Nie zliczę, ile dostałam wiadomości prywatnych w temacie cesarskiego cięcia. Nigdy nie kryłam się na blogu z informacją, że obaj moi synowie urodzili się właśnie przez cesarskie cięcie.
Jeśli nie znacie mojej historii i przyczyn takiego stanu rzeczy, może Was interesować, dlaczego moi synowie nie urodzili się naturalnie, a właśnie przez „cesarkę”. Nie jest to żadną tajemnicą i bardzo chętnie o tym opowiadam, głównie po to, by bliżej pokazać poród przez cesarskie cięcie tym, którzy rozważają takie właśnie rozwiązanie dla zakończenia ich ciąży.
Muszę jednak zaznaczyć na wstępie, że wypowiadam się w tym temacie wyłącznie jako osoba, która doświadczyła tego typu porodu, deprecjonująco zwanego przez niektórych „wydobyciem”, co jest w moim odczuciu pomyłką i chamstwem werbalnym. Powiem Wam wyłącznie o moich osobistych odczuciach i doświadczeniach starając się unikać personalnych wycieczek w żadną ze stron, bo one tutaj są niepotrzebne.
Dlaczego zdecydowałam się na cesarskie cięcie?
To nie ja zdecydowałam się na cięcie cesarskie. Ja bardzo chciałam rodzić naturalnie. To lekarz prowadzący moją pierwszą ciążę, a następnie ortopeda ze względu na rozejście spojenia łonowego zasugerowali mi to rozwiązanie. Ponieważ już pod koniec drugiego trymestru miałam ogromne problemy z poruszaniem się, a ból w okolicy spojenia był ogromny, powiedzieli, że w moim wypadku to jedyne rozsądne wyjście, jeśli chcę uniknąć wózka inwalidzkiego. Drugiego syna urodziłam również przez cesarskie cięcia. W drugim przypadku nie doszło do rozejścia spojenia łonowego, ale występowało takie ryzyko, które również było wskazaniem do kolejnego cięcia.
Czy żałuję cesarskiego cięcia?
Takie pytanie zadała mi jedna z Czytelniczek w mailu sprzed kilku miesięcy. Nie, nie żałuję! To tak jakby zapytać mnie, czy żałuję, że moje dzieci urodziły się zdrowe, a ja nie zostałam po porodzie kaleką. Cieszę się, że mogłam urodzić dwójkę moich dzieci bez powikłań zdrowotnych w sposób, który w danej chwili był dla mnie i dla dzieci najbardziej bezpieczny.
Jak wygląda cesarskie cięcie?
Nie wiem, jak wygląda cesarskie cięcie, bo byłam zasłonięta kotarą, a na szczęście byłam wystarczająco „silna”, aby poskromić moją ciekawość i nie patrzyłam się w odbicie jednej z lamp, w której było prawdopodobnie widać wszystkie mojej wnętrzności. Wiem jednak jedno! Cesarskie cięcie to nie jest spotkanie towarzyskie w centrum szpitala, które kończy się uśmiechem i przypomina mizianie po pleckach, a następnie po brzuchu. To OPERACJA. To nie jest żadne usunięcie żądła pszczoły, usunięcie kleszcza czy zszycie małej ranki na łuku brwiowym. To naprawdę zaawansowana operacja, którą nadzoruje sztab ludzi. I ta operacja nie jest obojętna dla naszego zdrowia. Ta operacja nie była też obojętna dla mojego zdrowia, niestety.
Czy cesarskie cięcie boli?
Za pierwszym razem byłam cięta „na zimno”. Nie czekano na żadne bóle porodowe. Przyszłam do szpitala na umówiony dzień i czekałam na swoją kolej. Samo wkłucie się w kręgosłup ze znieczuleniem prawie nic nie bolało, choć dopiero za czwartym razem lekarzowi się to udało próbując mi wmówić, że to moja wina, bo jestem zbyt spięta. Bez komentarza. Rozcinanie powłok brzusznych i macicy również nie bolało, bo byłam pod znieczuleniem od pasa w dół. Ból poczułam dopiero, gdy leki przeciwbólowe przestały działać. Jak bolało? Cholernie bolało. Ale „najlepsze” było dopiero przede mną! Miejsce cięcia bolało mnie przez długie miesiące, a z (prawdopodobnie źle wykonanego) zszycia sączyła się dziwna maź przez ponad pół roku!
Jaki wyglądał mój drugi poród przez cesarskie cięcie?
Zaczął się nieplanowo, bo od silnych skurczów, z którymi personel zwlekał prawie dobę z nieznanych mi przyczyn. Zanim wzięto mnie na salę operacyjną, to przeżyłam kilkanaście godzin skurczów, których nie zapomnę do końca życia. Myślę, że to był tylko przedsmak naturalnego porodu, bo gdyby akcja porodowa zaczęła się na dobre, to nie chodziłabym jak wtedy po ścianach, a pewnie zaczęłabym już lewitować ;-) Ale co ciekawe, mimo że skurcze były coraz silniejsze ja czułam, że coraz bardziej mam je w d.pie i byłam na nie coraz bardziej odporna. Jakbym szykowała się na bitwę, którą mam po prostu wygrać.
Czy podjęłabym się porodu naturalnego za trzecim razem?
Już o tym pisałam tutaj. Przeczytawszy powyższe wiecie, że jestem już po dwóch cesarkach. Wiem, że są kobiety, które po dwóch cesarskich cięciach decydują się na poród naturalny za trzecim a nawet czwartym razem! Podobno są lekarze, którzy godzą się na asystowanie przy takim porodzie i dają na niego zielone światło. Moi dwaj lekarze odradzili mi próbę porodu naturalnego. Odradził mi też to zaprzyjaźniony z rodziną lekarz położnik, którego również się radziłam. Zaufałam im w tej kwestii i tego się trzymam.
Przyznam się Wam jednak do czegoś. Naprawdę, gdybym tylko mogła, chciałabym uniknąć trzeciego cesarskiego cięcia. Weszłabym w to jak w masło, gdyby tylko znalazł się sztab ludzi, którzy by powiedzieli:
„Pani Magdo, my panią przez to przeprowadzimy pomimo dwóch cesarek! Nie pęknie pani macica. Nie dojdzie do rozejścia spojenia. Proszę się nie martwić. Proszę nam zaufać. Córkę urodzi Pani z nami naturalnie, bezpiecznie i bez powikłań.”
To byłabym w siódmym niebie! Ale nikt tak mi nie powiedział. Każdy wręcz od razu sugerował cesarskie cięcie po raz kolejny. I ja się z tym już pogodziłam. Wiem, że to dla mnie najlepsze w tej chwili rozwiązanie.
Dlaczego zatem za wszelką cenę chciałam uniknąć kolejnego cięcia i marzyłam o porodzie naturalnym? I o czym mówi się za mało w kontekście cesarskiego cięcia, a powinno się w moim przekonaniu mówić o tym częściej?
Do napisania tego postu skłonił mnie w dużej mierze mail od jednej z Was, która zapytała mnie, co ma zrobić, aby dostać od swojego lekarza skierowanie na cesarkę.
Nie wiedziałam, co mam jej odpowiedzieć. Nie jestem i nigdy nie będę osobą, która czułaby się na siłach komukolwiek polecić takie rozwiązanie. Dlaczego? Bo ja sama, gdybym tylko mogła, chciałabym go uniknąć z racji moich doświadczeń!
Zarówno moje pierwsze cesarskie cięcie, jak i drugie zostawiło po sobie pewnego rodzaju uszczerbek na moim zdrowiu. Po pierwszym cesarskim cięciu nie tylko zmagałam się z sączącą się przez ponad pół roku raną, która nie chciała się prawidłowo goić, a moje podbrzusze przestało przypominać podbrzusze. Moja skóra po cięciu pofałdowała się i wybrzuszyła, co przez prawie rok wyglądało jakbym miała nad łonem dziwną oponkę, którą starałam się maskować. Dopiero po roku te miejsce zaczęło wyglądać normalniej.
Od momentu pierwszego cesarskiego cięcia nie jestem w stanie siedzieć dłużej niż godzinę. Po tym czasie podbrzusze zaczyna mnie boleć, mięśnie jakby sztywniały, a ja miewam skurcze w tamtych okolicach. Według lekarzy wszystko jest okay, a ja jednak cały czas czuję, że to są właśnie skutki cesarskiego cięcia, które będę odczuwać do końca życia. Po półtora roku od pierwszej cesarki, gdy próbowałam ćwiczyć i więcej się ruszać, napotykałam na opór ze strony mojego organizmu. Brzuch nie chciał współpracować. Czułam ciągnięcie i nieprzyjemne odczucie w miejscu blizny, którą lekarz wykonujący pierwsze cięcie wykonał, jakby był co najmniej po niezłej imprezie i zafundował mi niezły impresjonistyczny widok, gdy na nią patrzę.
