szczęśliwa sama z synkiem. Nie czułam takiego szczęścia przed rozwodem. Synek czesto pytał czemu sie rozstalismy z ex mówiłam i mówię mu prawdę dostosowaną do jego wieku. Z ojcem nie ma kontaktu od 3 lat nie odwiedza, nie dzwoni mimo przyznanych widzen przez sąd. Doszło do tego, ze synek pytany gdzie jest jego tato mówi, ze on nie ma taty, ze jego tato umarł. Stwierdził, ze po takiej odpowiedzi nikt go wiecej o nic nie pyta. O ojcu nie chce nawet rozmawiać. Czasami jest ciężko nawet bardzo ciężko, ale uśmiech synka wynagradza wszystko. Moze jestem jakaś dziwna, ale nigdy nie miałam ochoty się spakować i uciec no chyba, że z synkiem :) nie jedna samotnie wychowujaca mamuska ma większe jaja niż ojcowie! Kobietki głowy do góry i walczymy dalej o szczęście nasze i naszych Skarbów :)
Wiem doskonale Ci czuję samotna matka bo byłam nią od narodzin mojej córeczki do mniej więcej drugiego roku jej życia. Czyli w czasie w którym wsparcie i pomoc była mi najbardziej potrzebna .Starałam się nie uzalac nad sobą bo przecież byłam szczęśliwa mialam przy sobie dziecko .Gdy poznałam Krzyśka wiedziałam że bez akceptacji mojego dziecka nie będziemy razem. Oboje polubili siebie od razu i tak moja córeczka na kochanego tatusia a ja już nie jestem samotna matka. I podziwiam każda samotna matkę bo wiem co one czują.
no coz ja tu moge napisac -jestem sama od 12 lat z 6 dzieci i walczę z codziennoscią i problemami ,czasami bylo bardzo ciezko o czym to ja tylko wiem i dzieci ,ktore ze mna byly .Jak mysle o tych latach to szybko minely ,mąz zginal w wypadku a ja sama z malymi dziecmi -szok ,niedowiezanie i pytania -dlaczego ja ,dlaczego moje dzieci zostaly same i ja musze walczyc z tym losem i zyciem ,najstarsza -15 lat najmlodsza 2 miesiące -pytania nasuwające sie codziennie -jak ,za co i jak ja sobie poradzę bez meza ,dzieci bez ojca i co ja am robic ,jak zyc.Czesto kladlam dzieci spac a sama szlochalam po nocach ale jakos pomalu podnioslam sie ,pomogli znajomi ,rodzina,koledzy,kolezanki.slowa wsparcia ,otuchy ,pomoc w trudnych chwilach i do dzisiaj wiem na kogo moge liczyc i zawsze moge poprosic o pomoc -nigdy nie odmowią .dzieci uczą sie ,pokonczyly studia i pracuja ,po takich trudnych chwilach jakie przeszly sa dobre wspolczujące ale jak trzeba to i twarde nie poddają sie i ida do przodu ,sa dla siebie wsparciem zawsze i wszędzie .Nauczyciele w szkole zawsze zwracali na to uwage ze starszy pilnowal mlodszego i tak jest do dzisiaj -dla mnie są tez ogromnym wsparciem i widząc jakie sa mądre i dzielne to cieszę sie ich sukcesami ,pracą-matka szczesliwej gromadki
Kasia
Piękny post i dziękuję Ci za to , czasami trzeba się dwoic i troic ale to wszystko daje nam sił jeszcze więcej. Trzeba liczyć się ze wszystkim z opłatami nie daj Bóg choroba i świadomość tego że nie możesz na nikogo liczyć jak nie masz rodziny :( Ale idzie wszystko pogodzić i cieszyć się każdym dniem ;) Samotna matka to taki robocik który potrafi więcej ogarnąć niz czasami pełna rodzina ;) I chociaż przeciwności losu same się pod nogi rzucają to i tak idziemy i się usmiechamy; )Pozdrawiam
A no prawda sama jestem samotna mama i daje rade
Dziękuję za ten post. Ojciec mojej malutkiej urwał całkowicie kontakt przed jej narodzinami. Czasem jest mega ciężko, ale mi bardzo rodzice pomagają. Bez nich nie wiem czy dałabym radę. Mała ma źle wykształcony mózg i ciągle musimy po lekarzach jeździć, każdy lekarz coś innego mówi, ale najważniejsze dla mnie, że Tosia się prawidłowo rozwija. U mnie jest odwrotnie, ludzie dziwią się i często komentują, że jestem zbyt wesoła ich zdaniem. Pozdrawiam Cię serdecznie ;)
Za wesoła? OMG! Powinnaś zmienić otoczenie. W naszym ponurym kraju uśmiech jest na wagę złota.
