• O mnie
  • Kontakt / Współpraca
  • Archiwum
szczesliva
  • Strona główna
  • Podróżniczo
    • Gdzie jest Tata?
    • Polska też jest fajna!
    • Szczesliva podróżuje
    • Close
  • Uroda
    • #AkcjaDetox
    • Szczesliva dba o skórę
    • Szczesliva jest FIT
    • Close
  • Moda
    • Moda dla dzieci
      • To shop or not to shop
      • Close
    • Moda dla mam
    • Close
  • Kulinarnie
    • COOLinarnie
    • COOLinarnie dla maluchów
    • Koktajlovo
    • Close
  • Moim zdaniem
    • BLOGOSFERA
    • Jak nie zwariować na macierzyńskim
    • Kalejdoskop miesiąca by szczesliva
    • Szczesliva po godzinach
    • Szczesliva w CIĄŻY
    • Close
  • Polecane
    • Aplikacje mobilne
    • Dla dziecka
    • Dla blogera
    • Zdrowie
    • Close

Posiadanie opiekunki do dziecka to nie jest kobieca fanaberia.

napisała szczesliva • 15/12/2016 • Moim zdaniem, Szczesliva po godzinach

Postanowiłam podzielić się z Wami historią moją i Matyldy. Co prawda każda z nas kwestię opiekunki do dziecka inaczej rozwiązała, jednak obie w pewnym momencie musiałyśmy się zmierzyć z rzeczywistością i stanęłyśmy przed decyzją dotyczącą tego, czy potrzebujemy pomocy w opiece nad naszymi dziećmi, czy też będziemy radzić sobie inaczej.

Kiedy mój najmłodszy Syn wszedł w swój drugi miesiąc życia, zaczął się nasz kolkowy armageddon. I pisząc „kolkowy armageddon” nie mam na myśli dolegliwości kolkowych zaczynających się o 17.00 i kończących o 19.00. W przypadku naszego Syna kolki trwały niemalże całą dobę a sen dziecka był przerywany średnio co kwadrans. Po tygodniu bezsennych nocy, miałam ochotę skakać przez balkon. Nie było chęci ani możliwości ze strony rodziny, aby mi pomóc i zostałam z tym wszystkim niemalże sama. Mąż zagranicą, ja z dwójką dzieci ledwo powłócząca nogami, ciągle podenerwowana. Zajmowanie się moim najmłodszym i jednocześnie poświęcanie uwagi mojemu wtedy niespełna trzylatkowi przeżywającemu przyjście na świat brata, i zajmowanie się domem graniczyło z cudem. Miałam wtedy też pracę, której musiałam poświęcić kilka godzin dziennie co najmniej.

Jedni powiedzą:

„Stara, taki jest brutalny lajf. Ogarnij się i zapierdzielaj, bo wszyscy zapierdzielają. Wszystkie kobiety na świecie od setek lat sobie radzą to i Ty musisz sobie poradzić.”

Ależ oczywiście, że sobie poradzę! Zresztą podobne zdanie jak to powyższe miał wtedy mój Mąż i wielu innych mężczyzn i kobiet, z którymi rozmawiałam i którzy usilnie sądzili, że posiadanie opiekunki to fanaberia i że świetnie sobie powinnam poradzić sama. Oni naprawdę myśleli, że posiadanie opiekunki do dziecka to wymysł obecnych czasów, w których kobieta to leniwa istota i chciałaby być we wszystkim wyręczana. Po ich minach widziałam, że zupełnie nie rozumieli mojego wewnętrznego krzyku, zmęczenia i bezsilności w związku z nową sytuacją i myśleli, że to się samo wyklaruje.

Dokładnie tak jak napisała Matylda, której facet na wiadomość o tym, że ona potrzebuje pomocy do dziecka na dwie godziny dziennie, również tzw. High Need Baby jak moje,  po to aby na chwilę zregenerować siły i ugotować obiad, powiedział:

– A ja myślałem, że biorę sobie za żonę zaradną kobietę a nie lewusa, który czuje się zmęczony po kilku godzinach z dzieckiem. Moja matka, gdyby żyła, to na takie teksty zaśmiałaby Ci się w twarz.

Tego Matylda nie może do tej pory wybaczyć swojemu mężowi, chociaż już po namowach z pomocy opiekunki korzystają i całej rodzinie wyszło to na dobre. Kiedy słyszę takie teksty, jak ten powyższy, to mam ochotę skierować faceta do mojego tekstu sprzed kilkunastu tygodni: „Przestańcie wreszcie bredzić, że kobiety miały kiedyś gorzej.”

