Otworzyłam lewo oko, za moment prawe. Przeciągnęłam się niespiesznie w łóżku przykryta kołdrą po samą szyję. W domu błoga cisza. Nie wiedziałam, czy wstawać teraz, czy może za chwilę. Zdecydowałam, że jednak poleżę jeszcze kwadrans.
Patrzę na zegarek. 9.30. Słyszę wołanie z kuchni:
– Mamo, śniadanie na stole! – woła mój czterolatek. Chodź do nas. Już posprzątałem wszystkie zabawki i posegregowałem je do pudełek. Zrobiłem tosty z pieczarkami, przypieczone tak jak lubisz najbardziej. Napijesz się kawy, czy może herbaty? – dodał.
– Kawy z mlekiem, dzięki skarbie. Gdzie jest Tata? – zapytałam.
– Tata dopiero co skończył prasowanie zasłon i wybiegł z domu, żeby Ci kupić Twoje ulubione różowe tulipany. Za moment wróci. Nie martw się. – odparł mój synal.
– A gdzie Teodor? – zagadałam starszaka przeciągając się i patrząc do lustra w swoje odbicie. Promienna skóra aż raziła w oczy, a moje włosy wyglądały jakbym dopiero co wróciła od fryzjera.
– A Teodor poszedł do łazienki i powiedział, że z własnej woli się odpieluchuje i obiecał, że już nie będzie sikał po kątach.
– O, to cudownie! – krzyknęłam pełna radości i nadziei.
Weszłam do łazienki, a mój dwuletni syn właśnie podniósł pupę z nocnika i wyrzucił jego zawartość do kibelka. Umył sobie tyłek w bidecie i założył ponownie portki. Jak cudownie mieć dziecko, którego nie trzeba namawiać do odpieluchowania – pomyślałam pod nosem. Mój dwulatek wychodząc przytulił mnie mocno i dodał:
– Mamo, już nie musisz mi kupować pieluch. Poza tym – ale Ty dzisiaj ładnie wyglądasz!
Uśmiechnęłam się tylko, bo cóż mogłam dodać. Sama przecież widziałam, że nawet lustro prawie się do mnie uśmiechało.
Tosty wjechały na stół, a tulipany właśnie przekroczyły próg naszego mieszkania.
– Kochanie, to dla Ciebie. Tak w sumie bez okazji, na dobry dzień. Dzisiaj znowu możesz śmiało odpoczywać. – dodał mój kochany małżonek. Za moment będziemy trzepać dywany i zmyjemy podłogi. Naleję Ci zaraz wody do wanny, tylko nie wiem, czy dolać Ci kilku kropel olejku eukaliptusowego czy może lawendowego.
– Lawendowego, poproszę. – odrzekłam i narzuciłam na siebie atłasowy szlafrok w kwiaty, który nie miał na sobie ani jednej plamy po keczupie czy innym bananie.
Weszłam do wanny i usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.
– Mamo, nie martw się. Nie chcę wejść do łazienki i patrzeć, jak robisz kupę. Nie śmiałbym. Ja tylko chciałem zapytać, czy może przynieść Ci tablet, bo pewnie masz ochotę kupić sobie jakieś ciążowe ciuchy. Tata powiedział, że na pewno sprawiłoby Ci to radość. I pewnie masz też ochotę kupić sobie jakieś nowe buty, bo stopy Ci zapewne puchną. To w końcu już trzeci trymestr ciąży.
– Och, jak miło z Waszej strony. – wzięłam tablet od syna i zaczęłam buszowanie w sieci.
Kiedy wyszłam już wanny, to wmasowałam w siebie te wszystkie olejki, peelingi, kremy. Kiedy już wysuszyłam i ułożyłam włosy, a także pomalowałam paznokcie, zorientowałam się, że właśnie wybiła 16.00 z minutami!
– Niemożliwe! – krzyknęłam, ale w tym samym momencie przestałam mieć jakiekolwiek wyrzuty sumienia.
– Skarbie, nie martw się. – dodał mój mąż masując mi kark bez proszenia. Przecież wiesz, że kąpiel dla każdej kobiety to rzecz święta. My już po obiedzie, ale pierogi z cebulką już na Ciebie czekają na stole. – dodał mój małżonek. Teoś właśnie obudził się z drzemki a Ivek właśnie sam robi ćwiczenia logopedyczne. – dorzucił.
– Bym zapomniał! – dodał. Powiem Ci, że tak naprawdę, to uwielbiam ten Twój artystyczny nieład w ciuchach i te tysiące kubków porozwalanych po całym mieszkaniu z niedopitą kawą. To wszystko przypomina mi o Tobie i uświadamia mi, jak wiele musisz mieć na głowie. Nie zgadniesz, co dla Ciebie mam!
– Nie zgadnę. Dawaj! – krzyknęłam.
– Kupiłem Ci zestaw czekolad na każdą okazję. Oczywiście zawsze jestem gotowy wyjść o północy do sklepu, aby kupić Ci na co masz tylko ochotę, ale pomyślałem, że poczujesz się bezpiecznie, jak czekolad Ci nigdy nie zabraknie. Zadowolona?
– Wniebowzięta!
– Kocham każdy centymetr Twojego ciała. Nie musisz liczyć kalorii. – dorzucił z troską i prawdomównością. Biorę chłopców teraz na spacer, a Ty delektuj się błogą ciszą. Jak wrócimy ze spaceru, to pojedziemy kupić ciuszki dla naszej córeczki. Wiem, że tylko marzysz o tym, aby dać upust swoim dziewczyńskim zakupowym zapędom. Mam rację?
I już miałam odpowiedzieć, że ma rację absolutną, ale w porę się zorientowałam, że to wszystko, co się działo, to był … tylko PIĘKNY SEN, a ja leżę w łóżku i właśnie dostałam piętą od mojego dwulatka, który postanowił mnie już samego rana znokautowac na dzień dobry! :D
Ach, jak cudownie czasami sobie trochę pośnić, co nie? :D
7 komentarzy
Oj TAK ;)
He he wiedziałam że to sen …też takie podobne mam. :D
Śliczny brzuszek Pani Magdo!
Ten moment o toalecie ???? jak zawsze super, w punkt itp itd. Pozdrawiamy !
Scenariusz na dobrą książkę ☺
Ja wczoraj snilam o pieknym porodzie, bez bolu, potu I krwi w rozowej poscieli z usmiechem na twarzy I kwiatami w wazonie. Obudzil mnie ostry nacisk na pecherz I sucha sluzowka nosa. Ledwo zeszlam do toalety, moj piecioletni syn postanowil o 3 w nocy upomniec sie o zolty balonik…do rana juz nie spalam. Aktualnie marze o odejsciu wod plodowych, takie male zyczonko na poczatek tygodnia? Termin na srode.
Nawet jakby to nie był sen, zastanawiałabym się co przeskrobali :D