Wiem, że nie ma znaczenia fakt, jak urodzimy nasze dziecko. Najważniejsze, aby urodziło się ono bezpiecznie bezpiecznie dla nas i bezpiecznie dla niego.
Wiem jednak jedno – miejmy umysł otwarty i świadomość tego, że cesarskie cięcie jest operacją, a nie „fraszką-igraszką”. Nie ugłaskujmy „cesarskiej” rzeczywistości. Nie przedstawiajmy jej na siłę, jakby to była porodowa bułka z masłem. Nie pokazujmy jej niczym doskonałe wyjście na prawie bezbolesne narodziny. To duży błąd i ogromna nadinterpretacja!
Cesarskie cięcie naprawdę jest operacją, którą co najmniej jedna z operowanych, czyli ja, biorąc pod uwagę moje doświadczenia, chciałaby uniknąć.
Gdybym tylko mogła…
83 komentarze
Rozumiem cesarkę ze względów zdrowotnych czy bezpieczeństwa mamy lub dziecka. No ale tego typu co wymyśleć żeby lekarz skierował na cesarkę z widzi mi się nie rozumiem. Dobrze napisany post. Niektóre dziewczyny nie zdają sobie sprawy z cesarki. Ja uważam że cesarka nie jest takim fajnym czymś. Tak jak napisałaś to jest operacja, poważna sprawa. Wkłuwają ci igłę w kręgosłup ze znieczuleniem, rozcinają brzuch, zszywają. Ja rodziłam naturalnie. Widziałam jak te babki po cesarce ani to wstać od razu, szwy je ciągnęły a niekiedy właśnie jakieś problemy z raną, blizny i wogóle. Masakra. Gdzie ja odrazu mogłam chodzić po porodzie. W życiu bym nie chciała cesarki z własnego wyboru.
Kurde no nie wiem. Nie moze Pani powiedzieć ze nie chcialaby cesarki z wlasnego wyboru..rodzilam 13 godz, moze niektorym wyda sie malo..nnajgorsze 13 godz! Nie widzialam przez jakas godzine oczy. Myslalam ze na zawsze bede niewidoma! Bole z krzyza..Dostalam 4 kroplowki, na koniec polozna reka rozwierala mi szyjke bo dziecko nie chcialo wyjsc, (okazalo ze mam za waska miednice) a lekarz tym zakazanym chwytem wypchnal dziecko ! cale szczescie skonczylo sie tylko przyduszeniem i rozprezaniem plucka…a i napieciem miesniowym z niedotlenienia. Dobrze ze maly sie rozwija jak trzeba.
Depresje mam do teraz i paralizujacy strach. Nim zaszlam w druga ciaze szukalam lekarza ktory zrobi mi cesarke…bardzo sie boje wiesz. Zwlekalam z decyzja o 2 dziecku.. Mam koszmary zwiazane z porodem…moj drugi porod to tylko cesarka. Nie urodze naturalnie. To moj wolny wybor.
Jejku,powodzenia jesli takie masz wskazania to jak najbardziej.Zawsze cos za cos,bol inny ale tez mozna uniknac takich scen jakie mialas przy porodzie.
Ja również zaczęłam naturalnie bo sie uparlam ze dam rade ale słowa TĘTNO DZIECKA SPADA i te 10 minut jak w filmie gdzie nagle kolo ciebie jest naście osób zwolanych w jednym momencie do ratowania małego życia zostanie w pamięci do końca życia! CC tak to operacja. Boli. blizna ciągnie. Chodzisz Zgieta przez jakiś czas jak xxx letnia babcia. Dretwienie części ciała (u mnie udo) przez pół roku czułam mrowienie ktoś mógł mnie w nie uderzyć a ja nic nie czułam. Od 3 doby przez 2 tygodnie po operacji ogromny ból głowy wrecz napady bolu między oczami gdzie nie masz siły ich nawet otworzyć tylko środku przeciwbólowe i sen delikatnie je usmierza. Skoki ciśnienia przez miesiąc. Ale uwierzcie w takich sytuacjach nie liczy się nic pamiętasz tylko słowa tętno dziecka… kolejny poród mimo wszystko juz będę mieć cc tak powiedział lekarz ze względów ode mnie niezależnych. Także jest wiele wiele kobiet które chciałyby uniknąć cc ale dla dobra dziecka i matki trzeba wybrać mniejsze zło i cieszyć się życiem w komplecie!
Zgadzam się z Panią w 100% Ja przeszłam przez dwa porody, pierwszy siłami natury a drugi poprzez cesarskie cięcie. I porównując cały przebieg oraz rekonwalescencję, nigdy więcej nie chciałabym w przyszłości (planujemy 3 dziecko za jakiś czas) po raz kolejny rodzic poprzez cesarkę. Pomijając kwestie wizualną mojego podbrzusza po cc to okres rekonwalescencji po nim co najmniej przyprawia mnie o mocne dreszcze i nie chęć do jakich kolwiek operacji. Wiadomo, że czas pokaże w przyszłości czy uda mi się uniknąć cc, ale mam nadzieję, że tak.
Miałam niestety cesarkę ze względu na stan zagrażający życiu dziecka. Gdyby nie to w życiu bym się nie zgodziła. Czasami żałuję, że pozwoliłam tak szybko na cc ze względu na podobne dolegliwości z którymi boryka się Magda. Jednak zdrowie dziecka jest najwazniejsze ;)
Mam ten sam problem. Dwie cesarki z powodu rozejscia spojenia. W pierwszej ciąży od 6 miesiąca ból nie dający zasnąć, co tydzień wizyta w szpitalu podpieta pod kroplowki z lekiem przeciwbólowym.
Niestety w małym mieście lekarze nie mają podejścia do tego typu pacjentek… Gdy zapytałam co to wogole rozejscie, lekarz odpowiedział że nic dobrego i pewnie będę w gipsie leżeć po naturalnym bo mi miednica pęknie na pół …więc ustaliliśmy że aby temu zapobiec, przyjdę w 38 tyg i zrobi cesarke, ale niestety nie poinformował ordynatora, który nie wyraził zgody… Przez cały dzień wysyłali mnie na badania ( w tym ortopeda i przeswietlenie!!!) nie byłam w stanie psychicznie wytrzymać, więc zmieniłam szpital i okazało się że na zwykłym usg widać duże rozejscie i jeszcze w tym samym dniu miałam zrobiona cesarke. A po ciąży skierowanie na rehabilitację. Na początku drugiej ciąży trafiłam do szpitala,( niestety najbliższy to ten w którym nie chciałam rodzic poprzednio). Po 6 latach przyjmował mnie inny lekarz i zapytał o powód pierwszej cesarki to po mojej odpowiedzi stwierdził on, że rozejscie spojenia napewno nie jest powodem do cesarskiego cięcia i że sobie to wymyśliłam ?Wiedziałam już ze i wtedy nie urodze w tym szpitalu! I tak się stało. Oczywiście miałam cesarke , ponieważ lekarz prowadzący nie chciał ryzykować. Dodam, że przed zajściem w ciążę byłam baaardzo przeciwna cięciu, ponieważ okropnie się go bałam i uważałam że dziecko powinno rodzic się siłami natury!
Bardzo mądrze napisane. Zgadzam się w 100%. Również jestem po dwóch cc ze względów medycznych. Pierwsze nawet chyba w tym samym szpitalu co Ty (U…tek?) i z podobnymi powikłaniami. Zostawili mi paskudnie zszytą ranę, która potem nie chciała się goić i została przerośnięta blizna. Całe szczęście przy drugim cc trafiłam do innego szpitala, gdzie w trakcie cc wycięto mi tą bliznę. Jednocześnie okazało się, że przy pierwszym cc źle zeszyto również mnie w środku i macica dosłownie pękła lekarzowi pod palcem. Gdyby nie decyzja o tym cc, stałoby się to w domu, a tego obie byśmy prawdopodobnie nie przeżyły. Całe szczęście trafiłam na świetnych lekarzy, dla których dobro pacjentki jest najważniejsze. Poza tym mąż był ze mną na sali podczas tego drugiego cc. Bardzo mi to pomogło. W Krakowie tylko w jednym szpitalu jest taka możliwość.
A w którym szpitalu była ta druga cesarka ?
W Rydygierze.
Ja również jestem po cesarce. Również to nie był mój wybór, synek nie chciał się przekręcić. Ułożenie pośladkowe i koniec. Samej cesarki nie wspominam dobrze. Dostałam za małą dawkę znieczulenia i czułam jak mi przecinają powłokę brzuszną. Pamiętam do dziś minę anestezjologa kiedy zaczęłam krzyczeć. Człowiek z miejsca osiwiał a ja dostałam coś dożylnie i usnełam. Nie słyszałam przez to pierwszego płaczu. Dziecko też praktycznie dostałam dopiero rano (cesarka była o godzinie 21:30), bo mam się oszczędzać. Samą blizne czuje do teraz, choć syn ma ponad 5 lat. Na zmianę pogody lubi „rwać”. Jak będzie z kolejną ciąża nie wiem, choć wolałabym urodzić naturalnie.
