Każda kobieta byłaby w siódmym niebie, gdyby jej facet robił to, co robi mój Mąż.

napisała 14/12/2016 Moim zdaniem, Szczesliva po godzinach

Partnerem tej części postu jest mój Mąż.

Zacznę od słowa wstępu. Potraktujcie je proszę jako intro, bo ma ono za zadanie nakreślić Wam, z czym się borykam i jak postanowiłam temu zaradzić. Sprawa nie jest dla mnie trywialna. Bądźmy ze sobą zupełnie szczerzy – dotyczy nie tylko mojego samopoczucia, ale również tego jak postrzegam samą siebie i jak radzę sobie z codziennością.

Mam 31 lat. Mam też dwóch cudownych synów i Męża, którego często nie ma w domu. Mam pracę, którą kocham. Od dwóch lat nie miałam wakacji, co zresztą odczuwam każdym kawałkiem mojego ciała i moje ciało również to odczuwa ;-) Od roku nie przespałam ani jednej nocy w całości Biedna ja ;-) Zazwyczaj moja nocka jest podzielona na 5 części. Średnio przy trzeciej pobudce mam ochotę strzelić sobie w łeb. Znacie to uczucie? ;-)

Opowiem Wam o sytuacji, która wydarzyła się niespełna rok temu, gdy mój drugi Syn miał kilka miesięcy. To w tamtym momencie zmieniło się diametralnie wszystko.

Obudziłam się w okolicach szóstej rano lekko chybocząc się na nogach po chyba setnej już pobudce tamtej nocy. Mój drugi Syn miał wtedy 3 miesiące. Natknęłam się w kuchni na mojego Męża robiącego kawę. Dzień wcześniej wrócił bodajże z Florydy. Popatrzyłam na niego moim otępiałym wzrokiem, z kikutem na czubku głowy, niezmytym makijażem. Ponownie spojrzałam na mojego Męża. On spojrzał na mnie. Ja znowu na niego i wtedy on powiedział tylko dwa cholernie istotne zdania:

„Marsz do sypialni spać! Ja biorę Młodego do siebie.”

Nosz… nareszcie! Rozumiecie, że poczułam wtedy, jakby ktoś zdjął ze mnie trzy tony, zesłał tysiące aniołów, pogłaskał po głowie, przytulił i nakarmił w jednym?! To było jak klasyczne „mocy przybywaj – matko uciekaj do sypialni, żeby tylko nikt się rozmyślił!”

img_0294

I tak co noc, przez kolejne dni, mój M. wstawał do Młodego, dawał mi go do karmienia i brał ode mnie. Po tygodniu takiej kuracji, wyglądałam jak nówka-sztuka nieśmigana. Zniknęły moje worki pod oczami a ja wreszcie miałam czas i ochotę nałożyć krem!

Każda kobieta byłaby w siódmym niebie, gdyby jej facet zrobił dokładnie to samo! Sen, sen i jeszcze raz sen! Czyli wzięcie na noc malucha do siebie, choćby tylko w weekendy i pozwolenie jej się wyspać od czasu do czas! Działa!

Ostatnio znajoma zapytała mnie:

„Stara, co ja mam robić? Cera ziemista, wory pod oczami jak Rów Mariański skrzyżowany z fałdowaniem kaledońskim. Dzieciaki dają mi w tyłek. Co robić, droga redakcjo, żeby wyglądać 10 lat młodziej?

