post archiwalny, kwiecień 2017
W Krakowie pogoda od samego rana była dzisiaj cudowna. Jeszcze nie wybiła godzina 10.00 a na termometrze w cieniu zanotowałam 18 stopni. Czekałam na takie temperatury pół roku! Zjedliśmy śniadanie (Junior połowę wtarł w sofę…), ogarnęłam dla chłopaków ciuchy i wyszliśmy z domu.
Po dwóch minutach do niego wróciliśmy. Ależ oczywiście, że mój drugorodny musiał zrobić w pieluchę taką niespodziankę, że wyszła mu skarpetkami. Upocona weszłam do domu z całym dobytkiem, oporządziłam małego gałgana i wyszliśmy ponownie.
– Mamo, gorącio mi! – z pretensją w głosie odezwał się mój czteroletni syn.
– No to ściągaj tę bluzę, Skarbie. Na co czekasz?
Zdjął bluzę. Odetchnął z ulgą i wytarł ostentacyjnie wirtualny pot z czoła zostając tylko w bawełnianej bluzce z długim rękawem. Staram się chłopaków ubierać na cebulkę. Najpierw krótki rękaw, na to coś z dłuższym rękawem i ewentualnie jakaś kamizelka. Tym razem kamizelka została „skitrana” pod wózkiem, w razie „w”. W tych początkowych dniach ciepłej wiosny, które nawiedzają nas znienacka, zawsze mam zagwozdkę, co założyć moim chłopakom. Patrzę na termometr, wychodzę na taras, sprawdzam prognozę pogody na dalszą część dnia. Wariuję. Znowu wychodzę na taras i dumam :D Często wręcz robię w portki, że albo przegrzeję albo zaziębię. To byłaby ostatnia rzecz, jakiej życzyłabym sobie, kiedy jest taka piękna pogoda. W rezultacie opamiętuję się, stukam w czoło i zakładam o jedną warstwę mniej niż planowałam na samym początku, a dodatkowe okrycie pakuję na wózka. Co ciekawe. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się z tego dodatkowego korzystać, ale biorę je dla świętego spokoju. Znacie ten stan? ;-)
Udaliśmy się najpierw na jeden plac zabaw. Później na drugi. Chłopcy byli w swoim żywiole. Junior jak zwykle był w żywiole brania wszystkiego do buzi. Straszę go, że zostanie mu ta maniera aż do momentu, w którym pozna kobietę swoje życia i ona zrobi z tym procederem porządek. Oby!
Przyglądam się moim kochanym gałganom, jak wchodzą w interakcje z innymi dziećmi. Bezczelnie podsłuchuję, bo zawsze mnie ciekawi, o czym takie maluchy rozmawiają między sobą. Słyszę nagle mojego starszaka zagadującego do drugiego chłopca:
– A dlaciedo Ty masz kultkę zimową? Psecieś jest ciepło.
– Mamooooo, dlaczego ja mam kurtkę zimową?!!! – dziwiony chłopiec zapytał siedzącą obok niego mamę.
– Synku, bo pogoda jest zdradliwa. – odpowiedziała jego mama wystawiająca dekolt do słońca. (mająca na sobie spodnie 3/4 i biały shirt, tak na marginesie).
– Bo pogoda jeśt zdradliwa. – odpowiedział chłopiec, któremu pot spływał z czoła.
Zdaję sobie sprawę, że trudno ogarnąć temat właściwego ubioru wiosną, szczególnie w tych pierwszych ciepłych dniach, które nastąpiły po jeszcze mroźnych, zimowych porankach. Ja często sugeruję się moimi odczuciami temperatury. Jeśli siedzę na ławce i jest mi gorąco, jak dzisiaj, a moi chłopcy są podobnie ubrani do mnie, jednak biegają, to wiem, że to jest ten czas, że powinnam skontrolować sytuację. To prawie pewne, że będzie im za ciepło, jeśli mamy tyle samo warstw na sobie. Ja siedzę i się nie ruszam, a oni wariują.
Zdecydowanie skłaniam się ku opcji nieprzegrzewania dziecka. System odpornościowy małego dziecka jeszcze nie jest wykształcony i przesadzając z nadmiernie ciepłym ubiorem, możemy zafundować dziecku termoregulacyjną niespodziankę i siódme poty w gratisie. Ubierając malucha na cebulkę mamy szansę zdjąć jedną warstwę lub w razie potrzeby ją dołożyć, czyli wszystko jest wtedy pod kontrolą.