Po 20 latach od pierwszej cesarki, przez kolejne 15 i 5 lat temu, do dziś odczuwam dyskomfort w okolicach cięć, ból w kręgosłupie w miejscu wkłuć. Nie mogę długo stać ani siedzieć w jednej pozycji…. Po ostatniej cesarce szew przebił mi skórę pod blizną i wyciągnęłam z brzucha ok 50 cm kawałek nici chirurgicznej…
I gdyby tylko było mi dane w życiu, dobrowolnie nie zgodziłabym się na operacje…
Cesarka z własnej woli? Nigdy. Pierwszy poród zaczęłam naturalnie ale po 16 godzinach nie było postepu porodu i coś się działo z córą bo nagle zrobił się wielki szum i musiałam na szybko bez czytania papierów podpisywać wszystkie zgody… to był największy stres jaki przeżyłam… a ból po tym jak leki przeciwbólowe przestały działać jest nie do opisania.. Drugi poród zakończony planowanym cc (po wielu długich rozmowach z lekarzem).. myślałam że większego bólu niż po pierwszej cc nie będę mieć ale myliłam się … tego co przeżyłam po drugiej cesarsce nie życzę najgorszemu wrogowi… na dzień dzisiejszy po znieczuleniach mam problemy z kręgosłupem. . Blizna po drugiej cesarsce jest lepsza niż ta pierwsza bo zostało naprawione to co spieprzył pierwszy lekarz.. właściwie to przy szyciu usłyszałam tylko „kto Panią ciał?rzeźnik? Tu nie będzie jak teraz tego zszyc” i tak oto mam dziurę w jednym miejscu podbrzusza.. a przy zmianie pogody albo przy przemeczeniu z wysiłku blizna ciągnie i boli.
Marzyłam o porodzie naturalnym ale niestety tak mnie natura stworzyła ze nie było mi dane tego przeżyć.
Ja też miałam podpisywanie papierów bez czytania. Położne biegały, jeden lekarz podkładał mi papiery do podpisów drugi pędził po anastezjologa bo nie mogli się dodzwonić. Ktg w tle piszczało a ja nie wiedziałam co się dzieje. Dziecko ledwo przeżyło, 2 tygodnie na oiomie. Ledwo chodziłam i siedziałam. Ale gdy ktoś się dowie że miałam CC to standardowa reakcja: a to się zbytnio nie nameczyłaś, takiej to dobrze.
Miałam dwie cesarki, z konieczności. Córka była za duża (miałam już bóle parte, rodziłam ją), nie mogłam jej urodzić i lekarze zdecydowali się na cięcie. W drugiej ciąży groziło mi pęknięcie macicy przy porodzie naturalnym, więc w zasadzie od początku ginekolog mówił, że cesarka to konieczność. Urodziłam (wyjęto ze mnie) dwoje zdrowych dzieci. A ja… po cesarkach naprawdę czułam się świetnie, bardzo szybko doszłam do siebie (szybciej niż niektóre kobiety po porodzie naturalnym!), oczywiście – szwy ciągnęły, bolały, ale dało się wytrzymać. Myślę, że bardzo ważne jest nastawienie. A – nadmieniam – w czasie pierwszej ciąży nawet nie pomyślałam o cesarce, czytałam wszystko o porodach, opuszczałam tylko artykuły o cesarskim cięciu – nie przypuszczałam, że może mnie dotyczyć.
Nie rozumiem tego zamieszania wokół CC i gadania lepsza gorsza – szczerze to baby potrafią sobie szpile wsadzać zamiast być razem- faceci nie robią sobie takich obciachów- tak samo jak w przypadku karmienia piersią i butelką dawania słoiczków i gotowania itp kobitki ogarnijcie się…. A jeżeli chodzi o CC na życzenie niech każdy robi jak uważa bo ma swój rozum – leżałam miesiąc na patologii ciąży i napatrzyłam się na dziewczyny po CC ja bym się osobiście na to nie pisała jakbym nie musiała – ale nie wykluczam takiego rozwiązania np jak bym miałabym duże dziecko, naturalny to też nie spacer po parku jestem po 2 ale nie czuję z tego powodu żadnego zachwytu i nie uważam się za lepszą od dziewczyn po CC – bo niby w czym ma być się lepszym? Po prostu jak się zaszło w ciąże to trzeba urodzić a zarówno SN jak i CC to ogromny ból ewentualne powikłania itp itd
Zastanawia mnie tylko 1 rzecz nie wiem czy też macie takie spostrzeżenia ale większość lekarek i personelu medycznego z jakim miałam do czynienia podczas moich ciąż (chodzi mi o mniej więcej nasz przedział wiekowy nie starsze panie ;) )było po CC :) no i znajome mojej gin i ona sama też hehe oczywiście jak zaczęłam drążyć temat to wszystkie miały wskazania medyczne :P
Jako fizjo polecam wizytę u fizjoterapeuty ale takiego który zajmuje się Mamami po porodach dokładnie zbadać i sprawdzi co się dzieje, jak wygląda blizna, czasami można zdziałać cuda manualnie i mina dolegliwości a może i brzuch będzie wyglądał lepiej. Gratuluje dwójki wspaniałych dzieci. Ja sama miałam CC z przyczyn medycznych i kolejne ciążę też będą rozwiązane przez CC i co sobie myślę ważne że ja i dziecko jesteśmy zdrowi i że zabieg CC udał się i nie mamy ani ja ani syn powikłań ;) ps pamiętajcie że każda Blizne trzeba opracowywac i taka po CC i po nacięcia krocza i każda inna jaką mamy !!! Polecam wizytę u dobrego fizjo ;)
Jestem po 3 porodach w tym 2 cesarek. I wiem że cesarka jest naprawdę ciężka operacja, powrót do „normalności” to długi i okropny okres (przynajmniej ja źle znosił) choć po 2 cesarce było mi łatwiej to do tej pory czuje skutki a minęło już 10 miesięcy. Jak bym tylko mogła to bym chłopaków moich urodziłabym naturalnie ale niestety są takie sytuacje kiedy się nie da,a i nie ważne jest czy dziecko urodziło się siłami natury czy zostało ” wydobyte” ( nie znosze jak tak określają cesarke) najważniejsze że maluszek przyjdzie na świat i zmieni ten maminy świat na lepsze!
Nie znosze stwierdzenia ze to pójście na łatwiznę. Jestem po w cesarkach 9lat temu i 7 miesięcy temu.o ile po pierwszej stosunkowo szybko dochodziła do siebie,to po drugiej jeszcze nie doszłam…Jest drętwa skróra,jest bol,opona i maly bliznowiec..w szpitalu blizgalam przy pionizacji jak najgorszy element drac sie w nieboglosy.Na bol nie pomagala morfina..2 tygodnie maz pomagal mi wstac z łózka..takie to pojscie na łatwiznę.
Witam ja mialam cesarke po 15 h proby porodu naturalnego. Ciecie mi zrobili rewelacyjnie nic sie nie saczylo, super sie zagoilo i tak naprawde po pol roku jak by to nigdy sie nie zdazylo. Czuje skutki ciazy i meczacego porodu i tego wykonczenia ale cesarki najmniej.
Witam :)
Z dużym zaciekawieniem czytam Twoje posty Szczęśliwa :) Ja również jestem po dwóch cc (jedno cc 3 lata temu, drugie 6 miesięcy temu) za pierwszym razem próbowałam urodzić naturalnie, ale niestety córka nie chciała wejść do kanału rodnego i lekarz stwierdził brak postępu porodu… W drugiej ciąży lekarz przy badaniu powiedział, że główka jest jeszcze bardzo wysoko (a miałam już skurcze) i że raczej będzie powtórka z rozrywki i najprawdopodobniej skończy się cc. Dlatego postanowiliśmy wspólnie, że ponownie zrobimy cc :) Nie ukrywam, że nawet się ucieszyłam bo po męczarniach przy pierwszym porodzie (lub próbie porodu) wolałam to cc. Może dlatego, że generalnie dobrze się czułam, szybko przestało boleć, położna powiedziała, że chyba jestem terminatorem bo nawet nie potrzebowałam tabletek przeciwbólowych:)…. lekarz dobrze wykonał szycie, wszystko się ładnie zagoiło dlatego jak miałabym wybór to wybrałabym znowu cc :)
Podsumowując wszystko zależy od kobiety, od jej progu bólu i jak szybko się regeneruje, każda z nas jest inna i dla każdej coś innego jest dobre :)
A druga część zależy od lekarza rzecz oczywista :)
Pozdrawiam :)
Pierwszy raz rodziłam naturalnie.