To, że samo wszystko przejdzie i trzeba spinać poślady to jest największa bzdura, którą moim zdaniem powinno odszczekać całe moje i Matyldy otoczenie, opowiadające wtedy takie obraźliwe farmazony. Naprawdę. Tak jak tu siedzę pisząc te parę zdań, tak z pełną świadomością i życiowym racjonalizmem powiem Wam, że podjęłam decyzję najlepszą z możliwych, kiedy tylko rozpoczęłam poszukiwania do opiekunki mojego dziecka. Najlepszą dla mnie, dla mojego starszaka, który w końcu miał mamę chociaż na parę chwil, i dla mojego małżeństwa! Tak, nasz związek też skorzystał na tym, że można było zjeść w spokoju obiad bez krzyków wymienić parę zdań we względnej ciszy.

Ja nie potrzebowałam wtedy całodobowej pomocy i wyręczania mnie we wszystkim, oj nie. Ja potrzebowałam pomocy osoby, która na 2-3 godziny dziennie przyszłaby do nas i zajęłaby się moim najmłodszym. A ja w tym czasie pobawiłabym się z moim starszakiem, umyłabym w końcu głowę i zaparzyłabym sobie gorącej herbaty, którą wypiłabym ciepłą nie bujając juniora na kanapie. Na co fizycznie czasu wtedy nie miałam… Te trzy godziny dziennie poświęcałam również m.in. na półgodzinna drzemkę, bez której nie byłam w stanie funkcjonować i opiekować się moją dwójką. Byłam wtedy u kresu sił i na emocjonalnym zakręcie. Dodając do tego pracę, terminy, w których musiałam się wyrobić, nic tylko kulka e łeb. Bardzo ubolewam nad tym, że nie każdy może sobie pozwolić na takie rozwiązanie, ale znam przypadki, w którym mamy wymieniały się opieką nad swoimi dziećmi. Tworzyły pewnego rodzaju pomocowe wspólnoty, byle przetrwać pierwsze miesiące.

Największą przeszkodą i to również taką mentalną nie tylko sctricte „portfelową”, było dla mnie to, że takiej osobie musiałabym płacić. I myślałam: czyli nie daję sobie sama rady i muszę odejmować z budżetu rodzinnego, bo nie wydalam. Dopiero później do mnie doszło, że to nie są pieniądze wyrzucane w błoto i w żadnym wypadku nie zaspokajają żadnej mojej fanaberii. Te pieniądze realnie pomagały całej naszej rodzinie w tym, aby sprawnie działała w danej sytuacji. Dzięki temu, że mogłam posiłkować się od czasu do czasu taką osobą, mój starszy Syn nie czuł się odtrącony a ja nie szczekałam do mojego Męża o byle pierdołę, co zdarzało mi się czasami z przemęczenia i rezygnacji.

Postawmy sprawę jasno. W obecnych czasach opiekunka, drodzy panowie i drogie panie, (wybaczcie tę formę, ale przyjmę na chwilę taką konwencję) to nie jest wymysł obecnych czasów i ucieczka od obowiązków! Cholernie wkurza mnie takie stereotypowe przekonanie, że to rozwiązanie dla elit. Obserwowane przeze mnie bliskie środowisko zupełnie temu przeczy. Posiadanie opiekunki do dziecka, choćby tymczasowej czy w niewielkim wymiarze jak w naszym przypadku wtedy, to jest prawdopodobnie najbardziej właściwy krok! W momencie gdy kobieta zostaje przytłoczona obowiązkami i sobie z nimi fizycznie nie radzi trzeba szukać pomocy. Jeśli nie ma szans na pomoc rodziny, szukajmy tej pomocy na zewnątrz.

Nadal uważam, że takie rozwiązanie to jeden z najrozsądniejszych kroków, jakie wypadałoby podjąć wspólnie wtedy,

gdy kobieta dla przykładu ma bardzo wymagające małe dziecko i jeszcze jedno w domu, które potrzebuje jej nieustannej uwagi a nie może za cholerę liczyć na pomoc Męża albo rodziny, bo albo pracują albo są oddaleni o setki kilometrów. Posiadanie pomocy w zakresie opieki nad dzieckiem to również rozsądny krok, gdy kobieta jest przemęczona, ma oznaki baby bluesa lub depresji poporodowej i nie ma żadnego wsparcia z zewnątrz.

