Żyjemy w trochę dziwnym świecie. Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, czy uznacie moją wypowiedź za bzdurę. Zaraz się okaże! ;-) Jeszcze do niedawna nie miałam telewizji i nie wiedziałam, co się dzieje w prasie kolorowej. Nie ogarniałam pewnego fragmentu rzeczywistości, z którą przyszło mi się zderzać.
To właśnie wtedy, kiedy mieszkałam przez kilka lat na obczyźnie, zaczęłam mieć zaległości w kwestiach dla niektórych fundamentalnych. Dla mnie one fundamentalnymi nigdy nie były, żeby było jasne. Aby zobrazować Wam zaległości, jakie narobiłam sobie jakiś czas temu, powiem Wam, że o śmierci jednej z poprzednich polskich par prezydenckich dowiedziałam się dopiero po kilku miesiącach od tamtego zdarzenia… Późno, zdecydowanie późno. Po powrocie do Polski byłam też zaskoczona pojawieniem się w Polsce dwóch telefonii komórkowych i chyba nawet nie wiedziałam wtedy o istnieniu czołowego polskiego portalu, jakim podobno jest Pudelek :D ;-) Z dużym przymrużeniem oka to piszę, oczywiście ;-)
Już po powrocie do kraju zorientowałam się, że prawie trzy lata nieobecności w ojczyźnie, czynią mnie trochę polskim dinozaurem. To właśnie wtedy, gdy mnie nie było, zaczęła prężnie rozwijać się polska blogosfera i to wtedy powstało wiele blogów, które zaczęły wyznaczać pewne standardy a obecnie należą do TOP 10. W tamtych latach, a był to rok 2009-2010 ja zupełnie nie miałam planu, aby kiedykolwiek blogować! Miałam wtedy jakiś tam internetowy pamiętniczek, to prawda, w którym pisałam swoje dyrdymały, ale to by było na tyle. Pamiętam, gdy na poprzednim blogu pojawił się pewnego dnia jeden i ostatni komentarz, i wtedy opiłam go butelką szampana w pojedynkę ;-) Nigdy bym wtedy nie przypuszczała, że będę miała dzieci [tak, tak, wtedy byłam ich przeciwniczką ;-)], wyjdę za mąż, i inne terefere. O blogowaniu na pełnej petardzie nie wspominając! :D
Ale do czego zmierzam, bo zaraz cholera znowu zboczę z tematu! ;-) Zmierzam do bardzo dla mnie istotnego faktu, o którym muszę Was poinformować, bo to dla mnie wybitnie ważne! Nie wiedzieć czemu blogerzy są postrzegani w obecnym świecie trochę jak celebryci. Wmawia się części nas, że lubimy ścianki, imprezy i robimy z siebie ekspertów. Nie wiem, jak pozostała część towarzystwa blogowego (oni mogą wypowiadać się za siebie), ale u mnie to zdecydowanie nie w tę stronę. To, że prowadzę bloga nie czyni mnie w najmniejszym stopniu bardziej wartościową matką, ani bardziej odjechaną żoną, ani też zajebistszą osobą! To, że ja opisuję swoją rzeczywistość nie czyni mnie również jakimkolwiek ekspertem ani nadczłowiekiem! Jestem zwyczajnie mamą, żoną, kobietą, która pisze w sieci. Nic więcej :-)
Gdybyście teraz, dokładnie w tym momencie wparowali do mojego mieszkania, to zobaczylibyście Magdę, która siedzi na łóżku juniora z lekko zwichrowaną bluzką, bez stanika [a co! tak lubię czasami ;P], z kikutem na czubku głowy zamiast wypieszczonej fryzury i wełnianych legginsach, które miałam wyrzucić dwa tygodnie temu, ale okazało się, że to były jedyne portki, które nie miały dziury, dlatego je zostawiłam :D
Jestem mniej więcej kwadrans po sprzeczce z moim małżonkiem, który odpicował dzisiaj łazienkę, ale nie został poklepany przeze mnie po plecach za ten dobry uczynek, dlatego właśnie pielęgnujemy sobotniego focha ;-) Za pół godziny zapewne przyjdę do niego i będę próbowała go udobruchać ;-)
Nie wiem w sumie, czy już doszłam do prawie-sedna, ale chyba jeszcze nie, dlatego spróbuję zwieńczyć wątek w miarę elokwentną myślą – otóż chciałam to podkreślić z całą stanowczością, że blogowanie nie czyni mnie superwoman i błagam Was [bardzo mocno!] nie wrzucajcie mnie nigdy do cyber – szufladki. Ja ponad wszystko jestem normalną laską, która ma sporo wad, równie sporo kompleksów, i pewnie jeszcze więcej rzeczy do poprawienia. Większość z Was bije mnie na głowę w gotowaniu, pucowaniu chaty i wychowywaniu dzieci. Taka jest prawda!
I teraz niech tytułowi tego postu stanie się za dość:
Jeśli kiedykolwiek zobaczymy się w rzeczywistości, co już miało miejsce z wieloma Czytelniczkami i Czytelnikami, jak np. z Ulą, albo Martyną, albo Moniką [Wy wiecie, dziewczyny! ;-)] to nigdy nie róbcie jednej rzeczy, którą zdarzyło mi się przez przypadek kiedyś uchwycić u kilku osób:
… nie obserwujcie mnie, jakbym była nietykalnym kimś-tam! Przybijmy sobie piąteczkę i życzmy sobie miłego dnia, zamiast przyglądać mi się, jakbym była nierealnym internetowym tworem, bo to cholernie dalekie od prawdy. Bo ja zupełnie w takim wypadku nie będę wiedziała, jak mam się zachować :-) Najlepsze to będzie, gdy spotkacie mnie bez make-upu, i okaże się, że zdobyłam właśnie podium w konkursie na Zmorę Dnia :D
A jak przy okazji, podczas przelotnego spotkania, sprzedacie mi namiar na dobre lumpeksy w swoim mieście, a w Małopolsce w szczególności, to ja Wam wtedy pomnik postawię! ;-)
Piąteczka!
1 komentarz
Trafiłaś w sedno. Czytam Cię od długiego czasu ale zawsze myślałam, że jestem jakaś gorsza od Ciebie – w końcu jesteś taka znana i masz więcej doświadczenia ode mnie i pewnie lat :D – wybacz :) Ale należysz do grona piszących mamusiek, które zdobywają serca tłumu nie na siłę i nie za wszelką cenę. I teraz powoli czuję się, jakbym w końcu dorostała Ci do pięt :D :) a co !: )