Przyjechałam do szpitala już z 5 cm rozwarciem a po kilku godzinach dostałam oksytocynę. Poród wspominam dobrze dzięki wspaniałemu personelowi. I to mniej więcej tyle. Bolało okropnie a po szyciu krocza nie mogłam siadać przez 3 tygodnie. Zaraz po tym jak zabrali moją córeczkę i zostałam z mężem na sali w oczekiwaniu na przeniesienie powiedziałam mu, że nie będę tego przechodzić nigdy więcej. I drugi poród, 1.5 roku po pierwszym, odbył się już przez cesarkę mimo tego, że wszyscy wkoło mówili mi że ból będzie gorszy, rekonwalescencja dłuższa i to gorzej dla dziecka. Zdecydowałabym się na poród naturalny jeśli dostępne byłoby znieczulenie zewnętrzoponowe. Ale nie było. Nie żałuję swojej decyzji bo dla mnie to jak niebo a ziemia. Nie miałam po cc problemów z raną, mogłam normalnie funkcjonować i chodziłam już kilka godzin po operacji. Ból był raczej umiarkowany, coś tam ciągnęło ale głównie przeszkadzał mi ból głowy przez pierwsze dwa dni po. W domu też było lżej. Gdybym miała rodzić po raz trzeci to, jeśli znów nie byłoby dostępu do znieczulenia, też wybrałabym cesarkę.
Wypowiadając się w temacie odnośnie cc mogę napisać ,że nie jest to takie straszne. Na początku chciałam rodzić naturalnie ale czym bliżej porodu siłami natury to fakt ten mnie przerażał odnośnie bólu , wąskich bioder i bólu kręgosłupa. Moja ciąża od początku była zagrożona i cc miałam ze względów medycznych . Poród pośladkowy. Wody odeszły , bóle porodowe i pełna narkoza. Każdy ma inne doświadczenie z porodem. Zgadzam się to nie zabieg a poważna operacja i powikłania trzeba wliczyć w ryzyko. Dobrze wspominam rekonwalescencji po cc. Dwa dni faktycznie trudność w poruszaniu i chodzenie w pół zgięta ale na lekach przeciwbólowych jest ok. Szwy zagoily się idealnie jest blizna. Nigdy nie pochwalalam cc na żądanie . Każda kobieta ma inne doświadczenie z porodem czy to siłami natury czy cc ze względów medycznych . Najważniejsze aby dziecko urodziło się zdrowe z najmniejszym uszczerbkiem dla zdrowia mamy.
Po cesarce dobrze udać się do fizjoterapeuty, żeby zmobilizować bliznę i tkanki i przeciwdziałać zrostom. Taki zabieg daje dużą ulgę, dziewczyny cierpią a nie wiedzą że fizjoterapia może pomóc. Dobrze to wpływa na mięśnie brzucha i pomaga wrócić szybciej do formy i ćwiczeń.
Oj współczuję Ci , Magdo… musiałaś kiepsko trafić. Masz rację cc to nie bajka. Sama miałam jedną cesarkę. Wykonywał ją lekarz prowadzący mnie przez całą ciążę i zniosłam ją i jej skutki bardzo dobrze. Faktycznie mało co mnie bolało i boli a blizna jest równa i malutka. Niestety ze względu na swój stan zdrowia moja cc była pod narkozą. Nie słyszałam pierwszego krzyku, nie tuliłam do siebie po wszystkim. Gdyby coś się stało Synkowi dowiedziałabym się o tym dobre kilka godzin później.Maluszka zobaczyłam po przebudzeniu. To był dla mnie największy minus własnej cc.
Wiadomo ze cc to nie jest bajka. Albo boli w trakcie (sn) albo boli po (cc). Nie lubię tylko tłumaczenia się ze „byłam zmuszona do cc bo to czy tamto”. Już sam ten fakt pokazuje jak napietnowane są babki po cc. Urodziłam tak i już. I nikomu nic do tego.
A ja urodziłam pierwszego syna przez cc bo ułożył się pośladkami a drugiego naturalnie i nie dlatego że chciałam tylko jak zajechałam z 6cm rozwarciem to nawet znieczulenia nie zdążyli mi dać, 1,5h i urodziłam. Szybko poszło ale najgorsze było zszywanie, myślałam że nieba lizne, przez kilka dni na tyłek nie mogłam usiąść. Teraz mnie pytają co bym wolała, co lepiej, szczerze ani to ani to, po cc otumaniona i zgięta w pół a po naturalnym na tyłku nie mogłam usiąść.
Znam ból rozejscia spojenia łonowego. W dniu cesarskiego cięcia rozejscie wynosiło 2 cm. Pierwszy poród naturalny. Upieralam się, że drugi też taki ma być jednak obawa przed kalectwem wygrała. Moja kuzynka niestety została zmuszona do porodu naturalnego mimo rozejscia. Taka decyzja lekarzy niestety przyniosła oplakane skutki.
Ja również miałam rozejście spojenia na 2 cm i wskazania do cc od ortopedy i lekarza prowadzacego. Jednak w naszym szpitalu w Szamotułach stwierdzili ze nie widza potrzeby robienia cc bo poerwsze urodzilam naturalnie to i drugie urodze… i wypisalam sie na wlasne rzadanie i pojechalam do Poznania na Polną i tam mi zrobili cc, mowili, ze trzeba bezby dwoch zdan. Wszystko super sie goiło. Fakt ze dluzej sie dochodzi do siebie niz po naturalnym ale bol jest nieporownywalnie mniejszy. Teraz 2,5 miesiaca po cesarce jeszcze czuje zdrętwienie nad blizna. Ciesze sie ze sie upieralam przy tym cieciu bo kaleka zostac nie chcialam… dodam jeszcze ze dziecko wazylo 4620g!
Ja miałam 4 cc i po wszystkich czułam się dobrze -na szczęście . Po pierwszej byłam bardzo zmęczona bo akcja porodowa trwała 28 godzin z czego 12 godz miałam skurcze co 3 minuty . A jak urodziłam to zamiast spać patrzyłam cała noc na mój mały cud :) przy kolejnej już się nauczyłam i spałam kiedy tylko mała była grzeczna :) Dobre jest u nas w szpitalu to ,ze dziecko po cc jest cały czas z mama od samego początku . Na wybudzeniowce po 6 godz sadzają , po 12 stawiają i prowadzą pod prysznic i już jesteś chodząca :) Przy 3 to już sama pozbierałam swoje rzeczy z podłogi zabrałam walizki i wyszłam z wybudzeniowki :) Bardzo ważny jest ruch od samego początku . Mój sposób na szybki powrót do formy to od momentu pierwszego wstania kłaść się tylko do spania a poza tym nie ma leżenia :) Po 2 dniach chodziłam swoim normalnym tępem w pełni wyprostowana . Najgorsze było uciskanie brzucha przez położne by ułatwić obkurczanie macicy . a po dwóch było mi strasznie zimno trzęsłam się jak galaretka .
Mialas szczescie. Ja po cesarce zobaczylam syna po 10 dniach. Przez ten czas lezalam na oiomie. Widzialam go tylko, jak przewoza go do innego szpitala, przez jakies kilka sekund. Potem widzialam go dopiero 3 miesiace pozniej. Wstalam dopiero po miesiacu. Chwala jednej z pielegniarek, ktora wiedzac, ze moje dziecko jest przewozone, wrzucila mnie na wozek i zawiozla na tamten korytarz.
Ja miałam wszystkie ciąże zagrożone i wybrałam szpital na Polnej w Poznaniu . Wszyscy mówią, ze to wylęgarnia , ze nie otaczają opieka matek ale wiedziałam , ze może coś się dziać a w takiej sytuacji dziecko wiozą właśnie na Polna . Tego się bałam , ze nas rozdziela . Masz racje i zdaję sobie sprawę , ze mam szczęście bo wszystko poszło gładko . Bardzo mi przykro , ze Ty masz tak odmienne i ciężkie doświadczenia związane z porodem . Mam nadzieje , ze teraz wszystko już ok z Tobą i maluszkiem .