Dziękuję to piękne sama chowam i staram się jak mogę praca dom ale z uśmiechem idę do przodu….
Ja na szczęście jako samotna mama nie mam czasu przejmować się tym, co ludzie o mnie myślą. Pomagają mi rodzice, a cieszę się, że mam córeczkę i cieszę się z tego czasu spędzanego razem, choć czasem człowiek wyspałby się… pozdrawiam wszystkie mamy i życzę siły i uśmiechu.
No i się poryczalam!!! Słowa w sedno. Mój synek jest najpiękniejszym co mnie w życiu spotkało. Mojego mąża przerosła sytuacja. Od początku ciąży rodzilam sobie sama, w 2 mcu wyjechał za granicę, po narodzinach synka, po cc zasuwalam sama. Po 6 mcach wychowywania samotnie syna wyprowadzilam się od męża. Od 5 mcy nir mieszkamy razem i jestem w trakcie rozwodu. Nie będę kłamać,że jest lekko jest ciężko, a życie jeszcze rzuca kłody pod nogi, ale uśmiech mojego syna, czy też dziś samodzielne wstanie do siadu bezcenne. Mój syn to moja motywacja dzięki niemu i dla niego jestem silna,samowystarczalna. Kocham Cie synku.
Mam 4-letnia córeczkę. Będąc w piątym miesiącu ciąży mój narzeczony, tato córci, zginął w wypadku samochodowym (był pasażerem). Gdyby nie ona nie pozbierałabym się po tym. Kocham ją nad życie tym bardziej, że jest połowa mężczyzny, którego zawsze będę kochać. Od roku Malutka pyta o tatę, wie, że jest u aniołków, że ja kocha, że chroni od złego. Wie jak wygląda, zdjęcie cały czas mamy w pokoju w ramce. Gdyby nie moja rodzina nie poradziłabym sobie. Bardzo dużo im zawdzięczam a moja córcie kocham podwójnie.
Samotna? Nie! Szczesliwa, bez tego dupka :)
Jestem od 5 miesięcy samotną mamą.narzecxony porzucił mnie w 3 miesiącu ciąży na rzecz kolegów imprez i beztroskiego życia ze swoją…mamą.lekko nie jest ale przynajmniej pokazał prawdziwą twarz przed ślubem..mami synek mamusi Muminek..
Ha ha tak to jest zaciskasz zęby mówisZ dobrze jest i zasowasz dalej a twoim motorem są dzieciaki które dają Ci nie samoistnego kopa
Magdo, jako samotna mama mam też poczucie ze wcale nie potrzebuje takiego uznania. Jestem taka samą mama jak ty ani lepszą ani gorszą. Nie musisz pisać mi „szacun”. Nie musisz mnie szufladkować. Nie musisz porównywać moich doświadczeń fo twoich – ekstremalnych, pokazując przy okazji obalania przykry stereotyp.
Nie musisz. Ale możesz bo to Twój blog.
Ja jako Twoja czytelniczka w komentarzu nie muszę ale mogę napisać ci, że ten tekst nie jest fajny.
Pozdrawiam
Moniko,
Pamiętaj, że tekst jest do tych mam, które czują się samotne i które potrzebują tych słów. Gdybym miała możliwość targetowania postów do tych, którzy ich potrzebują, to chętnie bym to zrobiła :-) Niestety nie posiadam możliwości tak precyzyjnego targetowania wszystkich moich tekstów :-)
Serdeczności.
Magdo, wiem, że nie jestes samotną matką i wiem, że Twój mąż często jest poza domem. Czytając Twój tekst widziałam, że odnosisz sie do tych doświadczeń.