Jeśli mam wątpliwość, czy mojemu dziecku jest ciepło, sprawdzam wtedy ciepłotę dłoni i robię test karku. Jeśli kark jest ciepły i lekko wilgotny, zdejmuję jedno okrycie. Jeśli natomiast dłonie moich brzdąców są zimne, kark również a usta robią się bardziej bordowe niż różowe (to u moich dzieci znak rozpoznawczy, gdy jest im chłodno, nie wiem jak to wygląda u Waszych maluchów), to wtedy dokładam warstwę. Choć w tym roku nie zdarzyło mi się jeszcze nigdy skorzystać z tej dodatkowej skorzystać.
Moje dzieci to już biegające, ruchliwe bambry. Odrobinę inaczej postępowałam, kiedy spędzały cały czas w wózku śpiąc lub siedząc. Wtedy miałam w pogotowiu kocyk, którym zawsze mogłam ich okryć w razie potrzeby i miały o jedną warstwę więcej, niż gdy bawiły się w ruchu.
P.S. Wiosna przyszła, nareszcie! ♥
30 komentarzy
U nas na placu zabaw dzieci dalej w kurtkach i czapkach :( a rodzice już w krótkich rękawach.. a co do ubierania w te pierwsze ciepłe dni mam to samo ?. Balkon, pogoda, balkon, okno i pół szafy do plecaka ? bo albo będzie mu za ciepło i jednak go przebiore, albo za zimno.
U nas to samo, nic że 20 parę st, w końcu kurtka zimowa musi być. Też mnie zatkało bo zdecydowanie większość dzieci które widziałam na mieście miała zimowe ciuchy i to łącznie z takimi 8-9 latkami. Oczywiście śpiwory do wózka to standard, widzilam nawet dziecko w wełnianej grubej czapie i rękawicach, nic że pcha je w wózku babcia która ma gole nogi. Nie rozumiem dlaczego ludzie nie ubierają się do pogody tylko wg teorii – jest marzec więc trzeba ubrać jak na tega zimę.
Mam córeczkę, która ma dopiero 4 miesiące i też często wariuje ,,w co ubrać?!” ale na szczęście zawsze wybieram najbardziej rozsądne rozwiązanie. Mała urodziła się w listopadzie i całą zimę przetrwaliśmy bez jakiegokolwiek przeziębienia (wydaje mi się, że trochę Ją uodporniłam :)) teraz gdy jest tak ciepło również nie przesadzam. Przeraża mnie widok dzieci naubieranych niczym w zimowy dzień. Mamusie się rozbierają, a dzieci gotują. Czasem mam ochotę palnąć taką w łeb ( przepraszam, ale nie potrafię inaczej opisać swojego odczucia). Kobity ruszcie głową!
Druga córka ma 7 miesięcy prawie i bardzo często choruje, może nie jakoś poważnie ale często się inhalujemy, raz dostała antybiotyk (to dla mnie ogromna porażka..). Wczoraj gdy było bardzo ciepło miała ubrana czapkę bawełniana i polar, w pewnym momencie stwierdziłam, że na pewno trzeba jej go ściągnąć bo ja sama chętnie ubrała bym krótkie spodenki. Sprawdziłam główkę i kark i ku mojemu zdziwieniu wogole nie była przegrzania, właśnie w sam raz. A córka 5 letnia krótki rękawek miała i włosy koniecznie w kucyk.. Obydwie starałam się hartowac i co :( pierwsza zaczęła chorować dopiero w przedszkolu a druga jest taka maleńka i odporność ma dalej kiepską :(
To normalne, że drugie dziecko zaczyna wcześniej chorować, ponieważ starsze przynosi wirusy z przedszkola. Nie ma w tym nic dziwnego. Przegrzewanie dziecka z pewnością nie uchroni go przed chorobami,wręcz przeciwnie.
Przegrzewanie nie ale każde dziecko reaguje trochę inaczej, jedno będzie upocone w kurtce, a drugiemu będzie dobrze
Oj takk ^^ wczoraj bylysmy jedyne na placu zabaw bez czapki i jeszcze w bluzie zamiast kurtki… co ja sie najadlam pogardliwych spojrzen, auć!
Wczoraj na spacerze moja 19 msc corka miala body i sweterek obok nas przejezdzala mama z corka w tym samym wieku co moja corka bidusia jechala w wozku w kurtce czapce i przykryta spiworkiem. Zamarlam z wrazenia bylo mi tak zal jej :(
Moja trzyletnia córeczka wczoraj na dworze była ubrana na krótko, a włoski miała mokre od potu…
Ja chyba muszę wyedukować panie z przedszkola,dzięki którym mój syn chodzi z glutem do pasa. Ranki są chłodne więc ubrałam go w kurteczke. Po podwieczorku wyszli na plac zabaw, na zewnątrz 20°. Podjeżdżam po syna a on cieka w tej kurtce, chustce na szyi i czapce. Upocony, że wszystkie ciuchy mokre. I na drugi dzień co? „Mama gilek leci!!”
Brak słów.