Moja córeczka 3 miesiące temu również przyszła na świat poprzez CC i bardzo jestem zadowolona, mimo że było to emergency cc! U mnie historia nieco skomplikowana, bo pod koniec ciąży na rutynowej wizycie zostałam ( można rzec siłą zatrzymana w szpitalu ) bo okazało się, że mam zatrucie ciążowe, potocznie gestozę, która była bardzo niebezpieczna dla mnie jak i mojej jeszcze nienarodzonej córeczki. Musiałam trochę poleżeć w szpitalu i miałam wywołany poród 2 tyg przed terminem. Po ustabilizowaniu mego stanu, lekarze zadecydowali, że mogę rodzić naturalnie. Wywołanie porodu na 3 sposoby, które trwało prawie 2 dni nic dało. Byłam tak otumaniona lekami, że nawet nie miałam takich boleści ( wręcz przesypiałam poród) a na koniec okazało się córcia się obróciła i za 15 minut była już poza moim brzuszkiem. Nic a nic nie czułam, potem od razu dostawałam przez 3 dni jakieś zastrzyki przeciwbólowe a po wyjściu ze szpitala brałam przez tydzień leki, po których też nie miałam praktycznie boleści a krwawienie bardzo skąpe. Ale z tego co wiem, w Polsce nie dają takiej ulgi na ból ( ja rodziłam w Irlandii ) i tam dbają o to, by kobieta nie rodziła w bólu a także po. Bardzo szybko doszłam do siebie po cesarce i nie wstydzę się o tym mówić, że bardzo się cieszę, że nie urodziłam naturalnie !!! Mimo, że cesarkie ciecię to operacja – to naprawdę nie ba się czego bać :)
Może w Irlandii nie ma się czego bać. U nas niestety jeszcze często średniowiecze w szpitalach. Moją koleżankę cięli na żywca!!! mimo iż mówiła im że ją bardzo boli i że wszystko czuje! Lekarze na to, że niemożliwe i jazda dalej! Cieszę się że dane mi było urodzić naturalnie, 5 dni po porodzie jeździłam już na rowerze. Moja bratowa jest prawie miesiąc po cesarce i jeszcze nie doszła do siebie…
Dają. To znaczy nie w każdym szpitalu, trzeba zrobić wywiad przed porodem. Ja dostawałam nawet morfinę, żeby mnie nic nie bolało. Znieczulenie do porodu naturalnego płatne za cegiełkę (chyba że sn skończy się cc, to darmowe), 400zł od 4cm rozwarcia (w praktyce u mnie ostatnie 2 godziny porodu z kilkunastu). Po porodzie paracetamol czy zastrzyk z morfiny na życzenie. Więc się da, jeśli szpital podchodzi poważnie do swoich powinności względem pacjenta.
Urodziłam czworo dzieci i jedno (drugie) przez cesarskie ciecie. Sama operacja to nic strasznego, łatwiejsze niż porod naturalny ( moim zdaniem) . wszystko widziałam wszystko słyszałam. Ale dochodzenie do siebie po… to koszmar. Podziwiam mamy które po cesarce maja dzieci przynoszone po kilku godzinach i opiekuja sie nimi w pełnym zakresie. Ja dochodzilam do siebie dwa tygodnie. Corka zostala w szpitalu bo byla wczesniakiem. Po naturalnych porodach po dwoch godzinach juz chodziłam. Szczerze podziwiam panie które chca cesarki na własne żądanie. Najgorszemu wrogowi nie życzę
Witaj! Mam za sobą dwa porody-pierwszy, po pobycie na patologii ciąży, wywoływany. Niestety skurcze się nasilały, a rozwarcie nie postepowalo-zapadla decyzja o cc. Ból po wszystkim okropny, a najgorsze są bóle głowy, które prześladują mnie do dziś. Po 1.5 roku kolejny poród. Jak wiadomo najbezpieczniejszy czas po cc na kolejną ciążę to odczekać min. dwa lata. Od początku byłam szykowana przez moją doktor na cc. A tymczasem po przyjęciu do szpitala (nie przyjmuje tam moją dr) dowiedziałam się,ze istnieje możliwość porodu sn (pani ordynator powiedziała „zawsze będzie czas na zrobienie cc)-i rzeczywiście urodziłam naturalnie, bez żadnych powikłań. jeśli będzie mi dane trzecie dziecko to też chciałabym urodzić je sn. Pozdrawiam!
Magda, poczytaj sobie o zrostach na powięzi. To bardzo częste powikłanie po różnego rodzaju operacjach, które może wywoływać różne bóle. Warto się skonsultować z dobrym fizjoterapeutą ;)
Jestem po dwóch cesarkach zleconych przez lekarza. Przy drugiej cesarce dowiedziałam się że mam w jamie brzusznej liczne i duże zrosty. Sama cesarka trwała długo. Pęcherz moczowy mam cały przyrośnięty do macicy. Płukali go, żeby sprawdzić czy nie doszło do uszkodzenia (czy nie jest dziurawy). Po cc krwawiłam dość długo z cewki moczowej i przede mną usg oceniające układ moczowy. jeszcze na sali operacyjnej usłyszałam od lekarza wykonującego cc, że kolejna ciąża jest w moim przypadku wykluczona ze względu na zagrożenie życia. Wszystkie kobiety życzące sobie cc powinny uwzględnić możliwe i realne powikłania tej operacji…
Na sali poporodowej leżałam z dziewczyna po cc. Krzywiła się na samą
myśl o poruszeniu się czy zejściu z łóżka. Bała się wyprostować. Sama
byłam obolała po porodzie naturalnym ale w dniu wyjścia ze szpitala było
całkiem znośnie. Moja współlokatorka raczej nie przejawiała sygnałów,
że znacznie jej się poprawiło. Teraz jestem w drugiej ciąży i modle się
aby mój poród wyglądał jak za pierwszym razem :)
Witam serdecznie. Wiem co czyje kobieta po cesarskim cięciu. Moje pierwsze dziecko urodziło się właśnie w ten sposób. I faktycznie to jest duża operacja, ze względu na znieczulenie nic się nie czuje i nic nie boli. Ale niestety po zejściu znieczulenia i będąc już w domu zaczyna się dramat. Wszystko boli, nie można chodzić, wszystko tak rwie, że kobieta płacze i zwija się z bólu. W moim przypadku: zostałam ładnie zszyta, bardzo ładnie się to wszystko zagoiło ale nigdy w życiu nie chciałabym przejść tego kolejny raz. Jeżeli oczywiście wszystko będzie tak jak należy. Moje drugie dziecko urodziło się już naturalnie. Wszystko poszło tak jak należy i bez powikłań. Między jednym a drugim porodem jest mega różnica. Jestem w trzeciej ciąży i mam nadzieje, że rownież zakończymy ten czas porodem naturalnym. Trzymam kciuki za wszystkie Panie i jeżeli lekarz nie zaleca cesarskiego cięcia ze względu na bezpieczeństwo i zdrowie Wasze czy dziecka to nie bierzcie tego nawet pod uwagę.
Niestety osobom po różnego typu operacjach (w tym cc) lekarze najczęściej nie mówią konieczności pracy z blizną. Blizna, która przyrasta, powoduje, że tkanki nie przemieszczają się względem siebie fizjologicznie, stąd problemy. Bardzo polecam konsultację u fizjoterapeuty po operacjach, żeby ocenić, czy z blizną wszystko ok i ewentualnie zacząć pracę z blizną. Już po zdjęciu szwów można zacząć delikatną mobilizację blizny, a po około 6 tygodniach ( w zależności od tego, jak rana się goi) można pracować mocniej. I ważne, żeby w miarę możliwości nie odkładać tego tematu w czasie. Dla zainteresowanych link: https://www.fizjologika.pl/blizny-i-ich-konsekwencje/ I nie, to nie mój blog ;) Ale też jestem fizjoterapeutą.
2 cc, przerwa między cięciami 4 lata. Leki przeciwbólowe tylko w szpitalu, po kilku dniach w domu juz nic nie bolało, blizna to cienka kreska, ktorej praktycznie nie widać.
Mam identyczne odczucia odnośnie cc… pierwsze dziecko urodzilam sn, i drugie tez zamierzalam, ale wystąpiły komplikacje i nie bylo wyjscia…
Zawsze mialam negatywne odczucia co do cc, a teraz kiedy jej doswiadczylam na wlasnej skorze zadaje sobie pytanie czemu tyle kobiet żąda cc?! Ok, sam porod jest bezbolesny ale to co dzieje sie potem… po porodzie naruralnym przez 2 tygodnie nie moglam siadac,a po polorej miesiaca zapomniałam ze rodzilam…
Po cc mialam niesamowite bole glowy przez poltorej miesiaca, bol nie do wytrzymania. Teraz, po ponad pol roku,cały czas boli mnie rana, nie moge lezec na brzuchu bo po chwili nachodzi mnie cos jakby paraliż…i nie wiem czy to sie kiedys skończy…
Tym samym nie jestem w stanie zrozumiec kobiet które kombinuja by miec cc…
Nikt nie żąda cc, 99% cc w Polsce jest z powodów medycznych. Nie wiem czy wiesz, ale niski poziom cc np. w Szwecji to efekt zmuszania do rodzenia naturalnego dzieci ułożonych pośladkowo. Ryzykuje się życiem dziecka i matki dla statystyk.
Pamietam jak siw bałam żeby mnie nie pocieli właśnie dlatego że miałam świadomość jak poważną operacją jest cc. I naprawdę nie rozumiem i chyba nie zrozumiem kobiet które chcą mieć cesarkę (nie z przyczyn medycznych) poprostu nie ogarniam tego
Mysle ze kobiety, ktore chca miec cc to z reguly kobiety ktore rodza pierwszy raz i panicznie boja sie bolu porodu naturalnego. Cc tez bardzo boli. Tylko nie w trakcie- a po… malo mowi sie o bolu po operacji. Kazda zazwyczaj opowiada jak strasznie „umeczyla” sie rodzac naturalnie. Ktos kto nie ma doswiadczenia mysli ze cięcie jest „latwiejsze”… owszem- łatwiejsze w trakcie porodu… ale trudniejsze po po urodzeniu maluszka… a jesli dojdzie do tego bol glowy po znieczuleniu….- to osobiscie nie doznalam gorszego bolu… porod naturalny to przy tym Pikuś ?