Twój tekst nie jest pierwszy, kilka razy spotkałam się z tym, ze gdy mąż wyjedzie matki składają chołd samotnym mamom. I moim zdaniem ten chołd jest sztuczny, jest zabiegiem retorycznym. NIe odnoszę się do komentarzy, podziękowań, być może kogoś Twój tekst podniósł na duchu, pomógł mu i super.
A jednak z własnego doświadczenia wiem, że tak naprawdę to nic nie daje w skali globalnej, ba wiele samotnych mam po prostu „upupia” I jednak mocno umacnia stereotyp, a poza tym nie wychodzi poza szablon dowodów uznania. Fajnie, ktoś docenił mój codzienny trud, ale co z tego? Jeśli samotnosć jest nieprzepracowana to moze będę wdzieczna, moze się wzruszę, moze mi będzie miło, ale co z tego? A stereotyp się umacnia. Czytałam jeden blogowy tekst o samotnych matkach, który dla mnie miał wartość. Napisała go Venilia Island o samotnych mamach w podróży. Wiem, ze on pomagał realnie, zmieniał coś w głowie. Pokazywał, że mama samotna nie „zasuwa”, ale żyje. A ty jednak pokazyjesz, że „zasuwa” umacniasz stereotyp, choć próbowałaś go obalić.
Ale tak jak mówię to moje zdanie. Piszę Ci je, bo Cię czytam i lubię i jak coś jest bublem to fanie, zebyś o tym wiedziała, A ten tekst jest emocjinalnym bublem. Przepraszam, że tak ostro.
Jejjj i zapomniałam odnieść się do jednej rzeczy:! :-)
Napisałaś: „Nie musisz porównywać moich doświadczeń fo twoich – ekstremalnych, pokazując przy okazji obalania przykry stereotyp. ”
Nie jestem samotną matką. Jednak ten post jest akurat oparty na mailach od Kilkunastu Czytelniczek i moich refleksjach. One sa ten post podziękowały, bo był skierowany do nich. Czyli był im potrzebny. To chyba najważniejsze.
Podziwiam moją mamę za to, że wychowała mnie sama. Im starsza jestem, tym więcej rzeczy sobie uświadamiam. Dla mnie to kompletna abstrakcja.
Ja jestem matką samotnie wychowujaca trójkę dzieci a mam dopiero 40 tke na karku, dziękuję za ten artykuł, mnie podbudowal tym bardziej teraz z rana gdzie idę do pracy, muszę obudzić najmłodszego syna do przedszkola, starszym zrobić kanapki do szkoły. A w pracy wszyscy myślą samotna matka boi się stracić pracę więc niech więcej pracuje, zrobi każdą normę którą jej kazemy a jak nie da rady to będzie się głupio tłumaczyć, to fakt mamy trochę trudniej, że brakuje nam tej drugiej osoby do pomocy, ale jeszcze gorzej mają te kobiety które ta osobę mają koło siebie a nie mogą na nią liczyć. Pozdrawiam
Czyli wieksza połowa kobiet, które są w związku małżeńskim.
Nie ma takiego pojęcia jak większa połowa ?
Połowy są równe ?
Pytanie, co znaczy „samotna matka”? Szkoda, że za te samotne matki uważają się też rozwiedzione, sfrustrowane i wiecznie domagające się pieniędzy byłego męża kobiety. Rozwód nie oznacza samotności w wychowywaniu dziecka,szczególnie kiedy facet regularnie jest przy swoim dziecku i wydaje na nie nie mało pieniędzy. Drogie panie, chwała tym, które naprawdę są same z dzieckiem bo to jest wyczyn! A nie tym wiecznie narzekającym, pseudo samotnym, próbującym tylko wyłudzić jak najwięcej kasy od ex małżonka…
Wiadomo że jak facet przyprawil rogi to teraz się msci. Normalne mi się to wydaje ze próbuje wydoic jak krowę ?
Nasz pseudo tata zapomniał ze kiedykolwiek mial dziecko .