Odpowiedziałam jej krótko i dosadnie:

Moja Droga, zamknąć Męża z dziećmi na kilka nocy z rzędu i się wreszcie wyspać! To najlepszy zabieg na świecie! Odpoczynek i święty spokój ;-)


O moje ostatnie doświadczenia związane z pielęgnacją skóry i tym, co robię, aby wyglądać dobrze, zapytał mnie Philips, partner drugiej części tego postu. Philips podarował mi urządzenie VisaPure Advanced SC5370/10 . To jest ta wyższa wersja, bardziej podrasowana. Nie będę mówić Wam, czy się w urządzeniu zakochałam. Myślę, że zdjęcia i opis powiedzą Wam więcej niż moje słowa. Powiem Wam natomiast krótko o tym, dlaczego bardzo polubiłam się z VisaPure Advanced SC5370/10 i dlaczego nie pożyczę go nikomu innemu. A chętne cwaniary były już dwie ;-)

img_0278

Jeśli rzucę Wam teraz hasłem pod tytułem: „Kompleksowa pielęgnacja skóry 3-w-1” i domowy gabinet kosmetyczny, to dokładnie to mam na myśli opisując poniższe funkcje urządzenia.

Między nami dziewczynami – nie mam czasu na chodzenie do kosmetyczki co dwa tygodnie, przynajmniej na razie. Chętnie wyrwałabym się z domu, ale pierwsze wolne godziny mam w okolicach 22.30. #TakaSytuacja ;-) Dlatego wizja używania tego urządzenia do pielęgnacji twarzy Philips była kusząca tym bardziej, że zgrywa się z moją filozofią pielęgnacji.

Primo: bezapelacyjnie stawiam na pielęgnacje w 3 krokach.

Dla mnie oczyszczanie to jest punkt wieczornego programu. O ile nie zasnę z dzieckiem w łóżku, ale to przemilczmy minutą ciszy ;-) Jeśli zdarza Wam się zasnąć w makijażu na twarzy, to proszę, nie róbcie tego więcej. Ja też mam to za sobą i to był jeden z głównych powodów, że moja skóra wyglądała mega słabo. Obecnie bez demakijażu nie zasnę.

Jak to się po kolei robi z VisaPure Advanced? Łapcie poniższe informacje.

1. Oczyszczanie:

Nakładam końcówkę do oczyszczania i jadę z tematem. Odrobina pianki do demakijażu i szczoteczka do oczyszczania. W zależności od tego jaką macie cerę: normalną, delikatną, bardzo delikatną, z niedoskonałościami albo oczekujecie efektu peelingującego czy głęboko oczyszczającego pory, to taką wybieracie końcówkę do swojego zestawu.

img_0047

szczesliva-visapure-2

img_0340

Po pierwsze oczyszczanie skóry tą szczoteczką uważam za efektywniejsze niż tradycyjne. Po oczyszczaniu nie mam wrażenia, że czegoś nie domyłam. Przy tym widzę, że skóra wygląda na żywszą. Trudno to opisać bez zobaczenia i dotknięcia. Takie oczyszczanie poprawia mikrocyrkulację i sprawia, że np. kosmetyki lepiej się wchłaniają.

Moją zmorą są zaskórniki. Nie cierpię tych czarnych kropek na mojej twarzy. Odkąd regularnie dbam o pielęgnację w 3 krokach jest ich o wiele mniej i są jakby mniejsze. To nie kwestia codziennego demakijażu, bo ten robię codziennie. To raczej właśnie kwestia dokładniejszego demakijażu.

Ja akurat do oczyszczania używam wymienną szczoteczkę do cery normalnej. Ale tych szczoteczek jest aż 6 rodzajów. Do cery normalnej [jak moja], delikatnej [ta ma cieńsze i dłuższe włókna], bardzo delikatnej [której włókna są wyjątkowo miękkie i bardzo łagodnie oczyszczają bardzo wrażliwą skórę], do cery z niedoskonałościami, peelingującą i jeszcze jedną – głęboko oczyszczającą pory [ma włoski węższe niż pory i łatwiej jej usunąć zanieczyszczenia]. Tej mi brakuje i tą zamierzam sobie sprawić.

Jeszcze co do używania  VisaPure Advanced – ważne, nie trzeba się bać, że urządzenie się zamoczy. Jest w 100% wodoodporne. Byłam z nim pod prysznicem, dzieci nawet bawiły się nim w wannie. Potwierdzone info z ta wodoodpornością.