Wiem, że istnieją na tym świecie kobiety-orkiestry, które taranują rzeczywistość bez względu na okoliczności. Czapki z głów. Ja też do niedawna myślałam, że jestem matką, która zagra w każdej orkiestrze i na każdym instrumencie. Okazało się, ze się przeliczyłam. Nie traktuję tego w ramach porażki, a jako sygnał, że mam prawo do tego, aby szukać pomocy na miarę moich możliwości. Pomocy, które te trudniejsze czasu pomoże całej naszej rodzinie przetrwać bez większych ofiar.

Bo posiadanie opiekunki do dziecka to żadna kobieca fanaberia. To czasami naprawdę konieczność i rozsądne wyjście.

jak znaleźć nianięjak znaleźć opiekunkę do dzieckakiedy potrzeba opieki do dzieckakiedy potrzeba opiekunki do dzieckanianianiania dla dzieckaniania do dzieckaopiekunka do dziecka
Każda kobieta byłaby w siódmym niebie, gdyby jej facet robił to, co robi mój Mąż.
Gdy nie słychać serca bicia.

Podobne wpisy

  • 5 rzeczy, dzięki którym moje DZIECI nie mają co chwilę KATARU❗🤧 ❌

  • 4 rzeczy, jakich PRAGNIE każda matka (ale codzienność rzadko na nie pozwala). 😜

  • TWOJE zmęczenie NIE JEST większe niż MOJE, a moje większe niż Twoje, MATKO❗

  • Żadnemu dziecku NIC się nie stało od ZJEDZENIA PARÓWKI, ale matce od ciągłego jej oceniania i owszem❗

9 komentarzy

  • Reply Iwona 15/12/2016 at 20:13

    Podejrzewam, że gdyby mój mąż nie spędził z nami pierwszych 8 tygodni życia naszego dziecka to też przez myśl przeszedł by mu tekst owego dziada :p zanim nasz wymagający stwór się urodził zdecydowaliśmy, że te tygodnie spędzimy razem i będzie słodkopierdząco cukierkowo fajnie, nacieszymy się dzieckiem, spędzimy czas w rodzinnej atmosferze a tu zonk :) przez ten czas może raz zjedliśmy razem śniadanie, kiedy jedno z nas ogarniało rozwrzeszczanego przez kolki bąbla to drugie na szybko załatwiało to co najważniejsze czyli siku, jedzenie, chwila snu i zmiana:p i tak oto mój mąż nigdy nie musiał zastanawiać się czemu obiad jest nie ugotowany, dlaczego kiedy on wraca z pracy w chałupie jest gimelarnia a ja mimo tego potrzebuje chociaż chwile odpocząć tylko brał sie do roboty i to on stawał się ową opiekunką :) Szkoda, że niektórym trafiają się buraczane egzemplarze ale takich też można naprostować :) jak opiekunka jest potrzebna to znaczy że jest i koniec, nikt z nas samych nie zna lepiej swoich potrzeb wiec komentarze innych można mieć głęboko w czarnym otworze :p

  • Reply Ewelina Kotowicz 15/12/2016 at 20:16

    Proponuję żeby mąż Matyldy wziął kilkudniowy urlop w pracy i przez ten czas przejął jej WSZYSTKIE domowe obowiązki.

  • Reply Dominika 15/12/2016 at 23:11

    Czytam jakby swoją historię :) Tylko, że moja nie skończyła się tak super jak Twoja, ponieważ myślałam, że podołam. Ponad dwa lata temu urodziłam synka, który też miał kolki niemalże 24/7, zasypiał o 2 w nocy po czym budził się co 45 minut na pierś, tak jak u Ciebie, miałam wtedy 2,5 latka który praktycznie w tamtym okresie nie miał mamy, zasypiał sam, ponieważ ciągle musiałam bujać juniora. Serce mi pękało. Tak przeżyliśmy z mężem 4 miesiące jeżdżąc od lekarza do lekarza, bo mówie, coś z dzieckiem nie halo że już drze się tyle miesięcy… No kolki się skończyły po 6 miesiącach, ale w nocy jeszcze do tej pory się budzi brzdąc jeden :) w tamtym okresie na pomoc rodziny tez nie miałam co liczyć, nawet na spacer nie wzięli małego, cóż… skończyło się niedoczynnością tarczycy przez ciągły stres… a widzisz.. mogłam pomyśleć o opiece chociaż na ten czas jak spał w wózku, bo w domu to pół godz zegarkiem w ręku :) rozumiem Cię w 100% bo wiem jak to ciężko jest z takim rozdarciuchem :) pozdrawiam