Są różni mężczyźni i różne kobiety. Mam pełen szacunek dla mężczyzn, którzy się starają, bo oni podtrzymują moją wiarę, że wartościowi mężczyźni też są. Ale większość których poznaję to duże dzieci. Mają może osiągnięcia, ale gdyby zostali sami z odpowiedzialnością za choćby jedno dziecko, nie mówiąc o trójce, to ciekawa jestem jak by sobie poradzili. Wielu nawet nie próbuje wchodzić w stały związek, bo to już za duże obciążenie
Dzieki za ten ciepły tekst. Potrzeba nam czasem takich słów. Sama jastem samotną matką. Choć nie do końca bo na garnuszku u rodziców. A to w opini niektórych dyskwalifikuje mnie z owej grupy. Tak jak piszesz różne są opinie o ,,nas”. Ludzie oceniają nid znając histori takiej kobiety i niejednokrotnie nie zdając sobie sprawy jakie dramaty przeżyły. Nie jest lekko być samotną matką ale czy mamy jakiś wybór? Kochamy nasze dzieciaczki i zrobimy dla nich wszystko. A co myślą o nas inni miejmy głęboko w d… i róbmy swoje dalej jak potrafimy najlepiej. Naszą zapłatą jest miłość dziecka a nie opinia społeczeństwa. Choć nie powiem że bez bezsensownej krytyki jest milej pod sercem.
P. S. My samotne jesteśmy tak samo dobre jak wy nie samotne. Czy gdzies jest granica? Czy to taka różnica czy partner jest 8 godz na dobe w domu czy 12 czy jest w delegacji lub za granicą albo nie ma go wcale. My wciąż jesteśmy takimi samymi matkami naszych dzieci. Nie ma sensu tworzyć podziałów. Żadna matka nie powinna się czuć gorsza lub lepsza. I kropka. ;-)
Cześć. Ja jestem mamą niespełna dwuletniego chłopczyka i nie jestem sama. Tak jakby. Mój mężczyzna pracuje za granicą i widujemy się przez dwa dni, co dwa tygodnie. Raczej nie zdarza się, żeby w ciągu tych dwóch tygodni ktoś pomagał mi przy synku. Babcie i Dziadkowie pracują. Nie narzekam. Kocham mojego Szkraba, chociaż jest wyjątkowo „żywym” dzieckiem. Tylko czasem moje baterie są na wyczerpaniu i chciałabym, żeby Tata wrócił do domu i chociaż przez chwile posiedzial każdego wieczoru z synem, a ja w tym czasie bym na przykład mogła się wykąpać sama, bez pośpiechu. Relaksując się choć troszkę. Mój mężczyzna jest wspaniały i bardzo go kocham. Życie zmusiło nas do takiej rozłąki. Nie chce myśleć o sobie jak o samotnej matce, ale czasem po prostu ludzie mnie tak odbierają.
Dziękuję
Fajnie czasem usłyszeć coś miłego.Jestem mamą trzech chłopców 7,8 i 12 lat.Najmłodszy syn miał roczek jak powiedziałam dość.Nie miałam nic-pracy,pieniędzy i dachu na głową.Dziś mam pracę ,własne 4 ściany,samochód i co najważniejsze nie użeram się z pasożytem.Wracając z pracy robię zakupy.Wchodzę do domu ,ścielę łóżka ,robię kolację ogarniam chłopców i siebie i padam na łóżko bez sił.Jest mega ciężko czasami ,ale jestem bardzo szczęśliwa.
Dziękuje za słowa bo niektórzy nie rozumieją nas samotnych matek ale szczerze dajemy radę nawet faceta nie trzeba w moim przypadku a jestem matka 9 latka i 3 latka samotnie wychowuje od 8 lat i dobrze mi z tym nadto mam pod opieka moje dwoje rodzeństwa i jest super pozdrawiam resztę samotnych matek
Dziękuję Bardzo :) czekałam na takie słowa przez 14 lat.. wychowując samotnie 3 dzieci..w tym samotnie trzecią ciążę i macierzyństwo…Dziękuję <3 małgorzata
Ja też jestem samotna mama wychowujac dwoje dzieci 9i 6 lat i powiem wam szczerze jestem szczęśliwa bo mam zdrowe dzieci a reszta kiedyś się po układa. . I powiem w dodatku jestem26 letnia mamusia
Moja mama wychowała mnie praktycznie od samego początku sama, bo „tatuś” wytrzymał miesiąc. Jestem jej niezmiernie wdzięczna, bo spisała się świetnie i dała radę całkiem sama, a nie raz było pod górę. Także do wszystkich samotnych mam: szacun, jesteście niesamowite.