Nauczycielki nie mają łatwo. Jedni rodzice są źli, że Pani ubierze wszystko co ma, drudzy mają pretensję, że odważyła się nie ubrać wszystkiego co ma w szatni…
To prawda… Tak jest z rodzicami w przedszkolu. Niestety..
Ja pracuje w przedszkolu i niestety większość rodziców sobie życzy aby ubieraly to wszystko w czym przyszły rano.
Ja dlatego sprawdzam pogodę i jeśli wiem że później ma byc ciepło -kurtke zabieram do domu. To prawda że nauczyciele nie mają lekko. Ja się bulwersuje że nie wychodzą na podwórko a inna mama że Kasia ma przez wyjście brudne białe rajstopki ;)
Taki hit był ze mną ze kiedy miałam kilka dni( a urodziłam się w goracym sierpniu) moj tata chodzac w samych gaciach po domu przykrywał mnie pierzynką cieplutko bo byłam taka malutka i było mi naprawdę zimno w tym upale. Skończyło się wyzwaniem lekarza bo dostałam gorączki i nikt nie wiedział dlaczego . Mama mówi ze ten lekarz to baaaaardzo brzydkimi słowami wytłumaczył mojemu tacie ze jest gorące Lato .także 30 lat temu też była zdradliwa pogoda ????
To ja chyba wszystkich przebije ale u nas bylo tak cieplo(ok.25C) ze moja mala 3miesieczna coreczka byla w krotkim rekawku i w chusteczce na glowie.Czasami przykrywalam pieluszka muslinowa-kark cieplutki.Wiec mysle ze nie przesadzilam.Syn prawie 3 letni tez krotki rekawek i to od 2 dni.
W sobotę był „meksyk” i rozebraliśmy się wszyscy, łącznie z naszą 2 latką. Jednak w niedzielę już tak kolorowo nie było. Niby słońce, niby 19 stopni, ale plac zabaw ocieniony i wiał wiatr. Córkę ubrałam na „cebulkę”, na głowie opaska. Przyszłam do nich na ten plac zabaw, córka zimne ręce, mi zimno w cholerę. Poleciałam po czapkę i sweterek pod kamizelkę. Patrzyłam na te roznegliżowane dzieci (w krótkim rękawku też widziałam chłopczyka), matki lekko ubrane i myslałam że przesadzam i z czapką i bezrękawnikiem. Jednak jak zobaczyłam jak jedna matka się telepie, a druga wyciąga bezrękawnik dla dziecka to wiedziałam że nie jest ze mną tak źle i wiem co robię. Można przegiąć też w drugą stronę :/
Czyli jestem normalna babcia. Ja juz nie wiem, jak rozmawiać z synową, która roznegliżowana od stóp do głów (bo gorąco) przeprowadza mi okutaną na syberyjskie mrozy wnuczkę (bo zmarznie). Dodam, że dziecię ma ponad cztery lata, ciągle się przeziębia (nic dziwnego), a na mój argument: czy ubralabys się tak dzisiaj sama? odpowiedzią jest pełne urazy spojrzenie.
Może jest upartym i niemądrym człowiekiem, a może jest upartym i zrażonym do Ciebie i Twoich rad człowiekiem. Może synowa jest teraz na Ciebie zła lub obrażona?
Ja przez kilka miesięcy ignorowałam wszystkie rady teściowej (nieważne, czy dobre czy złe – nie oceniałam ich już w takich kategoriach; raz zastosowałam się do jej rady dopiero po tym, jak to samo poradził mi ktoś inny – czyli rada BYŁA sensowna) po tym, jak przez dwa miesiące panikowała za każdym razem, kiedy moje dziecko kichnęło (Na pewno chore! Na pewno mu za zimno!!!) albo kaszlnęło (Czy on na pewno nie jest chory? Czy mierzyłaś mu temperaturę? Kiedy ostatnio??). Wytłumaczyłam kilka razy, że wszystko jest w porządku i w końcu to do niej dotarło – uspokoiła się, więc z czasem na powrót zaczęłam traktować ją jak człowieka, którego rady MOGĄ mieć sens (odpuściłam również dlatego, że to teść jest teraz na prowadzeniu, jeśli chodzi o ilość i jakość bardzo światłych i bardzo niechcianych rad wziętych z internetu lub z własnego doświadczenia sprzed 30 lat…).