Ja podobnie bardzo chcialam rodzic sn. I do ostatniej chwili mialam nadzieje, ze to sie uda. Mialam cc z woli dziecka(ulozenie posladkowe) i nikomu cc nie polecam wlasnie ze wzgledu na to jak ciezko sie dochodzi do siebie po tej operacji, do tego problemy z karmieniem i nie tylko. Jak ktos mi powie ze cc to 'taki tam sobie zabieg’ to z miejsca palnę w łeb. A wiele osob mi mowilo, ze to super, ze bede miala cc bo „po co masz się męczyć”. Do tej pory mnie to wspomnienie irytuje. Tak jakbym sie nie meczyla po cc. Ok samą cesarke przeszlam super, ale jak tylko puscilo znieczulenie podpajeczynowkowe zaczela sie masakra mimo na zmiane podawanych kroplowek przeciwbolowych, a zajecie sie dzieckiem albo sama soba było nie lada wyzwaniem. Bez wsparcia męża i rodziny nie dalabym rady. Minelo juz ponad 3,5 miesiaca a dalej odczuwam bol gdy wiecej sie poruszam. Wiem, ze sa kobiety, ktore 2 dni po cesarce zapominaja co to ból ale nie wiem jak one to robią.
Jestem po cesarce ponieważ były problemy z tętnem syna. Okazało się że był zaplądamy w pępowinę. Byłam przerażona. Nie czułam się dobrze. Rany źle się gojły i długo dochodziłam do siebie. Po 3 latach nadal bolą mnie blizny i mam dziwne bóle i problemy z miesiączką. NATURA WIE CO ROBI. Cesarki na życzenie to dla mnie nieporozumienie.
Ja tez jestem po cc bo małej tętno spadalo i później okazało się że 2razy pepowina okrecona? lekarz nie czekał i wszystko skonczylo sie dobrze? po 8 godzinach od operacji byłam już na nogach. Z mała pomocą położnej wzięłam prysznic i miałam mały spacer po sali. Po dwóch dniach wychodząc że szpitala normalnie schodziłam i wchodziłam po schodach. Blizne mam prawie niewidoczną, pięknie zszytą, bez żadnych zgrubien.
Ja osobiście nie uważam żeby cc byłam aż tak wielkim złem. Ja zniosłam ja super. A po porodzie naturalnym też często bywa nieciekawie… więc myślę że nie ma reguły.
Przy pierwszej ciąży miałam cc z rana nie miałam żadnych problemów po 5 latach przyszedł czas na drugie dziecko i ani lekarz ani w szpitalu nikt nie odwoził mnie od decyzji podjętej przez moja osobę ze chce rodzic naturalnie. Po wielkich trudach udało się. Urodziłam córeczkę naturalnie :)! Także dziewczyny ja mam porównanie i mimo bólu, ponieważ poród miałam ciężki to kolejny raz zdecydowałbym się również rodzic naturalnie! Nie rozumiem skąd u dziewczyn decyzje i cc !!!
Popieram. Ja również najpierw rodzilam cc z powodu ułożenia posladkowego. Kolejne dwa porody – naturalnie.
Nie każdy ma możliwość podjęcia takiej decyzji. Rodziłam naturalnie kilkanaście godzin, więc wiem co to ból, a praktycznie na samym końcu okazało się, że cc jest konieczne.
Ja mam doświadczenia po dwóch różnych porodach, tzn. miałam CC z córka a teraz SN z synem i powiem tak: przy pierwszym porodzie byłam nastawiona na poród naturalny ale niestety córka miała inny plan i po 2 tyg od terminu ciążę rozwiązano za pomocą skalpela (doszły problemy z tetnem dziecka). Czułam się źle, tzn. straszny ból po samej operacji podczas wstawiania, niemożność wykąpania się samemu, stres i smutek bo sama nie możesz zająć się dzieckiem tylko za każdym razem prosić pielęgniarkę o podanie bądź przewinięcie dziecka, problemy z karmieniem Małej i towarzyszący temu płacz (nie tylko dziecka), a w domu ból w okolicy lędźwiowej i drętwienie po znieczuleniu i ciągły ból podczas chodzenia. To wszystko sprawiło, że miałam do siebie pretensje dlaczego nie mogłam urodzić jej naturalnie i być dumna z siebie i cieszyć się od początku wspólnymi chwilami a nie czuć smutek i rozczarowanie.Dlatego podczas drugiej ciąży zawzięlam się i postanowiłam, że jeśli od początku nie będzie przeciwwskazań do porodu SN to ja chce właśnie tego. Od poczatku rozmów z moja ginekolog powtarzalam to jak mantrę, że poczekamy dajmy synowi czas przecież wszystko jest w porządku z nami i poradzimy sobie oboje. Na szczęście lekarka nie upierała się przy operacji choć za każdym razem przypominała mi, że mam wybór. Ale na szczęście syn postanowił urodzić się 'tylko tydzień po terminie 'sama bez niczyjej ingerencji. Po całym tym niezwykłym wydarzeniu byłam dumna i z niego a przede wszystkim z siebie, że daliśmy radę 'SAMI’ że mogę sama się wykąpać, ubrać, nakarmić go poprostu zająć się nami SAMA wyprostowana a nie zgięta w pół z powodu okropnego bólu. Nie żałuje podjętej decyzji i gdybym miala wybór to uwierzcie mi drogue mamy, że za pierwszym razem też wolałabym urodzić SN. Pamiętajcie, że tak jak mówi Pani Magda to jest operacja i jak każda niesie ze sobą ogromne ryzyko powikłań i to nie tylko fizycznych ale też tak jak było w moim przypadku psychicznych..Jesli nie musicie nie decydujcie sie na CC. Pozdrawia mama dwóch wspaniałych brzdąców :-)
Ja mialam 4 cesarki. Zaluje ze nie urodzilam naturalnie bo z mojej strony nir bylo przeciwskazan ale moje szkraby byly ulozone posladkowo. Najgorsza byla 4 cesarka. Tu juz nawet leki przeciwbolowe nie pomagaly jak odeszlo znieczulenie i te skurcze macicy…. Uf. Nigdy wiecej
Prosze mnie złe nie rozumieć, ale 4 cięcia?! Ktorylekarz Pani n to pozwolił? Albo ma Pani tak cudowny organizm (w co mogę rownież uwierzyć)albo nie zależało mu na Pani życiu i zdrowiu dziecka.
Ja po 2mam za słaba bliznę i zakaz. A była ze mną Pani, która miała tak słaby mięsień macicy, ze usylasza, ze nie powinna mieć dzieci.
Jeszcze raz niech mi Pani wybaczy, taka śmiałość.
Mnóstwo kobiet ma 4 cięcia, to zupełnie bezpieczne. Moja babcia miała trzy cesarki co dwa lata w latach 50, a teraz medycyna poszła do przodu. Na grupach matek cc niektóe miały nawet pięć czy sześć, naprawdę.
Jestem po sn 3 lata temu. Było długo 3 dni. Po 2 h od pełnego rozwarcia gdy nie potrafiłam urodzić przyszedł lekarz który położyl sie na mnie i wycisnoł ze mnie dziecko. Naszczescie dziecku nic sie nie stało choć myślałam ze nie żyje. Nie płakało. Po dwóch godzinach od porodu musieli mi ratować życie. Dwa tygodnie przeleżałam na łóżku w szpitalu. Nie mogłam nic. Nie marząc nawet o zajmowaniu sie dzieckiem. Dalej to odczuwam kazdego dnia boli. Nie jestem wstanie wrócić do pracy ani do normalnego funkcjonowania. Teraz moj lekarz wysyła mnie na operacje zeby naprawić to co mi zniszczyli. Nikt mnie nie przekona zeby teraz rodzic naturalnie.
Mnóstwo kobiet nie nadaje się do rodzenia naturalnego. Tak po prostu. Kiedyś by umarły, nie przekazały swoich genów dalej, ale że cc jest od lat stosowane, to przekazują. Cc będzie w związku z tym z pokolenia na pokolenie więcej. I niech wreszcie lekarze i położne to zaakceptują, bo z tego co patrzę, to przede wszystkim oni rozsiewają mity o rzekomym lenistwie i wygodnictwie swoich pacjentek.
Chcialam rodzic naturalnie. Balam sie jak diabli ale chcialam. Moj synek nie chcial. Dwa tygodnie po terminie nadal nie zszedl do kanalu rodnego… A cesarka… Boze… Prosilam meza zeby mnie dobil. Nie moglam zajmowac sie dzieckiem w szpitalu. Bol psychiczny i fizyczny nie do opisania.