Z dedykacją dla mojej kochanej Mamy, która mnie i brata wychowała sama, bez nawet alimentów od ojca. Kocham cię Mamuś, jesteś moją bohaterką ❤️❤️❤️❤️
Osobiście mam pełen szacunek i podziw dla takich kobiet. Sama kiedyś byłam w takiej sytuacji najpierw samotna ciąża, później samotne macierzyństwo i wiem ile trzeba poświęceń, siły, zawzięcie w sobie żeby pokonać każdy dzień, każde ludzkie gadanie, pytanie się o tatusia, każdy problem, choroba można tak wymieniać w nieskończoność, a najgorsze jest jak jeszcze od szczęśliwej mężatki i mamusi usłyszysz „nie uzalaj się nad soba” albo podobny tego typu tekst…. Osobiście teraz z perspektywy czasu sama zastanawiam się z kad ja brałam siłę na to wszystko radzą sobie naprawdę ze wszystkim sama…wuec szacunek ogromny z mojej strony dla samotnych matek!!! I dla was wyjdzie słońce a dziecko jest najważniejsze!
Dziękuję za te słowa.
Witam dziewczyny wiem doskonale co czujecie, bo moja sytuacja wydaje się być dla mnie krytyczna. Wychowuje samotnie córkę( 4latka) . Od pewnego czasu jestem w ciąży z nowym partnerem . Zapewniał, że mnie kocha , że chce mieć ze mną dziecko, ale z dnia na dzień znudziło mu się, przerosła go sytuacja nie wiem po prostu odszedł! Jestem zdruzgotana. Wypisuje mi, że to nie wiadomo czy jego dziecko, że on zrobi badania itp. :( jestem załamana .Próbuje się wybielać, a ze mnie robi najgorszą. Nie mam już siły:(
Miałam bardzo podobna sytuację do Twojej. … Miałam synka z poprzedniego związku i zaszłam w drugą ciąże z nowym partnerem Zostawił mnie w ciąży … Odezwij się do mnie, myślę że mogę Cię podnieść na duchu. Mój mail motylek20ania@tlen.pl pozdrawiam Ania
Dzięki ;) Od ponad 5 lat sama wychowuję dziec i uważam, że jestem wreszcie szczęśliwa.
Samotne matki co tu sie mamy oszukiwac to pasozyty zerujace na pieniadzach podatnikow co by tu jedna druga madra nie mowila. Dzieci narobia z jakimis przyglupami a pozniej spoleczensto musi placic ze nie potrafi sie zabezbieczyc w jakiejs dyskotekowej toaleci. Ale zabawnie poczytac te wszystkie wypociny kreaujace te idiotki na bohaterki prawie :) Tylko takie chore fantazje przedstawiane jako rzeczywistosc mogly powstac w kobiecych glowach
Drogi Adamie to Ty też jesteś przyglupem bo albo będziesz kiedyś miał dziecko albo już masz…. A po za tym CB też rodziła kobieta, Twoja matka…. Pomyślcie jaki Adaś ma szacunek do swojej matki jeśli tu pisze ze matki samotne to pasożyty….
W dodatku dodam że również jestem samotna Matką, 2szkrabow-dziewczynka niecałe 5latek i chłopczyk wczesniak 6tyg i zostałam sama z własnego wyboru. Nie żałuję tego, uważam że to najlepsza decyzja w moim życiu ponad to do czasu urodzenia synka pracowałam … I powiem wam więcej odeszłam w 4tym miesiącu ciąży nic mu prawie o niej nie mówiąc – tzn mogę być w ciazy on to olał więc ja go też. To jego mina te śliczne chwile które ja codzień widzę obecnie jest to 1usmiech synka i wyciąganie smoczka….. Bezcenne. A najbardziej cieszy mnie to że w akcie podałam NN i szanowny Pan nie ma praw do dziecka a nawet gdyby poszedł teraz do sadu to mówię że to nie jego, nie godz się na dna, ładnie to umotywuje…. Ja np tym ze nie spałam z nim wcale I w porządku. A po 18nastu latach myślę że mój syn powie mu parę slo prawdy. A ja obecnie jestem szczęśliwa… Trzymajcie się i głowa do góry, z każdej sytuacji jest wyjście jakiś tęczowy szlak…