Też zawsze się waham w co ubrać synka. Ale chciałam wspomniec o innej historii. Otóż synek urodził się w czerwcu 3 lata temu. Gorąc, upał. Ja z dziećmi miałam styczność niemalże zerową wcześniej, więc chciałam żeby mama mi pomogła trochę ogarnąć co i jak. Mama więc nakazała noworodka ubrać cieplutko. I tak te 2-3 dni był ubrany jak na te warunki dosyć bardzo. Może nie było jakiejś tragedii, ale ubrany był na pewno za ciepło. Stanęłam po tym czasie z tatą M. nad dzieckiem i mówię: Jestem pewna, że jest mu za gorąco. On przytaknął i go rozebraliśmy. Po chwili miał zupełnie inny wzrok, taki bardziej ożywiony. o.O od tamtej pory słuchałam się bardziej siebie niż wydawałoby się doświadczonych osób z mojego otoczenia.
My najwyraźniej nie ogarnęliśmy tematu przez weekend. Młoda leży z gorączką 39 st. ;(
Mieliśmy to samo ale gorączka tydzien ? angina… Po weekendzie i antyb. już jest ok.
Ja puściłam dzieci z krótkim rękawem i pewien pan mi zwrócił uwagę że pewnie będą zaraz chore i mam ich ubrać. Ja oczywiście nie posluchalam bo w sweterkach byli spoceni
To zależy od dziecka, czy mu zimno czy ciepło. Mi nawet upał nie przeszkadza zawsze w swetrze chodzę. Synka musiałam po każdej chorobie opatulac. Miał ziemne stopy i dłonie. Choć nieraz patrzę jak inne matki się poubieraly, czy jak dzieci sa ubrane, ale i tak biorę sweter a małemu polar i kurtkę. Jak się mu zaczyna za ciepło robić to mu zdejmuje. A nie lubię jak mi ktoś coś radzi bo wszystkim ciężko dogodzic.
Moja koleżanka ma 2 miesięczną córeczkę takie ciepło przez ostatnie kilka dni a ona ja w zimowym kombinezonie wozi i to nakryta kocykiem polarowym aż mi się coś robi ale ona twierdzi że małej jest zimno a sama w koszulce chodzi
Temat ubierania dzieci wiosną wraca co roku jak bumerang – rodzice wyrozbierani, a dzieci naubierane. To się chyba nigdy nie zmieni…
A ja mam kłopot troszkę z oceną, czy synkowi jest ciepło.. dłonie bardzo szybko mu marzną i często są zimne. Jeszcze w szpitalu po urodzeniu lekarz mówił, że w dłoniach i stopach słabsze krążenie ma (ja też tak czasami mam).. więc sprawdzam kark. Ale czasami mam zimne dłonie ja i wtedy ocena jest niewiarygodna..
Co by nie mówić, staram się nie przegrzewać, bo wtedy wyrośnie z niego zmarźluch jak ja ? i ciągle będzie przeziebiony.
Szkoda mi maluchów, którym mamy nawet w 30 stopniach fundują długi rękaw, spodnie lub śpiochy i jeszcze kocyk albo chociaż pieluszkę…
Ja swoich urwisow ubieram podobnie ,jak siebie w takie pierwsze wiosenne dni. Koszulka bluza i kamizelka. Mój 3 latek przeważnie ściąga kamizelkę ,więc ja robię podobnie przy 5 miesiecznym synku. Tylko wtedy nakrywam go kocem delikatnie.
Moja córka, lat 3, najczęściej ubiera się sama. Uważam, że ona sama najlepiej czuje, czy jest jej ciepło, czy zimno. Czasem ubierze się wg. mnie zupełnie nieadekwatnie do pogody, ale przy próbach zachęcenia ją do zmiany ubrania, nałożenia lub zdjęcia jakiejś warstwy/czapki/szalika protestuje. Nie zmuszam. Być może potrzebuje doświadczyć, jak to jest, zwłaszcza teraz, gdy „pogoda niepewna” i zmienia się z dnia na dzień. Poza tym chyba po prostu lubi eksperymentować. Dzisiaj po domu chodziła w 3 rękawach (sama sobie je nałożyła), które potem zamieniła na koszulkę z krótkim rękawkiem. Ostatnio przy pierwszych ciepłych dniach, gdy niektórzy chodzili w krótkich rękawkach, ona nie chciała słyszeć o wyjściu w innych niż zimowe butach (mimo, że od tygodni chodzi w wiosennych), ani o zdjęciu kurtki, a nawet czapki. Widok był klasyczny: ja z płaszczem w ręku, porozpinana itd, a tymczasem dziecko w pełnym zimowym ubraniu (ciekawe ile osób skomentowało w myślach „biedne przegrzewane dziecko”). Poczuła się, że jest ciepło i sama zaczęła zdejmować różne rzeczy. Z kolei dzisiaj wzbudzała troskę wszystkich starszych pań, bo była bez czapki i w letniej kurteczce (ale z tymi 3 warstwami pod spodem, bez których nie chciała się ruszyć z domu; a było zimno, ja miałam czapkę szczerze mówiąc).
Ja ubieram synka jak siebie i jak chorujemy to też razem ?