Ale nadal pokutuje przekonanie ze cesarka to taka fajna sprawa…
Witam Mamy
Ja przy jednym porodzie przyżełam dwie metody tzn poród naturany 95% i na koniec CC tak przynajmniej twierdzili lekarze i połozne po porodzie i powiem tak męczyłam sie przez 15 h skurcze co 2 min, potem skurcze parte przez 2,5 godziny, pełne rozwarcie itd tylko mały sie zablokowal i nie chcial wyjsc ;/ i po 15 godzinach zrobili mi CC „dla bezpieczeństwa ” bo za dlugo to trwa ale gdybym wiedziała jakie bedą konsekwencje po cc to w życiu bym sie nie zgodzila, nawet jak bym miala rodzic jeszcze nastepne 15 godzin. z łożka wstałam po 12 godzina wypuścili mnie po 3 dniach, po 2 tygodniach już wyszlam z dzieckiem na spacer ale te 2 tyg to masakra leżysz w lozku, wszystko Cie boli, nie mozesz nic zrobić, nie mozesz zając sie dzieckiem ani sobą NIGDY przenigdy CC i nie rozumiem jak można świadomie dac sie pokoić ;/
Ja leżąc na sali pooperacyjnej po cc nie mogłam znieść jednego…dochodzących do mnie z porodówki nieludzkich odgłosów, zwierzęcych ryków, płaczu i błagań dziewczyn, które rodziły naturalnie, to nie do opisania. nie wiedziałam, że kobieta potrafi wydobywać z siebie takie dźwięki. Łzy mi płynęły słysząc to wszystko. Po dwóch dniach na sali poporodowej leżałam z tymi dziewczynami po naturalnym porodzie, które nie mogły się nawet wysikać, jednej z nich wypadały wnętrzności, inna niemogąca nawet siedzieć z hemoroidami poporodowymi. Ja biegając wśród nich podawałam im dzieci do karmienia :/ Sorry ale mamy 21 wiek, przeszczepiamy narządy wewnętrzne, przyszywamy zewnętrzne. Poprawne zeszycie powłok brzusznych i macicy to dla chirurga jest a przynajmniej powinno być bułką z masłem. Myślę, że na poród należy się przygotować, przede wszystkim jeśli chodzi o lekarza.
Leżę właśnie w klinice….3 dona po cc…urodziłam Synka. To moja druga cesarka….ale ta ze znieczulenie ogólnym, bo coś poszło nie tak z zzo……dochodzę do siebie. ..nie jest źle, ale boli!!! Bardzo boli. ..najwazniejsze , że Synek zdrowy…a jak przyszedł na świat? ! Bezpiecznie dla mnie i dla Niego. ..
Zgadza sie z Twoim postem w 100%. I spotkalam sie rowniez z opinia ze ja to mialam latwo Bo przez ciecie.
To kwestia indywidualna. jestem po dwóch cesarkach, rok po roku. I nie mam żadnych dolegliwości teraz (minęło 1,5 roku od ostatniej) ani wcześniej nie miałam, poza normalnym bólem zanim rana się zagoiła. Nic się nie sączyło, a śladu po cięciu prawie nie widać. Cięcie cesarskie niesie duże ryzyko, jak każda operacja. Ale jakie ryzyko i skutki może nieść poród naturalny to już temat tabu w naszym kraju. Każda kobieta powinna mieć prawo wyboru.
Ja przeżyłam obie formy porodów. Pierwsze było cięcie cesarskie i w odróżnieniu od blogerki bardzo szybko i ładnie mi się zrosło. Profesjonalne wykonanie tego zabiegu pozwoliło mi normalnie funkcjonować od pierwszych dni. Wspominam CC jako zabieg, który w moim przypadku szybko uległ zapomnieniu. Obecnie po bliźnie nawet nie ma śladu (chowa się w owłosieniu).
Poród naturalny wyszedł z zaskoczenia. Byłam przygotowana na cięcie, ale tak szybko akcja się potoczyła, że zwyczajnie nie zdążyłam. I z mojej perspektywy nawet lepiej. Jechałam do szpitala na cesarkę a po 4 h już byłam po porodzie naturalnym. Zero stresu, zastanawiania się czy będzie bolało i jak będzie po. Wszystko przebiegło gładko, ale niestety już szycie wykonał partacz. Wszystko goiło mi się miesiąc czasu, szwy wewnętrzne i zewnętrzne popękały, usłyszałam opinię lekarza, że szwów się nie poprawia, więc zostało tak a nie inaczej. Do tej pory odczuwam dyskomfort.
Dlatego moim zdaniem wszystko zależy od lekarzy specjalistów. Każdy poród jest do przeżycia, a kwestia rekonwalescencji zależy już od profesjonalizmu osób, które nas „łatają”.
A ja uważam, że wszystko zależy od sytuacji. Mój poród naturalny trwał 17 godzin, problemy w trakcie, nacięcie, 10 szwów, w tym mięśnia. Ból niewyobrażalny, bez żadnego znieczulenia (dolargan przenika przez łożysko, więc wolałam nie fundować tego dziecku). Najgorsze poza główką były bóle krzyżowe. Dzieciaczek 4kg. Potem przy tylu szwach nie funkcjonuje się od razu, pierwszy raz usiadłam po 2 miesiącach. Karmienie piersią uniemożliwia wzięcie silniejszych leków przeciwbólowych niż apap. Za to koleżanka obok poród sn, trwał 3 godziny, dolargan, zero cięcia, na drugi dzień siedziała na łóżku po turecku, dziecko 2,3 kg. Koleżanka druga ma za sobą pierwszy poród naturalny, drugi cc i trzeci też wybrała cc mówiąc, że bez porównania lepiej zniosła cc. Także nikt nie powinien oceniać. Szlag mnie trafia, gdy słyszę od kogoś „naturalny??? Ale Ci dobrze…” jakby to były wczasy nad morzem.
Dokładnie tak samo czuję. A najlepsze jak mówią to kobiety które miały tylko cc i nie wiedzą co to poród naturalny. Po prostu nie oceniajmy siebie nawzajem☺
Ja miałam cesarkę prawie dwa lata temu i powiem szczerze, że zrobili mi ją idealnie. Chciałam rodzić sn ale przez to jak jestem wąska nikt nie chciał narażać życia mojego ani mojego syna. Powiem Wam, że o cesarkach się tyle nasłuchałam (szczególnie od tych co nie przeszli ani jednej) że będzie ze mną porażka a nie było wgle. Magda ja się dziwię jak mogło Ci się coś sączyć z blizny i strasznie tego współczuję. Moja blizna po pół roku zaczeła blednąć mam ranę prostą i małą że nie wiem jak dali radę mojego malca przez nią wyciągnąć. Co do bólu po zejściu znieczulenia: pierwsze tabletki jeszcze przeciwbólowe wzięłam ale więcej już wgle i powiem szczerze że sama byłam w szoku. Fakt pierwsze chodzenie po 12 godzinach od cesarki mega ciężkie bo rana ciągnęła. A żeby przebrać malucha to koszmar, bo jeszcze doszedł strach że zrobię mu krzywdę ale położne mi wszystko pokazały pomogły i przeszłam to serio bez problemów. Aż mój mąż kiedy wróciłam w 4 dobie po cc był w szoku że ja tak się ruszałam. Oczywiście z wielu rzeczy mnie wyręczał ale myślał, że będzie ze mną cieżko. Teraz za pół roku też czeka mnie cesarka, bo moja miednica niestety się nie zmieniła, ale jakoś mnie to nie przeraża może dlatego, że miałam naprawdę świetną opiekę i bardzo dobrze wykonaną cesarkę. Na ostatniej mojej wizycie u ginekolog która mi wykonywała cesarkę powiedziała, że rana bardzo ładnie się zagoiła jak patrzyła na usg więc jestem dobrej myśli.
Miałam zaplanowaną cesarkę, ponieważ bardzo się bałam. Podejrzewano u mnie vasa previa i z racji długoletnich starań bałam się, że może się córce coś stać podjęłam decyzję o cięciu. Jednak ona zdecydowała za mnie. W dniu kiedy miałam na 16 zaplanowaną operację, o 3 w nocy zaczęły mi się wody sączyć. Poczułam wewnętrzny spokój i zdecywałam się rodzić naturalnie. Nie żałuję.
Podpisuję się rękoma i nogami. Miałam mieć planowaną cesarke że względu na dyskopatie. W 39 tygodniu trafiłam na patologie z powodu cholestazy. To była środa. Lekarz
powiedział, że wszystko wskazuje na to, że będę rodzic naturalnie. Byłam w 7 niebie. Niestety w nocy bobas tracił tętno i w czwartek o 4.35 urodziłam synka przez cc. Marzyłam o porodzie naturalnym, bałam się cc. Przez 2 tygodnie umieralam z bólu, nie miałam siły karmić. Na szczęście udało się rozkręcić laktacje i już 7 mcy KP. Nie rozumiem jak można chcieć rodzic cc. Kobiety nie zdają sobie sprawy jak trudno później dojść do siebie, jak trudno opiekować się bobasem, który potrzebuje matki pełnej sił.
