Mogę na palcach jednej ręki policzyć znane mi kobiety, które nie mają z tym problemu. Przyznam szczerze, że jakiś czas temu w ogóle się nad tym nie zastanawiałam. Dlaczego? Bo (jeszcze) nie musiałam!
Większość kobiet, które znam osobiście na tyle dobrze, aby zechciały się ze mną podzielić informacją na ten temat, to mają już dzieci. Tak się akurat składa, że wraz z pojawieniem się tych małych brzdąców, to ta nasza sfera zazwyczaj mocno kuleje.
U niektórych kuleje tak bardzo (nie ściemniam), że są sytuacje kiedy wolą nie wychodzić z domu, aby nie musiały się krępować przebywać wśród ludzi. W domu czują się z tym bezpieczne, a na zewnątrz już niekoniecznie.
Wiem. Zaczęłam trochę tajemniczo. Głęboko wierzę, że temat ten jest bardzo potrzebny i powinien być szerzej dyskutowany. Dlaczego? Ponieważ został on zepchnięty trochę do medycznego i urodowego podziemia. Wstydzimy się mówić o tym publicznie, bo wydaje nam się, że jesteśmy z tym problemem same. Szczerze? Strzelam, że co druga osoba, która przeczyta ten artykuł, a każdy mój post czyta średnio kilkadziesiąt a czasami kilkaset tysięcy osób, ma właśnie ten problem.
Zadam Ci teraz kilka pytań a Ty już sama drogą dedukcji dojdziesz, do czego zmierzam. Proszę Cie tylko o jedno. Jeśli problem dotyczy Ciebie, to nie bagatelizuj go. Doczytaj do końca, zapisz go siebie gdzieś w zakładkach i wracaj do niego jak najczęściej. A jeśli jesteś tą szczęściarą, która z tym nie musi się zmagać, bo o to dba, to pamiętaj, że warto uświadamiać nasze znajome, że tutaj nie ma na co czekać. Tutaj trzeba zacząć działać! Nikomu nie życzę, aby sprawa zaszła aż tak niebezpiecznie daleko, jak stało się to z jedną z nas – Basią C., która jak to napisała kiedyś w jednej ze swoich wiadomości do mnie:
„Szłam alejką sklepową i nagle poczułam, że mi coś wypada!”
To w sumie dzięki Basi, puszczam temat w świat. Doszłam do wniosku, że nie ma wstydliwych tematów na świecie. Tylko jedne są mniej lub bardziej potrzebne. Ten ewidentnie należy do drugiej grupy.
Zakładam, że 80% z nas ma już dzieci a 95% czytających to są kobiety. Dlatego zacznę od konkretów i będą to pytania. Jeśli chociaż na jedno z nich odpowiesz twierdząco i masz podejrzenia, że temat dotyczy Ciebie, za moment podsunę sugestie, co warto robić i co ja robię od jakiegoś czasu.
Czy korzystasz z toalety częściej niż 5-7 razy dziennie?
Czy zdarza Ci się biec do toalety, gdy poczujesz nagłą potrzebę oddania moczu?
Czy zdarza Ci się popuścić mocz, zanim dobiegniesz do toalety?
Czy w ostatnim czasie zdarzyło Ci się popuścić mocz w trakcie kichania, kaszlu, śmiechu lub wysiłku fizycznego?
Bardzo możliwe, że jesteś jedną z tych osób, które … mają problem ze słabymi mięśniami dna miednicy, czyli inaczej mięśniami kegla. To właśnie ćwiczenia mięśni kegla ogarniam ostatnio każdego wieczoru przed pójściem spać a nie robi tego znakomita większość kobiet. Co prawda staram się je ćwiczyć również w ciągu dnia, jednak najwięcej czasu mam na to właśnie wieczorem, kiedy dzieci pójdą już spać a ja ledwo żywa padam na łóżko ;-)
Pamiętam też jedną z pierwszych lekcji wychowania-fizycznego, gdzie nasza nauczycielka od „WueFu” zupełnie bez krępacji wydała polecenie:
– A teraz stańcie sobie wszystkie w kółeczku, ręce na biodra i na trzy-czteee-ryyyy napnijcie mięśnie pochwy.
Powiedziała to zupełnie bez krępacji, a ja mając wtedy 15 lat myślałam, że jak stoję, tak zejdę. Miałam wrażenie, że to głupi żart. Tymczasem kobieta była myślącą istotą i wiedziała, co się będzie kroić za kilkanaście lat, kiedy wszystkie jak jeden mąż urodzimy dzieci i zaczniemy mieć problem przy kichaniu czy kaszlu…
No właśnie, a dlaczego mięśnie dna miednicy słabną? Prawda jest taka, że każdy mięsień, w tym mięsień kegla, który jest nieużywany albo „nadszarpnięty” słabnie. Proces tego słabnięcia nasila się np. pod wpływem ciąży, stresu, ciężkiej pracy fizycznej, nadwagi czy nieprawidłowego stylu życia. Co ciekawe – słabe mięśnie dna miednicy nie skutkują tylko nietrzymaniem moczu. Mogą też powodować problemy z niewłaściwą postawą czy bólem pleców.