  • Reply Vingi 16/12/2016 at 05:47

    Ech..pocieszam się trochę czytając takie historie. Momentami miałam wrażenie, że tylko ja jestem jakaś ( sorry za kolokwializm) NIEDOROBIONA..? wszyscy wokół dziwili mi się ..” jak to? Nie masz czasu ogarnąć chaty? Nie masz czasu się wykąpać? Mały nie śpi sam w łóżeczku? Musisz go nosić?- będziesz miała przerąbane, bo co zrobisz jak będzie większy?! Nie ugotowałaś obiadu??” Itd itp.. Wyć mi się chciało..serio. zresztą nie raz się tak kończyła kolejna akcja z kolkami syna..? mój mąż czasem zachowywał się jakby udawał, że nie widzi co się dzieje z naszym maluchem i też wciąż słyszałam pretensje..Mam do niego ogromny żal, że zamiast wsparcia dobijał mnie jeszcze bardziej. Mój synek ma teraz 10 miesięcy. Kolki skończyły się po 6 miesiącu. Noce mam nadal z częstymi pobudkami. Teraz dodatkowo pojawił mu się lęk separacyjny i praktycznie nie schodzi mi z szyi. Próba odstawienia go choćby na chwile kończy się gigantyczną histerią. Momentami dziecko aż się dławi i krztusi glutami lub nie umie złapać tchu.. I najgorsze co słyszę w takich momentach to, to źe go tak nauczyłam. Bo innych dzieci to nic tylko jedzą i śpią i mają wiecznie przyklejony uśmiech do buzi. I to jest NIEMOŻLIWE to co mowię..? i na pewno da się małego wyszkolić? ja wszystkich takich mądrych zapraszam do siebie na 1 dzień… Przestałam już cokolwiek mówić, bo nikt nie był w stanie mnie zrozumieć. Nadal nie jest. Moje zdrowie to ruina. Psychika chyba już też, ale każdego dnia wstaje na nowo i się nie poddaję..dla tego mojego high need baby właśnie. Szkoda tylko, że tak mało zrozumienia wokół.. bo o pomocy to już w ogólne nie ma co marzyć..?

  • Reply Jadwiga-wychowac-szanowac.pl 16/12/2016 at 14:21

    Bardzo dobrze, że to napisałaś. Zgadzam się w 100 %. Lepiej znaleźć pomoc, niż potem płacić za terapię depresji poporodowej i borykać się z zaburzeniem więzi u dziecka.

  • Reply Enka 16/12/2016 at 23:24

    To wszystko dopiero przede mną. Odliczaczam czas i ostatnie tygodnie. Na szczęście mogę liczyć na wsparcie męża bo przecież to jest nasze wspólne dziecko. Uwazam ze kobieta również powinna oprócz bycia matka być nadal kobieta i mieć czas dla siebie. Współczuję Matyldzie. Może to zabrzmi egoistycznie (szkoda dzieci) ale zniknęłabym w takiej sytuacji na kilka dni z domu zostawiając takiego „super męża i tatusia” z dwójką dzieci żeby przekonał się jak to jest.

  • Reply Aga 17/12/2016 at 08:29

    Dobrze , ze podjęłas ten temat Magda! Edukuj i uświadamiają ile się da! Mam dwoje małych dzieci i długo się broniłam przed panią do sprzątania , która sugerował mój maz. Mój maluch ogólnie był spokojny i starszak chodził do szkoły , ale chodziłam jak mały samochodzik dzień i noc! Myślałam , ze dam radę i szkoda mi było kasy! W końcu mój maź widząc moje zmęczenie poprostu sam zatrudnił srzatsczke i miał racje! To niebywała pomoc! Ja bez wyrzutów sumienia , ze w domu wciaz bałagan , a nawet owa pani z dziećmi została , gdy trzeba było. W naszej rodzinie zrobiło się weselej. To żadne fanaberie!

  • Reply Ola Brol 17/12/2016 at 09:32

    Madziu, opiekunki się nie poaiada, tylko zatrudnia. To nigdy nie będzie własność rodziny, tylko pracownica, może nawet przyjaciółka… Jako była niania, protestuję przeciwko zwrotowi „posiadam opiekunkę”. Posiada się torebkę, mieszkanie, pieniądze (ewentualnie), nianię się ZATRUDNIA. Pomyślisz pewnie, że się czepiam, że jestem wredna… Otóż nie. Woesz dlaczego jestem „byłą” nianią? Nie dlatego, że znudziła mi się ta praca. Tylko właśnie daltego, że rodzicom „moich” chłopaków tak samo „myliły” się pojęcia.