Nie rozumiem jak można chcieć cc. Mam porównanie, syna rodziła SN niestety córka nie odwróciła się do porodu głowa i byłam cieta. Nigdy w życiu nikomu nie polecę cc. Dostałam zespół bólów karku bolała mnie głowa płakałam i karmilam córkę w szpitalu. Po wyjściu do domu byłam sama no mąż nie mógł wziąść urlopu myślałam że z bóli głowy oszaleje trwało to miesiąc. Kobiety rodzcie naturalnie jeśli tylko możecie! SN to pikuś w porównaniu z tym co jest po cc
Jak czytam komentarze to aż się boję zajścia w drugą ciążę. Pierwsze dziecko rodziłam SN. Bardzo tego chciałam. Presja rodziny męża (chcieli żebym miała cc) i strach przed bólem spowodowały że zdecydowaliśmy że poród odbędzie się w prywatnej klinice że znieczuleniem. Uznałam że urodze szybko i jeszcze szybciej dojdę do siebie. Poród może nie był mega długi (skurcze zaczęły się o 16. Dziecko urodziło się po 5) ale był ciężki. w trakcie wymiotowałam. Byłam bardzo zmęczona już nad ranem. Wcześniej myślałam że spokojnie dam radę bo jestem wysportowana. Dostałam oksytocyne i tlen na koniec. Było nacięcie i pęknięcie. Rana długo się goila choć bardzo nie dokuczała. Czułam ciągnięcie szwów. Cc też nie nastraja mnie optymistycznie.
Nie ma porodu bez bólu, czy to przez cięcie czy naturalnie, wiadomo, ze moze byc roznie, ale po co myslec, ze będzie zle? Wiecej optymizmu. Duzo naszycj trosk tkwiacych w glowie potem podswiadomie wychodzi w naszym zachowaniu. Wie Pani, ze najmniej powikłań dotyczy kobiet rodzacych w domu? Mysle, ze one wlasnie maja w glowie takie niezbite przekonanie, ze bedzie dobrze. Ja sama nie jestem jakas wielka optymiatka, ale tez balam sie drugiego porodu, tez było ciezko, ale porod byl, minal i juz po paru godzinach wedrowalam pod prysznic. Zazwyczaj za drugim razem jest latwiej. Powodzenia !
Nigdy ale to nigdy w życiu żadnej kobiecie nie polecę cc. Sama ją miałam zaplanowaną przez lekarza, dowiedziałam się o niej na 7 dni przed planowanym terminem rozwiązania, ponieważ miałam tzw. 'niewspółmierność porodową’.
A całą ciąże było utrzymywane, że będę rodziła naturalnie.
To co zaczęło się od samego rana w dniu zaplanowanej cesarki, chciałabym wymazać z pamięci raz na zawsze. Ale się nie da.
Coprawda nie mam porównania co do porodów bo miałam tylko cc ale to jak przeżyłam cc i próby dochodzenia do siebie po wszystkim spędzają mi sen z powiek.
Ból, ból i jeszcze raz ogromny ból.
I mimo, że panuje ogólne przekonanie, że kobiety są silne bo stworzone do rodzenia i radzenia sobie z bólem, tak cc to najgorszy ból jaki mógł mi sie przytrafić, o którym będę już zawsze pamiętała. Tego nie da wyzamać się z pamięci.
Dlatego nie potrafię pojąć jak kobiety mogą za ten rodzaj porodu płacić i o niego prosić.
u mnie było bardzo podobnie, chciałam urodzić SN, ale u synka stwierdzono tzw niewspółmierność względną, był szeroki w barkach a główka była mniejsza i istniało duże ryzyko, że synka mogą połamać przy porodzie, wiec trzeba było sie pogodzic z tym faktem, ale bólu jakiego doświadczyłam po tym jak przestały działać srodki przeciwbólowe nie życzę nikomu, wiec podpisuję się obiema rękami pod Pani wypowiedzią jak można mieć to na życzenie i jeszcze za to płacić???
Miałam podobnie, 2 cesarki, pierwsza z powodu krwawienia, ktorego zaden z lekarzy nie umial wytłumaczyć skąd sie wzięło. Strasznie cierpiałam gdy przestało dzialac znieczulenie :-( Drugi poród miał byc.naturalny, tez bardzo chciałam rodzić siłami natury…prawie 12 godz meczarni… bole z krzyza i zakończyło.się cesarka bo mimo rozwarcia dziecko bylo zbyt.wysoko…Okazało się, że przez zbyt.wąski kanał rodny nie.było szans na porod.naturalny…Lekarka, która mnie operowała była zdziwiona, ze lekarz prowadzący chciał mnie dopuścić do porodu naturalnego…niepotrzebnie się meczylam. Dzieki cc mam.dwóch wspanialych synkòw, ale jesli ktos.moze uniknac tej operacji.niech.to zrobi.i rodzi.naturalnie.
11 tygodni temu przyszedł Na świat mój ukochany syneczek . Tych dwuch dni nie zapomnę do końca swojego życia . Leżenie w bólach 28 godzin . Wymioty ,brak sił ,skurcze byly już tak silne , że poryzlam mężowi rękę . Zero rozwarcia. Dopiero po 28 godzinach przyszedl lekarz i poinformował mnie o cc. Do cesarki byłam usypiana jak do operacji . Gdy się obudziłam nie czylam nic jednak na drugi dzień doszło do mnie co się stało . Moja reakcja była taka ,że wolała bym dac się jeszcze pokroić niż przeżywać taka mękę . Gdy dostałam synka nóżki były zimne i sine oczka otwozyl dopiero na drugą dobę . Była to męka dla mnie i dla niego . To była też moja druga cesrka pierwsza córka urodziła się przed czasem lekarz tak zdecydował . Reasumuja wolała bym być 11 razy cięta niż by moje dziecko miało by się udusić .
Miałam cesarke i też nie z własnego wyboru . Podejrzenie zamartwicy czyli w przybliżeniu synek tracił puls przy moich skurczach i tak jak piszesz gdyby doszło do tych skurczy właściwych .. partych to lewitowala bym … ? byłam tak zmęczona 10h skurczy i tylko 5 rozwarcia .. nie wiedziałam na jakim świecie jestem .. już nawet byłam opryskliwa dla personelu ( myślę że są przyzwyczajeni do tego ) . Cała akcja podjęcia decyzji i „przejazd” na sale operacyjna wraz z cesarka trwał jakieś pół godziny . W locie podpisywalam papiery i zgody na operację . Same wkłucie w kręgosłup i cesarke pamiętam trzy po trzy … myślę że to kwestia zmęczenia .. podczas operacji tylko dziwne uczucie jakby wypychania „gniecenia” brzucha .. w mojej pamięci utkwił moment kiedy zapytali mnie o płeć dziecka .. i zabrali go … nie widziałam syna przez dobre kilkanaście godzin .. samo gojenie .. wspominam dobrze .. już następnego dnia rano wstałam i wykąpałam się .. i szczerze mówiąc .. jeśli miała bym wybierać .. wybrałam bym cc ?
Również jestem po cc. Miałam ja 2 lata temu. O ile szybko doszłam do siebie po cc o tyle sama operacja mimo że w znieczuleniu to była bolesna, bardzo. A później okazało się że nie mogę za bardzo chodzić ani dźwigać.. Naruszono jakieś mięśnie brzucha i przy większym wysiłku czułam okropne bóle promieniujace aż do kolan i na pośladki.. Lekarze rozkladali ręce bo usg i przeswietlenia nic nie wykazywały. Pomogła rehabilitacja.. Polecam:-)
Urodziłam obu moich cudownuch chłopców przez cc. Za pierwszym razem po miesiącach trudnej ciąży i po 58 godzinach porodu lekarka stwierdziła że dziecka główka zaparła się o miednicę i nie obróci się na bezwodziu. Tak… poporodowa opieka też fatal a bo w stanie „zombie” zostawili mnie żebym sama opiekowała się dzieckiem. Do normalności ZACZĘŁAM dochodzić po pół roku. Zdrowie psychiczne wróciło po ok półtora. Drugi poród po znów trudnej i zagrożonej ciąży trwał 12 godzin, wywoływany ze względu na dobro dziecka 4 tygodnie przed terminem i zakończył się cc bo młody tracił puls podczas skurczu. Tu profesjonalna opieka i pomoc w opiece nad małym sprawiły że swobodnie chodziłam już w 3 dobie. Inny szpital inne standarty. Ten drugi poród był w Św. Zofii w Warszawie – teraz wiadomo czemu ciężarne walą tam drzwiami i oknami. Standart jak na zachodzie. Meritum sprawy – każdy poród jest inny. Cesarka to wyjście awaryjne by uratować dziecko i matkę. Swoją drogą, wiecie że kiedyś 50% matek umierało po cesarce i to był sukces? Drogie Cesarzowe. Przetrwałyśmy i mamy drowe dzieci. To sie liczy. A nie zdanie pań (celowo małą literą) które czyimś kosztem muszą kompensować swoje ego.
Zawsze, jeżeli to tylko możliwe, poród naturalny!!!!!