2. Masaż

Wcześniej nie zdarzyło mi się masować skóry. Były to dla mnie zbędne ceregiele. Poza tym nie za bardzo wiedziałabym, jak to robić. Głaskać, ugniatać, miziać? Wiem teraz, że masaż zmienia postać rzeczy i już znam powód, dla którego moja mama, która swoją drogą jest wizażystką, długo wklepywała krem w skórę.

img_0109

img_0113

szczesliva-visapure-1

img_0170

Ta masująca końcówka ma moc. Ona w tym urządzeniu służy do masażu rewitalizującego i została zainspirowana techniką japońskiego masażu Petrissege. Ta końcówka składa się z 5 małych kulek, które obracają się i wibrują. Dostarczają wrażenia delikatnego muskania dłońmi, porównywalnego do 750 opuszków palców masujących w ciągu minuty.

To rzeczywiście świetnie odpręża i poprawia mikrocyrkulację. Chciałam zacytować mojego M., który dokładnie opisał wyraz mojej twarzy, kiedy sobie masowałam ta końcówką skórę wczorajszego wieczoru, ale doszłam do wniosku, że to nie na tę porę ;-) Moja skóra po tym masażu wyglądała lepiej, po prostu.

Ja lubię masować skórę twarzy zarówno na sucho jak i przy użyciu kremu. Fajny relaks. Nawet podczas czytania książki.

3. Odświeżenie okolic oczu

Do tego służy trzecia końcówka, która została przygotowana z wysokiej jakości powłoki ceramicznej. Jest zawsze chłodna i gładka. Ja ostatnio za jej pomocą wklepuję krem pod oczy. Polubiłyśmy się. W ciągu 30 sekund masowania połączonego z chłodzeniem świetnie odświeża. Dzięki temu pobudza drenaż limfatyczny. 120 mikrodrgań daje radę, kolokwialnie to ujmując ;-)

img_0208

szczesliva-visapure

Słowem podsumowania. Obecnie VisaPure Advanced nie tylko zdobi moją łazienkę, jak to miały w zwyczaju inne sprzęty i kosmetyki, które tylko ładnie wyglądały. Jest w codziennym użyciu i jest banalne w obsłudze. Już podczas pierwszego użytkowania okazało się, że nie muszę ustawiać żadnych programów. Urządzenie bezbłędnie rozpoznaje końcówkę, którą do niej montuję, i dostosowuje wtedy poziom drgań i obrotów. Wtedy też automatycznie dobierany jest czas trwania programu i jego moc.

Nie trzeba też pilnować tego urządzenia. Ono posiada jakby inteligentny zegar. W czasie pielęgnacji poszczególnych partii twarzy urządzenie robi krótkie wstrzymania pracy i w ten sposób sygnalizuje, że należy przejść do kolejnej strefy twarzy. Ja już zacieram ręce, bo zarejestrowałam produkt na stronie Philipsa, a wtedy otrzymam końcówkę do mikrodermabrazji. Zima to idealny czas na tego typu złuszczanie. Do tego jakieś delikatne kwasy i od razu skóra będzie zupełnie inna.

BARDZO WAŻNE ;-) Drodzy Panowie. Żeby było jasne – to urządzenie nie ma szans zastąpić Waszym kobietom codziennej porcji snu, szczególnie jeśli macie w domu maleństwo! Wasza w tym rola, aby dać się nam wyspać od czasu do czasu, przejąć dzieciaki i pokazać, że facet w domu to nie tylko zatankuje auto, ale potrafi zdecydowanie więcej! ;-) Wiem, że dla niektórych mężczyzn to przejęcie dzieciaków, to kontrowersyjna metoda odmłodzenia Waszej kobiety, ale na bank skuteczna!

