Jest popołudnie. Starszak bawi się swoimi resorakami, młodszy zalicza swoją drzemkę. Ja siedzę w pokoju i odpisuję na zaległe wiadomości.
Gdybyście zapytały mnie właśnie, skąd ta moja smutna mina i dlaczego siedzę cicho zamiast do Was zagadać, to pewnie zmusiłabym się do szybkiego, ale nienaturalnego uśmiechu i odpowiedziałabym coś w stylu: „A, nic takiego. Zaraz mi przejdzie.”
I pewnie przejdzie. Przecież zawsze przechodzi, prawda?
Tylko teraz jest taki społeczny klimat, że nie wypada już o tym mówić. Teraz nie może być Ci po prostu smutno, bo przecież masz dla kogo żyć. Nie możesz być zmęczona, bo musisz się podnieść. Wszak karuzela życia zapierdziela a Ty musisz ją gonić. Nie możesz już na nic ponarzekać, bo zaraz wszyscy oskarżą Cię o życiowy pesymizm i tendencyjność. Nie możesz po prostu się położyć, bo gdy to zrobisz, to jedni wypomną Ci leżenie do góry brzuchem i nicnierobienie, a drudzy przypomną Ci zaraz, że jak Ty tego nie zrobisz, to samo się przecież nie zrobi.
Miodzio.
Dlatego zapierdzielasz jak taki zdalny motoreczek napędzany powietrzem i nadzieją. Nadzieją, że to minie. Że jutro będzie nowy dzień, łatwiejszy. Że będzie więcej uśmiechu, mniej łez. Że wszystko jakoś tak sprawniej, szybciej, lepiej się będzie składało. Że dzieci obudzą się w lepszym humorze, że może nawet dostaniesz informację, która rozjaśni Ci dzień.
Każdy ma jakieś troski, tylko dlaczego nie wypada o nich głośno mówić? Wszyscy czekamy na dobre informacje i poklepanie po plecach, choćby wirtualne. Tylko jak mamy je dostać, skoro nie wypada już mowić o tym, że jest nam gorzej, ciężej, że mamy czasami wszystkiego dosyć? Jak mamy zostać pocieszeni, skoro musimy żyć w złudnej bańce, w której każda nasza troska będzie sprowadzona do tego, że mamy się wziąć w garść i nie mazać?
Powiem Ci jedno – ja doskonale wiem, że zasuwasz i wiem, jak bardzo się starasz.
Nie rozumiem, dlaczego nie wypada już kobiecie mówić głośno o swoich troskach, łzach, problemach, które zawsze są sprowadzane do narzekania. A przecież potrzebujemy tego wentylu, którym ujdzie z nas to wszystko, co nas trapi. Co nie pozwala oddychać pełną piersią.
Nie zgadzam się na ten świat złudnej szczęśliwości, do której wszyscy musimy dążyć. Bo nie wypada już być prawdziwym, czasami smutnym, zmartwionym. A ja dzisiaj jestem zwyczajnie zmęczona. Dlaczego?
Dlatego, że mam do tego prawo. Jak każda kobieta, która staje na rzęsach a której próbuje się wmówić, że taka jej życiowa rola, bo przecież wszyscy mają pod górkę.
Nie chcę zakończyć pesymistycznie, a dzisiaj mnie refleksyjnie poniosło, dlatego powiem coś dla mnie mega istotnego, co zmieniło moją dzisiejszą perspektywę:
„Obok prawa do bycia zmęczoną, mam również prawo odpocząć, nad czym od dzisiaj będę usilnie pracować! ” :*
– Magda Coelho Szczęśliva ;-)
4 komentarze
Widzę, że nie tylko u mnie takie nastroje ☺ przesilenie wiosenne jak nic ? ale kto da radę, jak nie my ?
A ja – urodzona optymistka, mówię głośno o tym, co mi tam na dnie duszy czasami zalega :) wtedy żyje się łatwiej ;)
Szczesliva dlaczego jeden z wpisów zabezpieczony jest hasłem :-( chciałam ho przeczytać
I to jest święta racja….bo przecież narzekasz, co nie?… A czasem naprawdę nie jest łatwo, nic nie idzie i chciałoby się po prostu uciec i porobić coś dla siebie.