Ja po pierwszej ciąży nie odczuwałam tego typu problemów. Dopiero po drugiej ciąży doszłam do wniosku, że muszę działać, bo zaczęło się robić niebezpiecznie. Inaczej bałabym się kichnąć w miejscu publicznym…
A gdzie właściwie są te mięśnie kegla?
Mięśnie dna miednicy są między kością łonową a ogonową. Chcesz je zlokalizować szybkim ćwiczeniem? Usiądź na krawędzi stołu, ustaw nogi w lekkim rozkroku i zachowując tę samą pozycję, spróbuj napiąć mięśnie w okolicy cewki moczowej i odbytu. Ogarniasz?
To właśnie te mięśnie, które teraz napinasz, to mięśnie dna miednicy.
Oprócz linków z ćwiczeniami, które za moment Ci podrzucę, dodam jeszcze krótkie info, że na dniach wybieram się do ginekologa, który odpowiednio mnie pokieruje. Szukam tak naprawdę uronoginekologa, ale jeszcze nie udało mi się znaleźć specjalisty tu, gdzie mieszkam, dlatego najpierw uderzę do gina. Ja nie mam dużego problemu, zaledwie na jedno pytanie z powyższych odpowiedziałam twierdząco, jednak doszłam do wniosku, że to lekarz (mam nadzieję ogarnięty) poda mi namiar do kogoś, kto się tym tematem zajmuje na poważnie, a ja będę mogła podać Wam większą dawkę wiedzy niż tylko moje osobiste doświadczenia.
Wracając do mnie, co robię w tym temacie na chwilę obecną? Oprócz cowieczornych ćwiczeń, unikam też biegania i dźwigania. To są zabójcy na tym etapie, kiedy te mięśnie mamy słabe. Orbitrek, rower, hulahop będą spoko. Bieganie, do czego wszyscy mnie namawiają ostatnio, już niekoniecznie. Słyszałam też o urządzeniach, które usprawniają temat, ale jeszcze się w to nie wdrażałam. To takie stymulatory mięśnie kegla, które mogą mieć sens, w tym kulki gejszy.
Jakie polecam Wam ćwiczenia mięśni kegla, czyli dna miednicy?
Podrzucę Wam link na youtube’ie, który puszczam sobie ostatnio. Tak naprawdę jednak losowo wpisując frazę: ćwiczenia mięśni kegla albo ćwiczenia mięśni dna miednicy, wyszukuję różne filmy i jadę z koksem. O ile dzieci oczywiście dają żyć. Często jest tak, że nie dają, dlatego to ćwiczenie przed snem na leżąco jest jedynym regularnie przeze mnie obecnie uprawianym.
Jak ćwiczyć mięśnie kegla? Ja leżę i przez 10-15 minut napinam mięśnie dna miednicy, zaczynając od krótkiego czasu trzymania tych mięśni w napięciu, kończąc na dłuższym czasie. Ważne jest, aby te ćwiczenia wykonywać regularnie, codziennie. Dopiero po miesiącu czy dwóch, a czasami dłużej, można zauważyć poprawę.
Podsumowując temat, co może zabrzmi trochę odważnie, ale uważam że nie mogę pominąć tego punktu – ćwiczenie mięśni kegla, ich wzmacnianie nie wpływa tylko na aspekt zdrowotny, choć on jest mega ważny. Sprawnie pracujące mięśnie kegla mają też wpływ na nasze życie seksualne i przeżywane orgazmy. Osobiście nie znam nikogo, kto otwarcie by przyznał, że jego one w ogóle nie obchodzą ;-)
No! To za sprawne mięśnie Kegla! ;-)
Piąteczka!
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*
3 komentarze
Byłam ostatnio u lekarza który powiedział, że jest to zabronione, cytuję „to tak jakby Pani chciała wejść do pokoju a ktoś by Pani przytrzymywal drzwi”
Dokładnie. Dopiero po elektrostymulacji i doprowadzeniu się do normy orgazmy są fantastyczne:)
Czesc, jeśli chcesz zadbac o mięśnie dna miednicy to nie musisz szukać uroginekologa, bardzo polecam za to fizjoterapeutkę uroginekologiczną, która sprawdzi stan Twoich mięśni i odpowiednio Cię pokieruje. Poza tym odradzam robienie na własna rękę cwiczeń z internetu – jeśli nie wiesz dokładnie jaki konkretnie masz problem z dnem miednicy (a nie wiesz,bo nie jesteś w stanie np. sama się zbadac :)) to możesz wręcz pogorszyć stan dna miednicy. Uważam ponadto, że KAŻDA kobieta po porodzie a nawet przed powinna iść na kontrolę do fizjoterapeutki uro-gin, nie wiem dlaczego u nas się o tym nie mówi, a to jest bardzo ważne, tak samo ważne jak kontrola u ginekologa po porodzie!