Myślałam kiedyś, że jestem osobnikiem, który nie potrzebuje być komplementowany, chwalony i doceniany. Myślałam, że wystarczy mi to poczucie, że daję z siebie wszystko i to efekt moich działań jest dla mnie nagrodą.
Byłam pewną siebie żyletą, którą zupełnie nie obchodziło, co pomyślą sobie o niej inni. Byłam bezkompromisowa, samowystarczalna i parłam do przodu niczym czołg. Gdybyście o mnie zahaczyli, poczulibyście, że wieje chłodem – ale nie takim klasycznym, towarzyskim chłodem, a mrożącą krew w żyłach pewnością siebie, która onieśmiela i nie pozwala nie zatrzymać na sobie wzroku. Ale także odpycha i powoduje, że nie chcecie się zbliżyć.
Te czasy minęły. I nie dlatego, że brakuje mi teraz pewności siebie i spokorniałam na całej linii, ale dlatego że ludzie, którzy mnie otaczają, zaczęli być dla mnie istotni. Ważę słowa, jestem empatyczna i staram się słuchać. Kiedyś nie posiadałam umiejętności słuchania. Teraz dostrzeżecie, że bywam lepszym słuchaczem niż mówcą. Nie ukrywam jednak, że gdy ktoś nadepnie na mój odcisk, powiem wszystko, co mam do powiedzenia i nie dam dojść do słowa, dopóki nie skończę mojej tyrady. Ale też pochwalę, docenię, krzyknę z radości, gdy komuś uda się czegoś dokonać.
Jednak wracając do mojej myśli, która sprowokowała mnie do napisania tego postu: „Myślałam kiedyś, że jestem osobnikiem, który nie potrzebuje być komplementowany, chwalony i doceniany.” – zmieniłam się.
Teraz chłonę każdą pochwałę skierowaną pod moim adresem.
Teraz dziękuję za dobre słowo.
Teraz sama komplementuję. Wiem, że to ogromnie motywuje.
Teraz doceniam, że komuś pomogłam. Kogoś zainspirowałam. Sprowokowałam iskrę zapoczątkowującą czyjeś działania.
Teraz szczerze cieszę się, gdy ktoś się zatrzyma w swoim pędzie życia i napisze kilka zdań skierowanych do mnie.
To Dobre Słowo, które dostaję, daje mi siłę. To Dobre Słowo napędza do działania. To Dobre Słowo każe się ogarnąć, gdy chęci brak. To Dobre Słowo przypomina, że ktoś słucha, że ktoś czyta i że ktoś lubi to, co robię. To Dobre Słowo daje kopa w tyłek, gdy nie dostrzegam sensu.
Dlatego dziękuję Ani, którą napisała do mnie przed miesiącami piękną wiadomość. Powiedziała, że gdy kiedykolwiek będę się wahać, czy mam kontynuować moje blogowe poczynania, mam najpierw do niej napisać w tej sprawie. ;-) I dodała, że ona nie pozwoli na to, żebym z tym skończyła. :-)
Dziękuję Ani, studentce weterynarii, która napisała, że „można zazdrościć moim dzieciom dzieciństwa z taką fajną mamą„. Wiecie, jakiego pozytywnego kopa mi to dało?! Ania, leciałam jak na skrzydłach przez cały dzień! :-) :*
Dziękuję Kindze, która napisała, że optymizmem ładuję jej macierzyństwo.
Dziękuję Kasi, która napisała, że „po prostu lubi mnie czytać i nic na to nie poradzi”.
Dziękuję Matyldzie, która napisała niedawno, że mam się nie przejmować hejterami, którzy zawsze zostawią w komentarzu jakąś uszczypliwość zamiast przemilczeć. Według niej oni muszą być bardzo nieszczęśliwi.
Dziękuję też Magdzie, mojej znajomej z Wrocławia, która napisała wczoraj, że kibicuje mi mocno, bo wie, że blogowanie to nie tylko moja pasja, lecz także praca, i że nic się nie zmieniłam, odkąd mnie poznała.
…
I dziękuję Wam, że jesteście, bo często dajecie mi do myślenia Waszymi komentarzami. Każecie zastanowić się nad czymś, co było dotychczas dla mnie oczywiste. I dzielicie się ze mną częścią Waszej rzeczywistości. :-*
I tak na koniec:
„Ludzie wierzą, że aby osiągnąć sukces, trzeba wstawać rano. Otóż nie – trzeba wstawać w dobrym humorze”.
Mnie do życia i działania w dobrym humorze budzi poranne Dobre Słowo, o które się zawsze dopraszam u mojego M., a także uśmiech moich dzieci. Może to dla niektórych zbyt trywialne, ale dla mnie to wszystko, czego potrzebuję, wraz ze zdrowiem.
Uściski!
PS. Jeśli Facebook pokazał Wam dzisiejszy post i jest on Wam bliski, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu. ❤ Dziękuję!
11 komentarzy
Szczęśliva jesteś wielka :) lubię Cię za taki niewymuszony luz, serio!
To skoro już tak słodko po całości to ja podziękuję, że jesteś.
przesadziłam z tą słodyczą, c’nie? :-D
Nie znam Cię, ale moja kobieca intuicja mówi mi, że fajna z Ciebie babka.
Poczułam to jak tylko pierwszy raz tu weszłam… i tak już zostało. Podoba mi się Twoje podejście do życia, macierzyństwa. To Ty mnie zmotywowałaś do wyjęcia z piwnicy starej maszyny do szycia mojej mamy:) Fajna, szczęśliva z Ciebie kobitka, tak trzymaj!
moim zdaniem zyleta jestes nadal wygladasz na taka co ma „muchy w nosie”
spragniona pochwal jak gabka wody nie wiem czy matka przyklejona do tebleta To takie fajne dziecinstwo wiecej pokory
Magdo… czytam Twojego bloga od jakiegoś czasu… i musiałam (no po prostu musiałam! w końcu zostawić po sobie ślad). Twoje posty czyta się z niewymuszoną przyjemnością. Podejście do życia, styl pisania, estetyka bloga – pierwsza klasa. Naprawdę, szczerze doceniam! :)
serdeczności!
bratnia, ceniąca minimalizm, dusza :)
Dobre słowo ze wsi ślę. Fajna kobietka jesteś! Cmok!
Madziu, 13 dnia każdego miesiąca obchodzony jest Dzień Dobrego Słowa :) po szczegóły zapraszam na stronę asdimo.pl. Dzień Dobrego słowa ma tez swoja stronę na facebooku :) Pozdrawiam Cię serdecznie :)
fajnie napisane:-) część to nawet zmian zaszło takich podobnych we mnie stąd czuje z daleka autentyczność:-). Czytając Twojego blog’a odzyskuje wiarę w normalne, autentyczne kobiety… niestety mam wrażenie że to gatunek wymierający, ponieważ tych siejących „złe słowo” to jakoś pozbyć się nie moge z otoczenia i jak Hydra – jedną głowę utniesz to dwie następne wyrastają. Ale mocno wierze że dam radę może właśnie dzięki tym DOBRYM słowom. Także pisz Magda jak najwięcej o wszystkim:-) pozdrawiam Aga
:*** dzięki za tak miły komentarz! I niestety zgadzam sie z tym o czym napisałaś …