I chyba najważniejsze, jak to mawiał mój Dziadek:

” Szczęśliwa kobieta to skarb narodowy. Nieszczęśliwa to gorzej jak tajfun, i pusty bak i lodówka ” ;-)

 


Podobne wpisy

10 komentarzy

  • Reply Klaudia 07/02/2017 at 12:55

    Ja jestem mamą dwójki dzieci. Czterolatka i rocznej dziewczynki. Nie powiem czasem jest mi tak ciężko że czuje się po całym dniu jak bym tyrała jak wół. Ale nie zamienilabym tego na nic innego. Wcześniej mój maż był za granicą i byłam z synem sama… Później zdecydowaliśmy się na drugie dziecko i jestem z nimi. Mąż wrocił w tym roku na stałe. I jakoś dajemy sobie rade. A co do takich znajomych to każdy takich ma…. Myślą że wiedzą wszystko najlepiej a tak naprawdę nie wiedzą nic.

  • Reply Mamorki 08/02/2017 at 08:21

    Bardzo dobrze się to czytało. Jako jedna z nielicznych napisałaś to, co powinno być wszędzie napisane. Że na zostanie z dzieckiem, odrobinę dłuższy macierzyński, trzeba móc sobie pozwolić. I u Was, była to opcja. Ja nigdy nie spotkałam się z takimi pytaniami, ale może też dlatego, że należę do grona tych, co po roku do pracy muszą wrócić, ale.. też jako ta,”niby” ambitna nigdy bym matki, która jest w domu z dziećmi nie zapytała czy ma coś ambitniejszego do roboty. Mi w ogóle ciężko uwierzyć, że takie sytuację są. Kto te pytania zadaje? No bo chyba nie druga matka. Możliwość zostania z dzieckiem, to super sprawa i gdybym mogła, na takie wszelkie przytyki reagowałabym tylko co najwyżej skrzywieniem nosa, z radością robiąc dalej to co robię czyli zajmując się dzieckiem.

  • Reply Monika 08/02/2017 at 11:17

    Dziekuje, ze to napisalas…piekne! ja mialam takie wyrzuty sumienia przez 3 lata….na szczescie w pore sie z tego wyleczylam. Kazdy ma prawo wyboru, inne priorytety zyciowe, nikt nie powinien oceniac…

  • Reply Jula 10/02/2017 at 10:28

    Dziecka jeszcze nie mam, ale szczerze zazdroszczę wszystkim mamom, ktore moga sobie na to pozwolic. Ja z racji swojego zawodu nie bede sobie mogla na to pozowlic niestety. Jezeli ktos moze i chce to niech korzysta ?

  • Reply Ania 10/02/2017 at 12:17

    Niby ok, ale nie każdego stać na niepracowanie i zostanie w domu z dzieckiem.
    Może właśnie dlatego ludzie uważają macierzyństwo za sielankę, bo sama znam matki, które łączą opiekę nad maluszkami z pracą, a czasem nawet i ze studiami, czy innymi obowiązkami i radzą sobie świetnie. Dodam, że nie mają całego haremu do pomocy.
    Chyba nie powie Pani, że ich sytuacja jest porównywalna do kobiet które pracują w „Mama 24/7” w miejscu „Dom”.

    • Reply Alicja 10/02/2017 at 15:40

      Podziwiam mamy, które pracują i zajmują się domem jednocześnie, aczkolwiek z opinii koleżanek, które do pracy już wróciły wynika, że w pracy odpoczywają od dziecka i domu. Podczas choroby dziecka lub innej sytuacji gdzie muszą zostać w domu są bardziej zmęczone niż po dniu pracy. Jeżeli ktoś jest nianią to uważa się to za pracę i nie mówi, że to „siedzenie” w domu, a matki będące z dziećmi 24H/dobę.

      • Reply Ania 10/02/2017 at 21:21

        Oczywiście, bo w każdej pracy można odpoczywać. Nie wiem gdzie pracują koleżanki, ale dla mnie jest to bzdura.
        Naprawdę, są kobiety, które mają sto razy cięższą sytuacje, niż matki, które tylko (i nie boję się użyć słowa „tylko”) opiekują się dzieckiem w domu i one zazwyczaj nie piszą blogów, czy poradników jak być „super mamą”, bo nie mają na to zwyczajnie czasu. Pozdrawiam.

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.