  • Reply Zofia Bogusławska 20/12/2016 at 21:57

    Kiedyś, to się po prostu żyło „w stadzie” i tych „opiekunek” to było zawsze trochę, zeby dziecko nawet na te 15 minut raz czy kilka razy dziennie ogarnąć. Dzisiaj z jednej strony nie wyobrazam sobie zycia z rodzicami i tak dalej, bo cenie sobie swój model „rządzenia” w domu ale bez tej pomocy ze strony innych co jakis czas moglabym zwyczajnie wylądować w grobie z wycieńczenia..

Odpowiedz Anuluj odpowiedź

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Wpadnij do mnie też tutaj:

Wyszukiwarka

Archiwum

SZCZESLIVA.PL to blog afirmujący życie. Lekko parentingowy, lifestylowy, z podróżami w tle. Tutaj zobaczysz nasz rodzinny kalejdoskop, nasz miejski lifestyle i zwiedzisz z nami ciekawe miejsca.
Magda

FACEBOOK

FACEBOOK

Najnowsze wpisy

  • 5 rzeczy, dzięki którym moje DZIECI nie mają co chwilę KATARU❗🤧 ❌

    24/11/2023
  • 4 rzeczy, jakich PRAGNIE każda matka (ale codzienność rzadko na nie pozwala). 😜

    10/11/2023
  • TWOJE zmęczenie NIE JEST większe niż MOJE, a moje większe niż Twoje, MATKO❗

    02/11/2023
  • Żadnemu dziecku NIC się nie stało od ZJEDZENIA PARÓWKI, ale matce od ciągłego jej oceniania i owszem❗

    09/10/2023
  • 5 rzeczy, które potrafi ODRÓŻNIĆ (prawie) każda MATKA❗ Z ojcami bywa różnie❗ 😜

    07/10/2023
  • A co Ty byś zrobiła, gdyby Twój partner zadał Ci takie pytanie?

    28/09/2023
  • 🏆 „METODA drewnianych PATYCZKÓW”, którą stosuję u moich dzieci z powodzeniem❗💪

    26/09/2023
  • Przetrwałam wrzesień! 😅 🙈

    25/09/2023

Popularne posty

20 zabobonów na temat dzieci, od których włos jeży się na głowie.

24/05/2017
01

Jak nazwiemy nasze trzecie dziecko?

10/08/2017
02

Mit dotyczący skóry małego dziecka, w który rodzice nie powinni wierzyć.

14/03/2018
03

Tagi

aplikacje dla rodziców bajki dla dzieci blogi parentingowe blog parentingowy chłopiec ciąża dzieci dziecko gdzie jest tata jak zrobić płyn antybakteryjny karmienie piersią Kraków macierzyństwo małżeństwo najlepsze blogi parentingowe podróże z dzieckiem poród post sponsorowany projekt 52 przepis reklama szczesliva Tata podróżuje Trochę Ciążowej Prywaty WSPÓŁPRACA

Najnowsze komentarze

  • Asia Joasia - 4 rzeczy, jakich PRAGNIE każda matka (ale codzienność rzadko na nie pozwala). 😜
  • anna - Chipsy z marchewki 🥕 – szybki i prosty przepis dla całej rodziny
  • Pan Marko - 5 rzeczy, które potrafi ODRÓŻNIĆ (prawie) każda MATKA❗ Z ojcami bywa różnie❗ 😜
  • Mama Marcysi - Obłędnie puszyste i mięciutkie drożdżówki
  • Magda Szczesliva - Obłędnie puszyste i mięciutkie drożdżówki
Ta strona korzysta z plików cookie ("ciasteczka"). Pozostając na niej, wyrażasz zgodę na korzystanie z cookies.

Ostatnie wpisy

  • 5 rzeczy, dzięki którym moje DZIECI nie mają co chwilę KATARU❗🤧 ❌
  • Frytki z cukinii – przepis na szybkie i zdrowe frytki z cukinii, które uzależniają.
  • 3 rzeczy, które przepisał moim dzieciom PEDIATRA👩‍⚕️, żeby NIE CHOROWAŁY❗🤧
  • Szyszki z ryżu preparowanego – paluchy lizać!
  • Pieróg biłgorajski – idealne śniadanie dla całej rodziny

WAŻNY KOMUNIKAT

Wszystkie treści opublikowane na www.szczesliva.pl mają wartość wyłącznie informacyjną. W żadnym wypadku nie mogą zastąpić indywidualnej porady lekarskiej, psychologicznej, prawniczej ani też żadnej innej.
Facebook Twitter Instagram

COPYRIGHT © 2023 szczesliva.pl Strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt zgodnie z ustawieniami przeglądarki. Jeśli nie zgadzasz się na wykorzystanie plików - zmień ustawienia przeglądarki. - Polityka Prywatności
»
«